Donkey Kong ma już 40 lat – kultowy klasyk od Nintendo


Donkey Kong
Donkey Kong

O początkach serii Donkey Kong można by opowiadać godzinami. Dziś jednak, skupmy się na tym, że kreskówkowy goryl obchodzi 40. urodziny i jak ważny jest on dla dzisiejszego Nintendo, czy ogólnie – popkultury.

Okrągła rocznica kultowej marki

Czterdzieści lat temu – 9 lipca 1981 r. – Nintendo po raz pierwszy przedstawiło i wypuściło oryginalne automaty do gier Donkey Kong w Japonii, rozpoczynając serię, która pozostała popularna przez następne cztery dekady. W ciągu tych dekad wiele się pozmieniało w branży gier. Niemniej, ikonicznej małpie nie można odebrać i jej wkładu w te zmiany. To właśnie ona stała się strzałem w dziesiątkę dla amerykańskiego oddziału Nintendo, czy co ciekawsze, dała początek tak popularnej serii o ratującym księżniczkę hydrauliku – Mario – na samym początku nazwanego Mr Video, następnie przemianowanego na Jumpana, by ostatecznie przyjąć znane dziś już każdemu graczowi tytułowe imię.

Steve Mayles to obecnie pracujący w studiu Playtonic Games, dawniej jeden z artystów tworzących serię. Upamiętniając urodziny marki, opublikował on na Twitterze grafikę, która przedstawia jej bohaterów – Donkey Konga razem z Diddy Kongiem. Grafika ta od dnia rocznicy obiega internet, udostępniana przez graczy z całego świata.

Donkey Kong Diddy Kong

Donkey Kong i jego przyszłosć

Oryginalny Donkey Kong opowiada historię przerośniętej małpy, wspinającej się na szczyt placu budowy ze schwytaną, młodą damą o imieniu Pauline. Na ratunek przychodzi jej chłopak Mario, którego zadaniem jest dostać się na samą górę konstrukcji, tam poluzować śruby i uwolnić swoją wybrankę. Co zabawne, ulotki promocyjne wysyłane do japońskich salonów gier tłumaczyły tytuł jako „zabawną postać Konga bawiącą się na placu budowy”, dodając, że „atakowanie młotem jest bardzo satysfakcjonujące”. Ponadto, chwalono się wtedy, że „dzięki zaawansowanej technice przycisku skoku i joysticka można doświadczyć emocji, jak nigdy dotąd”.

Do tej pory, przez te wszystkie lata, seria zagwarantowała masę rozrywki niezliczonej liczbie fanów na całym świecie, będąc dostępną na różnych konsolach i automatach, co czyni ją niekwestionowanym, globalnym hitem. Co do przyszłości marki jednak, co dziwne, nie mamy oficjalnych zapowiedzi od Nintendo, jak wiadomo, mające w tym roku niejedną rocznicę do świętowania, jednak nie powinno zapominać o tak ważnej marce. Mamy za to przecieki, które – choć pochodzą od dotąd wiarygodnego źródła, Zippo – mogą się nie sprawdzić. Mówią jednak naprawdę ekscytujące rzeczy, o których nie sposób nie wspomnieć. Mowa o będącej już w produkcji grze Donkey Kong, nowej animacji w uniwersum serii oraz takich gratkach, jak dedykowane przedmioty z Kongiem, czy park rozrywki sygnowany marką. Co więcej, wspomniana gra ma nie być jednostrzałowym powrotem do kultowego tytułu, a położeniem większego nacisku na różnorodne produkcje z kultową małpą.

  • Wiele osób powiedziało mi, że Donkey Kong to kolejna seria, która ma towarzyszyć Mario w dążeniu Nintendo do tego, aby ich franczyzy gier stały się multimedialnymi molochami
  • Donkey Kong i spółka nie tylko dostają nową grę, ale także animację (zanim to się stanie, moje źródła nie określiły, czy będzie film, czy serial – wiem jedynie o animacji z postaciami DK, która jest obecnie na wczesnym etapie prac), rozbudowany park rozrywki, dedykowane produkty itp.
  • Nowa gra nie jest tylko jednorazowym działaniem, DK jest ponownie traktowane przez duże N poważnie, co powinno być dobrą wiadomość dla fanów na całym świecie

-Zippo

Muszę przyznać, że sam niecierpliwie czekam na oficjalne wieści w tej kwestii. Uważam, że Donkey Kong zasługuje na większą uwagę Nintendo i miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie. Poza tym, pozostało nam już tylko życzyć szalonej małpie kolejnych lat świetności, a i faktycznie – kolejnych odsłon na miarę obecnej generacji.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Coatl - recenzja - kolorowy zawrót głowy
Następny Scarlet Nexus - Recenzja - Brain punk?