Ile razy możesz nabrać się na ten sam numer? Na to pytanie na pewno odpowiesz sobie, kiedy skończysz zabawę z grą Until Dawn. I tak będziesz miło wspominać tą przygodę, a jest nawet pewna szansa, że zaczniesz drugie przejście, zaraz po pierwszym. Zapraszam do recenzji gry opartej na wersji na Playstation 5!
Until Dawn to remake gry z 2015 roku, w której będziemy wcielać się w grupę nastolatków spędzających nastolatkowy wieczór w domku pośród gór, gdzieś daleko od cywilizacji. Oczywiście nie będziemy świadkami gry w butelkę z buziakami w tle, czy sprośnych żartów (nie no, parę ich się pojawi, zwłaszcza na początku gry). Musicie bowiem wiedzieć, że grupa nastolatków przybywa do ośrodka rok po zaginięciu dwóch ich przyjaciółek, by w ten sposób uczcić pamięć o nich. Nikt tak naprawdę nie wie co się z nimi stało, więc bohaterowie nie są świadomi zagrożenia. Tak właśnie zaczyna się ten interaktywny horror klasy B i gwarantuje Wam, że do samego końca nie będziecie mogli się oderwać.
W samej grze będziemy kierować krokami różnych bohaterów, w zależności od naszych podjętych wyborów lub też po prostu tego, co przewiduje scenariusz. W zależności od sytuacji, możemy spacerować i wchodzić w interakcję z otoczeniem, ale większość gry to tak naprawdę wszelkiej maści filmiki oraz sekwencje QTE. Część z nich jest naprawdę agresywna i wymagająca, a podczas bardzo intensywnych ucieczek lub też pościgów będziemy musieli podejmować wybory, które mogą sprawić, że ktoś przeżyje lub też nie. W ten sposób wkrada się pewna regrywalność i chęć spróbowania czegoś innego i sam osobiście ukończyłem grę dwa razy. Głównie na potrzeby platyny, bo za drugim przejściem musiałem zrobić parę naprawdę głupich rzeczy, ale jednak za drugim razem bawiłem się równie dobrze, jak za pierwszym.
Gra opowiada swoją historię nie tylko przez przygody naszych bohaterów. W trakcie naszych zmagań znajdziemy dziesiątki różnych znajdziek, które są podzielone na kategorie. Możemy dowiedzieć się czegoś na przykład o historii ośrodka i pobliskich, opuszczonych budynków, ale także znaleźć dowody wskazujące na prawdziwe wydarzenia, które doprowadziły do zaginięcia nastolatków rok przed wydarzeniami z głównej kampanii gry. Dodatkowo znajdziemy totemy, które pozwolą nam zobaczyć błysk przyszłości w dwusekundowym, krótkim filmiku. Totemy są podzielone na swoje kategorie, takie jak niebezpieczeństwo, czy też pomoc i sprytny gracz może je wykorzystać, by podjąć dobre decyzje w przyszłości.
Przykładowo w jednym z rozdziałów trafiamy na warczącego na nas wilka. Mogłem spróbować zachować się wobec niego agresywnie, jednak przypomniało mi się, że totem symbolizujący sojusznika znaleziony parę rozdziałów wcześniej właśnie pokazywał tą scenę z wilkiem. Podjąłem więc decyzję, by nic nie robić, a mój bohater zaczął uspokajać bestię, gdy ta finalnie usiadła i zaczęła, jak zwykły pies, jedynie obserwować moje poczynania. Jest to naprawdę fantastyczna mechanika, która punktuje graczy za ich pamięć oraz umiejętność kojarzenia faktów w stresujących sytuacjach.
W bohaterów w grze wcielają się różne gwiazdy wielkiego ekranu, a między rozdziałami naszym psychologiem będzie sam Peter Stormare. Aktorzy zagrali naprawdę świetnie, a animacje twarzy są niezwykle szczegółowe i budują niesamowity, czasami nawet nieznośny klimat. Dlaczego nieznośny? Bo widok naprawdę dziwnych grymasów naszego psychologa podczas standardowej sesji buduje większy niepokój, niż sama gra w późniejszej fazie zabawy. Musicie wiedzieć, że Until Dawn jest przesiąknięte do bólu dennymi, jump scare. Mogą one naprawdę przestraszyć, ale mniej więcej do trzeciego rozdziału. Potem odruchowo zaczynamy ziewać za każdym kolejnym razem, kiedy coś upadnie lub spłoszymy kruki. Twórcy po prostu za bardzo wykorzystali tą metodę, przez co cała gra straciła część klimatu.
A ten jest tutaj niesamowity i bez tych żałosnych straszaków. Będziemy przemierzać zaśnieżone góry, a śnieg pod nami będzie zachowywać się w sposób cudowny i miły dla oka. Przyjdzie nam zobaczyć opuszczony szpital, który jest niczym mokry sen każdego fana Urbexów lub też starą kopalnię. Gra będzie bawiła się światłem oraz efektami cząsteczkowymi, by zaprezentować mrok, wątpliwe oświetlenie, pył, czy też śnieg. Samo podróżowanie i przemierzanie pokojów, w których coś złego może się czaić na nieostrożnych bohaterów, jest bardzo klimatycznym doświadczeniem w tym interaktywnym filmie.
Muszę się jednak przyczepić do sterowania w grze Until Dawn. Jest one toporne, nasze postacie zachowują się jak samochodziki na lodzie, a do tego przez większość czasu kamera jest zamrożona w jakimś miejscu, jak w klasycznych horrorach, czy też niedawno recenzowanym przez nas Tormented Souls. To sprawia, że ciężko czasami dotrzeć do jakiegoś miejsca, a czasami nawet zastanawiamy się, czy w ogóle można tam się dostać, bo nasz bohater nie chce obrócić się akurat w odpowiednią stronę. Do tego gra nie otrzymała trybu wydajności i jesteśmy zmuszeni grać w ściśle określonych ustawieniach graficznych na Playstation 5. Przez większość czasu gra trzyma stabilne klatki, ale miejscami widać też dosyć duże spadki, które zepsują Wam przyjemność z gry. Na szczęście twórcy wzięli sobie do serca potrzeby gracza i podczas intensywnych pogoni, kiedy mamy nie raz sekundę lub dwie na wciśnięcie odpowiedniego przycisku w sekwencji QTE, gra działa wyjątkowo stabilnie i płynnie.
Until Dawn to gra, która bardzo przypadła mi do gustu. Nie tylko dlatego, że po prostu lubię tego typu horrory i ciężko mi pominąć jakiś tytuł tego typu, ale też dlatego, że jest to po prostu niesamowicie wciągająca i dobra gra. Drobne wady, które wymieniłem nie zmieniają mojego finalnego podejścia do tej produkcji i mam nadzieję, że Playstation w przyszłości zdecyduje się też na odnowienie na przykład dobrze przyjętego The Quarry. Until Dawn to jedna z tych niewielu gier, które ukończyłem dwa razy, raz za razem i za każdym razem bawiłem się równie dobrze.
Egzemplarz recenzencki gry Until Dawn na Playstation 5 otrzymaliśmy od Sony Polska. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Świetne animacje niektórych postaci (chociaż część prezentuje się sztucznie)
- Wciągająca narracja za pomocą sekretów i znajdziek
- Całkiem długa jak na intensywny narracyjny horror
- Wspaniała gra aktorska (zwłaszcza Petera Stormare)
Cons
- Brak trybu wydajności i niski poziom klatek w grze
- Sporo dennych jumpscare
Brak komentarzy