Gears of War, czyli jedna z najlepszych gier, jakie kiedykolwiek pojawiły się na konsoli Xbox 360 jeden z głównych motorów sprzedażowych samej konsoli. Była powiewem świeżości w gatunku TPP wciągająca historia genialny system osłon a przede wszystkim Lancer!! Kto z nas nie przypomina sobie swojej pierwszej ofiary, która napatoczyła się wprost przed niego i przywitała z tą jakże innowacyjną i wielofunkcyjną bronią?
Teraz otrzymujemy już Czwartą odsłonę serii, która równocześnie pojawiła się na Komputerach jak i Konsoli Xbox One a dzięki funkcji Play Anywhere zakup w sklepie Microsoftu pozwala się cieszyć kopią na obie platformy.
A więc przejdźmy do sedna.
Lancer zawsze przy tobie.
Kampania Gears of War 4 – nowa przygoda
Nowy producent The Coalition postarał się i na sam początek zostajemy przywitani filmikiem oraz prologiem, który przypomina weteranom serii jak się to zaczęło oraz jak zostało zakończone a dla nowych graczy, którzy nie mieli styczności z serią jest bardzo dobrym wprowadzeniem, choć troszeczkę krótkim.
Po zakończeniu prologu zostajemy skierowani na tor nowej historii, która dzieje się 25 lat po zakończeniu oryginalnej trylogii i przywitani przez burzę z wyładowaniami atmosferycznymi, która potrafi zajść za skórę zarazem pomagając nam jak i szkodząc podczas walki z przeciwnikami.
Poznajemy także nowego bohatera JD Feniksa, który poszukuje swojej własnej drogi życia oraz jego wesołą kompanie Dela i Kait.
Niestety początek nie jest tak spektakularny jak prolog bądź walka z prawdziwym wrogiem i czuć czasem monotonie walki cały czas z nijakim wrogiem DeeBees to roboty a jak z nimi zawsze jest są mniej wymagające.
Ale wraz z początkiem Aktu III gra nabiera prawdziwego tępa spotykamy nowego przeciwnika zwanego Rojem, który towarzyszy nam już do samego końca jest o wiele bardziej wymagający niż DeeBees i równie dobrze jak my potrafi korzystać z Lancera.
Chowa się za osłonami podaje nam granaty jakbyśmy się czuli samotni i potrafi czasem napsuć krwi na wyższych poziomach trudności.
Wraz z kontynuują naszej przygody odkrywamy, co tak naprawdę się stało z naszymi przyjaciółmi z osady. Spotykamy starych dobrych znajomych, którzy udzielają nam pomocnej dłoni między innymi Marcusa ojca naszego nowego Bohatera, aby na koniec kampanii dostać niespodziankę w postaci pytania ( Niech każdy się sam przekona wyzwanie dla spostrzegawczych fanów serii).
Przechodząc Kampanie dwa razy mimo słabej przygody z DeeBees całokształt sprawił mi dużo radości wróciła chęć rozkręcania imprezy na nowo wraz z każdym kolejnym przeciwnikiem, który nawinął się pod mojego Lancera. Czasem tak niewiele trzeba by człowiek mógł się cofnąć w przeszłość i poczuć jeszcze raz dreszczyk przygody w ciekawiej historii. A twórcy również zadbali o easter eggs nawiązujących do postaci z poprzednich części jak i o pomidory (Polecam pomóc DeeBees posprzątać plantacje pomidorów Marcusa). Dodatkowo całą kampanie możemy przejść we współpracy na podzielonym ekranie jak i z losowymi osobami online, co jest o wiele przyjemniejsze niż głupiejąca Sztuczna Inteligencja, która czasem nie wie, co ma robić.
Nóż zawsze udzieli pomocy.
Rozgrywka wieloosobowa – czyli to, co Gearsy mają najlepsze
Autorzy uraczyli nas tą samą miodną rozgrywką, która występowała w poprzednich częścią a do tego dostajemy, co jakiś czas tryby eventowe, w których możemy cieszyć się specjalnymi wyglądami bądź jednym typem broni dla każdego 😀
Zostało również zadbane o balans pomiędzy graczami komputerowymi jak i konsolowymi o ile z tymi drugimi możemy grać wspólnie na przeciwnika w postaci sztucznej inteligencji i trybie Hordy o tyle w rozgrywkach na żywych graczy ich nie uświadczymy przez wzgląd na przewagę gryzoni nad padem.
Rozgrywka możliwa jest w wielu trybach między innymi Walka Drużynowa, Król Wzgórza, Strażnik, Eskalacja, co dodatkowo zwiększa smaczek i szybko się nie znudzi a każdy znajdzie coś dla siebie, skończyło się również okupowanie osłon, bo przeciwnik może nas z niej wyciągnąć bądź też wykopać, aby potem poczęstować zimną stalą z noża albo dokonać spektakularnej egzekucji po powaleniu na ziemię bronią, którą ma dostępną. Dużo radości sprawia wygranie gry, gdy jest się ostatnią żywą osobą w drużynie a przeciwników zostało trzech. Można szlifować swoje zdolności gry, ale nie zawsze uda się wygrać z przeważającymi siłami przeciwnika, gdy współpracują.
Za każdą rozgrywkę w trybie wieloosobowym oraz Hordy dostajemy doświadczenie dla głównego konta, co 5 poziomów dostajemy walutę do zakupu Pakietów, co dodatkowo przyśpiesza kolekcjonowanie wszystkich wyglądów Postaci, Broni jak i zbieranie doświadczenia dla konta poprzez wypełnianie wyzwań. Gdy osiągniemy 100 poziomu zostaje nam oddana możliwość zresetowania postępów związanych z poziomem konta do stanu początkowego, co zostaje nagrodzone Pakietami jak i specjalnym wyglądem tła nazwy a przede wszystkim ponowną możliwością zdobywania kredytów na Pakiety.
Horda 3.0 – z czym się to je
Również tryb przetrwania doczekał się zmian i przyznam, że dawno tak się dobrze nie bawiłem prowadząc rozgrywkę w współpracy z innymi graczami. O ile głównym problemem tego trybu rozgrywki są sami gracze ( często wychodzą w trakcie gry i od pewnego momentu jest coraz ciężej) to, gdy spotka się odpowiednia grupkę gra nabiera dynamiki każdy spełnia swoją role na polu walki.
Dostajemy podział na 5 klas, z których każda klasa ma swoje własne zdolności oraz wyzwania dla punktów doświadczenia oraz kredytów na zakup Pakietów. Wyzwania jak i możliwość ulepszania zdolności odbywa się za pomocą Pakietów Hordy, w których znajdziemy losowe zdolności, więc niestety nie skupimy się na jednej klasie, bo występuje duża losowość i tak oto możemy mieć duży poziom zdolności na Zwiadowcy, którym nie gramy.
Każda z klas zdobywa własne doświadczenie podczas rozgrywki a wraz z poziomami zostaje nam odblokowane miejsce na zdolności. Zaczynamy od miejsca na 1 zdolność by wraz z osiągnięciem poziomu 10 mieć tych miejsc aż 5. Co daje nam spore pole do manewru w doborze zdolności do rozgrywanej partii. Tak oto Inżynier może szastać zasobami na lewo i prawo, gdy w rozgrywce jest dobry zwiadowca, który posiada premię do kredytów, które zostają wpłacone przez niego do Fabrykatora.
Fabrykator również jest jedną z nowości w Hordzie pozwala nam ustawić własne miejsce obrony jak i również umożliwia zakup umocnień w tym wabików, kolców, działek jak i wzywanie specjalnych zdolności dla osób, które mają je odblokowane (żołnierz ma ostrzał z młota świtu) pozwala dostosować obronę do swojego stylu gry można się okopać bądź walczyć będąc wysuniętym bliżej linii walki.
Znalezienie gry w Hordzie na szczęście nie jest zbyt czasochłonne a po zaliczeniu 30 fal nawet na poziomie łatwym stać nas na zakup dwóch pakietów. Przy wyższych poziomach trudności nagroda jest większa, ale i poziom zabójczości przeciwników wzrasta przy zgranych drużynach można nawet przejść Hordę na wariackim poziomie, która potrafi nadszarpnąć zdrowia.
Pakiet – mam i ja
Oczywiście jak w każdej nowej grze tak i w Gears of war 4 nie mogło zabraknąć pakietów, w których znajdziemy karty wyzwań, skili do trybu hordy jak i skinów postaci oraz broni a tych drugich jest naprawdę sporo. Każdy znajdzie model postaci w sam raz dla siebie jak i dostosuje wyglądy broni do swoich predyspozycji w końcu tyle tego jest i przybywa coraz więcej.
Niestety nie wszystko złoto, co się świeci, mimo iż walutę na zakup Pakietów można zdobyć rozgrywając gry w trybie wieloosobowym jak i w trybie hordy. Ale losowy system przyznawania potrafi doprowadzić do białej gorączki i obdarować nas tym samym skinem na broń nawet kilka razy pod rząd. Przypomina mi się przygoda z Pakietem udostępnionym na rocznice, gdy otwierając trzeci pakiet dostałem Postać Garego Carmina a by zebrać ostatni pospolity skin na broń musiałem kupić łącznie z 30 pakietów, co było już przesadą dobrze że za walutę dostępną w grze bo inaczej poszedłbym z torbami.
Również pojawiają się płatne pakiety a ich cena do najniższej nie należy zarazem nie ma żadnej innej możliwości zakupu ich jak poprzez prawdziwe pieniądze i również w nich występuje duża losowość.
Pozostaje mieć nadzieję, że sami twórcy przejrzą na oczy i poprawią system Pakietów, bo nie jest taki zły i potrafi czasem pozytywnie zaskoczyć.
Oprawa graficzna oraz muzyka – jak to się robi
Mimo leciwego już sprzętu i5-750 oraz GTX660ti mogę się cieszyć płynna rozgrywką przy średnich ustawieniach graficznych, choć czasem się zdarzają spadki podczas ekstremalnych sytuacji.
Pokazuje to, że The Coalition stanęło na wysokości zadania i dokonało bardzo dobrej optymalizacji przy cudownym wykorzystaniu silnika UE. Grafika prezentuje się genialnie i w dalszym ciągu Gears of War udowadnia jak należy korzystać z tego silnika niech konkurencja się uczy !!
Pozostaje mi tylko liczyć na to, że kolejna część będzie jeszcze piękniejsza przy zachowaniu optymalizacji na bardzo wysokim poziomie.
Muzyka oraz wszystkie dźwięki stoją na bardzo wysokim poziomie, lecz odczuwam, że dźwięki broni straciły nieco ze swojej mocy. Są jakby odrobinę słabsze, gdy w poprzednich częściach były bardziej wyraziste. Muzyka wprowadza ciekawy nastrój podczas rozgrywki i nadaje dramaturgii tam gdzie i kiedy jej potrzeba.
Gra aktorska również stoi na bardzo wysokim poziomie widać, że i do tego porządnie się przyłożono przerywniki potrafią wprawić w odpowiedni nastrój a sam głos Marcusa Feniksa (John DiMaggio) potrafi zjeżyć włos na głowie nie jednemu fanowi i przypomnieć, kto tu tak naprawdę był i pozostanie Twardzielem.
Podsumowując – Witaj w domu
Gears of war 4 łączy w sobie poprzednie części jak i powiew świeżych mechanik, do których najwięcej radości sprawia wyciągnięcie przeciwnika zza osłony i poczęstowanie go ostrzem. Nowi jak i starzy gracze znajdą w niej coś dla siebie i będą czerpać przyjemność z rozgrywki. Kampania mimo drobnych potknięć stoi na bardzo dobrym poziomie i sprawia dużo radości z wyżynania drogi przed siebie a jak ktoś ma możliwość gry z kolegą to jest to miodna przygoda, koordynacja współpracy, jeden wyciąga drugi wbija ostrze w przeciwnika, w razie niefortunnego położenia kolega zawsze pomoże a Sztuczna Inteligencja już nie będzie psuła frajdy. Rozgrywka wieloosobowa zawsze była jednym z fundamentu gry i tutaj jest ona genialna,wiele różnych trybów gry, dużo różnorodnych broni możliwość dostosowania ich wyglądu do własnych predyspozycji, choć czasem świecący skin potrafi zdradzić naszą zasadzkę na przeciwnika. Lecz nic nie sprawia takiej przyjemności jak nadzianie przeciwnika na Lancera w psychodelicznych barwach!!
Mimo tylu nadchodzących gier Gears of War 4 pozostanie jedną z tych, do których będę wracał czy to dla ponownej rozgrywki w Kampanii we współpracy ze znajomym czy dla gnębienia Hordy jak i walki z innymi ludźmi o podium podczas rozgrywki wieloosobowej.
Koks