Robocop: Rogue City to kolejna gra od studia Teyon, które specjalizuje się w przenoszeniu kultowych filmów na ekrany komputerów osobistych. Czy drugie podejście do tego tematu sprawdzi się i tym razem także otrzymamy dobry i dopasowany do wymagań fanów serii tytuł? Zapraszam do recenzji!
Mówię drugie podejście, bo Teyon wcześniej dostarczył nam bardzo fajne Terminator: Resistance, które już na premierę było wyjątkowo sztywną i raczej umiarkowanie brzydką grą, ale jednocześnie posiadało tak cudowny klimat i tak wiele różnych smaczków ze świata Terminatora, że gra była po prostu bardzo dobra i przyjemna w rozgrywce. Robocop: Rogue City będzie kontynuować tą tradycję, ale twórcy pójdą tym razem o krok dalej. Zacznijmy od historii, która odbywa się między pierwszą, a drugą częścią klasycznego filmu. Robocop jest już znanym funkcjonariuszem w Detroit, ale jednocześnie ciągle pojawiają się związane z nim problemy natury moralnej. Gra będzie od początku zadawać pytanie, czy Alex Murphy jest tak naprawdę bardziej maszyną czy też człowiekiem, a problem się nasili, kiedy nasz dzielny metalowy glina zacznie doznawać różnych awarii w kluczowych momentach akcji. Tak o to rozpoczyna się nasza wielowątkowa przygoda, gdzie z jednej strony można zauważyć pewną prozaiczność z klasycznych filmów, jak i pewną zaawansowaną złożoność, bo gra poruszy wiele różnych wątków, które fantastycznie będą się zazębiać. Oprócz problemów Robocopa, pojawi się też temat strajków policjantów, wyborów politycznych, korupcji w korporacji OCP czy też oczywiście zastąpienia Robocopa bardziej pewnymi mechanicznymi policjantami, które nie będą posiadały jego największej domniemanej wady, czyli czynnika ludzkiego. W praktyce Robocop: Rogue City to czyste mistrzostwo scenariusza oraz narracji, gdzie proste wybory na każdym kroku w różny sposób będą rzutować na kolejne akty gry.
Robocop: Rogue City to pierwszoosobowa gra akcji, gdzie na przestrzeni kolejnych rozdziałów będziemy wcielać się w dzielnego Robocopa. Misje w grze mogą być bardzo różne, na początku zaczniemy od ratowania zakładników w siedzibie stacji telewizyjnej, by chwilę potem wystawiać mandaty na ulicy oraz decydować, czy graficiarz dostanie mandat, czy tylko pouczenie. Będziemy szukać wszelkiej maści kontrabandy i kradzionych przedmiotów, a potem udaremnimy napad na bank. Jest tego tak wiele, że mógłbym napisać oddzielny artykuł tylko na temat samych struktur misji, a każdy rozdział zabierze nas do innego miejsca. Oczywiście, oprócz też wystawiania mandatów przyjdzie nam też walczyć z hordami bandziorów. Robocop ma na swoim wyposażeniu kultowy pistolet Auto-9, który od pewnego momentu będziemy mogli dowolnie modyfikować zmieniając jego właściwości. Będziemy mogli zamontować płytkę danych, która pozwoli wystrzeliwać pojedyncze potężne pociski czy też strzelać w serii. Pojawi się nawet miejsce, gdzie będziemy mogli zwiększyć ilość krwi wychlapującej się z pokonywanych bandytów, co jest jedynie aspektem kosmetycznym, ale stanowi bardziej ukłon do fanów klasycznych robocopów, gdzie krew lała się strugami.
Twórcy Robocop: Rogue City dali nam także możliwość zbierania broni po poległych wrogach, jednak jest to raczej zabieg w kierunku bardziej marudnej części graczy, która może narzekać, że nie jesteśmy w stanie używać innej broni niż Auto-9. Osobiście tylko parę razy zmieniałem broń, bo tak skonfigurowałem swoją giwerę, że w trybie pełnym automatycznym i przy błyskawicznym przeładowywaniu nawet najbardziej opancerzeni wrogowie padali w chwilę po salwie ciężkich pocisków. Chociaż nie powiem, przyjemnie było postrzelać ze strzelby lub też rzucić zdobycznym toporem strażackim w głowę jakiejś przestępczej szumowiny. Do tego system zniszczeń jest pierwsza klasa i bardzo przyjemnie jest widzieć zniszczone wnętrze gmachu sądu po intensywnej wymianie ognia z grupą porywaczy. Co ciekawe, Auto-9 możemy skonfigurować w taki sposób, że nawet betonowe murki nie ochronią przed wzmocnionymi pociskami pozwalając na rykoszetowanie pocisków lub nawet przebijanie bardziej cienkich ścian. Dodajmy do tego wybuchające elementy otoczenia jak pojazdy czy zbiorniki z paliwem, solidne opancerzenie naszego twardego blaszaka i różne przyjemne wspomagacze, jak zaznaczanie wrogów na ekranie i otrzymamy naprawdę wybuchową mieszankę. Strzelanie w Robocop: Rogue City to czysta frajda z monstrualnej destrukcji i nawet na wyższym poziomie trudności czujemy moc, jaką posiada Robocop.
Robocop: Rogue City jest przesiąknięty klimatem i smaczkami, które wyraźnie sugerują, że twórcy gry nie tylko rozumieją materiał wyjściowy, ale po prostu kochają popkulturę. Gra na każdym kroku będzie nas zaskakiwać różnymi filmowymi powiązaniami, jak na przykład, by daleko nie szukać, regularnym zaczepianiem podwozia o rampę wyjazdu z parkingu policji z Detroit, która to scena regularnie pojawiała się w filmach. Do tego cały wystrój wnętrz wyjęty z moich lat młodości, pełen różnych aspektów z dziesięciolecia między 1990, a 2000 rokiem. Kineskopowe telewizory na każdym kroku będące szczytem technologii, wypożyczalnie kaset VHS lub nowoczesne samochody, którymi dzisiaj jeżdżą nasi dziadkowie. To wszystko buduje naprawdę wyjątkowy klimat gry, który jedynie da się porównać z samymi filmami Robocop.
Na razie przestaniemy opiewać doskonałość Robocop: Rogue City, bo chciałbym porozmawiać o samej grafice. Najładniejszym modelem w grze jest sam Robocop i to może dlatego, że nie pokazuje on samej twarzy, a w scenach gdzie zdejmie osłonę, przestaje tak dobrze wyglądać. Modele w grze wyglądają źle, podobnie jak sama grafika. Tekstury są ostre, jednak całości brakuje szczegółów, mam wrażenie, że za mało się dzieje w tym mieście, przez co całość zdaje się pusta jak z gry z ery Playstation 3. Podobnie temat dotyczy poruszania się w grze oraz innych postaci. O ile sam Robocop powinien raczej poruszać się drętwo i raczej nie szuka osłony przy wymianie ognia, to modele przeciwników także nie należą do najbardziej żwawych. Całość wydaje się stosunkowo prosta i słabo animowana. Trzeba jasno powiedzieć, że pod względem graficznym gra bardzo odstaje od dzisiejszych standardów. Nawet wcześniej wspomniany Terminator: Resistance wyglądał lepiej. Problem ten jednak nie dotyczy udźwiękowienia, które jest pierwszych lotów. Metaliczny głos Robocopa jest przyjemny w słuchaniu, dialogi są napisane dobrze, czasami nas zasmucą, a innym razem rozśmieszą, a sama muzyka jest pełna wątków z oryginalnego filmu.
Robocop: Rogue City to gra, której nie mogę nie polecić. Pomimo tego, że nie wygląda najlepiej, to mogę śmiało powiedzieć, że jest jak najbardziej grywalna i wciągająca. Rozdziały oferują nam bardzo różne wyzwania, a nawiązania do filmów i popkultury bardzo spodobają się graczom bliżej trzydziestki. Chociaż i młodzi gracze mogą tutaj znaleźć wiele frajdy, zwłaszcza, kiedy pograją z rodzicami by zobaczyć na co stary chodził do kina w latach młodości. A strzelanko jest pierwsza klasa i pomimo tego, jak dobre są tutaj dialogi i scenki fabularne, to czasami nawet żałowałem, że jest tych wątków tak dużo kosztem scen strzelania. Chociaż trzeba też przyznać twórcom, że znajdą się tutaj też etapy, gdzie od początku do końca będziemy dziko strzelać się z hordami bandytów, a czasami nawet weźmiemy udział w zawodach kto ustrzeli więcej uzbrojonych przestępców.
Egzemplarz recenzencki wersji na Playstation 5 gry Robocop: Rogue City otrzymaliśmy od Dead Good PR. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Satysfakcjonujące strzelanie
- Dziesiątki smaczków z serii filmów i popkultury
- Dobry soundtrack i udźwiękowienie
- Świetny system zniszczeń
Cons
- Sztywne animacje, nie tylko RoboCopa, ale i spotykanych wrogów