Podsumowanie
Pros
- fantastyczne i dające satysfakcje kombosy
- świetne postacie które polubiłem
- każda postać wymaga dziesiątek godzin do opanowania
- tryb Chronicles of Souls jest całkiem niezły
Cons
- sztuczna inteligencja nie stara się za bardzo
- jeżeli ktoś nie trawi oprawy anime, to niech unika tej gry
Od dłuższego czasu szukaliśmy kanapowej bijatyki. Takiej trochę innej, może lekko nostalgicznej, ale jednocześnie dającej dużo frajdy do grania na kanapie przy piwku. I dotarł do nas Soulcalibur VI
Trzy noce ogrywania tytułu, zarówno na Playstation 4 u kolegi, jak u mnie na komputerze podłączonym do telewizora. Właściwie graliśmy tylko we dwie osoby, a sam ogarniałem grę tylko żeby poznać bardziej zaawansowane ruchy. Szybko jednak się okazało, że nawet grając single player można się dobrze bawić.
Soulcalibur VI to kontynuacja kultowej serii bijatyk, w której główną rolę odgrywają bronie. W grze każdy gracz wybiera jednego z przedefiniowanych wojowników lub tworzy swojego własnego na bazie jednej z dostępnych broni.
Pierwsze wrażenia z Soulcalibur VI
Moje pierwsze wrażenie było bardzo ciekawe. Pomyślałem sobie, kurczę jakie to proste. Mamy cztery podstawowe ruchy – cięcie pionowe, cięcie poziome, kopniak i blok. Poruszamy się w trójwymiarze, a nie na płaszczyźnie jak np. w Mortal Combat X. Dodatkowo, pod trigerami mamy silny atak, blok, atak specjalny oraz tak zwany soul charge który możemy aktywować po napełnieniu pasku. Możemy go aktywować w sposób standardowy, do zadania wrogowi olbrzymich obrażeń lub też uruchomić za jego pomocą specjalne tymczasowe wzmocnienie które da nam różnego rodzaju bonusy lub odblokuje nowe ruchy.
Kombosy układamy w standardowy sposób, jak w innych grach. Najpierw są proste, jak np. wciśnięcie dwóch przycisków lub wciśnięcie przycisku po uniku lub ruchy w odpowiednią stronę. Potem są bardziej zaawansowane, wynikające już z danej klasy oraz naszych umiejętności. Na przykład, pirat z mieczem oraz mieczem z działem może się teleportować, następnie wybić wroga w powietrze, uderzyć go silnym ciosem i na koniec teleportować się nad niego by spaść i zadać mu olbrzymie obrażenia. Takich kombosów każda postać ma dosłownie dziesiątki i opanowanie ich wszystkich dla jednej postaci to dziesiątki godzin gry i czystej frajdy.
Na koniec są jeszcze ciosy wynikające ze statusów. Niektóre ataki mogą powodować różne statusy na wrogu, na przykład przewrócenie lub ogłuszenie. I teraz cała frajda polega na tym, by w tej krótkiej sekundzie kiedy wróg będzie w danym statusie, zadać odpowiednią kombinację ciosów. Jeżeli nam się uda, wykonamy tak zwany Lethal Hit, zadający obrzydliwie dużo punktów obrażeń. Mi udało się to zrobić może raz? To zdecydowanie najtrudniejsze kombinacje w grze.
Kampania w Soulcalibur VI? Dziękuję, postoję
Bo otrzymaliśmy w Soulcalibur VI nie jeden, a dwa tryby kampanii. W pierwszym z nich tworzymy swego awatara w lekko okrojonym generatorze, przechodzimy kolejne zadania, pokonujemy wrogów, zbieramy przedmioty, towarzyszy i doświadczenie. Męczył mnie ten tryb i go nie polecam. Fabuła jest przedstawiona za pomocą dialogów i tak naprawdę ciągle czekałem na kolejną walkę i od pewnego momentu tylko przewijałem na kolejne ekrany. Nie znalazłem tutaj niczego, aby przejść całą kampanię. Nie ma sensu nawet w to grać by poćwiczyć ruchy, tylko tutorial tutaj zawarty jest dobry i bardzo mi pomógł zrozumieć zasady gry i różne statusy.
Drugi tryb fabularny polega na przedstawieniu krótkiej historii każdej z dostępnych postaci. I ten tryb jest już znacznie ciekawszy. Chociaż nie tłumaczy on zasad działania każdej z broni i postaci, więc jeżeli chcemy poznać zaawansowane ruchy każdej z postaci, więc nie warto tego trybu traktować jako tutorialu. Mimo ubogiej narracji, to poszczególne historie mnie wciągnęły i z przyjemnością ukończyłem je wszystkie. Każda postać ma około 6 misji, każda zaczyna się dialogiem i kończy najczęściej walką. Na końcu jest boss. Nie ma tutaj wyśróbowanego poziomu trudności i nawet podstawowymi ruchami bez problemu ukończymy kampanię każdej postaci. Grając jako Geralt na filmiku poniżej tylko w ostatniej misji miałem problem (pamiętajcie by subskrybować kanał!).
Jak nie kampania, to co?
Głupie pytanie. W Soulcalibur VI przede wszystkim gramy z kolegami przy piwku/soczku/lemoniadzie. I właśnie tutaj najlepiej zacząć przygodę i wspólną nauke. Oprócz tego jest jeszcze tryb rankingowy, ale z mojego doświadczenia nie polecam, bo gra podejrzanie laguje, więc chyba jest jakiś problem z serwerami. Zostawiłem to na później.
Grając sam natomiast najwięcej czasu spędziłem …. w trybie treningowym, który jest bardzo dobry. Możemy podejrzeć tam absolutnie wszystkie dostępne ruchy i przećwiczyć kombosy. Oprócz tego na ekranie pokazana jest rozpiska przycisków które wciskamy, a w spisie kombosów jest dokładnie napisane kiedy go się aktywuje. Dzięki temu bardzo szybko nauczymy się zaawansowanych ruchów oraz kiedy można je aktywować.
Dodatkowo samotni gracze mogą uruchomić tryb Arcade, gdzie przez kilka walk będziemy próbować pobić kilku wrogów w jak najlepszym czasie. Tutaj niestety znowu, poziom trudności rozczarowuje i nawet na najwyższym średnio ogarnięty gracz spokojnie pokona każdego wroga sterowanego przez komputer (chociaż Cervantes potrafi dokopać). Dla fanów uniwersum na pewno przypadnie do gustu cała wiedza zgromadzona w Soul Chronicles. Oprócz informacji o postaciach, znajdziemy także dużo info o dostępnych broniach, terenach oraz wydarzeniach.
Podsumowanie
Soulcalibur VI zaskakuje tym, jak bardzo jest on przystępny nowym graczom, a jednocześnie jak oferuje wiele możliwości rozwoju i nauki nowych kombinacji. Daje on fantastycznie wiele możliwości i każdy gracz powinien tutaj znaleźć swoją ulubioną broń, której będzie się już za pewne trzymać i bardzo rzadko będzie zmieniać na inny arsenał.
Brakowało mi tutaj natomiast bardziej konkretnej zawartości dla pojedynczego gracza, z normalną kampanią nie polegającą tylko na przeklikiwaniu kolejnych wiadomości oraz krótkich walkach, gdzie całość zajmowało czasowo 5:1, gdzie większość czasu zajmowało nam pomijanie dialogów, a tylko mały odsetek czasowy przeznaczaliśmy na walkę.
Soulcalibur to jednak gra do której będę wracać regularnie jak wpadną do mnie znajomi. Na luzie, bez spiny można sobie naprawdę fajnie pograć. Chociaż może to brzmieć ciut jak paradox, to jednak tutaj mam znacznie więcej frajdy niż przy Mortal Combat X.
Ta gra to porażka. Tryp 1 gracza jest strasznie nudny a granie online jest uzależnione od jakości połączenia co przy rankowanych meczach po prostu jest nieporozumieniem.