Gry-usługi, czyli tzw. live service, to jeden z najbardziej ryzykownych modeli biznesowych w branży gier wideo. Każdy gracz wie, że mogą one być maszynką do zarabiania pieniędzy albo spektakularną klapą. Wiedzą o tym twórcy, wiedzą wydawcy, a przynajmniej powinni. Najnowsze wypowiedzi finansowej dyrektor Sony, Lin Tao, pokazują jednak, że droga obrana przez PlayStation Studios wcale nie jest wolna od problemów — choć w firmie wciąż wierzą, że wszystko da się naprawić.
Podczas niedawnej sesji pytań i odpowiedzi, cytowanej przez serwis VGC, Lin Tao odniosła się do aktualnej sytuacji Sony na rynku gier-usług. W rozmowie pojawiły się dwa tytuły, które stały się symbolem ostatnich wpadek firmy: Marathon oraz Concord. Pierwszy z nich, tworzony przez Bungie, spotkał się z mieszanym odbiorem graczy i mediów, natomiast drugi zadebiutował w atmosferze błyskawicznej katastrofy, zbierając fatalne opinie praktycznie od pierwszego dnia. Tao przyznała, że „pewne negatywne wiadomości” pojawiają się w związku z tymi projektami, ale jednocześnie wskazała przykłady gier, które Sony uważa za swoje sukcesy w segmencie live service.
Według niej, pięć lat temu PlayStation Studios praktycznie nie miało żadnych gier-usług. Obecnie jednak w katalogu znajdują się takie tytuły jak Helldivers 2, MLB The Show, Gran Turismo 7 oraz Destiny 2 od Bungie. Wszystkie te gry mają w stabilny sposób generować sprzedaż i przychody, co ma być dowodem na to, że strategia, mimo trudnych momentów, przynosi rezultaty. Warto jednak zaznaczyć, że Destiny 2 miało swoją premierę w 2017 roku, więc wliczanie go w „nowe osiągnięcia” Sony jest nieco dyskusyjne. Co więcej, ostatnie dodatki do tej gry również spotkały się z mieszanymi opiniami i trudno nazwać sytuację marki w pełni stabilną.
CFO Sony podała też kilka konkretów dotyczących udziału gier-usług w przychodach firmy. W pierwszym kwartale bieżącego roku fiskalnego stanowiły one około 40% całego wyniku. W skali roku liczba ta ma być niższa, prawdopodobnie w granicach 20–30%. Tao przyznała, że „transformacja nie przebiega całkowicie gładko”, ale patrząc w dłuższej perspektywie, widać wyraźną zmianę w portfolio PlayStation Studios na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Problem polega na tym, że ta zmiana oznacza również odejście od dawnej tożsamości Sony jako producenta gier singlowych, które można było ukończyć i zapamiętać na lata. W zamian coraz więcej projektów powstaje w formule „grasz tak długo, jak długo płacisz i masz nową zawartość”. W teorii ma to zapewnić stałe przychody, ale w praktyce wymaga stworzenia produktu, który będzie przyciągał graczy miesiącami — a to udaje się niewielu.
Lin Tao zaznaczyła, że w Sony dostrzega się problemy i wyciąga wnioski. Jej zdaniem kluczem jest wprowadzanie gier-usług w sposób „mniej marnotrawny” i z większą dbałością o płynność procesu produkcji. Brzmi to prosto, ale w praktyce oznacza fundamentalną zmianę podejścia — trzeba zrezygnować z projektów, które od początku nie mają szans przebić się na rynku. To z kolei wymaga nie tylko lepszego planowania, ale i odwagi, by kasować słabe pomysły, zanim pochłoną miliony dolarów. Historia ostatnich miesięcy pokazuje, że rynek gier-usług potrafi być bezlitosny. Nawet wielkie korporacje, takie jak Sony, Bungie czy Warner Bros., potykają się o własne ambicje. Wystarczy przypomnieć porażkę Suicide Squad: Kill the Justice League, która kosztowała WB Games około 200 milionów dolarów, a mimo to w firmie nadal trwają prace nad kolejnym projektem live service. Dla graczy oznacza to, że trend ten wcale nie zwalnia, a dla branży — że ryzyko spektakularnych klap będzie tylko rosło.
Warto przy tym pamiętać, że sukces w tym segmencie jest możliwy, ale wymaga połączenia dobrego pomysłu, solidnego wykonania i ciągłego wsparcia po premierze. Helldivers 2 jest tu dobrym przykładem — dzięki intensywnej współpracy z community i regularnym aktualizacjom utrzymuje zainteresowanie, co przekłada się na długoterminowe zyski. Problem w tym, że na jedną taką grę przypada kilka innych, które znikają z radarów w ciągu kilku tygodni. Sony stoi więc przed trudnym wyborem. Może kontynuować swoją strategię i próbować dostarczać kolejne gry-usługi, licząc na to, że trafi się drugi Helldivers 2. Może też wrócić do silniejszego stawiania na produkcje singleplayer, które od lat były znakiem rozpoznawczym marki PlayStation. Lin Tao daje jednak jasno do zrozumienia, że firma nie zamierza wycofywać się z obranej drogi. Raczej chce ulepszyć swoje metody i wyeliminować błędy, które pogrążyły Marathon czy Concord.
Czy ta strategia się powiedzie? Czas pokaże. Jedno jest pewne: rynek gier-usług nie wybacza potknięć, a gracze szybko tracą cierpliwość do projektów, które nie spełniają oczekiwań. Sony będzie musiało nie tylko poprawić swoje gry, ale także odbudować zaufanie odbiorców. A to może być trudniejsze niż stworzenie kolejnego hitu live service.