Gatewalkers – Recenzja – Gra tak samo brzydka, jak i nudna?


Gatewalkers to gra od polskiego studia A2 Softworks, które nie miało jeszcze większych debiutów na rynku. Gatewalkers zdaje się jednak dużym tytułem, w którym widać niestety wiele aspektów młodzieńczego stażu twórców.

Gatewalkers to gra, która zabierze nas do fantastycznego świata, gdzie ludzkość jest na skraju zagłady. Za przetrwanie niedobitków odpowiada tak zwana gildia, która wysyła swoich członków do różnych światów w celu pozyskania żywności, materiałów i artefaktów poprzedniej cywilizacji, które pomogą przetrwać mieszkańcom. My wcielamy się w takiego gatewalkera i naszym celem będzie nie tylko dostarczanie dóbr dla cierpiących obywateli, ale i dowiedzenie się czegoś więcej o realiach, w których przyszło nam żyć. Koncept fabuły nie jest wcale nowy i widzieliśmy go już w innych dziełach fantasy, więc nie ma tutaj wielu zaskoczeń. Przedstawienie jednak historii opiera się w głównej mierze na dialogach, które możemy odbyć w siedzibie gildii, a sama historia w trakcie misji w odległych światach jest przedstawiana sporadycznie, bardziej za pomocą paru eventów oraz monologów, niż rozbudowanych misji, które różnią się od innych zadań.

Gatewalkers Recenzja 4
Świat bardzo rzadko prezentuje nam historie, ale czasami mu się to udaje.

Powiedziałem o odległych światach nie bez powodu, bo to na ich szabrowaniu będziemy się skupiać podczas rozgrywki w Gatewalkers. Naszym zadaniem będzie odwiedzanie kolejnych światów, zbieranie tam surowców oraz wykonywanie różnych misji, które pozwolą nam zdobyć unikatowe przedmioty potrzebne do tworzenia lepszych broni i pancerzy. Rozgrywka jest podzielona schematycznie na etapy, gdzie wybieramy się na szaber różnych światów oraz moment organizacji w siedzibie gildii, gdzie będziemy tworzyć lepszy ekwipunek oraz rozwijać postać. Rozwijanie postaci opiera się na odblokowywaniu kolejnych receptur, a nasz bohater ma takie umiejętności, jaki ekwipunek posiadamy. Jeżeli np. w pewnym momencie zechcemy pograć jako mag, a byliśmy wojownikiem z dwuręcznym toporem, to wystarczy, że zrobili odpowiedni ekwipunek. Niestety nie jest to takie proste, bo receptury kupujemy za punkty postępu, które zdobywamy za wykonywanie głównych i pobocznych celów misji. Tym samym nie będzie nam dane testowanie różnych buildów na wczesnym etapie gry – jeżeli będziemy chcieli przetestować inne konfiguracje, to będziemy musieli zdobyć punkty na odpowiednie receptury, a wymagać to będzie od nas wielu dodatkowych misji, po za wątkiem fabularnym.

Crafting jak crafting – robisz przedmioty by mieć lepsze umiejętności.

Gra będzie więc pozwalać nam wykonywać główne zadania oraz w pewnym momencie dodatkowe, zwiedzając różne biomy i zdobywając w każdym z nich trochę inne surowce. Niestety, o ile system rozwoju postaci jest ciekawy, chociaż niepotrzebnie przekombinowany, to same zwiedzanie światów jest nużące i frustrujące. To nie jest Monster Hunter World, w którym każde polowanie nawet na tego samego potwora jest inne. Tutaj jak poznasz jeden biom to jakbyś znał wszystkie tego typu i jedynie okazjonalne dodatkowe cele odrywają nas od rutyny. A zabicie smoka będącego jednym z takich opcjonalnych wyzwań to nie lada wyczyn.

Kolejnym elementem, który nie za bardzo udał się twórcom, to kwestie survivalowe. Teoretycznie nasza postać musi jeść i pić, a każdy z biomów posiada dodatkową survivalową mechanikę – w biomie leśnym przyjdzie noc, którą najlepiej spędzić przy ognisku żeby nie oszaleć, w lodowym biomie czekają nas zamiecie mogące wymrozić herosa, a w toksycznym trafimy na toksyczne chmury, które zabiją nas bez odpowiedniego sprzętu. W praktyce jednak zawsze chodzi o to samo – zbieramy surowce, szukamy ukrytych skrzynek i skarbów by zdobyć punkty postępu i wracamy do obozu by zrobić sprzęt i kanapki na kolejną wyprawę. Jeżeli więc graliście w jakąkolwiek grę survivalową, to bez problemu będziecie posiadać duże zapasy wody i żywności, które zawsze Wam wystarczą, a nawet jeżeli Wam jej zabraknie, to łatwo znajdziecie ją w terenie.
Właściwie jedynym momentem, kiedy to miałem duży problem z żywnością, to początek gry, kiedy to Gatewalkers był zbugowany i z zabitej zwierzyny nie dropiły kawałki mięsa. Temat zgłaszałem nawet do twórców, którzy przez jakiś czas traktowali mnie jak kretyna tłumacząc mi, że muszę zabijać hieny by zdobyć kęsa mięsa. Po pewnym czasie jednak zdali sobie sprawę, że spieprzyli sprawę i gra nie działa jak należy, po czym po paru godzinach wydali hotfix, który naprawił grę na parę dni. Bo zabawę skończyłem po 7 godzinach obcowania, kiedy to ostatni duży patch nie pozwolił mi odpalić żadnej misji i po prostu po długim czekaniu wyrzucał mnie do siedziby gildii. I szczerze mówiąc, zdałem sobie sprawę, że nie chcę więcej dawać szansy dla Gatewalkers i spędzać kolejnych godzin na rąbaniu drewna i szukania bawełny T1 albo T3 (naprawdę tutaj są takie nazwy).

Walkę ze smokiem będę naprawdę miło wspominać

Walka w Gatewalkers jest nijaka. System opiera się na umiejętnościach pozyskanych z naszego ekwipunku i o ile na początku daje pewną frajdę, to w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że walka z każdym wrogiem wygląda identycznie i dopiero w bardzo dużej przewadze liczebnej mogą stanowić zagrożenie. Tak naprawdę jedynie walka ze smokiem w opcjonalnym wyzwaniu sprawiła mi pewną trudność i radość, ale to była jedna walka na kilka godzin bicia małp i hien, które nie pozwalało mi zasnąć jedynie dlatego, że zwierzęta tutaj mają strasznie irytujący dźwięk.

Gatewalkers oprócz tego że jest nudny, jest także brzydki. Grafika wygląda jakby gra została wydana w 2004 roku. Obecnie ogrywam pierwsze Dawn of War i tamta produkcja wygląda dzisiaj lepiej, ma dużo ładniejsze modele oraz świat gry. Jedynie brakuje jej tekstur w wysokich rozdzielczościach. Dodatkowo to chyba pierwsza produkcja, w której udźwiękowienie raniło mi uszy. Soundtrack jest taki sobie, po prostu średni i nie wpada w ucho, ale to jak udźwiękowione są efekty gry jak walka, skowyt potworów czy też rzucanie zaklęć przypomina film z lat 80, gdzie twórcy nie umieli odpowiednio stonować udźwiękowienia i wszystko trzeszczało i wydawało irytujące dźwięki. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że pomimo brzydoty i prostoty modeli, to gra lubi zgubić klatki lub nawet wejść w etap bezczelnego zacinania się, przynajmniej do momentu zmiany rozdzielczości. Znam wczesne dostępy dużo bardziej dopracowane od tego wątpliwego dzieła.

Gatewalkers Recenzja - 1
Tutaj zakończyła się moja przygoda, nie mogłem odpalić kolejnej misji. Pewnie twórcy już to naprawili, ale osobiście mam już dość użerania się z problemami tej produkcji

Nawet niestety nie mam zbyt wielu punktów zaczepienia, by mówić o Gatewalkers pozytywnie. Gra ma zbyt wiele problemów, a kolejne aktualizacje psują więcej niż naprawiają. Wiele krytycznych błędów, które pojawiają się z jednej na drugą aktualizację nie powinny wydarzyć się w gotowej grze, jaką jest Gatewalkers, zwłaszcza, że konkurencyjne V Rising, które jest we wczesnym dostępie jest jednocześnie grą znacznie bardziej dopracowaną, rozbudowaną i grywalną. Nie jestem pewien, czy Gatewalkers jest do odratowania, możliwe że do gry wrócę za rok, ale szybciej zbuduje kolejny zamek w grze z wampirami.


Egzemplarz gry steam Gatewalkers do recenzji przekazał A2 Softworks. Dziękujemy i trzymam kciuki za naprawienie bolączek gry!

Podsumowanie

Każdy element gry jest średni lub nieudany. Może Gatewalkers za jakiś czas naprawiają, ale ja już tego nie mam zamiaru zobaczyć.
Ocena Końcowa 4.0
Pros
- niektóre walki z bossami robią robotę;
- zróżnicowane światy i wyzwania do których trzeba się przygotować;
- ciekawy system rozwoju postaci
Cons
- horrendalne błędy w pierwszych dniach od premiery, które nie pozwalają grać;
- brzydka grafika, straszne udźwiękowienie;
- bardzo szybko robi się powtarzalna i nudna

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Monster Hunter Rise - zwiastun premierowy PlayStation i Xbox
Następny Marvel's Avengers zostanie wycofany z cyfrowej dystrybucji