Lost Soul Aside – Recenzja – Widowiskowa Gra


Stwórzcie mi Final Fantasy – powiedział ktoś ważny do debiutanckiego studia Ultizero Games, które zatrudnia około 40 osób. I tak powstał o to Lost Soul Aside, czyli chiński odpowiednik kultowej serii, wydany przez Playstation zarówno na PC, jak i na Playstation 5. My przyjrzeliśmy się wersji na PS5 i przygotowaliśmy dla Was recenzję tego tytułu.

Lost Soul Aside opowiada historię Kaisera, który jest jednym z członków ruchu oporu w walce z imperium. W czasie próby małej demonstracji z fajerwerkami, podczas parady z cesarzem na czele, dochodzi do ataku tajemniczych pustkowców, potężnych bestii, które zaczynają kraść dusze wrogów. Po odbiciu ataku, nasz bohater zawiązuje sojusz z potężnym smokiem o imieniu Arena, by odzyskać dusze obywateli miasta, w tym siostry bohatera oraz powstrzymać pustkowców przed zniszczeniem świata. Historia wydaje się prosta, a jej przedstawienie jest w miarę wciągające. Tajemnicze istoty, które spotykamy w trakcie gry, z Areną na czele, będą nam opowiadać o trwającej ponad 1000 lat wojnie, przez co zarysuje nam się w głowie obraz świata oraz będzie nam przyjemnie eksplorować kolejne tereny. W zasadzie historia to dobry temat na widowiskowe anime, zwłaszcza, że reszta gry wypada dosyć średnio.

Lost Soul Aside - Recenzja - Czy warto kupić?

Lost Soul Aside to trzecioosobowa gra akcji, gdzie będziemy kierować naszym bohaterem na kolejnych otwartych mapach. Niestety, praktycznie każdy element gry jest budżetowy, co w żaden sposób nie uzasadnia ceny 300 zł za ten tytuł. Po pierwsze zwiedzane przez nas tereny są ładne, ale w zasadzie są puste, brakuje w nich życia, a rozrzucone tu i tam z rzadka potworki czy też bossowie, stanowią jedynie przystanek do kolejnego etapu w tej liniowej grze. Do tego znajdziemy czasami proste łamigłówki zręcznościowe, które będą od nas najczęściej wymagały zebrania latających światełek w określonym czasie. Za te wyzwania otrzymamy tylko punkty umiejętności. Gra posiada parę dosyć sporych obszarów do zwiedzania, jest jednak stosunkowo krótka – można ją ukończyć w około 15 – 20 godzin. Chociaż warto tutaj dodać, że gra posiada parę dodatkowych fajnych trybów, jak możliwość powtórki walki z bossem, czy też system wyzwań, gdzie możemy przetestować nasze umiejętności lub dopracować buildy na każdej z trzech broni dostępnych w grze.

Walki z bossami to najbardziej widowiskowy element gry. Niestety wielokrotnie jest to zbyt widowiskowy element przez co cierpi czytelność gry.

Twórcy jednak zaoferowali nam możliwość ponownego jej ukończenia na poziomie trudności wysokim oraz koszmarnym, gdzie odblokujemy nowe elementy gry. To jednak nie jest żadne pocieszenie, wolałbym mieć jedną intensywną rozgrywkę, gdzie zdobędę 100% w 50 godzin, niż trzy przejścia tej samej gry. Ten wynik wypada zwłaszcza słabo, kiedy weźmiemy pod uwagę długość uwielbianego przeze mnie Final Fantasy XVI, gdzie całą kampanię kończyło się w około 100 godzin. Zresztą Kaiser w dziwny sposób przypomina Clive z tej gry, dlatego też wspominam o tym tytule. W trakcie zabawy będziemy zdobywać różne materiały, ale w zasadzie większość z nich jest bezużyteczna. Miksturki są przydatne tylko okazjonalnie i jedyne których w zasadzie używałem, to te leczące obrażenia oraz statusy, a akcesoria montujemy na broni w wyjątkowo kiepsko zrobionym kreatorze, gdzie po prostu będziemy nakładać tekstury akcesoriów na broń. Wygląda to źle i ciężko zrobić cokolwiek estetycznego, więc ja po prostu zawsze ukrywałem te akcesoria. Zresztą i tak bonusy z nich są wątpliwej przydatności – najlepsza kombinacja to leczenie przy trafieniu krytycznym oraz zwiększony atak i szansa na trafienie krytyczne. Cała reszta jest po prostu mniej opłacalna podczas walk.

Kreator broni to jakaś komedia, nie wiem czy jesteśmy w stanie zrobić tutaj coś estetycznego.

Walki w Lost Soul Aside to widowiskowy teatr, na który będziesz patrzył przez łzy. Twórcy wzięli sobie do serca to, żeby każdy pojedynek był jak najbardziej widowiskowy – pełno tutaj rozbłysków, ataków oraz latających pocisków, które zasłaniają cały ekran. Do tego, o zgrozo, podczas walki kamera pracuje tak, by pokazywać co bardziej widowiskowe popisy przeciwników, nie raz zmieniając kąt w bardzo dezorientujący sposób przez co tracimy orientację i możliwość skutecznego unikania. Ataki wrogów, zwłaszcza bossów, nakładają się na siebie. W połączeniu z tymi całymi rozbłyskami, które w 2 minuty zabiłyby każdego chorego na epilepsję światłoczułą, w zasadzie przez większość czasu nie wiemy co nas trafia i po prostu naciskamy przycisk uniku, który jest bardzo długi i daje sporo klatek nieśmiertelności.

To jednak nie sprawia, że gra Lost Soul Aside jest w jakimś stopniu trudna. To prawda, że zdarzało mi się podchodzić do bossów ponownie, ale nie są oni jakoś szczególnie trudni. Kaiser ma dziwnie dużo punktów życia, a jednocześnie atakuje dosyć słabo, więc przez większość gry korzystałem z przedmiotów, które zwiększają obrażenia kosztem obrony oraz puli punktów życia. A mimo to, nie miałem większych problemów na żadnym etapie gry. Może to też wina tego mojego zestawu z leczeniem, który był kuriozalnie mocny, ale bronie to w zasadzie jedyne miejsce gdzie w jakimkolwiek stopniu możemy projektować postać. Do tego gra nie posiada jakiegoś systemu ostrzegania – ataki zza naszych pleców będą nas trafiać niezależnie od tego, czy walczymy z innym potworkiem, więc brakuje synchronizacji między wrogami, a szalejąca kamera i zrywające się oznaczenie na przeciwnikach skutecznie utrudniają panowanie nad polem bitwy.

Tutaj normalnie jest NPC, ale w tej sekwencji został usunięty. W sensie jest niewidzialny, bo kropka z NPC jest na mapie, a jak wejdziemy w cień, to się odbijemy od jego modelu …

To co mi się jednak bardzo podoba w Lost Soul Aside, to system kombosów. Podczas różnych kombinacji możemy aktywować dodatkowe efekty, jeżeli w momencie niebieskiego rozbłysku wciśniemy R2. Opis kombinacji pozostawia wiele do życzenia, bo w drzewku umiejętności zamiast prostych oznaczeń przycisków, mamy nazwy ruchów, które nie mają większego sensu (w stylu grad miecz pozwala na użycie krzyżowego cięcia chwilę po użyciu pogoni eksplozji, co to ma niby znaczyć?). Jednak, jeżeli spędzimy chwilę czasu na studiowaniu kombinacji na arenie, która jest dostępna od początku gry, to możemy wykonywać naprawdę widowiskowe ataki. Oczywiście większość z nich jest nieprzydatna podczas walki z bossami, bo większość ataków jest niemożliwa do przerwania w trakcie animacji, a na koniec Kaiser lubi jeszcze chwilę postać i popatrzeć na widowiskowe uderzenie, co wcale nie sprawia, że jest nieśmiertelny. W starciu ze zwykłymi potworkami czy ich elitarnymi wersjami to i tak da nam sporo satysfakcji.

Czasami widoczki są naprawdę pierwszorzędne. Niestety przez większość czasu gra prezentuje się po prostu nijako.

Gra nie wygląda zbyt ładnie, w zasadzie 5 letnie gry nawet ze średniego segmentu posiadają bardziej szczegółową grafikę. Jedynie przerywniki filmowe oraz animacje podczas walk z bossami są naprawdę niesamowite, ale co z tego, skoro przez to pojedynki w zasadzie są nieczytelne. Modele postaci ludzkich są dosyć skąpe, mimika jest kiepska, a ich ubiór czy nawet zachowanie włosów jest po prostu sztucznie sztywne. To dziwne, że po Stellar Blade które było niesamowitym sukcesem i posiadało zarówno fantastyczny i intuicyjny system walki, jak i pięknie wyglądające modele postaci, Sony pozwoliło na wydanie gry, gdzie bohaterowie wyglądają po prostu tak sobie. Dużo lepiej prezentują się bohaterowie nieludzcy jak Arena czy też inni pustkowcy. Co ja zresztą mówię, dopóki bohater z którym rozmawiamy ma maskę, to wygląda całkiem nieźle. A dziwnie dużo postaci w tej grze ma właśnie zasłoniętą twarz – jest ich na pewno więcej, niż bohaterów bez zasłoniętej twarzy.

Lost Soul Aside to bulwersująco średni tytuł i nie miałbym z tym problemu, gdyby nie to, że po  Playstation spodziewałbym się gry absolutnie dopasowanej. Nawet gry z niskiego segmentu, które otwierają rynek indie dla Playstation, jak Forged in Shadow Torch czy też Kena: Bridge of Spirits, są dużo bardziej dopracowane i z pomysłem na siebie. A tak Lost Soul Aside jest dokładnie tym, w czym Chińczycy się specjalizują. Tanią, niedopracowaną podróbką popularnej serii. Jeżeli Lost Soul Aside pojawi się w Playstation Plus, to śmiało możecie w grę zagrać i pewnie będziecie się dobrze bawić (ja będę miło ją wspominać), ale nie radzę jej kupować w pełnej cenie 300 zł. Ta gra powinna w dniu premiery kosztować połowę tego, zwłaszcza, że jest w wielu miejscach niedopracowana oraz nieprzemyślana. I chyba kontrola jakości Sony spojrzała na tą produkcję przez palce, bo chwilę by zajęło zobaczenie, że coś z tą kamerą tutaj jest nie tak, a ataki wrogów powinny być oznaczane.

Podsumowanie

Lost Soul Aside to przyjemna gra, ale posiada zbyt wiele problemów oraz nieprzemyślanych elementów, jak na grę z logiem Playstation.
Ocena Końcowa 5.0
Pros
- Interesująca historia, chociaż do Final Fantasy sporo jej brakuje
- Ciekawe i oryginalne kombinacje
- Widowiskowe (aż za bardzo) walki z bossami
- System wyzwań oraz powtórek z bossami
Cons
- Nadmiar widowiskowych animacji podczas gry
- Chaotyczna praca kamery
- Bezużyteczny system craftingu
- Świat gry jest w zasadzie pusty i liniowy
Poprzednio Elsie Silver: Wild Side - recenzja książki - najlepsza część?
To jest najnowszy artykuł.