Są takie gry, na które nie czekaliście, ale jak już przyszły, to nie możecie się od nich oderwać? U mnie tak było z Eleven od Portal Games. Czy da się przenieść piłkarskie emocje na kostki i plansze? Jak zarządzać klubem i drużyną, by osiągnąć awans do wyższej ligi? Zapraszam do recenzji.
Tematyka, czyli o co w tym chodzi?
Piłka jest jedna, a bramki są dwie – tak brzmi słynne piłkarskie przysłowie. W Eleven od Portal Games zobaczymy piłkę nożną w bardziej zakulisowej odsłonie. Wcielamy się w managera klubu, który ma poprowadzić grupę amatorów do triumfu w lidze. Zarządzanie naszym klubem zostało urealnione i uproszczone do poziomu gry planszowej, więc nie spodziewajcie się realnego skautingu, wymyślnych transferów czy VAR-u. Udało się jednak uchwycić i oddać na planszę najważniejsze momenty piłkarskiej rzeczywistości. Gramy przez sześć rund, a w każdej czeka nas tydzień zmagań. Poniedziałek to spotkanie z zarządem, od wtorku do środy wykonujemy akcje natomiast piątek to dzień meczowy. Zwycięstwo w meczu to trzy punkty w tabeli, remis tylko jeden. Kto okaże się najlepszym i najsprytniejszym managerem?
Wykonanie
Eleven na stole prezentuje się naprawdę dobrze. Mamy trzy plansze porządkujące obszar naszego klubu oraz masę dobrze wykonanych kart z przyjemnymi grafikami i co najważniejsze czytelnymi informacjami. Bardzo fajnie prezentują się koszulki symbolizujące naszą drużynę, chociaż szkoda, że nie ma w wersji sklepowej drewnianych z wersji deluxe. Jakościowo wszystkie elementy są bardzo okej i nie ma się do czego przyczepić.
Wrażenia
Z Eleven mam ten problem, że gra jest jednocześnie świetna i średnia. Doskonale sprawdza się dla graczy solo, którzy chcą poczuć się jak Guardiola czy Michniewicz i poprowadzić mało znany klub od zera do pucharu ligi. Z drugiej strony Eleven pod otoczką piłkarskich zmagań i sprytnie zakamuflowanych mechanizmów to gra euro, w które fajnie było pograć z innymi. Oczywiście w teorii się da, ale w praktyce taka rozgrywka wygląda jak gra naszej reprezentacji na ostatnich Mistrzostwach Świata. Dobra zabawa się bunkruje, faule i żółte kartki możemy pokazać sporej liczbie rozwiązań działających na większą liczbę osób. Eleven to gra idealne skrojona pod samotne rozgrywki, gdzie siadamy za sterami klubu i na początek użeramy się z zarządem. Wydarzenia mogą być losowe, ale akurat to jestem w stanie przełknąć. Takie rozwiązanie jest bardzo klimatyczne i bardzo fajnie działa w praktyce. Kupujemy piłkarzy, dbamy o ich statystyki i przeprowadzamy modernizację stadionu. Jestem pod wrażeniem pomysłowości autora, który przeniósł masę rozwiązań z realnej piłki na planszę. Oczywiście jest tu cała masa uproszczeń, ale bez nich to nie byłaby gra planszowa mieszcząca się w jednym pudełku do zagrania w akceptowalnym czasie. Grając kolejne wyzwania bawiłem się wyśmienicie, ale grając w większej ekipie (nawet dwuosobowej) ciągle coś mi zgrzytało. Wytłumaczcie mi, jakim cudem w grze o piłce nożnej, które jest sportem o rywalizacji dwóch drużyn nie da się zagrać meczu przeciwko innemu graczowi? Z tyłu głowy mam to, że jest dodatek, który to wprowadza, ale podstawka powinna oferować takie rzeczy od samego początku.
Piłkarze i bramkarze
Bardzo mi się podobała różnorodność piłkarzy i przełożenie realnego futbolu klubowego na planszę. Weterani to starsi wiekiem gracze, którzy przez lata nabywali doświadczenia. Nie chce im się już trenować, więc ich zwykła strona jest mocniejsza, ale często mają jakieś wymuszone zachowania – mega klimatyczna sprawa. Zwykli piłkarze mogą być przeróżne i niczym w dobrym euroasku każdy ma swoje statystki oraz specjalne umiejętności. Naprawdę jest w czym wybierać i pomimo kilkunastu partii nadal nie czuję, że odkryłem wszystkie ciekawe połączenia i zaszyte smaczki. W końcu dochodzimy do juniorów, którzy są zrobieni najciekawiej. Młody piłkarz na początku swojej kariery jeszcze nie błysnął niczym ciekawym, ale gdy go trenujemy jego może się objawić i pójść w różnym kierunku. Nie wiemy, jakim piłkarzem się stanie, ponieważ karty młodzików bierzemy w ciemno. Możemy wytrenować supergwiazdę i gracza, który będzie bardziej przeszkadzał niż pomagał. Na koniec zostawimy sobie bramkarzy, którzy są kluczowym elementem Eleven. Może na początku tak to nie wygląda, ale szybkie zdobycie bramkarza i ulepszenie jego siły bardzo ułatwia nam rozgrywkę. Jeżeli możecie ot tak wybronić cztery strzały o sile trzy, to taka karta jest za mocna.
Zarządzanie klubem
Cała oś rozgrywki w Eleven jest oparta o dni tygodnia symbolizujące akcje. Na początku rozgrywkami spotkanie z zarządem, które często nie jest po naszej myśli. Podoba mi się mechanika z wynikiem na kostkach i kolorem odpowiedzi na każdej karcie dyrektora – działa mega sprawnie i jest całkiem emocjonująca. Zarządzanie statystkami naszego klubu to mniej interesująca rzecz z punktu widzenia klimatu, natomiast ciekawa, jeżeli chodzi o euro graczy. Mamy cztery tory z zasobami, które wydajemy na inne akcje. Wszystkie są potrzebne, chociaż w każdej rozgrywce starałem się mocno inwestować w zielone zarządzanie potrzebne do akcji dodatkowych. Normalnie mamy trzy, ale wydając zielone żetony możemy uruchomić nasz personel, czy dyrektora i zrobić coś ekstra. Pamiętajcie, że zrobienie dodatkowej akcji jest zawsze lepsze niż jej niezrobienie. Słabo prezentował się aspekt rozbudowy naszego stadionu – mamy kilka kafli po trzy miliony euro dających jakieś bonusy. Zważywszy na inne mechanizmy ten aspekt był nudny i trochę niezbalansowany. Patrząc matematycznie na niektóre usprawnienia tylko w pierwszej rundzie opłacało się je budować – później koszty się nam nie zwracały. Bardzo fajnie i różnorodnie przedstawiała się za to sekcja personelu z przeróżnymi umiejętnościami. Każda jest przydatna, są lepsze i gorsze, a z tyłu głowy musimy mieć jeszcze coraz wyższe koszty prowadzenia naszego klubu. W ogólnym rozrachunku zarządzanie klubem było bardzo satysfakcjonujące i naprawdę trzeba się nakombinować, żeby optymalnie wykorzystać trzy bazowe akcje.
Ekonomia
Pod przykrywką prowadzenia własnego klubu Eleven to nic innego, jak gra ekonomiczna, w której mamy dochody i koszty oraz stosik innych zasobów do optymalnego zagospodarowania. Gra polega na odpowiednim żonglowaniu dostępnymi opcjami i kupowaniu akurat takich kart, które rozkręcą nasz silniczek i zbudują skład pozwalający na mierzenie się z coraz lepszymi przeciwnikami. Jako euro gracz lubię sytuację, gdy w grze brakuje zasobów i trzeba kombinować oraz szacować co się bardziej opłaca. W Eleven kołderka jest wyjątkowo krótka, a akcji jest niewiele, więc trzeba mądrze je wykorzystać. Żonglowanie zasobami i kręcenie ekonomii naszego klubu to zdecydowanie jedna z mocniejszych stron gry.
Dzień meczowy
Kulminacyjnym momentem całego tygodnia naszych zmagań jest dzień meczu. Dostajemy raport skauta, który w kilku słowach stara się nam podpowiedzieć, jak grają rywale. Następnie my zgodnie z naszymi kartami taktyki musimy ustawić nasz zespół, dbając jednocześnie o niebieskie pastylki symbolizujące siłę. Tutaj problemów może być całkiem sporo, ponieważ zasady dotyczące odwracania koszulek nie są zbyt precyzyjne i trzeba trochę rzeczy „założyć”. Zabawa z rozkładem sił na boisku i przygotowanie naszych piłkarzy to fajna minigierka na rozgrzewkę. Przyjemnie mi się kombinowało, na które skrzydło wrzucić tego gracza, gdzie się bardziej odsłonić, a w której strefie postawić na żelazną obronę. Rozpatrzenie wyniku trwa kilka minut i początkowo trudno się do tego przyzwyczaić, ale jeżeli oglądaliście jakiś mecz szybko załapiesz o co chodzi. Sam system strzelania bramek został oparty o sile graczy i jej porównywanie – mamy wyższą siłę ataku danego piłkarza względem obrońców w danej strefie – strzelamy brameczkę. Są jeszcze bramkarze, którzy łapią piłki na tej samej zasadzie. Rozgrywanie meczy to bardzo sprytny i fajnie zrobiony mechanizm.
Żółta karta za instrukcję
Sporą bolączką Eleven jest kiepsko napisana instrukcja, która nie precyzuje wielu rzeczy i pozostawia spore pole na interpretacje. Część rzeczy brałem na logikę i realne zachowania znany z piłkarskich boisk, ale uważam, że tak być nie powinno. Nadal nie wiem, kiedy prawidłowo można obrać koszulki graczy, ponieważ co temat na różnych forach, to inna interpretacja zasad i nowe przypadki.
Regrywalność i skalowanie
Eleven ma dość bogatą zawartość i oferuje ogromną różnorodność rozgrywek. W trakcie partii zobaczymy niewielki wycinek piłkarzy, czy personelu, możemy zagrać w różnych ligach oferujących inny poziom trudności i szukać ciekawych rozwiązań, rotując wszystkimi dostępnymi kartami. Za rogiem czają się też dodatki rozszerzające pulę dostępnych opcji jeszcze bardziej, a dodatkowo wprowadzając kilka usprawnień na różne bolączki tego tytułu. Jak już wcześniej wspomniałem gra moim zdaniem średnio działa w większym składzie – wymaga ogromnej ilości miejsca na stole, tury są dość długie, a emocje i współzawodnictwo raczej nie idą ze sobą w parze. Eleven to dla mnie idealna gra solo, która odczarowała takie granie i na pewno będę do niej często powracał. Lubię piłkę i zamiast oglądać kolejny nudy ligowy mecz rozegram sobie własny na planszy.
Na zakończenie
Nie będę ukrywał, że Eleven mi się spodobało i rozgrywka bardzo mi podpasowała. Pod otoczką piłkarskich zmagań i prowadzenia własnego klubu dostajemy świetną grę ekonomiczną ubraną w klimaty futbolu. Wszystkie najważniejsze elementy zostały całkiem nieźle oddane jak na realia gry planszowej. Naszym zadaniem jest poukładanie wszystkich elementów przy dość skąpych zasobach i zbudowanie drużyny, która wygra kolejne mecze. Samo rozstrzyganie wyników w dzień meczowy to gra w grze – prosta i dość intuicyjna, gdy zagramy pierwsze spotkanie. Eleven potrzebuje ogromnej ilości miejsca, jeżeli gramy na większą liczbę osób, a sama gra najlepiej działa, grając solo lub max w dwie osoby (chociaż nadal wolę solo). Interakcji jest tu niewiele, więc po co sobie przeszkadzać i czekać dość sporo czasu na swoją kolej. Instrukcja ma trochę niedopowiedzeń i rzeczy do interpretacji, ale sama gra nie ma aż takiego wysokiego progu wejścia. Eleven to kawał fantastycznej gry ekonomicznej ubranej w piłkarskie klimaty – dla fanów sportu i dobrej gry – polecam!
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przesłanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.
Brak komentarzy