Jak co roku, także i w 2024 wybraliśmy się na PGA, czyli największe targi growe organizowane na Międzynarodowych Targach w Poznaniu. Co ciekawego zobaczyliśmy na PGA i czym chcielibyśmy się z Wami podzielić? Zapraszam do relacji!
Na targi PGA wybraliśmy się w dwa dni – 25 oraz 26 października. Pierwsze co rzuciło nam się w oczy, to bardzo dobra organizacja i świetny przepływ odwiedzających. Pomimo tego, że targi odwiedziło tysiące osób, a w samych halach czasami bardzo ciężko było się przecisnąć, to praktycznie nie było kolejek do wejścia. Były zorganizowane dwa wejścia, jedno tuż od strony dworca i drugie głębiej, do którego przekierowali ludzi opiekunowie. Nawet przy tym bardziej popularnym wejściu kolejka znikała błyskawicznie. Cały proces widzieliśmy drugiego dnia targów, ponieważ pierwszego wybraliśmy się dosyć wcześnie, bo byliśmy tam przed godziną 10.
Kiedy już nam udało się wejść na halę 25 października, a tłumów jeszcze nie było, pierwsze co nam rzuciło się w oczy było to, że największa hala została zagospodarowana przez sponsorów oraz sklepy i stoiska sklepowe. Rozumiem wielki nacisk na pozyskanie funduszy, jednak wydawało mi się, że organizatorzy nie zrobili żadnego przesiewu i zapraszali najróżniejsze marki. Obok RTV EURO AGD, które serwowało popcorn i curkierki, były takie marki jak Soda Stream czy też Gillette. Zwłaszcza obecność Gillette w takim miejscu mnie zastanawiała, bo przecież firma już nie raz dawała znać, że nie lubi swoich klientów, będących najczęściej mężczyznami, co dali np. wrażenie w swojej głośnej reklamie, o której nigdy nie zapomnimy.
Pozostawmy jednak złośliwości na bok, bo o ile część sponsorów raczej nie powinna się znaleźć na targach, to cała największa hala była ładnie zagospodarowana. Olbrzymie stoiska gdzie sponsorzy organizowali eventy, turnieje i wywiady robiły duże wrażenie i były profesjonalnie zaprojektowane. Oczywiście dominował tutaj klasycznie Monster Energy, który od wielu lat pojawia się na targach PGA, doskonale zna zarówno swojego klienta, jak i samych graczy i świetnie dociera do młodszego odbiorcy (chociaż pamiętajmy, że przecież napoje energetyczne są w Polsce zabronione dla ludzi poniżej 18 roku życia).
Kolejną halą od głównego wejścia niestety dalej nie były te związane z grami. Tutaj znalazły się food tracki oraz scena taneczna (!!!) organizowana przez Eskę. Nie będziemy zostawać w tym miejscu dłużej i przejdziemy jak najszybciej dalej.
Kolejne już cztery połączone ze sobą hale były skupione już na samych grach wideo. Pierwsze, co chcieliśmy zrobić, to oczywiście zagrać w Gothica. Zanim jednak tam dotarliśmy trafiliśmy na stanowisko 11bit studios, przy którym można było zagrać w grywalną wersję gry Alters. O tej grze może uda mi się napisać oddzielny artykuł, ale już teraz powiem, że był to tytuł, który najbardziej przypadł mi do gustu na targach. Potem udało się nam dotrzeć do stoiska z Gothiciem Remake, które było olbrzymie i miało kilkanaście stanowisk do grania. Problemem była jednak kolejka, która była już pokaźnych rozmiarów nawet z samego rana. Kolejnego dnia było jeszcze gorzej, więc tylko wybranym udało się zagrać w grę.
Zresztą powiem szczerze, że zapał do gry mi opadł, kiedy okazało się, że nie można robić zdjęć produkcji oraz wnosić aparatu na teren zarezerwowany na Gothica. Tak czy inaczej, trzeba było poświęcić sporo czasu, może godzinę, może więcej, by wejść i zagrać. Na tej samej sali było jeszcze parę innych dużych stoisk. Wiele osób czekało na swoją kolej by zagrać w grywalne demo Little Nightmares 3, ale i nowy Farming Simulator miał olbrzymie stoisko, które zapowiadał z daleka olbrzymi ciągnik wielkości sporego domu rodzinnego. Także i Ubisoft mógł się pochwalić sporym stoiskiem, ale z uwagi na ich ostatnie niepowodzenia, nie cieszyło się większą popularnością. Mało osób było zainteresowanych grą w Star Wars: Outlaws, a kto chciał zagrać w Rainbow Six, ten już dawno to zrobił.
Dużo lepiej zaprezentowało się stoisko Bethesdy. Wiedząc, że Starfield raczej nie zyskał popularności, duże stoisko z miejscami do gry oraz torem wyścigowym dla łazików kosmicznych postawiono z tyłu. Z przodu natomiast wszyscy mogli zobaczyć kreację krypty, gdzie robiono tatuaże, a za zdjęcia w socialkach dostawało się Draże Krypciarze. Po okolicy krążyły też osoby przebrane za bandytów, mieszkańców krypty, czy też ich mieszankę prezentującą osoby, które opuściły krypty i były głównymi bohaterami gier z serii. Widać, że Bethesdzie bardzo zależy na promowaniu Fallout 76 i bardzo dobrze, bo to niezła gra jest i cieszy to, że nie brną na siłę w Starfield.
Oczywiście najważniejszym punktem na moim radarze była strefa Indie, czyli mniejszych twórców. Niestety i tutaj nie było zbyt wiele do pokazania. Mam wrażenie, że gry niezależne przestają być niezależne, i całość zaczyna opierać się na tym samym. Albo jest to jakiś roguelike, albo coś kontrowersyjnego by się sprzedać, albo prosty multiplayer. Jednak parę gier rzuciło mi się w oczy i do paru z nich będę chciał wrócić bliżej premiery. Pierwszą z nich był Yet Another Zombie Survivors, czyli zgodnie z wcześniej rzuconą tezą, rozbudowana kopia jakiegoś hitu, tym razem kultowego Zombie Survivor. Różnica była jednak taka, że po pierwsze gra posiadała ładną grafikę oraz przyjemne dla oka animacje, a po drugie, gra posiadała bardzo sympatyczną mechanikę. Wybieraliśmy w niej jedną z początkowych klas postaci, która posiada swoje umiejętności, ale z czasem dołączą do nas kolejne, przez co w pewnym momencie będziemy kierować grupą bohaterów o zróżnicowanych umiejętnościach. Daje to możliwość bardzo zróżnicowanego podejścia do tworzenia naszego buildu.
Wspominałem już Little Nightmares 3 i wspomnę drugi raz. Gra wygląda fantastycznie i jest wciągająca, znowu kierujemy dwoma bohaterami. Na początku wybieramy jednego z dwójki, a drugiemu będziemy wydawać polecenia. To co jednak boli, to płaszczyzna 2.5D, która słynie z tego, że jest bardzo nieczytelna i nie ułatwia nawigacji. Kamera przemieszcza się jedynie w prawo i lewo, ale nasz bohater może przemieszczać się też do przodu i tyłu kamery. Będziemy przez to bardzo często przegrywać i wpadać w przepaść. Nie rozumiem, czemu twórcy nie zajmą stanowiska i albo nie zrobią gry z trzeciej osoby w pełnym 3D, albo nie zatrzymają się na płaszczyźnie 2D. Zresztą zobacz naszą recenzje Little Nightmares 2. No i gra nie posiadała dźwięku, nie wiem czy to awaria czy po prostu demo nie zostało jeszcze dopracowane.
Z innych ciekawostek, prawie pół hali w strefie gier rodzinnych (zdominowanej głównie przez Nintendo) zajęło Lego ze swoimi kreacjami. Dominował tutaj duży ludzik Mario czy też zestawy z Sonica. Można było też zagrać w Lego Fornite, niejako na styku Nintendo i twórców klocków. Tutaj Kasia chciała spróbować pograć w grę z Księżniczką z serii Mario, ale samo demo pozwalało jedynie biegać księżniczką bez możliwości rozpoczęcia jakiegoś poziomu. Lepiej już wcale nie pokazywać gry, niż pokazywać byle co. A oprócz tego na stanowisku Nintendo same klasyczki i nowości – Luigi Mansion 2, Legend of Zelda czy też Super Mario Wonders, które chyba będę musiał kupić bo przyjemnie nam się w to grało we dwoje.
Na koniec jeszcze parę co ciekawszych zdjęć z opisem tego co tam było. Podsumowując, to nie było najlepsze PGA, na którym byliśmy (a to już nasze czwarte), jednak i tak bawiliśmy się dobrze i nie żałujemy ani chwili. Mam nadzieję, że przy kolejnych edycjach organizatorzy zdecydują się skupić bardziej na pozyskaniu ciekawych twórców gier (nie było np. Bloober Team) niż sponsorów, nie zawsze związanych z grami.
Brak komentarzy