Trismegistus – Po Jednej Partii – Pierwsze wrażenia


Tym razem na stole zagościł Trismegistus. Gra od Lucrum Games okazała się być dość sporym wyzwaniem z kilku przyczyn. W Trismegistus wcielamy się w alchemików, którzy poprzez procesy transmutacji, zdobywania artefaktów, publikowania pism o swoim fachu i zapełniania kamienia filozoficznego mają wykazać się swoją wiedza i zdobyć sławę poprzez punkty zwycięstwa.

Relacja z sesji

Do stołu we cztery osoby zasiedliśmy około 20:30, gra wystartowała blisko 21 a dobiegła końca przed 23.Gra na 4 osoby o różnym stopniu zaawansowania w świecie tekturowej rozrywki. Tłumaczenie zasad przebiegło średnio, wiele razy trzeba było powtarzać pewne sekwencje, które muszą zaistnieć aby akcja mogła się odbyć. Wszystko się tutaj liczy. Kolor kości, symbol na kości, garnek z kośćmi na planszy, esencje i same reagenty no i artefakty, potem zniżki i ułatwienia, a na końcu kamień filozoficzny i punktacja. Dużo tego – wiele jest wzajemnie współzależne. Zasady są skomplikowane.

Ja starałem się robić jak najwięcej eksperymentów oraz wykonać wymóg mojej karty punktowania końcowego. Drugi gracz mocno poszedł w artefakty i akcje przez nie dostarczane, kolejna dwójka chyba nie miała wyklarowanej taktyki.

Wyszukiwałem takie kości, które choć trochę pozwolą mi posunąć do przodu transmutacje i też dadzą dostęp do eksperymentów, które mogę szybko zrobić. Starałem się też przesuwać na torach żywiołów – był to konieczne dla lepszych doświadczeń i punktowało na koniec bardzo przyzwoicie.

Problemy były już od samego początku. Symbole na kościach są mega nie intuicyjne. W końcu musieliśmy nauczyć się nazw konkretnych reagentów, aby się lepiej do nich odnosić i komunikować. Efekty niektórych artefaktów też nie są jasno opisane. Instrukcja nie rozwiała wszystkich wątpliwości. Nie ma spisu treści ani mocno odróżniających się od siebie segmentów, aby szybko znaleźć potrzebną zasadę. Karty pomocy nie mają opisu przebiegu rozgrywki – dają niby dużo informacji, ale nie na tyle, aby płynnie z nich korzystać. Ponadto, są wydrukowane z błędem. Dawno już nie grałem w tytuł, gdzie musiałem sięgać tyle raz do reguł.

Przyjemne mrowienie też było i to w konkretnych ilościach. Gra stawia przed tobą zadania, ty, oraz współgracze generujecie ich rozwiązania i czasem przez własną niekompetencje – kłody na drodze.

Niesamowicie satysfakcjonujący jest ten moment kiedy twoje decyzje doprowadzają do efektu, który jest kulminacją kilku tur przygotowań i główkowania. W pierwszej rozgrywce jednak bardziej powszechny był inny efekt: No i co ja teraz mam z tym zrobić?

  • Sam generujesz problem poprzez dobranie nie optymalnej kości
  • denerwujesz się
  • skupiasz na własnych surowcach, sposobach obejścia problemu i potencjale jego rozwiązania
  • szukasz artefaktów
  • reagujesz na akcje współgraczy (mechanika w grze)
  • dostajesz ten jeden surowiec, który był potrzebny
  • wszystko zaskakuje jak trzeba i maszyna rusza
  • bierzesz następną kostkę która wydaję się dobra, a nie jest i powtarzasz całą ścieżkę.

Tylu momentów WTF i Alleluja w jednej sesji dawno nie doświadczył. Podobało mi się.

Jakie są podstawowe mechaniki?

Draft kości – dociągamy jedną kość z dostępnych kociołków w jednym z trzech kolorów. Decyzja ta jest kluczowa i generuje całą kaskadę konsekwencji, które ciężko było przewidzieć.

Wybieranie akcji płacąc mocą wybranej kości – im większa moc, tym więcej lub mocniejsze akcje można zrobić. Akcjami jest dobieranie reagentów, esencji, reset i dociąg artefaktów czy pobór eksperymentów

Transmutacja – matka alchemii. Dzięki transmutacji można zmienić słabsze składniki w lepsze, a te użyć w eksperymentach. Akcja ta napędza cała grę i rozsądne jej używanie generuje, co prawda pośrednio, niezłe punkty.

Reakcja na akcje współgraczy – za zużycie pioruna możesz wykonać jedną z niezbyt silnych akcji związanych z działaniami innych. Nie są mocne, ale czasem ratują skórę.

Więcej się zagłębiać nie teraz nie wypada, zapraszam do recenzji po ostateczne konkluzje. Podsumowując powiem jedno – Trismegistus to gra której się trzeba nauczyć. Przewiduje, że każda kolejna rozgrywka będzie przyjemniejsza.

Plusy

  • wykonanie
  • ilość główkowania
  • ilość dróg do zwycięstwa

Minusy

  • instrukcja
  • karta pomocy (ma nawet błąd wzmiankowany w instrukcji)
  • nieintuicyjne znaki na kościach (przy drugiej, trzeciej grze już mniej istotny minus)
  • nie wybacza błędów
  • wysoki próg wejścia
Poprzednio Death Stranding - Poradnik dla początkujących - Jak przetrwać?
Następny Wiedźmin 3 Dziki Gon Edycja Kompletna na Nintendo Switch - Recenzja