Welcome to Paradize to jedna z wielu gier, przy której grając myślałem, czy twórcom ogólnie chciało się odpalać i testować ten tytuł. Co właściwie nie zgrało przy tej produkcji? Zapraszam do recenzji, opartej na wersji na Playstation 5.
Wspominam od razu o platformie przy recenzji gry Welcome to Paradize, bo jak rzuciłem okiem na platformę steam, to w komentarzach wielu narzekało na beznadziejną optymalizację i spadki animacji. U mnie na szczęście na Playstation 5 takich problemów nie było i gra działała ładnie. Chociaż wcale tak nie wyglądała, bo graficznie Welcome to Paradize prezentuje się albo średnio lub nawet miejscami słabo i niektóre modele są po prostu brzydkie. Tak czy inaczej nie tylko zresztą grafika prezentuje się tak sobie. Jeżeli chodzi o udźwiękowienie, to ścieżka dźwiękowa będąca połączeniem country, rocka i gry na harmonijce sprawiało, że przy niektórych etapach, pierwszy raz odkąd pamiętam, zdarzało mi się po prostu wyłączyć dźwięk. Amerykańsko teksański dialog ze spotykanymi tu i tam NPC także nie wpływał pozytywnie na odbiór audiowizualny, zwłaszcza, że modele postaci prezentują się po prostu źle.
Jeżeli chodzi o historię, to na szczęście nie ma tutaj co opowiadać bo Welcome to Paradize posiada słabą historię, która została w słaby sposób przedstawiona. Wcielamy się w jegomościa, który przetrwał apokalipsę zombie i wyruszył do tak zwanego Raju, gdzie zombie są używane jako robotnicy za pomocą kiczowatego hełmu pełnego lampek oraz kabelków. Taki zombot może zbierać zasoby czy pomagać nam w walce, ale oczywiście coś idzie nie tak i zombie w raju się buntują, a na dodatek przez nieszczelną obronę przechodzą też dzikie zombie. Nasz bohater wpada więc na plan, że trzeba pożegnać się z tą planetą i zbudować rakietę by stąd uciec. Całość ma lekki posmak kiczu i żartu z Borderlands, ale tutaj został on wprowadzony bez smaku i całość jest bardziej irytująca niż zabawna. Do tego będziemy wykonywać durne zadania w stylu zdobycia jakiś płytek, które blokują przejście zombie do Raju, aby dwa zadania później wrócić w te same miejsca by zablokować te przejścia bo ktoś nie pomyślał, że używając tych płytek zombie wleją się hordą do środka obozu. Pojawiają się też ciekawe zadania, a nawet przyjemne potyczki z bossami, ale jest tego jednak mało.
Sama rozgrywka nie prezentuje się też najlepiej. Welcome to Paradize to izometryczna gra akcji, trochę taki hack and slash ale ze strzelaniem. To znaczy, można walczyć w zwarciu ale nie działa to za dobrze, bo nasz bohater ginie bardzo szybko więc lepiej trzymać wrogów na dystans. Będziemy mogli mieć także do dyspozycji parę zombotów, które możemy wyposażyć w różne bronie i pancerze dające im różne umiejętności. Potem możemy próbować zaprogramować zombota mówiąc mu co może robić i kiedy. Podobnie jak większość elementów w grze, ten element fajnie brzmi, ale nie działa jak należy. Zombie pomimo przydzielonych umiejętności zachowują się chaotycznie, a jeżeli oddelegujemy ich do ochrony bazy, to będzie czystą loterią czy poradzą sobie z obroną, czy po prostu pójdą sobie gdzieś albo będą stać i patrzeć na atakujących wrogów. Oczywiście mamy do czynienia z zombie, więc taki efekt losowości mógł być przez twórców zamierzony, ale po co w takim wypadku opierać grę na czymś co nie działa?
Więc skupiłem się w Welcome to Paradize na rozwoju mojego własnego bohatera i działa to lepiej niż się spodziewałem. Strzelanie jest fajne, zombie ładnie się rozpryskują i rozwalenie hordy potworów daje sporą satysfakcję. Szkoda jednak, że po paru godzinach strzelania wkrada się nuda, bo ciągle stosujemy dokładnie te same bronie, które rozwijamy jedynie zwiększając ich obrażenia. Nasz bohater ma dużo umiejętności do poznania, ale te także dają odświeżenie tylko przez chwilę, by potem znowu zacząć ziewać. Rozwój bazy i crafting jest przyjemny oraz intuicyjny, zdobywamy dużo przedmiotów z eksploracji i jest sporo przestrzeni by je wykorzystać. Ale znowu te elementy nie zostały odpowiednio przemyślane. Dlaczego nie możemy łatwo przenosić przedmiotów w ekwipunku do skrytki i musimy to robić pojedynczo? Dlaczego nie sortują się one automatycznie i zostają paskudne dziury i przerwy w ekwipunku, gdzie przy małej siatce musimy się namęczyć by odpowiednio kontrolować ekwipunek. I wreszcie mapa gry – dlaczego w Welcome to Paradize nie widać na mapie którą skrytkę odkryliśmy, a której jeszcze nie. Beznadziejnie wprowadzone elementy metroidvanii jak zakopane skrzynki czy też trujące mgły nie pomagają w eksploracji, zwłaszcza, kiedy na mapie wyszabrowana skrzynka jest oznaczona dokładnie w taki sam sposób jak ta, która czeka na uwolnienie z zawartości.
Kwestia bazy także jest bez sensu, bo o ile jej rozbudowa i patrzenie jak się rozrasta daje jakąś satysfakcję, to jednak regularna jej obrona przed hordami zombie jest frustrująca i polega bardziej na szczęściu. Nasze zombie nie zawsze muszą zachowywać się zgodnie ze swoim programem i wydanymi poleceniami, tak jak napisałem wcześniej, a jednocześnie potrzebują energii by działać. Z jakiegoś totalnie jednak losowego powodu moje zombie regularnie się wyłączały bo te, które zbierały wodę potrzebną do prądnicy nie wiadomo czemu przestawały to robić. I to pomimo tego, że miałem spory zapas wody i nie powinno jej zabraknąć. Z jakiegoś też powodu nie możemy też zbudować silniczków awaryjnych i mamy po jednej elektrowni każdego rodzaju. Niezależnie więc czy zużywasz całą energię czy też jej połowę, jeżeli nagle Twoje zombie przestaną zbierać wodę (bez żadnego widocznego powodu) to cały system obrony się wyłączy. A dzikie zombie które mogą zaatakować bazę od razu biegną do naszej rakiety, której nie chcemy stracić.
Zaczęliśmy niecodziennie, bo zazwyczaj aspekty audiowizualne zostawiamy w recenzjach na koniec, ale Welcome to Paradize tak bardzo mnie uderzył swoim wyglądem, że po prostu musiałem to z siebie jak najszybciej wyrzucić. Niestety cała reszta także nie prezentuje się lepiej i pomimo tego, że gra jest po prostu brzydka, to albo przez większość czasu będzie po prostu nudna, albo frustrująca bo ma sporo nieintuicyjnych mechanik oraz niedziałających w praktyce ułatwień. Wydaje się po prostu, że cały pomysł na grę skończył się właśnie na pomyśle i przy produkcji i po niej nikt gruntownie gry nie sprawdził, by doszlifować drobne elementy oraz naprawić to, co może być frustrujące przy rozgrywce. A jest tego naprawdę sporo. Faktycznie wygląda to tak, że Welcome to Paradize nie posiada żadnych błędów, przynajmniej ja na nic nie trafiłem, ale jest tak irytujący w zabawie, że radziłbym po prostu go odpuścić. Nie wiem czy grę da się uratować, nawet nie chodzi o kwestie techniczne, a po prostu te związane z samą grą. Daje ona trochę frajdy, ale częściej będzie nas frustrować oraz nudzić.
Klucz recenzencki do gry w wersji na Playstation 5 otrzymaliśmy od Nacon. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Przyjemne, acz proste strzelanie do celów
- Ciekawe rozbudowywanie bazy (chociaż i tutaj sporo nie działa)
- Crafting i sporo umiejętności, które faktycznie wpływają na rozgrywkę
Cons
- Brak oznaczeń na mapie zebranych przedmiotów
- Bezsensowne wyzwania i oblężenia osady
- Okropnie paskudna muzyka
- System ekwipunku i sortowania
Brak komentarzy