Transformers One – Recenzja – Nowy, lepszy start?


Transfomers One rozpoczyna całkowicie nową historię ze świata najpopularniejszej franczyzy z robotami w roli głównej. Hasbro zaczyna całkowicie od początku, rozpoczynając nową serię filmów, która zabierze nas przez całą historię powstania frakcji Autobotów oraz Deceptikonów, a także przez Wojnę o Cybertron.

Mało brakowało i nigdy byśmy nie obejrzeli Transformers One, ponieważ w kinach straszył nas paskudny plakat filmu, gdzie Megatron uśmiecha się do nas szczerym serdecznym uśmiechem. Tak bardzo mi to nie pasowało do wizerunku największego łobuza wśród transformerów, że myślałem, że film jest tylko zwykłą bajką dla najmłodszych dzieci, w którym raczej starsi fani transformerów nie mają co widzieć. Bardzo się myliłem, bo o ile animacja Transformers One jest skierowana głównie do dzieci, to sądzę, że długoletni fani serii będą zachwyceni po tym filmie.

Ale o czym jest Transformers One. Otóż historia skupia się na dwóch zaprzyjaźnionych botach – Orion Pax i D-16, którzy w przyszłości oczywiście zostaną przywódcami dwóch frakcji. W tej wersji historii część transformerów rodzi się bez przekładni, która pozwala im się transformować. Te tak zwane boty mają jedyny cel życia, czyli pracować w kopalniach energonu, bo rzeki życiodajnego źródła energii wyschły od momentu zaginięcia Matrycy Przywództwa. Orion Pax jako punkt honoru wziął sobie odnalezienie tajemniczego przedmiotu, dzięki czemu może polepszyć się sytuacja wszystkich pracujących w kopalniach botów.

Już w tym krótkim wstępie, który jest wolny od spoilerów innych niż tych które zobaczycie w trailerze widać punkty wspólne całej serii, ale także znaczące różnice. Tutaj Megatron nie był gladiatorem, który się zbuntował przeciwko systemu kastowego, a Optimus jest tak samo przedstawicielem zniewolonej kasty jak jego przyszły arcywróg. Pojawia się matryca przywódca, wokół której kręci się historia chyba każdej z odsłon transformerów, ale w absolutnie innym kontekście. Pojawiają się nawet potężni Prime i znane z filmów czy innych seriali nazwiska, jednak ponownie w innym położeni. Fani wyłapią to wszystko i będą mieć ciarki na plecach, kiedy usłyszą rzucone mimochodem przez jednego z bohaterów słowa „more then meets the eyes”. Takich smaczków jest tu masa i fani będą naprawdę wniebowzięci.

Za Transformers One stoją bardzo mocne nazwiska. Hasbro postanowiło postawić na najlepszych, ale nie obyło się bez kontrowersji. Za głos Optimusa odpowiada nie legendarny Peter Cullen, a Chris Hemsworth, co było bardzo dziwnym doświadczeniem. Jako 35 letni fan serii, który praktycznie wychował się na kreskówkach i nie ominął chyba żadnej z nich, bardzo dziwnie było słyszeć głos inny niż Petera Cullena. Ale według mnie było to dobre rozwiązanie. Głos, który pasował dla Thora, też pasuje dla Optimusa, a w zasadzie młodego Oriona Paxa, co ładnie oddziela tą część historii od pozostałych Transformerów. Według mnie Hemsworth podołał trudnemu wyzwaniu i fani nie powinni być niezadowoleni.

Kolejną kontrowersją było posadzenie czarnoskórego Brian Tyree Henry (uwielbiam gościa dzięki fantastycznej roli w filmie Bullet Train) w rogli Megatrona, co trochę gorzej pasowało do mojego wizerunku złoczyńcy. Łatwo wyczuć inny akcent tego bohatera, co nadawało mu trochę aparycji wrednego rapera, zwłaszcza, kiedy bohater zaczął podążać w mroczną stronę i stosować przemoc by osiągać swoje cele. Czy to był zły wybór? Wydaje mi się, że twórcy mogli wybrać lepiej, ale nie powiem też, że głos nie pasował do bohatera, to jednak tylko moje odczucia, ale jako że jestem tutaj recenzentem tego filmu to dzielę się tym, co niekoniecznie mi się podobało. Oprócz tego pojawią się takie nazwiska jak Scarlett Johanson czy też Laurence Fishborne, więc należy jasno powiedzieć – Transformers One brzmi bardzo dobrze i bardzo profesjonalnie.

Transformers One nie tylko brzmi, ale i wygląda świetnie. W zasadzie film będzie wycieczką po Cybertronie oraz sytuacji geopolitycznej na planecie. Będziemy zwiedzać przepastne ulice Iacon City, gdzie drogi powstają bezpośrednio pod przejeżdżającymi pod nimi Transformerami, co wygląda cudownie i od razu przypomina grę Transformers: War of Cybertron, gdzie widzieliśmy podobne sztuczki. Ale i powierzchnia zaskakuje, a sama planeta jest ciągle w cyklu tworzenia, co sprawia, że zmienia się w niebezpieczny dla wszystkich sposób. Do tego na powierzchni są zwierzęta (mechaniczne, ale jednak), a nawet rosną prawdziwe rośliny. To najbardziej zielony i żywy Cybertron, jaki kiedykolwiek pokazano i bardzo pasuje do tego filmu, zwłaszcza, jeżeli twórcy postanowią robić kolejne odsłony, gdzie będziemy mogli zobaczyć wpływ wojny między dwoma frakcjami.

Transformers One to ciekawa historia, wspaniałe udźwiękowienie i świetna animacja. Film jest idealnie skrojony zarówno dla dzieci, jak i dorosłych i jedni i drudzy będą zadowoleni. Zadowoleni będą także długoletni fani serii oraz osoby, które nigdy nie traktowały Transformerów w sposób kultowy. Transformers One jest filmem uniwersalnym, dla każdego, a przy tym niesamowicie wyjątkowym oraz ukierunkowanym na kontynuacje, które mam nadzieję, że powstaną. Transformers One to świetny początek nowej historii i widząc jak dobrze przyjął się film, to liczę, że Hasbro nie odpuści tego tematu, tak jak robił już wielokrotnie wcześniej. Czas pokaże i trzymam kciuki, by seria była kontynuowana.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio The Crush House to kolejna gra, która została zniszczona przez Sweet Baby
Następny Czat w Marvel Rivals blokuje takie słowa jak Kubuś Puchatek oraz Tajwan!