Davy x Jones – Wrażenia z Wczesnego Dostępu – Polski Doom z Piratami!


Nieczęsto trafia się gra, która już na etapie Wczesnego Dostępu potrafi przyciągnąć uwagę tak dziwnym, a jednocześnie intrygującym pomysłem. Davy x Jones to tytuł, który w mojej opinii spokojnie można określić jako polski Doom z pirackim sznytem. Szybka akcja, humor, groteska i odrobina morskiej mitologii sprawiają, że od pierwszych minut trudno oderwać się od ekranu. I choć jak na Wczesny Dostęp przystało nie obywa się bez problemów, to już teraz widać, że mamy do czynienia z projektem, który może stać się małym kultowym klasykiem.

Fabuła gry wprowadza nas w legendę Davy’ego Jonesa, którego większość kojarzy z historii marynarskich i opowieści o okrętach widmo. Tutaj poznajemy go w zupełnie nowej wersji. Zdradzony i ograbiony nie tylko ze skarbów, ale również ze swojej głowy, trafia do Locker – pirackich zaświatów rozbitych na dziewięć wysp dryfujących po oceanie chmur. To właśnie tam zaczyna się opowieść o zemście i odzyskiwaniu dawnej chwały. Gracz kieruje bezgłowym ciałem legendarnego kapitana, a jego czaszka staje się osobnym bytem, który nieustannie komentuje nasze poczynania i nadaje grze wyjątkowego charakteru. To rozwiązanie, które może brzmieć dziwnie, ale w praktyce działa znakomicie. Dialogi i komentarze głowy wnoszą mnóstwo humoru, a sam pomysł rozdzielenia bohatera na ciało i czaszkę jest tak unikalny, że trudno nie uśmiechnąć się podczas gry.

Świat przedstawiony w Davy x Jones robi spore wrażenie. Locker nie jest typowym piekłem czy klasyczną krainą zmarłych. To surrealistyczna przestrzeń, gdzie piracka mitologia miesza się z koszmarem Lovecrafta. Na wyspach spotkamy dusze potępionych, demoniczne pomioty i gigantyczne stwory pokroju Krakena. Wizualnie wszystko utrzymane jest w stylu pełnym groteski, z mocnymi barwami i artystycznym przerysowaniem, które nie daje zapomnieć, że mamy do czynienia z grą balansującą na granicy powagi i absurdu.

Trzonem rozgrywki jest oczywiście walka. Davy x Jones to szybki i intensywny FPS, w którym przeciwnicy atakują bez przerwy, a my odpowiadamy im stalą, prochem i hakiem. Już od pierwszych minut widać inspirację Doomem, bo tempo akcji nie pozwala na chwilę odpoczynku. Nie ma tu osłon, nie ma powolnego podchodzenia do starć. Wszystko dzieje się szybko, brutalnie i efektownie. Do dyspozycji mamy miecz, pistolet oraz charakterystyczny hak z liną, który pozwala na błyskawiczne przemieszczenie się i zaskakiwanie przeciwników. Walka jest satysfakcjonująca i nie ogranicza się do bezmyślnego strzelania – odpowiednie łączenie ciosów i wykorzystywanie mobilności daje ogromną przewagę, a każda potyczka potrafi dostarczyć solidnej dawki adrenaliny.

Bardzo ciekawym pomysłem są Fuzje. Każdy pokonany wróg zostawia po sobie cząstkę Esencji, którą można zbierać. Zebrane fragmenty łączą się w skrzynię pełną łupów, ale każda taka skrzynia uwalnia również demona. To mechanika, która zmusza do podejmowania decyzji. Albo bierzesz ryzyko i liczysz na wartościowy przedmiot, albo odpuszczasz i unikasz dodatkowej walki. Ten system sprawia, że nawet po kilkunastu godzinach wciąż czujesz napięcie, bo nigdy nie wiesz, co kryje się za kolejną skrzynią.

Ważnym elementem gry jest też Abby – hybryda statku i wieloryba, która pełni rolę naszej bazy i środka transportu. To coś więcej niż tylko miejsce, do którego wracamy między misjami. Abby rozwija się wraz z nami, a dzięki rekrutowanym oficerom zyskuje nowe umiejętności bojowe. Możemy wykorzystywać ją w walce, co dodaje rozgrywce dodatkowej głębi. To rozwiązanie sprawia, że gra nie jest tylko ciągiem starć, ale oferuje również element progresji i budowania własnej siły na morzu zaświatów.

Nie ma jednak co ukrywać, że Wczesny Dostęp rządzi się swoimi prawami i Davy x Jones nie jest wolne od problemów. Największym mankamentem jest system zapisu. Gra korzysta z autosave, który często cofa nas o kilkanaście minut, a w przypadku bardziej otwartych fragmentów potrafi wyzerować całą eksplorację. Brak możliwości manualnego zapisu potrafi zniechęcić, szczególnie gdy stracisz kilkadziesiąt minut progresu przez jedną nieudaną walkę czy błąd gry.

Drugim problemem jest mechanika parowania. W teorii dodaje ona głębi starciom, ale w praktyce działa zbyt ociężale. Animacje są wolne, przez co parowanie staje się mało użyteczne i gracze szybko przestają z niego korzystać. W moim przypadku skończyło się to kompletnym zignorowaniem tej mechaniki i postawieniem na czystą ofensywę. Kolejną rzeczą są fragmenty otwartego świata. Choć brzmią ciekawie, to na razie sprawiają wrażenie pustych i niedopracowanych. Zdarza się, że trafiamy na ciekawe miejsca, ale równie często są one zbugowane lub zablokowane fabularnie, co odbiera chęć eksploracji. Nie mogę też nie wspomnieć o kilku uciążliwych błędach technicznych. Kilka razy zdarzyło się, że postać utknęła na niewidzialnej przeszkodzie i nie mogła zebrać przedmiotu ani otworzyć skrzyni. Innym razem gra odmówiła podniesienia punktów zdrowia, co skończyło się niepotrzebną śmiercią. To rzeczy, które na szczęście da się naprawić łatkami i jestem pewien, że twórcy będą nad tym pracować.

Mimo tych wad Davy x Jones potrafi zauroczyć. Styl graficzny jest wyjątkowy, a projekt postaci i lokacji sprawia, że nie da się pomylić tej gry z żadnym innym tytułem. Voice acting to absolutna czołówka, a dialogi między czaszką a ciałem Jonesa to momenty, które zostają w pamięci. Największą zaletą jest jednak sam gameplay. Strzelanie, walka wręcz i hak z liną składają się na doświadczenie, które po prostu daje frajdę. W czasach, gdy wiele gier próbuje być trudnymi soulslike’ami albo realistycznymi symulatorami przetrwania, Davy x Jones stawia na czystą zabawę i to działa znakomicie. W obecnej cenie około czterdziestu złotych to nadal uczciwa propozycja, bo dostajemy tytuł, który już teraz zapewnia kilkanaście godzin solidnej rozgrywki, a z czasem będzie tylko lepszy. Widać, że twórcy mają jasną wizję i chcą rozwijać projekt. Jeśli dopracują system zapisu, poprawią parowanie i wypełnią otwarte fragmenty świata większą zawartością, to gra ma szansę stać się perełką wśród niezależnych FPS-ów.

Podsumowując, Davy x Jones to produkcja, która łączy w sobie szybkość i brutalność Dooma z piracką mitologią i dużą dawką humoru. To gra pełna pomysłów, która już na starcie ma własną tożsamość i nie próbuje kopiować konkurencji. Jasne, są bugi i niedoróbki, ale fundamenty są na tyle solidne, że można patrzeć w przyszłość z optymizmem. Jeśli szukasz tytułu, który pozwoli ci oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć w świat pirackich zaświatów pełnych chaosu, to Davy x Jones jest strzałem w dziesiątkę.

Poprzednio Death Stranding 2 - Jak szybko zdobywać reputację i gwiazdki? - Poradnik
Następny Metal Eden - Poradnik Osiągnięć - Jak zdobyć platynę?