Zbliżają się ferie, a dla mnie oznacza to dwa tygodnie spędzone z dzieckiem w domu i konieczność zaplanowania jakoś tego czasu, aby nie słyszeć za często „mamusiu, nudzi mi się”. Tak oto zaczyna się przygoda na sawannie pełnej dzikich zwierząt, które lubią się czasem gdzieś ukryć.
UNBOXING
„Znajdź mnie” (lub jak mówi moja Maryś „Znaleź mnie”) wydawnictwa Zielona Sowa to rodzinna gra na spostrzegawczość, której autorką jest Alina Brzeska-Czuba, natomiast za ilustracje odpowiada Anna Zaboina. W opakowaniu znajduje się karta główna, 16 kart do gry, żetony oraz instrukcja. Gra przeznaczona jest dla czterolatków i starszych, a rozgrywka może być realizowana zarówno w pojedynkę jak i większych grupach (na opakowaniu proponują do pięciu graczy). Samo opakowanie ma rozmiar 13cm x 20cm więc nie zajmuje dużo miejsca. Z frontu pudełka zerkają na nas sympatyczne zwierzaki zarówno z naszego rodzimego podwórka jak i te bardziej egzotyczne.
Na pierwszy rzut oka ilość elementów może przyprawić o zawrót głowy, ale spokojnie, da się wszystko ogarnąć. Żetony występują w trzech wariantach: żółtym, niebieskim, jednostronnym oraz mamy trzy żetony z medalami za zajęcie kolejno pierwszego, drugiego i trzeciego miejsca, a także „jokery” pozwalające w rozgrywce na szczególne zachowanie, o którym nieco później. Wszystkie elementy są papierowe, jednak zabezpieczone w taki sposób, aby nie uległy zniszczeniu. Karty są dwustronne (służy to możliwości dopasowania poziomu trudności), z jednej strony z obwódką żółtą, z drugiej niebieską. Jedna karta posiada obwódkę białą – jest to karta główna.
ZASADY GRY
„Znajdź mnie” występuje w trzech wariantach, przy czym każdy z nich może być rozgrywany na dwóch poziomach trudności (żółta obwódka karty i żółte żetony to poziom łatwy, niebieskie – trudniejszy). Jedna rozgrywka trwa ok. 10-15 min, rundy są szybkie, więc nie ma czasu na nudę lub rozproszenie uwagi w trakcie gry.
Wariant I
Każdemu z graczy rozdajemy taką samą ilość zakrytych kart, na środku kładziemy kartę główną oraz żetony adekwatne do wybranego poziomu trudności. Dodatkowo każdy otrzymuje po jednym żetonie „jokerze”. I teraz, uwaga, trzeba się skupić. Na ustalony znak odwracamy pierwszą kartę z góry i szukamy różnic. Na poziomie łatwym jest tylko jedna, na trudniejszym – więcej. Gdy już takową odnajdziemy, należy szybko odszukać żeton z takim zwierzęciem, aby nasz obrazek nie różnił się od głównego. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że żetony są dwustronne, więc czasami trzeba trochę poprzewracać zanim się znajdzie ten odpowiedni. Pierwsza osoba, która wypełni zadanie zdobywa punkt. Jak już wspomniałam, mamy też jeden szczególny żeton. Joker może zastąpić dowolne zwierzę, jeżeli jednak zachowamy go do końca gry, przysporzy nam dodatkowy punkt.
Wariant II
W drugim wariancie samo przygotowanie gry wygląda już nieco inaczej. Dookoła głównego obrazka na wybranym poziomie trudności rozkładamy wszystkie lub część plansz oraz przygotowujemy żetony. Cały myk polega na tym, że poszukujemy różnic jednocześnie na wszystkich obrazkach znajdujących się w grze. Im więcej różnic zostanie odnalezionych przez gracza, tym bliżej jest zwycięstwa.
Wariant III
Wariant trzeci przypomina nieco ten pierwszy. Różnica polega na tym, że wykluczamy z rozgrywki kartę główną oraz Jokera, a różnic (na poziomie łatwym dwóch, a na trudnym czterech) poszukujemy u siebie nawzajem. Kto pierwszy odnajdzie wszystkie zdobywa punkt.
WRAŻENIA
„Znajdź mnie” to trzy minigry na spostrzegawczość. Ilość elementów jest stosunkowo duża, ale tylko pozornie (gdy podzielimy to na stopnie trudności, okazuje się, że nie jest już tego aż tyle). Fajną opcją jest też możliwość gry samodzielnie, co pomaga znaleźć zajęcie Marysi gdy akurat nie mogę z nią pograć. Rozgrywki są szybkie, akcja wartka (szczególnie przy drugim wariancie, gdzie u nas wyglądało to jak wielkie bieganie wokół stołu z drobnymi przepychankami), co jest dobrą opcją jeśli dziecko szybko się nudzi lub obiecaliście, że zagracie jeszcze raz przed spaniem a dochodzi 22:00 i trzeba się pospieszyć.
Marysi szczególnie podobały się ilustracje (od kilku dni chce zostać weterynarzem, więc zwierzęta są bardzo na topie). Dodatkowo maluch trenuje swoją spostrzegawczość, koncentrację oraz poznaje nowych przedstawicieli fauny (marabuta sama musiałam wyszukać w Google, żeby wytłumaczyć skąd pochodzi ten ptak – tak w nawiasie, to taki afrykański bocian).
Cóż rzec więcej, „Znajdź mnie” to sympatyczna gra z nutką rywalizacji oraz treningiem koncentracji w tle. Wspaniale sprawdza się zarówno w rozgrywkach w pojedynkę jak i dużym rodzinnym graniu, co jest tylko dodatkowym atutem. Jeżeli jesteście rodzicami, którzy chcą żeby zabawki czegoś też uczyły, a nie tylko zajmowały czas, to „Znajdź mnie” jest odpowiedzią na te prośby.
Brak komentarzy