Niewątpliwie Magda Gessler jest jedną z najpopularniejszych restauratorek w Polsce i osobą niesamowicie medialną. W „Kuchennych Rewolucjach” pokazała, co się dzieje w restauracyjnych kuchniach i jak powinno się prowadzić gastronomiczny biznes. Mówi się, że czego się nie dotknie, zmienia się w złoto. Po własnej marce lodów i parówek, nadszedł czas na grę planszową sygnowaną jej nazwiskiem. Czy i ona przyniesie Magdzie chwałę i garnce pełne złota?
No to gotujemy!
W „Kuchennym Pokerze” gracze wcielają się w role kucharzy, których zadaniem jest przygotowywanie potraw. Jest ich dwanaście, po trzy przedstawiające kolejno kuchnie: środkowoeuropejską, śródziemnomorską orientalną oraz amerykańską. Kto pierwszy zbierze wszystkie składniki do przyżądzenia dania, zbiera je do siebie i otrzymuje za nie zapłatę. Składniki znajdują się w czarnym woreczku, który pełni rolę sklepu. Wyjmujesz dwa składniki i decydujesz, czy i które z nich kupujesz. Niezakupiony produkt trafia na licytację i mogą go nabyć inni gracze. To, co zdecydowałeś się zachować, trafia do Twojej spiżarni lub lodówki, jeśli już ją posiadasz. W sklepie znajdują się także dwa wyjątkowe żetony. Pierwszy z nich to magiczna chochla, która może zastąpić dowolny składnik, natomiast drugi to karaluch, którego można podrzucić przeciwnikowi i tym samym zepsuć całą potrawę, a jej koszt musi on zwrócić do banku. Po ugotowaniu czwartej potrawy do woreczka należy dorzucić żetony „Co zrobi Magda?”, które wprowadzają lekką modyfikację do gry. Po wylosowaniu żetonu, odkryta zostaje karta, a której znaleźć można np. premię za ugotowanie potrawy z danej kuchni, ale także karę (przykładowo każdy, to ma w ugotowanej potrawie sól, musi zapłacić bankowi 2 gesy lub każdy, kto ma w spiżarni (poza lodówką) masło także płaci karne 3 gesy). Do potraw można także dokładać napoje, za które otrzymuje się dodatkową zapłatę. Poza tym na koniec gry za każdy składnik, który pozostaje w spiżarni, a nie w lodówce i nie jest składnikiem długoterminowym płaci się karę. Należy więc z głową kupować produkty i najlepiej na bieżąco się ich pozbywać (dokładając je do potraw lub sprzedając innym graczom).
Wykonanie
Gra „Kuchenny Poker” wizualnie wygląda bardzo ładnie. Żetony są mocne i wytrzymałe, a ilustracje i cała oprawa graficzna spójna i ciesząca oko. W pudełku poza komponentami gry, znajdziecie także 12 przepisów Magdy Gessler na potrawy, które będziecie gotować w grze. Jeśli podczas rozgrywki nabierzesz ochoty na soliankę, rissotto z truflami i przegrzebkami albo homara w purpurze, to możesz je sobie później ugotować 😉
Instrukcja jest napisana w trochę chaotyczny sposób i niestety zawiera kilka błędów interpunkcyjnych i literówek. Nie przeszkadza to mocno, ale wiadomo, że lepiej, żeby ich nie było. Odrobinę rozczarowujący jest sklep w formie woreczka, który niestety jest według mnie trochę za wąski, by swobodnie z niego losować żetony. Poza tym nie ma się do czego przyczepić, jeśli chodzi o wydanie.
Wrażenia z rozgrywki
„Kuchenny Poker” to gra dosyć prosta. Dobrze nada się na rodzinną rozgrywkę z dziećmi, a także ze znajomymi, którzy na co dzień nie grają. Jest ładnie wykonana, a zasady są łatwe do wytłumaczenia. Dla bardziej wymagającego gracza, który ma za sobą już parę innych tytułów i posmakował gier innych niż „Grzybobranie” i „Monopoly”, „Kuchenny Poker” nie będzie zbyt satysfakcjonujący. Właśnie „Monopoly”, albo „Eurobiznes” to gry, które od razu przychodzą mi do głowy, gdy myślę o rozgrywce w „Kuchennego Pokera”. Losowość jest duża. Niby jest jakiś element planowania, gdyż każdy z graczy może sprawdzić, jaki jest popyt i podaż na dany składnik, ale to trochę za mało na emocjonującą partyjkę. Zbyt długo trzeba zbierać produkty, zanim zacznie się gotować potrawy. Żetony i karty „Co zrobi Magda?” według mnie trafiają do gry trochę za późno, a jak już się pojawiają, to nie wprowadzają wystarczająco ciekawej i dużej modyfikacji, by dodać grze więcej dynamiki. Licytacja niechcianych składników przy dwóch graczach nie ma większego sensu. Przydałaby się więc jakaś modyfikacja zasad przy rozgrywce we dwójkę. Przy grze w maksymalną liczbę osób bardzo długo czeka się na swoją kolejkę i tutaj właściwie nie ma sensu wcześniejszego planowania, gdyż zanim dojdzie do Twojego ruchu, wszystko, co wymyślisz może byż już nieaktualne. Poza tym czas gry jest trochę za długi jak na taką liczbę interakcji i sposób rozgrywki. Graliśmy prawie półtorej godziny i w pewnym momencie zaczęło nas już dopadać znużenie.
Podsumowując, „Kuchenny Poker” to gra, która raczej nie zadowoli wytrawnego gracza lub miłośnika gier ekonomicznych. Fajnie sprawdzi się jednak w rodzinnej rozgrywce lub ze znajomymi, którzy nie znają świata skomplikowanych planszówek. W kategorii gier familijnych prezentuje się całkiem nieźle. Jeśli masz wolny wieczór, który chcesz spędzić na luźnej rozgrywce, to sięgnij po ten tytuł.
Pierwszy raz słyszę o takiej grze, ale wygląda dość interesująco 😉