The Surge 2 miał bardzo trudne zadanie do spełnienia. Po bardzo słabym dla mnie Sekiro: Shadows die Twice, zostałem skazany na po raz enty przechodzenie Dark Souls. Uwielbiam ten styl gry, więc liczyłem, że The Surge 2 zrobi to dobrze. Zrobił bardzo dobrze.

Twórcy gry mieli w sumie gotowy materiał do analizy. Pierwsza część nie była idealna – monotonia i parę innych elementów sprawiały, że gra zebrała niewielkie grono wiernych fanów, ale szerokim łukiem ominęła główny nurt soulsowy. Szkoda, bo wykonanie nie było złe. Na szczęście twórcy The Surge 2 zapisali wszystkie swoje spostrzeżenia na karteczce i dokładnie je przeanalizowali, dzięki czemu otrzymaliśmy właśnie The Surge 2.

Recenzja będzie zawierała spoilery. To znaczy nie będzie, ale ostatnio do takich śmiesznych rzeczy się do mnie co niektórzy czytelnicy czepiają, że ostrzegam na wszelki wypadek.

Drugi tom powieści The Surge

The Surge 2 to bezpośrednia kontynuacja pierwszej części gry. Jednak tym razem nie wcielamy się w postać Warrena. Na samym początku zabawy tworzymy swojego awatara w bardzo prostym i niewymagającym kreatorze postaci. Następnie dowiadujemy się jakie jest tło fabularne – miasto Jericho w którym dzieje się akcja jest niszczone przez tajemniczą chorobę zwaną Defrag oraz prawdziwą plagę nanitów. Podobne problemy miał bohater pierwszej części gry i tutaj się okazuje, że problem nie dotyczył tylko odizolowanej bazy CREO. Nasz bohater zaczyna grę od wypadku samolotowego. Po paru miesiącach budzi się w więzieniu, gdzie jest atakowany przez szaleńców opętanych przez defrag. Oprócz tego szpital masakruje potężny stwór zbudowany z nanitów. W taki oto tajemniczy i soulsowy sposób zaczyna się nasza przygoda.

 

Wstęp do fabuły od razu zagrał na moich nutkach sentymentu, gdyż jest praktycznie identyczny jak w lubianych przeze mnie dark soulsach – nic nie wiemy i budzimy się w dziwnym miejscu jak po grubej imprezie w firelink shrine. Boli nas głowa i do tego atakują nas zombie. Cudownie. Potem szybko jednak dowiadujemy się prawdy o tym co dzieje się w Jerycho. Oprócz problemów z epidemią oraz nanitami, została także założona sekta która bardzo aktywnie znęca się nad mieszkańcami miasta którym się nie udało uciec oraz zrzesza gangi bandytów.

Wizje będą integralną częścią gry. Będą nam przybliżać fabułę oraz pomagać w podjęciu kolejnych kroków.

Sama rozgrywka w niczym nie różni się od tego co znamy. Znowu podróżujemy po sporym, bardzo sprytnie zaprojektowanym obszarze pełnym skrótów oraz sekretów. Znowu będziemy walczyć z przeciwnikami porozrzucanymi na mapie i znowu będziemy im ucinać kończyny by tworzyć potężniejszy sprzęt. Oczywiście The Surge 2 posiada także wiele ulepszeń w stosunku do pierwszej części, jednak core gry pozostał ten sam. Cieszy mnie to, ponieważ jestem wielkim fanem pierwszej części, więc jak graliście w jedynkę i ją polubiliście, to na pewno wam i dwójeczka się spodoba.

Wiele zestawów oraz różne synergie. Fani wyciskania 100% ze sprzętu będą zadowoleni.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ani nawet istotna. Nie porwała mnie, nie przywiązałem się do samych postaci które spotykamy po drodze (a jest ich cała masa) oraz nie skupiałem się zbyt mocno na odkrywaniu świata gry. Wydawał się on interesujący, ale dużo ciekawsze były walki z wrogami oraz sama eksploracja oraz farmienie złomu. Dostaliśmy tym razem bardzo interesujący dziennik, w którym wszystkie aktywne zadania są przetrzymywane oraz są tam wpisywane wszelkie informacje nawet do tego gdzie mamy iść. Zadań pobocznych jest całkiem sporo, jednak nie są one także zbyt interesujące – na koniec otrzymujemy najczęściej nową broń, implant lub masę złomu.

Znajdziemy wiele pancerzy z pierwszej części gry. Starzy przyjaciele.

The Surge 2 jest łatwiejsze

Twórcy gry postawili sobie za zadanie coś bardzo unikatowego. Otóż chcieli by gra była jednocześnie bardziej przystępna dla nowych graczy, jak i wyjadacze mogli w niej coś znaleźć. Wydaje mi się, że twórcom udało się osiągnąć na tej płaszczyźnie sukces. Gra ma wiele ułatwień, jak na przykład wcześniej wspomniany dziennik, dzięki czemu nie musimy uczyć się wszystkiego na pamięć jak w innych grach serii Dark Souls. Oprócz tego istnieje szereg implantów służących do ułatwiania lub utrudniania rozgrywki. Działa to trochę na tej samej zasadzie co w Nier: Automata. Możemy podłączyć do naszej postaci mody takie jak zwiększające otrzymywane przez nas obrażenia (jeżeli chcemy, żeby wrogowie byli silniejsi) oraz mod pokazujący kierunek ataku wroga.

Tak się zaczyna nasza przygoda. Oprócz wirusa przez którego ludzie wariują dochodzi jeszcze problem z nanitami.

Co do kierunków ataku wroga, to także jest mechanika która jednocześnie bardzo może ułatwić grę, jak i utrudnić. Jeżeli poświęcimy czas na zrozumienie tego mechanizmu, będziemy dosłownie rządzić na polu bitwy. Polega to na tym, że jeżeli zamontujemy specjalny mod, to będzie pokazany kierunek ataku wroga. Jeżeli uda nam się zablokować atak w danym kierunku (używając analoga) i zrobimy to w ostatniej chwili, to wróg się zachwieje i będziemy mogli wyprowadzić potężny atak zadający olbrzymie obrażenia. Fajnie?

Stacje badawcze są wszędzie, a skrótów jest wiele. Nigdy nie będziesz zbyt daleko żeby wrócić po swoje śmierdzące zwłoki.

Dodatkowo dostaliśmy drona, który także posiada wiele elementów które mogą nam ułatwić zabawę. Dron bardzo szybko otrzyma np. możliwość otwierania drzwi za pomocą specjalnego wstrząsu EMP. Szybko jednak zauważyłem, że te same narzędzie idealnie sprawdza się do ogłuszania wrogów i np. może przerywać im kombo. Działa także na wielu bossów. Chcieliście ułatwienia? Proszę bardzo. Takich mechanik jest bardzo wiele, a to dopiero początek.

Statystyki są ważne tak samo jak twój skill. Poświęć czas dokładnej analizie twoich potrzeb i stylu gry.

The Surge 2 jest trudniejsze

I gracze szukający wyzwań także powinni być zadowoleni. Sami bossowie są interesujący i stosunkowo trudni. Większość z nich pokonałem maksymalnie za trzecim razem, gdzie paru udało się za pierwszym. Jednak za każdym razem czułem satysfakcję, miałem spocone ręce i w głowie mi się kręciło od poziomu skupienia (ultra instynkt jak w dragon ball hehe). Zresztą całe przejście gry jest nagrane na naszym kanale i robiłem to na live. Czasami nie oszczędzałem wulgarnych słów bo i The Surge 2 nie jest idealne.

Huby do których trafiamy są totalnie bez duszy. Nie chcemy poznawać ich historii oraz historii ich mieszkańców. Do tego mało w nich oryginalności. Większość prezentuje sobą luźny różowy punk jak w Rage 2.

Tradycyjnie mamy skopaną kamerę. Nie raz gdzieś się zaplącze, zwłaszcza jak walczymy z dużymi bossami lub w tunelach. Innym razem powraca Sekiro i wyraźnie nie wchodzą uniki, mimo że były zrobione w dobrym momencie. Cierpiałem także na input laga w paru momentach gry, widać było nawet na nagraniu jak przerywany był sprint (trzeba było trzymać x). Na początku myślałem że pad się psuje, ale w innych grach działa dobrze. Sprawa na patcha?

Do tego miejsca wracamy parę razy. Zastanawiałem się, kiedy ten robot za mną na mnie skoczy. Nie byłem rozczarowany.

Dochodzą do tego opcjonalne mody które służą tylko temu, by np. otrzymywać więcej obrażeń lub możemy też wyjąć mody które będą pokazywać kierunek ataku wroga. Dalej będziemy mogli ich unikać, ale już bez podpowiedzi.

A sam gameplay?

Zapomnieliśmy o najważniejszym, czyli o samej rozgrywce. Więc w The Surge 2 chodzi o to by walczyć. Koniec recenzji. A tak serio, walka wygląda praktycznie tak samo jak w pierwszej części gry – skupiamy się na danej części ciała, atakujemy ją i próbujemy ją uciąć by zdobyć lepszy loot. Tradycyjnie horyzontalne oraz wertykalne ataki inaczej działają na daną część ciała, ale także w zależności od broni dają nam inne możliwości. Taka włócznia na przykład pozwala nam z rozbiegu doskoczyć do wroga jeżeli użyjemy ataku horyzontalnego, a młot da nam możliwość zadania olbrzymiego ataku znad głowy jeżeli użyjemy ataku wertykalnego bez biegu. Ataki dalej łączymy w kombo i np. R2-R1-R1 dla włóczni to jest fantastyczny atak wokół własnej osi który możemy dalej podtrzymywać i idealnie sprawdza się do niszczenia postury wroga oraz atakowania grup wrogów. Każda broń ma swoje kombosy i jest około ośmiu rodzaju broni. Co najfajniejsze, bardzo dobrze czuć ciężar broni którą nosimy, a także naszą masę. Pancerze znowu są podzielone na trzy klasy ciężkości i noszenie najcięższych pancerzy typu Goliat to czysta frajda – zamieniamy się w czołg i nie musimy martwić się większością ataków zwykłych przeciwników. Uniki jednak są kosztowne i zabierają dużo staminy. Dobrze się nauczyć blokować w tym pancerzu bo nie uciekniesz od wroga łatwo.

Trafiamy także do parku. Są drzewka i roślinki. I tajemnicze monolity zbudowane z nanitów.

Dodatkowo system budowy pancerzy został ulepszony. Kolekcjonerskie freaki które lubią budować pancerze i testować różne strategie będą w niebie. The Surge 2 robi to znacznie lepiej niż każdy poprzedni souls, bo tutaj materiały do ulepszeń zdobywamy z walki z wrogami ucinając odpowiednie części ciała, a wszystko jest bardzo ładnie posortowane w menu. W dark soulsach zdobywaliśmy odpowiednie materiały w różny sposób, ale zawsze było ich za mało i trzeba było kombinować jeżeli chcielibyśmy drastycznie zmienić strategię. Tutaj nawet mimo tego, że materiały są podzielone na tiery (poziomy zaawansowania) to i tak ucinając przy każdej walce to bardzo rzadko będzie sytuacja taka, że zabraknie nam matsów do zrobienia pancerza. Trzeba też pamiętać, żeby ciąć różne części ciała. Najłatwiej się zbiera głowy i ręce (mam ich dosłownie dziesiątki), a najciężej pancerze oraz nogi. Nic się tutaj nie zmieniło.

Broni jest wiele i każda działa na swój sposób. Oprócz tego dodatkowe statystyki i statusy. Można tworzyć zwariowane buildy.

Większość wrogów to zwykli ludzie, jednak spotykamy paru gagatków z pierwszej części gry. Pojawiają się głupie zombie które pamiętamy z prologu w pierwszej części gry, a także pancerze startowe – Ryś oraz Nosorożec. Jest także parę innych pancerzy z pierwszej części gry, a kompletowanie ich wszystkich daje nam pasywny bonus. Bonusy są różne, teraz noszę osobiście pancerz który zdobywaliśmy z DLC w pierwszej części – Angel, który dodaje bonus do ataku, szybkości, impact dla każdej broni CODENAME. Dzięki temu korzystam sobie z tego ciężkiego pancerza oraz bardzo szybkich pazurów CODENAME: VALKYRIE. Atakuje jak karabin maszynowy, zadaje olbrzymie obrażenia i większość wrogów jest ogłuszona zaraz po poprzednim stunie. Bajeczka. Takich buildów można tutaj tworzyć setki i nikt nikomu nie broni mieszać setów. Twórcy tutaj wyciągnęli rękę do takich graczy i połowiczny set także daje bonusy. Można się bawić.

Dodatkowo gra daje nam możliwość tworzenia zestawów. Możemy mieć takie trzy i łatwo je zmieniać w dowolnym momencie zabawy. Daje to kolejne możliwości, zwłaszcza w New Game+ gdzie każdy punkt statystyk jest na wagę złota. Słowem, jest co robić i kolekcjonerzy złomu będą zadowoleni. Oprócz tego jest jeden bardzo duży wątek fabularny dotyczący pierwszej części gry, a także trafimy na radio które odtwarza piosenkę którą na pamięć znają wszyscy gracze pierwowzoru. Aż mi się łezka w oku zakręciła.

Koleś. To coś w słoiku na nas patrzy.

Całą zabawę bardzo mi psują martwe huby, które są w grze trzy. To nie jest nawet ćwiartka klimatu z Firelink Shrine. NPC robią tam głupie rzeczy jak płakanie czy tańczenie. Są rzuceni byle jak i te miejsca nie posiadają żadnej duszy oraz nie ma do nich żadnego przywiązania. Trochę szkoda, ale nie może być idealnie prawda?

Technikalia

Okej, więc najnudniejsze na koniec. W The Surge 2 grałem na konsoli Playstation 4. Gra wyglądała przyzwoicie ładnie, nie była to grafika na poziomie arcymistrzowskim, ale nie było też źle. Gra nie chrupała nic a nic, nawet przez chwilę, ale wyraźnie miała problem z doczytywaniem tekstur, gdzie w wielu miejscach pojawiały się one po paru sekundach i nawet widzowie na live zwracali na to uwagę. No cóż, ja nie mam z tym problemów, ale rzeczywiście efekt estetyczny był słaby.

Gra bardzo fajnie bawi się światłem. Ciemne pomieszczenia są naprawdę ciemne i bez latarki nic tam nie wskóramy, do tego gra bawi się cieniami, a dzięki efektowi postapokaliptycznych zombie czasami naprawdę trafiamy do strasznych miejsc i możemy podskoczyć.

The Surge 2 posiada także całkiem niezły soundtrack, jednak niestety nie ma go na spotify. A szkoda.

Podsumowanie

Wszystkie wady są nieistotne, bo całościowo The Surge 2 po prostu WYMIATA. Wiecie, dawno nie miałem tak, że siedzę w pracy i odliczałem godziny kiedy wreszcie wrócę do chaty, usiądę, odpalę live i pogieram w gierę. No a The Surge 2 taki jest. Naprawdę świetny, agresywny system walki. Masa buildów oraz kombinacji, dużo broni oraz pancerzy, mięsiste pojedynki z bossami. Czego chcieć więcej po soulsach? Dobra gra.

Podsumowanie

Dawno tak dobrze się nie bawiłem przy soulsach. Od razu zaczynam New Game Plus jak skończę. Gorąco polecam.
Ocena Końcowa 8.0
Pros
- bardzo soczyste i mięsiste walki
- dziesiątki pancerzy które możemy organizować
- każda broń to inna gra
- świetni bossowie
- dobry soundtrack który wpada w ucho
- fantastyczne flow - chce się wracać do The Surge 2
Cons
- martwe huby z durnymi NPC
- praca kamery
- błędy techniczne
- fabularnie raczej średni

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Śmierć nadejdzie dziś - recenzja ze spojlerami
Następny Joker - Recenzja ze spoilerami - Nasze życie to komedia