Beztroska jest kontynuacją książki Bezsilna autorstwa Lauren Roberts. Czy druga część utrzymuje dobry poziom?
I am recklessness incarnate. Until the very end .
Po ogromnym sukcesie Bezsilnej, która stanowiła wręcz idealny debiut literacki Lauren Roberst, powracamy do pokręconej historii Paedyn i Kaia. Pomiędzy dwoma częściami autorka napisała także nowelę – Powerful, która niedługo powinna ukazać się na polskim rynku czytelniczym. Do naszej premiery Beztroskiej minie jeszcze trochę czasu, ale tak samo jak w przypadku nowelki, nie mogłam czekać dłużej i kupiłam książkę na Amazonie w języku angielskim, w dzień premiery. Pomimo wszystko, nie żałuję wydanych pieniędzy.
Jeśli chcecie odświeżyć temat, zerknijcie do:
- Bezsilna – recenzja książki Lauren Roberts – udany debiut?
- Lauren Roberts – Powerful (ang) – recenzja książki
Dla przypomnienia: całość należy do trylogii z gatunku romansu fantasy. Akcja dzieje się w świecie podzielonym na dwa obozy: Elitarnych, posiadających zdolności magiczne oraz Zwyczajnych, którym brakuje tych mocy. Ci drudzy uznawani są za „podgatunek” człowieka, są prześladowani, uznawani za gorszych i w najlepszym przypadku wypędzani z miasta. Fabuła opowiada o Paedyn, zwyczajnej dziewczynie, która od dziecka żyła w slumsach udając medium potrafiącą przewidywać przyszłość. Któregoś dnia nieumyślnie ratuje życie księcia Kaia, elitarnego dysponującego przeogromną mocą.
W „nagrodę” zostaje zaproszona do udziału w królewskim Turnieju Czystki, śmiercionośnych zawodach mających na celu pokazanie umiejętności elit. Jako jedyna (i też ukrywająca się) Zwyczajna, Pae staje przed ogromnym wyzwaniem. Przemierzając zdradziecki świat elitarnych, odkrywa sekret, który zagraża królestwu. Jej historia jest naznaczona licznymi niebezpieczeństwami, nieustanną walką i odrobiną zakazanego romansu.
Beztroska rozpoczyna się w zasadzie chwilę po zakończeniu Bezsilnej. Świeżo po *wszystkich wydarzeniach Turnieju* Paedyn musu uciekać. Teraz ściga ją osoba, którą kiedyś kochała: Kai, obecny egzekutor Króla. Ma za zadanie postawić Pae przed wymiarem sprawiedliwości, by w pełni mogła odpowiedzieć za swoje zbrodnie. Problem jest jednak taki, że wcześniejsze uczucia pomiędzy bohaterami nie wygasły a sprowadzenie ukochanej na śmierć nie jest najprostszym rozkazem do wykonania.
Przy okazji pierwszej części mówiłam, że spodobała mi się historia. Bezsilna przedstawiała całkiem nowy, interesujący świat, do tego motyw turnieju jest jednym z moich ulubionych w książkach fantasy. Ogromnym aspektem w pierwszej części była także relacja pomiędzy Pae, Kaiem i czasami Kittem. Sukces książki w dużej mierze opierał się przeuroczych scenach pomiędzy bohaterami dotkniętymi życiem, ale nie wydaje mi się, że był to jedyny czynnik wpływający na sprzedaż książki. Niestety, Lauren Robers chyba nie zgadzała się z moim zdaniem, dlatego też Beztroska w dużej mierze skupiała się na elemencie „romansu” w gatunku fantasy romance.
Brakło tu bowiem rozbudowanej historii, monumentalnych wydarzeń, czy zwyczajnej epickości z Powerless albo Powerful. Zwłaszcza, że ta druga wprowadziła świetnego bohatera, którego miałam nadzieję teraz spotkać, zważając na jego umiejętności. Tak się jednak nie stało, ów bohater nie został wspomniany nawet zdaniem (jako, że w Polsce nie wyszła jeszcze nowelka, nie chcę za bardzo spoilerować)
Reckess jest opowieścią o podróży. Paedyn ucieka, Kai ją goni. Za jakiś czas się wyswobadza i pościg rusza ponownie. Trochę mnie to nudziło. W tej książce dużą wagę przywiązuje się bardziej do wewnętrznych przeżyć bohaterów, niż wartkiej akcji (aczkolwiek, przy tym całym narzekaniu na fabułę – albo jej brak – nie mogę powiedzieć, żeby się dłużyła). Sporo jest rozmowy o skutkach czyichś działań, przeszłych traumach, przypadkowych wydarzeniach, czy relacjach.
Wiele osób może ucieszyć fakt, że nawet zapomniany w Bezsilnej Kitt otrzymał swoje rozdziały w tej części. Nie powiem, momentami robi się całkiem słodko, może wystąpić rumieniec na policzkach, możecie się nawet uśmiechać do kolejnych stron. Jeśli bardziej interesuje Was wątek miłosny, Beztroska przypadnie Wam do gustu. A kiedy dojdziecie do sceny w jeziorze, albo na polu makowym, zwyczajnie się rozpłyniecie.
Mi osobiście, przez sporą część książki, trochę się nudziło. Szybko zostało powiedziane to, co miało zostać powiedziane dla oczyszczenia atmosfery. Początek był dość intensywny, końcówka także całkiem mi przypadła do gustu. Mam jednak problem z powtarzalnym „środkiem”. Od pewnego czasu zmieniały się tylko scenki, ale tło zostawało to samo. Bohaterowie przerzucali się kolejnymi epitetami, dużo flirtowali, trochę tańczyli i momentami żartowali o koniach. Okazjonalnie przeplatało się to z jakąś walką, czy rozmową na trudne tematy.
Odczuwam ogromny konflikt wewnętrzny odnośnie tej książki. Z jednej strony spodziewałam się więcej, czegoś, co przynajmniej odrobinę, będzie pasowało do Bezsilnej. Widzę, że Lauren Roberts poszła w innym kierunku, który stanowił ukłon dla fanów. Z drugiej strony, przeczytałam Beztroską w dniu premiery i nawet mi się podobało. To późniejsza analiza wydarzeń trochę namieszała mi w głowie i im więcej myślę o tej książce, tym bardziej jestem zdezorientowana.
Chemia między Pae i Kaiem była świetna, ich ciągłe przekomarzanie urocze. Jednak ciągłe przeskakiwanie między miłością a nienawiścią wydawało mi się trochę przesadzone. Brakowało balansu pomiędzy tą słodyczą, brakowało czegoś, czego nie zapomnę przez kolejne tygodnie. Dopiero „końcowe uderzenie” wywołało u mnie większą reakcję. I teraz znowu, niczym baranek, będę posłusznie oczekiwać kontynuacji tej historii.
Brak komentarzy