Chorus to gra, w której wcielimy się w postać Nary oraz jej statku i naszym zadaniem będzie walka ze zdobywającym władzę w galaktyce kultem. Pierwsze wejście gry jest bardzo oryginalne, a sama historia intryguje na tyle, by zainteresować się tytułem. A jak będzie dalej?
Grając w grę Chorus miałem skojarzenie z inną kultową serią, a dokładnie z Homeworld. Wylewający się z ekranu mistycyzm i połączenie space opery z elementami można powiedzieć że magicznymi lub przynajmniej tajemniczymi, jak przeznaczenie, umiejętności bohaterów nie z tego świata czy też szczypta wiary ludzi, którzy z imieniem Boga na ustach rozpoczynają kosmiczne potyczki. W Chorus jednak wcielimy się nie w dowódcę potężnych kosmicznych flot, a w byłą kultystkę i pilotkę myśliwca wzbogaconego o bardzo inteligentny system SI. Grę Chorus ukończyłem na platformie Playstation 5.
Główna bohaterka gry, Nara, opuściła kult który próbuje zdobyć dominację nad galaktyką. Właściwie można powiedzieć, że kult już zwyciężył, a jedynie niedobitki, piraci oraz rebelianci próbują walczyć z przewarzającymi siłami kultystów. W tym o to klimacie Nara próbuje jakoś przetrwać oraz pomóc uchodźcom w obronie ich nowego domu – Enklawy. Nic jednak nie wskazuje na to, że Kult pozostawi ostoję wolności samą i ataki będą się tylko nasilać. Dlatego też Nara odnajduje swój stary myśliwiec wzbogacony o bardzo potężną SI, o imieniu Opus, będącego skrótem od Opuszczony i wspólnie rozpoczną walkę z Kultystami spychając ich z terenów, gdzie próbują przetrwać ocalali. Gra będzie opowiadać historię walki Nary oraz jej myśliwca z kultem, ale także będzie próbowała nam przedstawić złożoność relacji między bohaterką, a jej maszyną. Duet będzie na bieżąco dyskutować o kolejnych krokach, będziemy mieć także wgląd w myśli bohaterki, dzięki czemu poznamy także to, czego nie mówi na głos. Chorus pomimo bycia kosmiczna strzelanką w stylu arcade, to posiada niesamowicie bogatą i głęboką warstwę fabularną skupioną na głównych bohaterach gry. Niestety cierpią tutaj bohaterowie poboczni, którzy totalnie nie zapadają w pamięć i są po prostu nudni, nie raz całkowicie polegając na działaniach Nary oraz Opusa. Przy tak ciekawym duecie bohaterów, cała reszta świata nie była już taka ciekawa.
Jak już zostało wspomniane, Chorus to kosmiczna gra arcade, gdzie będziemy kierować Opusem oraz siedzącą za sterami Narą i wspólnie walczyć o przetrwanie wolności. Gra ma konstrukcję otwartego świata i będziemy przemierzać olbrzymie, przepiękne mapy od jednego celu misji do drugiego, wykonując zarówno zadania główne, jak i poboczne. W nagrodę otrzymamy nowy sprzęt, kredyty za które kupimy więcej sprzętu oraz rytuały, nasze umiejętności, które dadzą nam niesamowitą przewagę na polu bitwy, sprawiając, że Nara stanie się prawdziwym, niemożliwym do trafienia drapieżcą podczas walk kosmicznych i nawet hordy wrogów nie będą w stanie z nią walczyć. To właśnie na rytuałach będzie opierać się głównie rozwój naszego statku, gdyż sama kwestia ekwipunku została potraktowana po macoszemu. Mamy jedynie trzy bronie do wyboru – karabinek do zadawania standardowych obrażeń, laser do niszczenia tarcz oraz rakiety do rozwalania opancerzonych wrogów i będziemy mogli je ulepszać kupując coraz to lepsze wersje. Oprócz tego trzy sloty na moduły poprawiające niektóre statystyki, jak przyspieszenie czy też obrażenia zadawane daną bronią i w zasadzie to tyle. Moduły ulepszeń nie zostały nawet podzielone na rodzaje i możemy zamontować trzy dowolne moduły, czy to na odporność czy też ulepszające bronie. Ich wpływ jest jednak na tyle mały (chociaż jest tutaj parę wyjątków od reguły), że nie ma sensu się tym przejmować na dłuższą metę.
Zwłaszcza, że główne skrzypce podczas kosmicznych walk w Chorusie biorą rytuały oraz specjalne umiejętności Opusa. Najważniejszą z nich jest tak zwany drift i otrzymamy go stosunkowo szybko po rozpoczęciu zabawy. Sam drift jest bardzo prosty w działaniu – aktywując go, statek leci prosto, a my możemy dowolnie się obracać. I to w zasadzie tyle i na początku nie do końca zrozumiałem jak to wykorzystać w praktyce. Po kilkunastu minutach eksperymentowania jednak zakochałem się w tym trybie i nie mogę zrozumieć, czemu nie ma go w innych grach tego typu. Przykładowo, macie na ogonie trzy myśliwce. Zamiast kombinować z unikami, możecie aktywować dryft (zadbajcie jedynie, by przed Wami nie było żadnych asteroid, bo się zderzycie), następnie odwracacie się i zestrzeliwujecie agresorów jeden za drugim. W tym samym momencie możemy też wykonywać uniki lub też dezaktywować drift, by natychmiast lecieć przed siebie, bez zbędnego robienia łuków. Za pomocą driftu jesteśmy w stanie robić niesamowicie ciasne zakręty lub też wymanewrować wroga robiąc natychmiastowe uniki zmieniając natychmiast nasz ruch przecząc prawom fizyki. Kolejne rytuały jeszcze bardziej pogłębiają nasze możliwości walki. Przykładowo, za pomocą błysku jesteśmy w stanie w jednej chwili znaleźć się za okrętem przeciwnika. Przed chwilą opisywana sytuacja z ogonem może zostać za pomocą błysku natychmiast zmieniona dla nas w czystą okazję do strzału – najpierw za pomocą driftu obracamy się o 180 stopni (lecąc ciągle prosto) i potem za pomocą błysku natychmiast znajdujemy się za ścigającym nas statkiem. A to jedynie wierzchołek góry lodowej i gra niesamowicie zachęca do eksperymentowania z kolejnymi rytuałami, które mogą wpływać na pole bitwy w bardzo różny sposób. To jest nasza największa siła, gdyż sam Opus umiera po chwili ostrzału, więc bez wykorzystania rytuałów jesteśmy równie dobrze martwi.
Eksploracja świata gry powinna być ułatwiona za pomocą znaczników mapy, jednak muszę powiedzieć, że wielokrotnie zdarzało mi się gubić w kosmicznej przestrzeni. Często było tak, że znacznik zadania nie pokazywał się lub też w momencie dotarcia do miejsca, gdzie powinno aktywować się zadanie poboczne, okazywało się, że nic się nie dzieje. Musiałem wtedy tutaj wrócić w momencie popchania fabuły do przodu, jednak gra w żaden sposób nas o tym nie instruuje. Dlaczego pojawiają się znaczniki zadań na mapie w momencie, kiedy nie możemy ich wykonać? Nie mam pojęcia.
Pod względem graficznym Chorus wygląda olśniewająco i tylko na zbliżeniach podczas filmików czasami zobaczymy nieostre tekstury statków lub też rażąco niską liczbę szczegółów na niektórych obiektach, które rzucają się dosyć mocno w oczy. Oprócz tego gra jest niesamowicie stabilna i mocno trzyma wszystkie klatki nawet podczas bardzo intensywnych wymian ognia, kiedy pojawia się wiele okrętów kultu. Chorus jest niesamowicie grywalną i angażującą grą, jednym z największych zaskoczeń tego roku, gdzie do czystego radosnego strzelania w kosmosie dodano bardzo intrygującą fabułę opisującą walkę ludzkości o wolność ich dusz, a także o odpowiedzialności, zdradzie i ponownym zdobyciu zaufania u największego przyjaciela jakim jest Opus dla Nary. Ta cała głębia i regularne zadawanie trudnych pytań przez bohaterów sobie nawzajem sprawia, że gra miejscami staje się dosyć ciężka i poważna, jak na przykład The Last of Us 2. Dla mnie to olbrzymia zaleta i będę z niecierpliwością czekać na kontynuację, jeżeli ta by miała kiedykolwiek powstać. Nie tylko dla samej fabuły, ale także i cudownego, kosmicznego latania i radosnego łamania praw fizyki w kosmosie.
Podsumowanie
Pros
- Świetne rozwinięcie umiejętności statku dzięki użyciu rytuałów
- Niesamowicie wciągające strzelanie, które ciągle kusi do kolejnych eksperymentów
- Fantastyczny duet dwójki bohaterów
- Bardzo ładna grafika, która trochę traci swój urok podczas zbliżeń i filmików
Cons
- Niezapadające w pamięć postacie poboczne
- Niewykorzystany potencjał zmiany wyposażenia statku
Brak komentarzy