Destiny 2 niespecjalnie przyjęło się na rynku gier komputerowych. Kiedy gra jest bardzo popularna na konsolach, to na PCetach stoi raczej gdzieś z tyłu i mimo wielu pozytywnych recenzji, to gra nie przyjęła się na dłużej.
Przynajmniej osobiście miałem takie wrażenie, kiedy powróciłem do Destiny 2 parę tygodni temu. Nie powiedziałbym że Miasto oraz pozostałe lokacje są puste. Na aktywności drużynowe będące po za tygodniowym boomem długo się czeka. Całe szczęście, że twórcy serwują nam co tydzień reset standardowych czynności oraz parę nowych, sezonowych na przykład teraz jest to Iron Banner – pojedynki PvP w drużynach po 6 osób. Często też trafiają się rosjanie (AFK i wychodzenie podczas gry), więc i komfort rozgrywki jest znikomy jeżeli trafimy na takie boty. Jest to chyba jednak bolączką każdej gry online.
Ale czy po tym marudzącym wstępie, powiem że bawiłem się źle? Wcale nie – zwłaszcza wspomniany wcześniej Iron Banner wciągnął mnie na parę ładnych dni. Mimo braku drużyny, to dobrze bawiłem się jako losowy gracz. Zresztą już wcześniej wychwalałem Destiny 2 w recenzji, którą odnajdziecie tutaj – Recenzja gry komputerowej Destiny 2. Podstawkę Destiny 2 zapamiętałem głównie dzięki fantastycznemu wątkowi głównemu (który potem spowalnia) oraz obrzydliwie (w pozytywnym znaczeniu) ogromnej ilości zawartości na end game.
Co nowego w Destiny 2 Warmind?
Zostawmy na razie podstawkę Destiny 2 i skupmy się na dodatku. Z uwagi na fakt bycia szczęśliwym posiadaczem Seasson Passa do tej gry i piękne deszczowe wakacje, postanowiłem powrócić do Destiny 2 i spróbować się w DLC Warmind. Swoją drogą, nigdy więcej nie kupię w życiu Seasson Pass – dodatki wychodzą za wolno i po tym jak wyjdą nie chce się wracać do tych gier. Szkoda kasy, niech twórcy zaczną tworzyć gotowe gry.
Zacznijmy od listy nowości – co możemy robić w Destiny 2 Warmind:
Kampania w Destiny 2 Warmind
Kampania w drugim dodatku jest lepsza niż w Curse of The Osiris, ale znacznie gorsza niż w podstawce. Ogólnie, miałem wrażenie że została ona napisana na szybko i wykorzystywała zawartość z poprzedniej części gry (w którą nie grałem, nie mam PS4). Misji jest bardzo mało, bo tylko pięć i całość da radę ukończyć w 2 godziny! Nagrałem nawet filmy, więc jeżeli chcecie poznać fabułę dodatków to wystarczy że je obejrzycie. Udostępniam je poniżej chronologicznie. Jakość dźwięku jest troszkę słabsza niż zwykle, za co bardzo przepraszam. Wynika to z tego, że Destiny 2 nie działa z OBS i byłem zmuszony korzystać z Geforce Experience, które z kolei nie lubi mojego mikrofonu. Kampania dotyczy wykorzystania Rasputina do walki z bardzo potężnym upadłym. Oczywiście Straż Przednia jest temu przeciwna, ale kto by jej tam słuchał prawda?
Oprócz kampanii, udostępniona nam została nowa planeta – Mars. Akcja dodatku skupia się na powierzchni basenu Hellas. Co ciekawe, kampania jest dużo bardziej różnorodna niż w Klątwie Ozyrysa. Już nie biegamy po nudnym i beznadziejnym nieskończonym lesie, a skupiamy się na naprawdę bardzo różnorodnych terenach. Zwiedzimy stare ruskie marsjańskie laboratoria, wrócimy na ziemię w poszukiwaniu odłamka wędrowca, będziemy walczyć z olbrzymim bossem oraz zejdziemy do najbardziej ponurych głębi Marsa w poszukiwaniu naszego przeciwnika. Różnorodność to duży plus i mimo raczej słabej fabuły, to same misje są bardzo dobre.
Misja #1 Ice and Shadow
Misja #2 – Pilgrimage
Misja #3 – Off-World Recovery
Misja #4 – Strange Terrain
Misja #5 – Will of the Thousands
Protokół Eskalacja / Escalation Protocol
Zawartość endgame dla najbardziej wypasionych Strażników. Bardzo wymagająca, polega na zwalczaniu kolejnych hord upadłych. Akcja dzieje się na marsie i jest dostępna dla wszystkich, więc dobrze robić je, kiedy w pobliżu są inni gracze. Co ciekawe, walka kończy się po 7 falach i ta kończy się walką z unikalnym bossem. Co tydzień jest to inny potężny przeciwnik. Jest to prawdopodobnie najfajniejsza zawartość w Warmind, ale żeby zacząć się bawić potrzebujesz mocy na poziomie 380. Bardzo ciężko to osiągnąć i wymaga wielu tygodni regularnego grania i robienia najtrudniejszej zawartości, często niestety związanej z najtrudniejszymi wyzwaniami grupowymi. Introwertycy grający solo mogą mieć ciężej.
Jak zdobyć 380 poziom ekwipunku w Destiny 2?
Przede wszystkim musisz posiadać DLC Warmind. Dopiero od tego momentu odblokuje się możliwość zdobycia większego poziomu ekwipunku. Aby otrzymać ekwipunek powyżej 340 poziomu (który teraz dropi wszędzie) należy wykonywać przede wszystkim misje cotygodniowe dające nam Potężny Engram (Powerful Engram). Z niego właśnie otrzymujemy ekwipunek który powoli zwiększa nasz poziom. Tak, dokładnie, nie otrzymacie od razu przedmiotu z 380, musisz to robić powoli i pojedynczo.
Zacznij od ukończenia wszystkich kamieni milowych związanych z Warmind i kampanią. Niestety, od tego momentu musisz wykonywać co tydzień wykonywać wszystkie aktywności związane z uzyskaniem potężnego Engramu. Czeka ciebie cotygodniowe, żmudne trafienie więc jeżeli masz podejście na target i spełnianie celów, a nie na fun, to będziesz się mocno męczyć. Gra została zaprojektowana tak, żeby po pierwsze gracze wracali do niej regularnie, po drugie żeby skupiali się w klanach. Co do drugiego elementu jest raczej marnie i dobry klan jest bardzo ciężko znaleźć (brak dobrego systemu do wyszukiwania klanów), to pierwszy wymagać będzie od ciebie wielu tygodni pracy. Nastaw się na to. Czy to źle? Nie sądzę, to samo przecież mieliśmy w World of Warcraft, kiedy najlepsze podziemia można było robić raz na jakiś czas i potrzebowaliśmy do tego wielu graczy, czasami nawet 25 osób.
Nowe Mapy
Dla fanów PvP znajdzie się parę nowych map w Tyglu, głównie związanych z marsjańską kampanią. To samo dotyczy Szturmów, parę nowych map które narzucą nowe wyzwania dla osób lubujących się w szybkich misjach PvE dla mniejszych grup graczy. Dobra sprawa, ale znowu żeby cieszyć się Heroicznym Szturmem potrzebujemy drużyny i do tego komunikacji głosowej. What?
Jest też nowy Raid – Leże lub Lair to czynność przeznaczona bezpośrednio klanom. Nie grałem więc nie wiem czy to jest fajne. Dla mnie Destiny 2 to głównie wątek fabularny i PvP. Niestety, dodatek nie wprowadza znowu za dużo zawartości dla solo graczy. Szkoda, zostałbym zdecydowanie na dłużej gdybym miał co robić – a klanu szukać mi się nie chce, bo z uwagi na moje recenzenckie obowiązki nie będę miał czasu by regularnie wracać do Destiny 2.
Znajdźki
W Klątwie Ozyrysa nie było dużo szukania. Była nawet tylko jedna zagubiona strefa. Taka nuda oparta na beznadziejnym Nieskończonym Lesie. Warmind naprawia ten błąd. Nowe, potężne przedmioty ekwipunku, które dodatkowo ewoluują i posiadają swoje unikatowe misje. Bronie są bardzo różne i bardzo atrakcyjne, mój nowy karabin pulsacyjny z filmików powyżej powoduje wybuch wroga i tworzenie prawdziwych reakcji łańcuchowych. Widać to było parę razy, jeżeli obejrzeliście je wszystkie. Zdecydowanie warto rozglądać się za artefaktami.
Podsumowanie
Lubisz Destiny 2, masz ekipę do grania, grałeś w poprzednie dodatki? Pewnie już dawno zakupiłeś Warmind. Jeżeli nie, to to zrób. Dodatek jest znacznie lepszy od pierwszego, czyli Klątwy Ozyrysa. Zdecydowanie warto dać mu szansę, ja osobiście nie będę już w niego grać i grę zostawiam do kolejnego dodatku, który pojawi się jeszcze w tym roku. Nie jestem pewien czy Seasson Pass go obejmuje, jeżeli tak to będzie granie i będzie tekst. Jeżeli nie, to mówi się trudno i tekstu nie będzie. Nie warto go kupować dla samej kampanii i paru dodatkowych zadań dodatkowych przeznaczonych dla solo graczy. Jeżeli masz zamiar poznać tylko historię, obejrzyj moje filmiki. Nie ma tam w tym dodatku tak dobrego grania solo, żeby warto było przeznaczać jakiekolwiek pieniądze na 2 godziny kampanii.
Brak komentarzy