Starship Troopers: Terran Command – Raising Hell to pierwszy dodatek do ciepło przyjętej gry strategicznej o swego czasu popularnych Żołnierzach Kosmosu. Tym razem gra zabierze nas na wulkaniczną planetę Gehenna, gdzie wspomożemy korporację wydobywającą paliwo do okrętów kosmicznych.
Raising Hell przedstawi całkowicie nowych bohaterów i całkowicie nową historię, praktycznie niezwiązaną z wydarzeniami z podstawowej części gry. Naszym zadaniem będzie pozbycie się gniazd robali w przebiegu kilku linearnych, oskryptowanych misji, gdzie będziemy wykonywać najróżniejsze zadania fabularne. Przyjdzie nam gasić pożary na stacji przerzutowej, odbijać pompy paliwowe czy też pomyszkujemy w pokaźnych podziemnych gniazdach paskud. Misje fabularne są nawet ciekawe, podobnie jak nowe postacie, które będą prezentowały różne strony interesów na planecie Gehenna. Niestety gra nie pozwoli nam wybierać komu chcemy pomóc i odgórnie narzuca nam to, co jest dobre i co jest złe. Największą jednak zaletą, jeżeli chodzi o fabułę dodatku jest silne połączenie z filmami Starship Troopers, i to nie tylko z kultowym już filmem z 1997 roku, ale także z animacjami, które są świetnymi filmami akcji.
Niestety, jeżeli chodzi o sam gameplay nie jest już tak różowo. Sama rozgrywka w Raising Hell niczym nie odbiega od tego, co znamy z głównej kampanii fabularnej. Będziemy przez większość czasu tworzyć nowe jednostki piechoty kosmicznej, wysyłać je do oblegania gniazd robali i w konsekwencji je niszczyć. Zabezpieczymy flanki, obronimy umocnienie i pójdziemy do kolejnego gniazda. Pojawi się jednak sporo zadań czasowych czy też takich, gdzie nie będziemy mieć dostępu do statków desantowych, a przez to nie przybędą do nas posiłki. Terran Command był już w podstawce trudny i każdy błąd związany ze złymi rozstawieniem żołnierzy mógł skutkować naszą przegraną. Tym bardziej frustruje to, że jest tak wiele misji bez posiłków, przez co będziemy po prostu masakrować klawisz F5 co każdy pojedynek ogniowy by zrobić szybki zapis.
Pod względem strategicznym Raising Hell także nie jest zbyt idealny. Otrzymamy dostęp do nowych jednostek najemniczych, które w większości nie są tak przydatne, jak dzielni żołnierze piechoty kosmicznej. Są oni bardziej wyspecjalizowani, przykładowo rozpruwacze posiadają wyrzutnię granatów, którą mogą przestawić na tryb strzelby, a gość z dużym działkiem potrzebuje chwili by się rozstawić. Ich wyspecjalizowanie jednak ustępuje wszechstronności standardowej piechoty kosmicznej wspartej jednostkami wspomagającymi jak oficer czy łącznik floty. Tym bardziej irytujące są zadania, gdzie twórcy specjalnie sobie wymyślili, że jedyną jednostką przeciwlotniczą przeciwko nowym latającym szkodnikom będzie właśnie nasz dzielny najemnik z rozstawionym działkiem obrotowym. Tym bardziej, że taki rozstawiony wojak potrzebuje chwili by spakować sprzęt i uciec z podpalonego obszaru oplutego flegmą ognistych latających robali. Kto więc kogo kontruje tutaj? Chyba twórcy nie przetestowali tego w praktyce. Ale co innego stara, dobra piechota z ulepszeniem MK2, która jednocześnie bardzo ładnie rozwala wszystko co lata, to jednocześnie nie traci swojej mobilności. DO YOUR JOB!
Pochwalę jednak zmechanizowane jednostki inżynieryjne, które świetnie znalazły swoje miejsce w strategii piechoty kosmicznej. Ten potężny robot wytrzymuje sporo ciosów robali zanim zostanie pokonany i jednocześnie ładnie blokuje nadchodzące hordy wrogów pozwalając naszym żołnierzom się rozstawić i ostrzelać hordy wrogów. Do tego robot potrafi się samodzielnie naprawiać i w zasadzie jest jedynym skutecznym kontrolerem nowych miotaczy ognia, które wystawi na nas ul. Tą rolę wcześniej przejmował potężny Marauder, który szedł na czele naszej armii i ściągał na siebie uwagę wszystkich nadchodzących robali. Właściwie czułem się trochę pokrzywdzony grając w Raising Hell, bo z naszej listy nowych jednostek tylko jedna z nich była naprawdę przydatna, ale inna sprawa dotyczyła nowych jednostek robali. Latające pszczoły kamikadze, nowe plujki, które masowo atakują nas z różnych stron i ostrzeliwują nasze oddziały czy też wspomniane wcześniej miotacze ognia, które nie dość, że są tak samo trudne do ubicia jak potężny pancernik, to są od niego szybsze, a po utracie punktów życia mają chwilę by dobiec do naszych oddziałów i eksplodować poważnie raniąc żołnierzy bez ciężkiego opancerzenia. Jednym słowem robale wyciągnęły lekcje z poprzedniej kampanii i załatały swoje braki w strategii, natomiast siły piechoty kosmicznej są dalej skazane na swoje stare strategie. Chociaż musze przyznać, że nowe miotacze ognia dla piechoty zmechanizowanej (którą widzieliśmy między innymi w świetnej animacji Starship Troopers: Traitor of Mars) są fantastyczne, szkoda jedynie, że możemy ich używać zaledwie przez parę minut podczas ostatniej misji w dodatku.
Jeżeli chodzi o warstwę wizualną i techniczną jest bardzo nierówno. Przede wszystkim Gehenna to planeta okropna i jednocześnie ładna – paskudne ogniste piekielne pejzaże przeplatają się z potężnymi kompleksami wydobywczymi, a między nimi znajdziemy liczne dziury z robalami. Klimacik się wylewa, a piekielny klimat zachwycił by nawet samego Doom Slayera. Niestety twórcy na pewnym etapie projektu wpadli na durny pomysł, a mianowicie zechcieli dodać losowe wydarzenia na mapie. Tak więc na niektórych obszarach mogą wybuchnąć nam pod nogami podmuchy ciepła skutecznie spopielając zarówno robale jak i naszych piechurów, ale równie dobrze pobliski wulkan może eksplodować by zasypać okolicę ognistymi gruzami. W tej sytuacji znowu piechociarze są na bardziej straconej pozycji, bo kiedy będą uciekać od ognistego podmuchu, to nie będą mogli przecież strzelać i bronić się przed robalami. Raising Hell ma też liczne błędy, jedna z misji nie została wcale przetłumaczona, a regularnie też pojawiał się błąd, gdzie nie byłem w stanie przeczytać opisu umiejętności, co wymuszało na mnie wczytywanie gry.
Starship Troopers: Terran Command – Raising Hell to świetny dodatek dla fanów serii, jednak jeżeli chodzi o samą grę, to wychodzi bardzo blado. Dodatek nie został zaprojektowany w sposób, o którym wielokrotnie mówiliśmy na łamach bigbaddice.pl, czyli należy wyciągnąć najlepsze cechy z podstawki i je ulepszyć, jednocześnie dodając nowości tam, gdzie gra kulała. Raising Hell jednak zechciał pójść całkowicie swoją niezależną drogą, przez co dodatek utracił to, co nam się tak bardzo podobało w podstawowej wersji gry. Gra też daje pewne szanse na kolejne kontynuacje, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę niektóre wątki, bo może i sam dodatek nie jest najlepszy, to jednak mam szczerą nadzieję, że Twórcy wyciągną lekcje ze swoich pomyłek i dadzą nam naprawdę solidne rozszerzenie, na które zasługuje ta gra. Na przykład chcielibyśmy, by kolejny dodatek pozwolił poprowadzić misje na przejęte przez robali okręty abordażowe, podobnie jak to było w Starship Troopers Inwazja albo też obronić wieżę Eiffla przed atakującymi hordami na ziemi. Możliwości są, potrzebne są tylko chęci. Trzymamy kciuki, by następnym razem się udało!
Egzemplarz recenzencki Starship Troopers: Terran Command – Raising Hell otrzymaliśmy od Slitherine Software. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Robale otrzymały ciekawe i trudne w kontrowaniu nowe jednostki
- Ładne nowe obszary
- Niektóre misje są ciekawe
Cons
- Liczne błędy, problemy z interfejsem lub też nieprzetłumaczone całe misje
- Nowe misje wymuszają na nas jedną strategię
- Losowe wydarzenia na mapie (gejzery lawy, wulkany)