Po dobrych i bardzo dobrych poprzednich odcinkach wreszcie przyszedł czas na najnudniejszy odcinek serii. Ale po kolei. Falcon i Zimowy Żołnierz to kolejny po WandzieVision serial rozpoczynający IV fazę MCU. Skupia się on wokół wydarzeń kilka lat po Avengers Endgame, bo blipie i powrocie z niego. Postaciami tytułowymi są Sam Wilson – Falcon i Bucky Barnes – w „młodości” znany jako Zimowy Żołnierz. Nasi bohaterowie zderzają się z dosyć radykalną organizacją, jaką są Flag Smashers dowodzeni przez ni(e)jaką Karli i próbują powstrzymać ją przed dalszymi atakami na społeczeństwo. Bo Karli i Smashersi uważają, że życie za blipa było lepsze.
Do tej pory omówiliśmy poprzednie cztery odcinki:
jeśli chcecie zobaczyć co wydarzyło się do tej pory a nie macie okazji obejrzeć – wystarczy, że klinkiecie w powyższe odnośniki 😉
Jak zawsze, spodziewajcie się spoilerów fabularnych.
Kolejna scena walki – w to Marvel jest jednak dobry – rozpoczyna piąty odcinek serii. Jeśli pamiętacie z tamtego tygodnia, nowy Kapitan Ameryka użył swojej tarczy żeby zabić jednego z Flag Smasherów za zabicie Battlestara. Dlaczego nie był to najlepszy pomysł? Po pierwsze, to nie przez niego zginął Battlestar, tylko przez Karli, która zabiła go przypadkiem. Po drugie, zrobił to w biały dzień, w centrum miasta, w XXI wieku, gdzie każdy ma telefon i umie użyć funkcji nagrania. Zrobił się więc międzynarodowy skandal. Walker próbuje uciekać ale szybko doganiają go Falcon z Buckym. Uprzejmie proszą Kapitana o zwrot tarczy, ten oczywiście nie ma zamiaru jej oddać. A więc walka! Finalnie Sam zabiera tarczę. Scena, w której pokazana została tarcza, cała we krwi, wywarła na nas spore wrażenie. Największe jednak wrażenie – właściwie tylko na mnie, bo Adrian nie przejawiał zainteresowania tą kwestią – był Bucky trzymający tarczę. W tej i kolejnych scenach. Walka przyniosła nam dwie straty: strzaskane skrzydła Falcona i połamana ręka Johna. Czyli jedna ważna strata.
Wskutek swoich poczynań Walker staje przed sądem, traci tytuł Kapitana Ameryki i pozbawiony zostaje różnorakich przywilejów wojskowych. Nie radzi sobie jednak z emocjami i zamiast cieszyć się, że nie stoi przed sądem wojennym, wykrzykuje, że to on jest Kapitanem Ameryką, taki został stworzony przez armię itp. itd. Na korytarzu spotyka go tajemnicza Val, która wie wszystko o jego ostatnich występkach: morderstwie, serum i skutkach jego zażycia. Były już Kapitan Ameryka odwiedza rodziców Battlestara, kłamie im prosto w oczy mówiąc, że osoba, którą zabił odpowiedzialna jest na śmierć ich syna. Ciekawe czy to serum superżołnierza tak na niego działa czy od zawsze był takim aroganckim dupkiem 😀
Z kwestii ważniejszych… Bucky znajduje Zemo w Sokovii przy pomniku upamiętniającym ofiary walk. Baron mówi mu, że Zimowy Żołnierz stworzony jest do zabijania, więc James powinien dalej to robić. Bucky wyciąga dłoń do strzału i pociąga za spust… Zemo czeka jednak coś znacznie gorszego niż śmierć. Bucky oddaje puste strzały i przekazuje go paniom z Wakandy.
Potem odcinek zwalnia tempo. Sam udaje się do Baltimore, do Isaiaha Bradleya, któru opowiada Wilsonowi o swojej przeszłości, eksperymentach jakie na nim próbowano, latach więzienia za pomoc innym superżołnierzom. Poruszane zostały kwestie czarnoskórego Kapitana Ameryki, o tym, że świat nie jest na niego gotowy. Bradley twierdzi, że czarny człowiek nigdy nie zostałby dopuszczony do bycia Kapitanem Ameryką i żaden czarny człowiek też nie powinien tego chcieć. Ogólnie było dosyć sentymentalnie, smutno i Falcon wraca do siostry w dosyć depresyjnym stanie. Nie jest gotowy do nowej roli jaką planował dla niego Steve Rogers.
Sporą część odcinka spędzamy na łodzi rodziców Sama, którą wspólnie ze społecznością miasteczka starają się naprawić. Do prac dołącza także Bucky – z małą przesyłką przesłaną Wilsonowi prosto z Wakandy. Bucky ma jednak tam chody 😉 Po kilku szczerych rozmowach panowie decydują się na ćwiczenia z tarczą. Bucky wraca do siebie, Sam widocznie przygotowuje się do nowej roli.
Tymczasem Flag Smashers planują atak na konferencję GRC w Nowym Jorku, dołącza do nich Georges Batroc, który chętnie podejmuje się zadania, którego celem jest zabicie Wilsona. Pamiętacie naszą niewinną Sharon z Madripooru? Wszystko wskazuje na to, że to ona wypuściła Batroca z więzienia. WOW.
Ogólnie, odcinek był dosyć spokojny. Po początkowej szybkiej akcji przeszliśmy do bardziej duchowych przeżyć. Swoją drogą, dlaczego w filmach mężczyźni w kłopocie oddają się budowaniu łodzi? To jakaś interesująca forma relaksu? Finałowe momenty odcinka sugerowały jednak, że w następnym czeka nas nieco zamieszania. Na pewno zobaczymy co uknuł Walker razem z tajemniczą Val. Prawdopodobnie dojdzie też do walki tytułowych bohaterów z Batrocem. Ciekawe czy Sharon w końcu się ujawni.
Cóż, do zobaczenia za tydzień!
PS. WIDZIELIŚCIE SCENĘ PO NAPISACH?! <— nie zdradzę wam jednak, co się tam wydarzyło 😉
Brak komentarzy