Ty kontra miasto. Wielkie, bulgoczące życiem, gwarem i trochę ściekami. Metropolia ma swoje tajemnice, ale ty, jako młody reporter The Daily Planet – Clark Ken…..ee, wróć…. Jako młody współpracownik The Daily Bugle Peter Par…… eee…. nie, wróć jako totalnie pozbawiony mocy i mutacji zwykły człowiek – Victor Lavel pracujący dla Les Nouvelles de Paris będziesz starał się te tajemnice rozwikłać.
Kroniki Zbrodni 1900 to najnowsza odsłona Serii Milenium, gdzie gracze wcielają się w łebskiego bohatera i mierzą z tajemnicami od 1400 roku po 2400. 1900 plasuje się pośrodku, już nie w zaduchu średniowiecza, ale tuż obok rewolucji przemysłowej. Nasz as wywiadu prasowego staje przed coraz to ciekawszymi zagadkami i przy pomocy swojego intelektu i fanki krzyżówek i rebusów w redakcji zabiera nas na podróż przez historie pełne kradzieży, morderstw i elementów escape roomów.
Skrót zasad
Jeśli grałeś w jakąkolwiek grę z serii Kroniki Zbrodni to już jesteś w domu. Praktycznie nic się nie zmienia, dochodzi jedna nowa mechanika – talia a’la escape room jakie znamy z wszelakich małych karcianek z rozwiązywaniem łamigłówek. Ale o tym później.
W przypadku braku kontaktu z Kronikami, zasady wyglądają mniej więcej tak.
Potrzebujesz ściągnąć aplikacje i wybrać w niej rozgrywany scenariusz. Na stole wykładamy planszę poszlak, planszetkę redakcji, zaludniamy ją panią od rebusów i redaktorem głównym. Każda karta ma na sobie kod QR, a aplikacja zdolność ich odczytywania. Po przeczytaniu wprowadzenia apka każe ci pomówić z szefem, a on wskaże ci lokację, gdzie masz się udać. Szukasz wskazanej lokacji w planszetkach, umieszczasz ją na stole i skanujesz kod. To symbolizuje twoją drogę do wybranego miejsca. Apka znów mówi kto tam się znajduje i co się stało. Możesz dalej zagadywać osoby i pytać je o innych obecnych tam ludzi lub przedmioty w twoim posiadaniu poprzez – tak jest – skanowanie odpowiednich kodów. Oni dzielą się z tobą kolejnymi informacjami, dodając nowe lokalizacje i osoby. Niekiedy można przeszukać miejsce zbrodni – w takim przypadku aplikacja pokazuje nam widok z oczu naszego bohatera, a my przez przesuwanie telefonu w rozglądamy się po okolicy. Jeśli zauważymy coś ciekawego, dociągamy przedmiot opisujący dany typ znajdźki z małej talii pomocniczej. Czyli – jeśli zauważyłeś pistolet dociągasz kartę broń palna, jeśli wpadła ci w oko piękna szkatułka, dociągasz kartę pudełka i pojemniki.
I tak to śmigasz od osoby do osoby, wyciągasz na wierzch brudy rodzinne jak na prawdziwego dziennikarza Paryskiego Faktu przystało. Pokazujesz zdjęcia niczego niepodejrzewającym świadkom i wymuszasz odpowiedzi o wazon, puste pudełko i szminkę na obroży fretki. Nazwy przedmiotów i pytań zostały w tym tekście celowo zmienione, aby uchronić je przed prześmiewczą traumą oraz spoilerami.
Zdarza się, że jakiś Paryżanin da ci wskazówkę która pasuje jak pięść do pudernicy, więc po krótkiej chwili WFT zaczynasz myśleć, co to za zagadka i kto może mi więcej o niej powiedzieć. Robiąc swoje rundki po okolicy na pewno napatoczysz się na więcej informacji, brakujący element albo po prostu zaćma mózgowa zejdzie ci ze zwojów i w końcu załapiesz, co twe oczy widzą. W przypadku jednak stałego zatwardzenia poznawczego, możesz udać się po pomoc do rebusiary z redakcji. Siedzi tam taka całymi dniami i wymyśla krzyżówki. Waćpanna może dać ci 3 rodzaje informacji – czy już posiadasz wszystkie elementy łamigłówki; podpowiedź w interpretacji kart oraz na sam koniec ich rozwiązanie. Zapytanie się o dwa ostatnie elementy skutkuje punktami ujemnymi przy zakończeniu scenariusza.
Kiedy już dojdziemy do tego kto jest winny niecnych czynów udajemy się do szefa albo inspektora, odpowiadamy na serię pytań skanując pasujące przedmioty oraz osoby i ostatecznie dostajemy punkty zgodnie z ilością poprawnych odpowiedzi. Jeśli chcemy możemy przeczytać całą historie i sprawdzić brakujące wątki albo rozegrać scenariusz jeszcze raz w poszukiwaniu wyższej punktacji.
Wrażenia z gry
I znów, jeśli grałeś w poprzednie odsłony, to wiesz czego oczekiwać. Telefon praktycznie nie opuszcza ręki. Non stop coś skanujesz, doczytujesz, przeglądasz. Jeśli grasz solo, tak jak ja, to będziesz musiał odłożyć go jedynie w przypadkach dociągu kart poszlak i zagadek. Jeśli nie pasuje ci taka interakcja z grą, to nie jest tytuł dla ciebie. Narracja jest w 100% przekazywana przez apkę, jest to mózg całej imprezy i trzeba się z tym pogodzić.
Co do scenariuszy – podobają mi się. W jednym ktoś zginą, w innym coś zginęło a potem ktoś, w jeszcze innym odwrotnie. Historie są spójne, narracja ciekawie poprowadzona a napotykane postacie zdają się żyć swoim życiem nie bacząc za nadto na nasze poczynania. Oczywiście to jest prawdą tylko kiedy się posuwamy z rozwiązywaniem zagadki, bo jeśli coś nam umknie i utkniemy, nie ma co liczyć na zrozumienie ze strony cyfrowo-kartonowych ludków. Będzie taki ci w koło powtarzał, że te kwiaty były dla jego matki. Matki, NO MATKI, zrozum, proszę człowieku, że to dla matki – a ty, jako dociekliwy reporter tkwisz w przekonaniu, że typ kłamie bo takiej mordy to nawet rodzona matka nie pokocha. Oczywiście umyka ci fakt, że facet jest lekko tępawym pomocnikiem koło zakonu, gdzie szefuje Matka PRZEŁOŻONA. Przytoczona tutaj historia jest z palca wyssana, ale dobrze obrazuje zachowanie mieszkańców Paryża, jeśli się zapętlisz i coś przeoczysz. W wypadku sprawnej pracy dostajemy co i raz nowe kawałki tekstu, nowe zagadki i problem z powtórkami staje się nieistotny.
Dobrze mi się grało w każdy ze scenariuszy. Żaden nie zabił mi takiego ćwieka, abym telefon rzucał, ale też były chwile, kiedy przysiadłem z miną otępienia na reporterskiej twarzy czekając na objawienie, które to nadchodziło zazwyczaj po przejrzeniu historii rozmów albo zapytaniu osobnika A o przedmiot X. Rozwiązania głównej zagadki nie są podawane na talerzu, ale zazwyczaj gdzieś w pobliżu niego się znajdują. Fani dedukcji, narracji i ciekawych historii nie będą zawiedzeni.
A teraz słowo o elementach Escape Room zawartych w Kronikach 1900. Talia zagadek do ogromnych nie należy, bo liczy zaledwie 20 kart, ale w każdej ze spraw spotkamy się z co najmniej dwoma problemami z niej zaczerpniętymi. Kiedy już zgromadzimy kilka kart, możemy próbować rozwiązać je na własną rękę albo podpytać rebusiary z redakcji czy to już cały komplet, czy może trzeba szukać dalej. Oglądamy te zdjęcia, zapiski, wszelakie grafiki i zastanawiamy się co one mogą znaczyć. Oczywiście ja, jako przodownik pracy odgadłem wszystkie od razu i wcale nie pytałem o pomoc w bazie. Nic a nic. No prawie. Czasem coś może podpytywałem, ale sza! Kiedy już znajdziemy rozwiązanie zagadki, należy porozmawiać z osobą która ci ją zleciła, aby sprawdzić czy mieliśmy rację.
Kilka razy trzeba będzie odnaleźć kombinację, innym razem nakarmić małpę – jeden z tych dwóch przykładów może być nieprawdziwy. Wydaje mi się, że balans zagadek jest dobrze dopasowany do scenariuszy. Zagadki też są wręcz niezbędne do posunięcia się z fabułą, więc jeśli masz problem z dojrzeniem prawdy za zasłoną kartonowej tajemnicy, polecam ci odwiedziny w redakcji. Rebusiara dobrze gada i nie śmieje się jak czegoś nie umiesz.
Nie wiem czy to ja jestem geograficznie uwsteczniony czy jedna z zagadek ma problem z tłumaczeniem, ale za cholerę nie mogłem dojść gdzie trzeba iść. Metoda brutalnego łamania kodów pod tytułem sprawdź każde rozwiązanie zadziałała i fabuła szybko wróciła na właściwy tor. Dodam, że nie gram za dużo w karciane Escape Roomy, tak więc moje szare komórki takowego treningu nie posiadają, ale może dla osób co to zęby zjadły na uciekaniu z pokoju problemem to nie będzie.
Kroniki Zbrodni 1900 mówią nam, że może w nią grać do 4 graczy. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Już przy 3 graczach jedna osoba się trochę nudzi, przy dwóch jest dobra kooperacja, ale operator telefonu zedrze sobie gardło ciągłym czytaniem na głos, więc optymalną liczbą osób do tego tytułu jest 1 plus może drugi pomagier, co to nam przez ramie czyta.
Wykonanie
Co tu dużo mówić, oprawa graficzna jest piękna. Lokacje kolorowe, jasne i dobrze odwzorowujące tamte czasy, a za razem na swój sposób nieokreślone, aby móc udawać szpital albo bank w różnych scenariuszach. Postacie towarzyszące nam w rozgrywce są też bardzo dopieszczone. Papier jest dobrej jakości a instrukcja łatwa do przyswojenia. Samouczek w aplikacji spełnia swoje zadanie w 100%.
Podsumowanie
Kroniki Zbrodni 1900 są wyśmienitym dodatkiem do znanej i lubianej serii. Scenariusze są ciekawe, zagadki angażujące, ale z możliwością podpowiedzi. Dalej trzeba używać aplikacji, ale to DNA tego tytułu. Jeśli lubisz poprzednie części to polubisz i tą. Jeśli nie lubiłeś, to nie wiem czy dodatek Escape Roomowych łamigłówek zmieni twoje zdanie.
Brak komentarzy