Serio, kogo obchodzi kolejny sezon Wiedźmina czy innego cieniasa robionego przez aktywistów, skoro mamy takie cudeńka jak Chainsaw Man. Ten tytuł tylko pokazuje, jak bardzo się myliliśmy, a właściwie jak bardzo mylili się twórcy najgłośniejszych seriali tego roku.
Mowa tutaj oczywiście o tych serialach, które były głośne nie dlatego, że były dobre, tylko dlatego że były takie słabe, czyli Pierścienie Władzy, które obejrzeliśmy i bardzo nie polecamy oraz serial Wiedźmin, którego już nie oglądałem, ale i tak nie polecam. Najbardziej przy tym szkoda Michelle Yeoh, która cudownie zagrała we Wszystko, Wszędzie, Naraz, a i tak przegrała tą rolę występując w Blood Origin. Ten niezwiązany z opisywanym pacjentem wstęp jest ważny, by zaznaczyć że jest jeszcze nadzieja. I nie ma jej na popularnych platformach czy też w kinie, gdzie ważniejsza jest reprezentacja, a ja sam czasami czuję się winny bycia białym przy ich oglądaniu. Czasami warto poszukać, by znaleźć jeszcze dobry serial, z głębokim przekazem oraz intrygującymi postaciami.
To wszystko ma Chainsaw Man, którego największą wadą jest to, że ma jedynie 12 odcinków. Opowiada on historię chłopaka, który od dziecka żyje na usługach yakuzy i za nędzne ochłapy poluje na demony z pomocą małego demona piły, który przypomina pieska. Oczywiście w pewnym momencie bohater zostaje zdradzony przez mafiozę, posiekany na kawałki i wyrzucony do kosza na śmieci. Zamiast jednak The End, zaprzyjaźniony demon piły decyduje się połączyć ze szczątkami chłopaka, tym samym przywracając go do życia. Sam staje się półdemonem piły, który w przerażający sposób zmienia formę i na jego rękach oraz głowie pojawiają się makabryczne piły łańcuchowe. Zostaje szybko zrekrutowany przez lokalny oddział łowców demonów i próbuje odnaleźć swoje miejsce na świecie.
Musicie wiedzieć, że pomimo tej całej makabry która będzie nam towarzyszyć, to Chainsaw Man jest anime o spełnianiu marzeń. Główny bohater po tym, kiedy już nie będzie miał problemów ze znalezieniem żywności będzie próbował znaleźć inny sens w życiu. Ale co to może być? Wiecie, chłopak całe życie jedynie martwił się o to, by zdobyć jedzenie? Co może chcieć młody chłopak, zwłaszcza, że jego przyjaciel piła prosił go na pożegnanie, żeby spełniał marzenia. On jeszcze nie wie co chce zrobić, ale możecie wiedzieć, że odda się temu w pełni. Ten mechanizm wykorzystuje dziewczyna, która zajmuje się prowadzeniem sekcji łowców demonów pełnej różnej maści mieszańców i wypaleńców. Młody bohater więc decyduje się, że jego największymi marzeniami będą takie rzeczy jak pocałowanie się z dziewczyną czy też seks. Brzmi to nawet śmiesznie, jednak kiedy zobaczymy z jaką determinacją podchodzi do realizacji tych marzeń, to przestajemy się śmiać.
Co ciekawe, anime na bieżąco weryfikuje marzenia bohatera – pierwsze złapanie za cycka demonicy Power? No niby fajnie, ale w sumie bohaterka trochę oszukuje i używa silikonów do powiększania. Pierwszy pocałunek? Jest okej, ale pijana koleżanka wymiotuje do ust bohatera. To wszystko sprawia, że nie liczy się sam fakt pierwszego razu, tylko to jak ten pierwszy raz zrobi. W ten sposób też głównego bohatera uwodzi szefowa wydziału, pokazując mu, że nie liczy się to czy to robi, tylko z kim to robi. Nagle się okazuje, że marzenie musi też mieć swoją jakość i nie można iść na skróty, dlatego też nasz dzielny człowiek piła daje z siebie wszystko polując na demony. To tylko jeden z wielu wątków w serialu, który został ukryty za śmiesznymi, prostymi i nie raz sprośnymi scenami. Ten akurat mnie najbardziej uderzył i do mnie najbardziej trafił, ale anime będzie też poważnie traktować o przyjaźni, zaufaniu, zemście czy też przywiązaniu. Dwanaście odcinków po 20 minut, a dzieje się tutaj więcej emocji niż w trzech sezonach wiedźmina. Da się?
Scenariusz i sceny akcji są pierwsza klasa. To najwyższa jakość, jeżeli chodzi o organizację tempa akcji. Kiedy jest spokojnie, Chainsaw Man się nie spieszy: mamy przestoje, chwile zastanowienia bohaterów, stanie na światłach, patrzenie w dal, czekanie na odpowiedź. Często nawet w tym wyczuwamy napięcie, delikatne tempo, które sprawia, że pomimo tego, że patrzymy na dwóch bohaterów w samochodzie, to odruchowo wstrzymujemy głos. Inna sprawa, kiedy to dochodzi do akcji i agresywnego strzelania czy też siekania między bohaterami – wtedy tempo oczywiście przyspiesza, pojawia się odpowiednia muzyka i bohaterowie na zmianę odcinają sobie kończyny oraz obrażają się. A w innej scenie, kiedy to szefowa ugryzie palec głównego bohatera jest więcej erotyzmu, niż w każdej odważnej realizacji Netflixa ostatnich lat (pozdrawiamy Bastard). Jest co oglądać.
Chainsaw Man to zdecydowanie najlepsze anime jakie obejrzałem w tym roku i może nawet najlepszy serial, który spodobał mi się niesamowicie i z niecierpliwością oczekuje kolejnego sezonu. Będę tęsknić za bohaterami i zastanawiać się, co czeka ich w kolejnych sezonach, które mam nadzieję pojawią się jak najszybciej. Chainsaw Man to ukryta pod prozaicznymi scenami głębia oraz wielowątkowość przedstawiająca złożoność wszystkich bohaterów – nawet tych najbardziej pobocznych. Do dzisiaj zastanawiam się, jak udało się tyle zmieścić w zaledwie dwunastu dwudziestominutowych odcinkach. Coś niesamowitego.
mi główny bohater tego anime przypomina bardziej połączenie slendermana z piła