The Binding of Isaac: Cztery dusze – recenzja – nowy Munchkin?


Kilka informacji o grze:

 

The Binding of Isaac: Cztery dusze to najnowsza propozycja wydawnictwa Rebel oparta na grze komputerowej o tym samym tytule. Od razu przyznam – nie znam cyfrowego odpowiednika, nie grałem i raczej nie zagram, ale dodam od razu, że nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z obcowania z planszową wersją Isaaca. Zanim nastała polska wersja gry, The Binding of Isaac zadebiutowała na portalach wspieraczkowch robiąc całkiem ładne wyniki. Skąd taki sukces? Czy to ta jedyna karcianka ?

O czym jest gra?

O czym jest The Binding of Isaac? Trafiamy do podziemi jako grupka dziwnych stworzeń i ubijamy jeszcze dziwniejsze potwory. Wszystko oparte na karykaturalnych rysunkach dziwnych stworzeń rodem z wyobraźni planszówkowiczów po zbyt długim maratonie Osadników z Catanu i Deep Madness. Rozgrywka w Cztery dusze opiera się na mieleniu różnorakich kart posypanych wiaderkiem losowości i interakcji między graczami. Gracze wcielają się w różne postacie z uniwersum Isaaca, a ich głównym celem jest zebranie czterech dusz, które zdobywa się poprzez pokonanie potworów lub wykonywanie określonych zadań. Tak naprawde sposobów na zdobycie tych punkcików jest więcej, ale to już zostawię Wam do odkrycia w trackie zabawy.

Kilka słów o zasadach?

Rozgrywka składa się z tur, w których gracze będą zagrywać karty łupów oraz aktywować ich zdolności z celu zabijania potworów lub innych graczy. Na początku naszej tury będziemy odświeżać zużyte karty. NAstępnie aktywujemy wszystkie zdolności “na początku tury” i dobieramy jedną kartę łupu z talii ogólnej. W fazie akcji możemy zagrać jedną kartę łupu. Oczywiście są zdolności, które pozwalają nam na wyłożenie kolejnych kart. Oprócz zagrywania kart łupów i aktywowania zdolności możemy zaatakować, dokonać zakupu nowej karty lub zakończyć swoją turę.

Atakowanie polega na wskazaniu potwora w którego celujemy. Po rozpoczęciu ataku wykonujemy rzuty kością 6-ścienną. Jeżeli rzucimy więcej niż wartość uniku potwora trafiamy, jeżeli mniej to on trafia nas. Matematyka w grze jest dość prosta i bolesna. Kupowanie jest jeszcze prostsze – za 10 monet można kupić dowolny przedmiot ze sklepu albo wierzchnią kartę talii skarbów.

Często się zdarzy, że gracze będą umierać. Atakują nas potwory lub kolega, któremu przed chwilą uratowaliśmy życie. Na szczęście to nie koniec świata. Gdy umrzemy, musimy zapłacić karę za śmierć. Pozbywamy się kontrolowanego przedmiotu, odrzucamy jedną kartę i monetkę oraz wyczerpujemy pozostałe zagrane karty postaci i przedmiotów. Warto jeszcze wspomnieć, że gracze mogą zagrywać karty reakcji na nasze poczynania. Zwycięża osoba, która jako pierwsza zdobędzie tytułowe cztery dusze! Powodzenia 🙂

Jak się grało?

Co jest takiego ciekawego w The Binding of Isaac, co przykuwa do gry? Nie przepadam za grami z nadmierną losowością. Issac to gra, która wręcz została zbudowana na losowym elemencie. Wszystko jest tu randomowe – karty, które dobierzemy czy przeciwnicy, których spotkamy. Jest to też losowość często niesprawiedliwa – ja dostaję piach w karty, a gracz obok zdobywa przedmiot który kradnie mi monetki co rundę. Gracze muszą umiejętnie zarządzać kartami przedmiotów i zasobami, aby pokonywać przeciwników i potwory. Mimo że element szczęścia odgrywa dużą rolę, to planowanie i podejmowanie ryzyka są równie ważne. Jednak uważam, że The Binding of Isaac: Cztery dusze to jedna z lepszych karcianek jakie ostatnio weszły na mój stół. Kiedyś sporo grałem w Munchkina – karcianko imprezówkę, którą pewnie większość osób kojarzy. The Binding of Isaac: Cztery dusze to gra tego pokroju. Dużo śmiechu, interakcji i kombinowania jak wygrać i dokopać przeciwnikowi.

Jak już wspominałem, gra wyróżnia się srogą losowością – wynik pojedynczej rozgrywki może być zdeterminowany przez to, jakie karty gracz otrzyma na początku gry. Ta losowość, choć jest elementem, który może niektórych graczy zniechęcić, dodaje nieprzewidywalności i sprawia, że każda partia jest inna. Nie udało mi się powtórzyć dwóch takich samych rozgrywek – za każdym razem było inaczej. The Binding of Isaac to tytuł, który uczy nas grać tym, co akurat dostaniemy. Nie ma tu za wiele długofalowych strategii. Widzicie dobry przedmiot – bierzcie! W miarę łatwy przeciwnik – atakujcie! Macie kartę, która zabije innego gracze – wiecie, co z nim zrobić!

Grając w większym gronie, dochodzi jeszcze interakcja pomiędzy graczami. Gra umożliwia różnego rodzaju sojusze, zdrady i negocjacje, co sprawia, że jest dynamiczna i pełna napięcia. Oczywiście, każda obietnica jest tylko obietnicą i nie musicie się do niej przywiązywać. Dużo zależy tu również od ekipy – jeżeli nie lubicie tego typu zabawy, to The Binding of Isaac może was nieco frustrować. Zostanie wam losowa karcianka z masą negatywnej interakcji.

Na koniec jeszcze kilka słów o skalowaniu gry, które przez losowy dobór kart jest różne. Na dwie osoby z reguły grało mi się cienko, ponieważ wystarczy jedna, czy dwie karciochy, które coś robią drugiemu graczowi, żeby mieć wygraną w kieszeni (przypominam – losowy dobór kart). W trzy i cztery osoby jest okej. Gracze mogę się zmawiać, bić wygrywającego i zwyczajnie nie myśleć już o pechu w kartach. Ciekawie wygląda też czas rozgrywki. Zdarzyły mi się partie dwugodzinne i dwudziestominutowe.

Na zakończenie

The Binding of Isaac: Cztery dusze to całkiem interesująca adaptacja cyfrowego hitu, która może się spodobać nie tylko fanom cyfrowego odpowiednika. Proste mechaniki ubrane w groteskowe klimaty podlane sporą dozą interakcji pomiędzy graczami – również negatywnej. Jak dla mnie, to nowa wersja kultowego Munchkina, która może nie zastąpi tej gry, ale stanowi ciekawą alternatywę. Jest świeżo, śmiesznie, szybko i losowo. Warto sprawdzić, bo tytuł może was zaskoczyć.

WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja gry Biały Zamek?

Grę The Binding of Isaac: Cztery dusze możecie kupić tutaj!

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Twórcy Black Myth: Wukong, Game Science, banują twórców za wspominanie o feminiźmie i chińskiej propagandzie
Następny Alien: Romulus - Recenzja - Fani nie będą zadowoleni?