Dotarliśmy do marketingowego apogeum, kiedy to użytkownicy płacą za wyświetlanie reklam. Bo to właśnie robisz, jeżeli kupiłeś produkt marketingowy o nazwie Funko Fusion, który jest na pewno świetnym nośnikiem reklamy, ale wyjątkowo słabą grą. Dlaczego? Zapraszam do recenzji.
Umówmy się od razu, że ciężko mi po paru naprawdę trudnych godzinach z produktem marketingowym Funko Fusion stwierdzić, że miałem do czynienia z grą. Zacznijmy od historii, która zamiast skupiać się na jakiejś ciekawej fabule, skupia się na paskudnych figurkach z dużymi głowami. Naszym zadaniem tutaj będzie zebranie plastiku, by odtworzyć bardzo rzadką figurkę, a przeszkadzać nam będzie inna, zła figurka. Historia w grze nie jest tym samym, co historia w grach z popularnej serii Lego. Tam Lego jest tylko sposobem prezentacji, tutaj cała historia jest jedną wielką reklamą wątpliwie fascynującego świata Funko. Słuchanie tych infantylnych dialogów oraz cienkich pretekstów fabularnych do jakiegokolwiek działania sprawiało mi ból.
Ale czym jest sama gra Funko Fusion? Jest to trzecio osobowa gra akcji, w której będziemy kierować jednym z bohaterów z franczyz, którym twórcom, czyli działu marketingowemu, udało się pozyskać prawa do wykorzystania ich w grach. Te nie zachwycają, bo z tych ciekawszych mamy He-Mana oraz Jurassic Park, a z tych mniej ciekawych będzie Scott Pilgrim oraz Umrella Academy. Pozostałe marki odblokujemy w trakcie gry, lub zakupując pakiety DLC. Osobiście uważam, że produkt marketingowy Funko Fusion powinien być dodawany jako gratis do zakupionych figurek Funko, a nawet wtedy chyba tylko jakiś desperat chciałby w to grać z własnej, nieprzymuszonej woli. Lub recenzent taki jak Ja.
Jak już udowodniliśmy, że Funko Fusion nie ma ani pomysłu na siebie, ani jakiejkolwiek tożsamości, skupmy się trochę na gameplayu. Powierzchownie widać tutaj pewien pomysł, bo mapy są stosunkowo niewielkie i wyrwane z odpowiednich franczyz. Z czasem jednak się okaże, że działanie na nich polegać będzie głównie na tych samych, powtarzalnych czynnościach. Zauważymy także, że pomimo teoretycznych różnic między postaciami, finalnie i tak nie ma znaczenia kim gramy, chyba, że scenariusz od nas czegoś wymaga. Np. w misjach He-Mana najczęściej musimy grać jako Adam, by móc się zamienić właśnie w He-Mana i przejść misję.
Walka jest nawet przyzwoita i chyba jest najlepszym elementem w tej grze. Strzelanie ma swojego kopa, a z wrogów i zniszczonych elementów otoczenia będą wypadać kawałki plastiku, za które będziemy kupować ulepszenia. Pozwolą one nam w pewnym stopniu przemieszczać się do niedostępnych inaczej miejsc, np: tworząc portal na inną część mapy lub też skacząc wyżej niż normalnie. A będziemy chcieli to zrobić, by znaleźć ukryte sekrety. Niestety, z jakiegoś powodu na linearnych mapach, które musimy powtarzać w pełni jeżeli chcemy do nich wrócić ukryte są elementy metroidvanii, więc jeżeli będziesz chciał odnaleźć wszystkie sekrety, to będziecie musieli powtarzać całe etapy.
Ale nie wiem czemu chcielibyście to robić, bo jednym z sekretów jest np. zbieranie kubełków z KFC. W ten o to sposób gra delikatnie przypomina nam, że warto czasem przystanąć i zastanowić się nad swoim życiem. Tak jak czasami chcemy zjeść KFC, ale potem prawdopodobnie będzie nas bolał brzuch, tak samo odpalenie Funko Fusion sprawi, że będzie Was bolała głowa od bezsensowności tego produktu. Oprócz tego znajdziemy też kawałki plastiku potrzebne do odtworzenia figurek czy też totalnie bezużyteczne przedmioty jednorazowe, których używanie wymaga od nas nawigowania w wyjątkowo skrajnie nieprzyjaznym interfejsie.
Nawet sumując te wszystkie elementy możemy otrzymać jedynie przyzwoitą grę, która może zachęcić fana Funko by w nią zagrać. Ale niestety na tym się nie kończy, bo gra jest w skandalicznym stanie technicznym. Liczba bugów w dniu premiery była zatrważająca, a z kolejnymi aktualizacjami wcale się nie zmniejszyła. Warto tutaj np. wspomnieć, że pierwszą misję musiałem powtarzać trzy razy, bo za za pierwszym razem Mer-Man z ekipy Szkieletora zaciął się podczas skoku i był nieśmiertelny, przez co nie mogłem go pokonać. Za drugim razem za to, fala przeciwników nigdy się nie kończyła, przez co nie pojawił się boss etapu. Za każdym razem musiałem zaczynać od nowa, bo twórców produktu marketingowego Funko Fusion przerosła kwestia dodania autozapisu podczas misji, nie mówiąc już o jakiejkolwiek opcji ręcznego zapisu. W sumie ta druga opcja przerasta większość dzisiejszych twórców gier.
Możecie więc zrozumieć moje rozżalenie płynące z tej recenzji. Granie w tą grę jest uczuciem podobnym do tego, które masz przed filmem w kinie kiedy idzie 30 minut reklam. Zapłaciłeś za bilet do kina by przez 30 minut oglądać reklamy, to jest niefajne i nie lubię tego. Dlatego też nauczyliśmy się przychodzić do kina później, by zminimalizować zmarnowany czas. Niestety w Funko Fusion nie ma żadnego później. Będziesz chłonąć fantastyczny (według twórców, a tak naprawdę nudny) świat winylowych figurek, jednocześnie zbierając kubełki z KFC. Gdyby twórcy postanowili zrobić grę podobnie, jak robi to Lego, czyli po prostu przedstawić jakąś historię (często w zabawny sposób) za pomocą klocków Lego, ale nie w taki sposób, by to była historia o samych Lego.
Kupując Funko Fusion kupujesz tak naprawdę reklamę figurek, dlatego uważam, że ta gra powinna być dołączana za darmo do fizycznych Funko. A gdyby twórcy byli sprytni, to mogliby zrobić z tego grę sieciową, gdzie kolejne postacie by się odblokowywały za zakupione figurki w realu. I wtedy ta gra miałaby sens, o ile twórcy by poprawili bugi. W ten sposób stworzyłaby się platforma dla fanów figurek Funko, prawdziwe miejsce, gdzie każdy z nich mógłby się odnaleźć jako swoja ulubiona postać, a fani walczyliby o co rzadsze figurki, by zdobyć unikalne skórki w grze. Gra taka mogłaby funkcjonować jak np. Roblox, ale niestety twórcy nie rozumieją ani swoich klientów, ani rynku gier, ani potrzeb graczy. Dlatego powstało właśnie Funko Fusion, które zostanie zapomniane i za parę tygodni trafi pewnie za darmo do Amazon Prime lub innego Playstation Plus.
A w poszukiwaniu dobrych gier nie zapomnijcie odwiedzić naszego Sklepu z Grami 🙂
Podsumowanie
Pros
- Przyjemne chociaż proste strzelanie
Cons
- Sporo błędów, część z nich zmusza do wczytania etapu od nowa
- Nudne marki, podobnie jak historia
- Totalnie nieprzemyślany model gry
Brak komentarzy