Resident Evil 2 kojarzy mi się głównie z tą dosyć średnią częścią filmów, bo swoją przygodę z serią gier rozpocząłem od czwartej części i potem grałem tylko w Revelations. Trochę więc temat kojarzę, ale ogólnie to jakiegoś sentymentu do serii nie mam.
Jednak oglądając materiały dotyczące Resident Evil 2, byłem totalnie wzięty. Gra wyglądała i brzmiała jak cukiereczek, a zombiaki robiły swoje. Dało się pograć i czerpać z tego masę przyjemności w demie. Wniosek jest prosty – biorę. Grę otrzymałem jakiś czas temu, ograłem ją dwiema postaciami i jestem ogólnie zachwycony.
Resident Evil 2 to Remake czy Reboot?
Teoretycznie Resident Evil 2 to remake, w praktyce jednak przeglądając materiały dotyczące pierwowzoru, mam duże wątpliwości. Myślę że śmiało można traktować tą grę jako reboot i grać nie znając poprzednich części. Osobiście znam tylko serię filmów, która z grą ma mało wspólnego (no dobra, trochę ma) i to mi w zupełności starczyło aby w pełni zrozumieć fabułę gry. A ta jest bardzo prosta. Otóż dwaj główni bohaterowie – prześliczna Claire Redfield w której się zakochałem oraz Leon Scott Kennedy, czyli ten dupek który na nią trafia, zmierzają w swoich celach do miasta Raccon City. Niestety właśnie trwa w najlepsze apokalipsa zombie i miasto jest tak naprawdę już zniszczone i opanowane przez potwory takie jak nieumarli oraz rózne gorsze stworzenia (o tak, dużo gorsze). O nich poczytacie też w tekście który napisałem – Poradnik dla początkujących do Resident Evil 2.
Wracając jednak do tematu – Claire oraz Leon szybko zostają rozdzieleni kiedy zdają sobie sprawę z tego co tutaj tak naprawdę się dzieje. Każde z nich od tego momentu przeżywa swoją historię. W podstawowej wersji gry mamy dwie osie fabularne pokazujące spojrzenie bohaterów na te same wydarzenia z innej perspektywy, każda z tych kampanii to zabawa na maksymalnie 6 – 7 godzin z dokładnym przeszukiwaniem obszarów oraz bujaniem się z bossami jeżeli nam nie idzie. Nie są oni trudni, jednak przez brak uników (dzisiejsze nawyki ehh) może być ciężko.
Oprócz trybów podstawowych mamy tryb hardcore oraz tryb 2nd run, który odblokowuje się po przejściu gry daną postacią. Wtedy to możemy przejść grę drugi raz i odblokować prawdziwe zakończenie historii. Gra zachęca nas do ponownego przechodzenia poziomów, czy to za pomocą rankingów czasowych, czy też specjalnych, cotygodniowych wyzwań. Osobiście na razie nie mam zamiaru do niej wracać, może za jakiś czas.
Fabularnie gra jest bardzo fajna. Ta historia o zombie nie jest tak prosta jak się na początku wydaje i ma parę zwrotów akcji które cięzko było na początku przewidzieć. W każdym razie krótka gra, nie oznacza że nic się w niej nie dzieje. Wprost przeciwnie. Absolutnie w każdym momencie gry czujemy zagrożenie oraz czychają na nas niebezpieczeństwa o których tutaj nie będę pisać. Wystarczy iż powiem wam, że od pewnego momentu będzie za nami podążać potężny Tyrant którego nie da się w żaden sposób zabić. I nawet krótka przerwa na siku w save spocie będzie mogła doprowadzić nas do śmierci poprzez zmiażdżenie. A w międzyczasie będziemy musieli wykonywać zadania. Napięcie i emocje kroczą za nami w Resident Evil 2 bez przerwy.
Nieśmiertelne zombie
Problem z zombie w Resident Evil 2 jest taki, że są one po prostu nieśmiertelne. Albo inaczej, bardzo ciężko je zabić. Po pierwsze, nigdy nie wiemy ile kul potrzeba na ubicie niemilca. Może to być jeden strzał w głowę, a innym razem cały magazynek w głowę nie spowoduje pokonania wroga. Dlatego też szybko musimy znaleźć inne sposoby unieszkodliwiania wrogów, a jest ich kilka o których tutaj nie wspomnę. Na początku ta mechanika mnie bardzo denerwowała, gdyż już na samym początku gry wystrzelałem się ze wszystkich nabojów i nie miałem żadnych możliwości obrony. A gry nie interesuje że przy bossie nie będziesz miał czym strzelać.
Od pewnego jednak momentu otrzymujemy więcej broni i zarówno Leon, jak i Claire, dostają totalnie inny arsenał. Tutaj zdecydowanie potężniejsze zabawki otrzymuje Leon, który za pomocą Magnum oraz Strzelby może w 90% przypadków zabić zombie za jednym strzałem. Claire natomiast dostaje cholernie potężny granatnik, który perfekcyjnie pali Lickery oraz bossów. Coś za coś. Broni łącznie zdobywamy około 4 – 5 na postać, co w zupełności starcza, zawłaszcza biorąc pod uwagę ograniczone miejsce w plecaku.
A te możemy rozszerzać zbierając specjalne torby ukryte na obszarze gry. Co tutaj dużo mówić, eksploracja jest kluczowa, ale przez ograniczone miejsce nie raz i nie dwa będziemy kombinować jak zrobić slot na ważny dla fabuły przedmiot. Na szczęście gra tutaj ułatwia życie na dwa bardzo ważne sposoby. Po pierwsze, przedmioty których już nie będziemy potrzebować (np. klucze których użyliśmy do otwarcia wszystkich drzwi) są oznaczone specjalnym haczykiem, co oznacza że możemy je spokojnie porzucić. Po drugie, obszary na mapie zaznaczone na niebiesko oznaczają że nic tam już nie znajdziemy (oprócz przeciwników rzecz jasna) dzięki czemu nie dojdzie do głupich sytuacji kiedy zabraknie nam przedmiotu do przejścia dalej i będziemy jak idioci biegać po mapie w jego poszukiwaniu. I jeszcze gdzieś za nami tupie Tyrant.
Co tutaj dużo mówić, mimo paru ułatwień, gra jest bardzo trudna. Wynika to z braku na przykład uników czy potrzeby nauczenia się unieszkodliwiania zombie bez ich zabijania (gdyż marnujesz w ten sposób dużo bezcennej amunicji potrzebnej np. na Lickera lub bossa).
Ciasno tutaj panie
Klaustrofobiczne lokacje to standard, gdzie na początku nas autentycznie przerażają, a potem irytują gdy nie mamy gdzie unikać bossa (polecam walkę z G przy dźwigu). W każdym jednak razie, każda kolejna wycieczka w mroczne czeluście skrzydła posterunku czy parkingu przy psiarni gdzie ostatnio chyba widziałem Lickera może być ostatnia buduje napięcie. Gra także nie częstuje nas zbyt dużą liczbą amunicji, więc dosyć szybko może zacząć nam jej brakować i w takim wypadku pokonanie kolejnego zombie – psa może wymagać od nas więcej sprytu lub użycia amunicji do cięższej/lepszej broni którą trzymaliśmy na później.
Od Tyranta uciekam większość poniższego live. Pamiętajcie żeby subskrybować kanał:
Gra bawi się bardzo agresywnie cieniami oraz światłami, próbuje nas zastraszyć oraz prowokuje do rozglądania się. Autentycznie, wiele razy w ciągu gry krzyknąłem kiedy na przykład z 3 szafy z rzędu wypadł trup albo nagle z nieba spadł na nas potwór. Jak pierwszy raz zobaczyłem Tyranta, byłem autentycznie przerażony co zresztą znajdziecie na archiwalnych nagraniach z live które są na naszym kanale YouTube.
Podsumowanie
Mimo że teraz zrobię sobie przerwę (dwa razy ukończyłem grę) to z przyjemnością do niej wrócę i przejdę scenariusze odwrotnie niż teraz, czyli jako Leon pierwszy raz oraz jako Claire w 2nd run. Nie wiem czy fabularnie te przejścia będą mocno od siebie odbiegać, jednak dowiem się tego za parę tygodni jak będę miał ochotę do powrotu. Obecnie jednak uważam że czas spędzony w grze nie jest stracony i bawiłem się przy niej po prostu wyśmienicie. Nie mam do czego się przyczepić, może do tych niechcących umierać zombie lub też niewielkich aren do walk z bossami. Bardzo polecam. Uważajcie jednak, gra jest dosyć trudna.
Podsumowanie
Pros
- dwie bardzo ciekawe historie
- dwie ukryte historie po ukończeniu gry ...
- mroczna, klimatyczna grafika, zabawa światłem i cieniami
Cons
- może sam wątek fabularny jest za krótki
Brak komentarzy