Age of Steam Deluxe Edition – recenzja – jak zostać kolejowym magnatem?


Decyzja o wydaniu Age of Steam była dość zaskakująca, ale z drugiej strony wydanie Weather Machine pokazało wydawnictwu Portal, że w graczach drzemie siła i chęci na poznanie dużych i drogich planszówkowych kolosów. Age of Steam to już niemłody tytuł, ale nadal szalenie grywalny i pełny nieoczywistych emocji!

Age of Steam to gra legenda, która doczekała się wielu wydań. Najnowsze, fundowane na kickstarterze, czyli Age of Steam Deluxe Edition zostało w końcu wydane w Polsce przez wydawnictwo Portal Games. Podziwiam i gratuluję odwagi, ponieważ gry, ze stajnie Eagle Gryphon Games to spore kobyły kosztujące niemało monet. Niemniej jako gracz niesamowicie doceniam ryzyko podejmowane przez wydawnictwo i życzę im i nam-graczom jeszcze więcej tak ciekawych premier w rodzimym języku. O czym w ogóle jest ta gra? Na okładce widzimy pociąg, więc można się domyślać, że na pewno w grze wystąpią pociągi. Gra opowiada o rozwoju kolei, gdzie każdy z graczy ma za zadanie rozwinąć własną firmę kolejową i zapewnić jej jak największe dochody. Aby tego dokonać będziemy budować połączenia kolejowe pomiędzy miastami i transportować nimi towary. Autorem jest Martin Wallace, dla niektórych autor kultowy. Spod jego rąk wyszedł bardzo lubiane przeze mnie Brass czy Nanty Narking. Kiedyś na jego gry czekało się z wypiekami na twarzy, teraz w przypływie nowości nie jest już aż tak popularny, ale to nie znaczy, że nie warto sięgać po jego starsze tytuły.

Gra Age of Steam jest przeznaczona dla od 1 do 6 graczy. Pełna rozgrywka powinna się zamknąć w około 2-3 godzinach przy większej liczbie graczy. Jest to spowodowane ciągłą koniecznością analizowania ruchów i zmian na planszy. Ktoś dołożył tor, ktoś zbudował nowe miasto lub pojawiły się atrakcyjne kosteczki do przewiezienia – jest nad czym myśleć i gra ma tendencje do paraliżu decyzyjnego. Partie solo, czy 2-osobowe trwają około godziny, jeżeli znacie już grę i wiecie co macie robić. W zależności od liczby graczy rozegramy określoną liczbę rund. Każda runda składa się z kilku faz, w których każdy z graczy będzie po kolei wykonywał swoje akcje. Głównym pytaniem, jakie będzie nam towarzyszyło podczas zabawy w kolejowego magnata jest: W jaki sposób przewieźć kosteczkę danego koloru z miasta A do B, żeby zarobić na tym, jak najwięcej oraz czy mam w ogóle pieniądze, żeby coś zrobić.

Warto od razu wspomnieć o dość archaicznym designie Age of Steam. Gra nie ma nic z lekkości i uproszczeń serwowanych w bardziej nowożytnych tytułach. Jest bardzo przemyślana i nie wybaczająca błędów, a przez to bardzo sztywna i ma ściśle zarysowane ramy. Trochę się poobijamy jej kanciastym i trudnym do sforsowania murem, ale jeżeli opanujemy zasady i będziemy potrafili je zastosować w praktyce to partie będą naprawdę ciekawe i pełne emocji. Siadając do pierwszych partii trochę w randomowych składach miałem małe perturbacje wynikające z tego, że ja już grę znałem natomiast oponenci dopiero raczkowali w świecie pełnym pożyczek i torów. Gra dużo lepiej zaczęła działać w momencie kolejnych partii składem, który już wie, co ma robić. Może grywaliście w Roota – tam również znajomość frakcji była wskazana, ponieważ wiedząc, kto co może zrobić gra nabierała rumieńców i taktycznego zacięcia. Dlatego uważam, że do pełni szczęścia Age of Steam potrzebuje w miarę stałej ekipy – jest wtedy ciasno, ciężko i planujemy kilka kroków do przodu. Inaczej dość szybko staniemy się bankrutami.

Pierwsza faza w grze, czyli emisja udziałów potocznie zwana braniem pożyczek jest jedną z najważniejszych dla całej rundy. Zaczynamy grę z długami, aby w kolejnych rundach zadłużać się jeszcze bardziej. W końcu musimy mieć fundusze na start, żeby móc budować nowe połączenia kolejowe. Niestety jak to w życiu branie coraz większej liczbie pożyczek ma swoje konsekwencje, ponieważ na koniec rudny będziemy musieli spłacać coraz większe zadłużenia. Gra ogólnie polega na dość sporym liczeniu i przeliczaniu, na co stać nas, ale przede wszystkim oponentów. Dzięki temu łatwiej jest nam przewidzieć, gdzie mogą się budować, ile pieniędzy możemy przeznaczyć podczas kolejnej fazy licytacji i które rejony lepiej teraz odpuścić.

Następnie mamy fazę Licytacji. Kolejność w grze jest istotna, ponieważ w kolejnych fazach wszystkie czynności wykonujemy zgodnie z wylicytowaną kolejką. Pierwszy gracz ma do wyboru dwie opcje: musi zalicytować za minimum 1$, żeby utrzymać się w licytacji lub może spasować i umieścić swój żeton na ostatnim dostępnym polu. Kolejni gracze muszą przebijać aktualną kwotę lub pasują i umieszczają swoje żetony na torze. Jak nie lubię gier licytacyjnych, to w Age of Steam działało to wybornie, chociaż jest też mocno uzależnione od liczby graczy przy stole. Na pewno musimy się do licytacji dobrze przygotować i wyczuć odpowiedni moment, gdy warto podbijać. Bycie pierwszym jest zawsze opłacalne, ale kosztuje nas to często sporo pieniędzy.

Po ustaleniu kolejności mamy bardzo sprytną fazę wyboru akcji specjalnych w następnych krokach rundy. Zaczniemy od budowania nowych torów, w których każdy z graczy wybuduje maksymalnie po trzy nowe kafelki zgodnie z kolejnością graczy. Jeżeli ktoś, jednak wybrał jedną z akcji specjalnych dotyczących tej fazy, możemy zrobić coś innego. Budowanie jako pierwszy, czy budowanie czterech kafelków zamiast trzech jest dość proste i mocno taktyczne, ale też sytuacyjne. Urbanizacja jest ciekawą akcją, ponieważ pozwala nam umieścić na mapie nowe miasto – czyli ważną rzecz dla wszystkich przy stole. Naszym celem jest dostarczanie towarów, więc nowy punkt odbioru jest nie do przecenienia. Produkcja pozwala nam dorzucać dodatkowe kosteczki dóbr poza oficjalnym momentem dokładania ich do miast. Możemy też zdecydować się na wybór transportowania ich jako pierwszy lub zwiększenie naszego zasięgu, ponieważ na początku będziemy mogli przewozić towary tylko w odległości jednego miasta. Koncepcja akcji specjalnych jest prosta, a jednocześnie niesamowicie trudna w wyborze. Każda z możliwości na swój sposób jest ciekawa i daje nam spore korzyści. Mama zapełnia się szybko, a dobra znikają jeszcze szybciej. W momencie wyboru musimy rozważyć mnóstwo zmiennych i wybrać najodpowiedniejszą dla nas opcję na teraz, jednocześnie przewidując swoje kroki o dwie, czy nawet trzy rundy do przodu.

Budowanie planszy z torów kolejowych to najbardziej „widoczny graficznie” moment gry w Agę of Steam. Jest bardziej zwieńczeniem naszego procesu analizowania za i przeciw. Bawiłem się dobrze, układając kolejne połączenia i szukając optymalnych tras. Tory są własnością danego gracza, ale możemy z nich w razie czego korzystać jednak zarobek za przewóz towaru przypada właścicielowi. Dlatego w trakcie gry w późniejszym etapie będziemy mieli do czynienia z mocną przebudową połączeń. Rozwijająca się sieć kolejowa wygląda naprawdę dobrze, ale czasami ciężko się połapać co należy, do kogo i którędy mogą iść nowe tory.
Transportowanie dóbr to już wisienka na torcie, chociaż także należy pomyśleć nad kolejnością wyboru kosteczek. Patrząc na nasz zasięg na torze lokomotywy staramy się wybierać takie połączenia, które zwiększą nam przychód jednocześnie nie dadzą go przeciwnikom. Zdarzało mi się często zauważyć sytuację, w której sprzątnąłem innemu graczowi jedną kosteczkę potrzebną, chociażby do uzbierania pieniędzy potrzebnych na opłaty. Gra jest dość brutalna pod tym względem i wszędzie czuć presję wyścigu. Nie ma tu miękkiej gry i każdy musi grać pod siebie bezlitośnie, korzystając z każdej dostępnej przewagi.

Margines błędu, jaki mamy jest niewielki i każde nierozważne posunięcie zostanie brutalnie ukarane. Początki są trudne, pierwsze postanowione trasy są szalenie istotne. Już sam początek rozgrywki, w której startujemy z zaciągniętymi pożyczkami pokazuje, że Age of Steam nie będzie się z nami patyczkować. Największy zarzut, jaki mam to szansa na odpadnięcie z gry w trakcie partii. Nowi gracze, których staramy się wprowadzić w cudowny świat gier o pociągach mogą poczuć się trochę odrzuceni przez możliwość przedwczesnego zakończenia rozgrywki. Musimy na bieżąco dobrze liczyć, ile musimy zarobić, żeby nie skończyć na minusie. Dodaje to realizmu zarządzania przedsiębiorstwem i wymusza dobre zarządzanie kapitałem i trafne decyzje przy nowych trasach czy miastach. Jest to też trochę stresujące, ponieważ wymusza planowanie przynajmniej na rundę, czy dwie do przodu, ponieważ cały czas musimy się zastanawiać, skąd i dokąd zrobimy dostawę i ile z tego dostaniemy.

Jestem pod wrażeniem jak przy stosunkowo prostych zasadach udało się stworzyć tak dobrze działającą grę. Interakcja na planszy jest ogromna i ma duży wpływ na to, co się dzieje. Możemy wykorzystać trasy przeciwnika, ale to on dostanie z tego zysk. Sama licytacja kolejności z rundy na rundę okazuje się coraz ważniejsza, ponieważ możliwość postawienia nowego miasta czy zbudowania większej ilości tras często jest kluczowa. Jeżeli nie uda się nam z jakiegoś powodu dokończyć połączenia kolejowego, trasa nam przepadnie i ktoś inny będzie mógł ją zająć. Interakcji jest tu mnóstwo i często jest mocno negatywna. Naszą decyzją będziemy czasami w stanie wyeliminować kogoś z gry!

W pudełku Age of Steam drzemie naprawdę sporo regrywalności. Mamy kilka map, które są skierowane do określonej liczby graczy. Różnią się też zasadami czy kosztami, więc mamy tu sporo rzeczy do odkrycia oraz ogrania. Grając nawet ciągle na tej samej mapie liczba zmiennych jest ogromna – inaczej rozłożą się kostki z dobrami, więc w innych miejscach pojawią się tory. Ogrywając Age of Steam nie odczułem ani razu efektu znużenia i powtarzalności – wręcz przeciwnie, czuję, że jest tu jeszcze sporo ciekawych rzeczy do odkrycia. Pewnie sporo pytań pojawi się o tryb dwuosobowy. W pudełku mamy dedykowaną mapkę do takiej rozgrywki i działa poprawnie, ale… cóż, zawsze jest ale. Age of Steam przy mniejszym składzie traci sporo blasku związanego z emocjami podczas licytacji, czy wyścigu o jakieś miejsca. Da się grać w dwie osoby, aczkolwiek osobiście preferuję przynajmniej czteroosobowy skład. Rozgrywka dwuosobowa kojarzy mi się trochę z pogonią za króliczkiem – pierwszy gracz wykona ruch, a naszym zadaniem jest skontrowanie.

Osobna pochwała należy się za jakość wykonania Age of Steam. Czuć, że jest to edycja deluxe, do której przyzwyczaiło nas wydawnictwo Eagle Gryphon Games. Pieniądze zostały zastąpione pokerowymi sztonami (małymi, ale zawsze!), natomiast wszystkie elementy kartonowe są sztywne i grube. Szata graficzna nie jest zbyt zachęcająca i na pewno nie porwie osób przyzwyczajonych do bardziej kolorowych plansz. Patrząc na rozłożoną grę pierwszą myślą jest excel i tabelka zamiast planszówki. Niemniej wszystko jest w miarę czytelne i jakiś urok ma.

Na zakończenie

Age of Steam: Deluxe Edition to klasyczny tytuł pozwalający wcielić się w kolejowego magnata i rozwinąć sieć torów, zaopatrując kolejne miasta, zgarniając przy tym spore przychody. Gra ma dość proste zasady, ale żeby coś w niej zdziałać musimy umieć przełożyć je na odpowiednie zachowania na planszy. Mamy tu mnóstwo planowania o kilka ruchów do przodu, analizowania potencjalnych akcji przeciwników oraz liczenia pieniędzy i naszym możliwości. Gra nie wybacza błędów i szybko możemy stać się bankrutami, odpadając z rozgrywki. Jeżeli znajdziemy odpowiedni skład, która zagra z nami kilka razy w Age of Steam, to każda rozgrywka będzie wymagającym, choć niesamowicie przyjemnym doświadczeniem. Dla osób lubiących mózgożerne tytuły z elegancką mechaniką, które bronią się pomimo upływu lat i niedzisiejszego wyglądu – pozycja obowiązkowa.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja Brian Boru?

Age of Steam: Deluxe Edition do kupienia tutaj.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Między nami żywiołami - Recenzja
Następny Co obejrzeć w Dzień Dziecka? Filmy dla dzieci i młodzieży! [2023]