Po przerwie powracam z recenzją nowości!!
Killing Floor 2 miał swoją premierę 18 listopada. Kontynuacja jednej z ciekawszych i nieszablonowych gier w swoim okresie.
Zaczęło się od pomysłu na moda do uwielbianego przez graczy Unreal Tournament 2004.
Pomysł ten przerodził się jednak w pełnoprawną produkcję. Który zaczął przyciągać do siebie coraz więcej ludzi.
Jest utrzymana w konwencji survival horroru. Sześciu ocalałych walczy o przeżycie w świecie gdzie eksperyment genetyczny wymknął się spod kontroli. Rozgrywka polega na odpieraniu fal przeciwników złożonych z rożnych rodzajów mutantów (a tych
jest tu bardzo sporo) od małych podstawowych mało groźnych aż po duże Bestie potrafiące zajść za skórę.
Gdy już dotrzemy do ostatniej fali stajemy twarzą w twarz z jednym z dwóch Bossów.
W poprzedniej części gry był tylko jeden.
Niestety w grze nie uświadczymy żadnej fabuły ani trybu dla pojedynczego gracza. Jest tylko możliwość rozgrywania map w pojedynkę.
Killing Floor 2 – Więcej oznacza lepiej ??
Dostajemy nowych przeciwników, z którymi przychodzi nam się zmierzyć.
Jest sporo zróżnicowanych map od lasów po zamknięte obiekty badawcze. Gdyby komuś było jeszcze mało zawsze może dołączyć do walki w Katakumbach. Wraz z większą ilością przeciwników nie mogło zabraknąć specjalizacji, spośród których każdy gracz powinien znaleźć coś dla siebie!! Na ten moment w grze jest dostępne 10 Specjalizacji. Mi przyjemnie się gra Demolką ( nie wiem, kto wpadł na pomysł zmiany nazwy na Destruktora). Równie dobrze nie pogardzę grą Wsparciem bądź Sanitariuszem.
Każda Specjalizacja posiada swoje unikalne zdolności wraz z kolejnymi poziomami zyskujemy dostęp do kolejnych.
Niestety nie ma możliwości, aby wykorzystać wszystkie zdolności i jesteśmy zmuszeni wybierać mniejsze zło. Co tak naprawdę nie jest takie złe, bo możemy dostosować je do naszego stylu gry. Czy zwiększamy siłę naszego ataku na pojedynczy cel czy jednak zwiększymy obszar rażenia naszej broni kosztem jej siły. Wywołuje to bardzo duży nacisk na współpracę pomiędzy różnymi Specjalizacjami. Sanitariusz opiekuje się zdrowiem swoich podopiecznych, Berserker utrzymuje w zwarciu większe mutanty. A Pan Demolka może się zająć uśmiercaniem większej ilości wrogów za jednym strzałem!!
Również jak w poprzedniej części wchodzimy w spowolnienie czasu, które się uruchamia losowo przy zabijaniu Mutantów.
Pozwala nam to nieco lepiej ogarnąć sytuację i wybranie kolejnego celu. Ale możemy go wykorzystać również do precyzyjnej eliminacji przeciwników strzałami w głowę.
Grafika i dźwięk – gdy flaki nisko latają.
Gra również korzysta z silnika Unreal Engine 3 co zapewnia bardzo przyjemne dla oka efekty. Również tutaj mimo leciwego już sprzętu gram na ustawieniach wysoki przez bardzo wysoki. Mutanty wyglądają przekonywująca, gdy nas łapią to ciężko oderwać wzrok od szczegółów chyba żeby im przywalić by nas puściły. Odgłosy podczas pojawiania się potężniejszych Mutantów potrafią nas ostrzec jak i przerazić. Powoduje to lepsze skupienie drużyny (gdy gra się z ogarniętą) i chęć szybkiego pokonania potężniejszego przeciwnika.
Technologia Nvidia FLEX pozwala nam podziwiać za to wnętrzności potworów. Spektakularnie to wygląda, gdy Demolka przywali Granatnikiem w grupę wrogów, którzy rozpadają się we wszystkich kierunkach.
Do tego utwory dostępne w grze są dość dobrze dobrane i przyjemne dla ucha podczas walki o życie. A by tego było mało mamy podanego autora i tytuł jakby nam się spodobały to wiemy, kogo szukać 🙂
Killing Floor 2 – i PVP też mamy.
Twórcy uraczyli nas również trybem PVP. Wcielamy się w nim Mutanty bądź Ocalałych.
Rozgrywka jest nieco skróconym przetrwaniem (tylko 4 fale). Po stronie Mutantów dbamy o to by żaden z Ocalałych nie przeżył spotkania z nami. Niestety nie mamy możliwości wybrania, którym Mutantem chcemy zagrać. Zostaje on przydzielony nam losowo przez grę spośród dostępnych przy życiu. Gra się do wygranej jednej ze stron, po czym zamieniamy się stronami.
Z łowcy stajemy się ofiarą i tym razem my staramy się przeżyć ataki przeciwnika. Mutanty, którymi sterujemy są nieco wytrzymalsze od standardowych. Zyskały również zdolności do lepszej walki z przeciwnikiem między innymi: falę soniczną, która pozwala nam podnieść jednego przeciwnika, przez co staje się podatny na ataki innych Mutantów.
Rozgrywka w tym trybie nie sprawiła mi jakiejś super przyjemności. Grało się dobrze, ale nie aż tak bym na ten moment grał w niego więcej niż przeżycie. Myślę, że każdy może go samemu skosztować i wysnuć własną opinię. Części osób może się spodobać taki styl 🙂
Skrzynie i mikropłatności – CS GO ma to i my mamy !!
Jak przystało większości produkcji tworzonych pod Steam znajdują się tu skrzynie jak i przedmioty do zmiany wyglądu.
Otrzymujemy je za czas spędzony w grze. Ale również jak ktoś ma zbędne monety może je zakupić. Ceny wahają się od kilkudziesięciu centów po kilka dolarów. Otwierając skrzynię liczymy na ślepy los możemy dostać coś bardzo rzadkiego jak i coś przeciętnego a to wszystko za 2,49$ !! Niestety do tej pory mój drop za grę to zwykłe wyglądy przeciętnie do tej samej broni ten sam wygląd * 3 sztuki 🙁 . Być może przyszłość przyniesie zmiany, ale na ten moment zwykły bezpłatny drop nie zachwyca.
Podsumowując
Jest dobrze, ale nie jest rewelacyjnie. Killing Floor 2 jest bardzo dobrą kontynuacją swojego poprzednika.
Niestety podczas rozgrywki wkrada się nuda i monotonia. Rozgrywka z losowymi graczami potrafi nadszarpnąć wytrzymałości, bo każdy przeciętnie robi, co chce. A potem są pretensje, że Sanitariusz go nie podleczył, gdy okazuje się, że oddalił się za daleko od grupy. Jednak, gdy trafi się na Drużynę, która potrafi współpracować gra rozwija prawdziwe skrzydła a każdy trybik w tej wielkiej machinie działa jak trzeba.
Gra bez własnej ekipy i podnoszenia poprzeczki nie jest takim przeżyciem, które potrafi przykuć na więcej niż 2 godziny w moim wypadku. Do gry będę wracał by czasem pomordować Mutanty i pokonać BOSSA 🙂 . Ale nie będzie to tak częsty powrót jak w przypadku Gears of War 4.
Brak komentarzy