Blizzard znowu znalazł się w ogniu krytyki. Najnowsza zapowiedź dodatku World of Warcraft: Midnight, pokazana na gamescom 2025, miała być wielkim wydarzeniem, które rozpali wyobraźnię graczy i przywróci hype wokół jednej z najważniejszych marek MMORPG na świecie. Zamiast tego trailer stał się obiektem kpin, a społeczność WoW nie zostawiła na nim suchej nitki. Zamiast epickiego powrotu – fala komentarzy o „oszpecaniu postaci”, „plastikowych modelach” i podejrzeniach, że Blizzard korzystał z AI.
Społeczność od lat czeka na to, aby Blizzard przypomniał sobie o dawnej świetności swoich kinowych cinematiców i dobrą okazją na to był właśnie gamescom 2025. To one tworzyły legendę serii, sprawiały, że gracze mieli ciarki, oglądając Variana walczącego w Legion czy Anduina w The War Within. Tymczasem Midnight miało być powiewem świeżości, a dostarczyło czegoś zupełnie odwrotnego – filmu, który wielu graczy uznało za najgorszy cinematic w historii World of Warcraft. Najwięcej krytyki spadło na wygląd Krwawych Elfów, czyli Liadrin i Lor’themara. To właśnie oni mieli być gwiazdami nowego zwiastuna, ale ich modele wyglądają tak, jakby ktoś „zapomniał”, jak wygląda charakterystyczna rasa z uniwersum Warcrafta. Brak świecących oczu – cechy absolutnie definiującej Krwawe Elfy – sprawił, że społeczność natychmiast zauważyła, iż postacie przypominają raczej elfów z The Elder Scrolls Online niż bohaterów Azeroth. Liadrin, zamiast być ikoną elfiej urody, została określona mianem „człowieka z doklejonymi uszami”. Komentarze graczy mówią same za siebie – „Botoksowa twarz CGI”, „Figurka z wosku” czy „Pierwszy cinematic, w którym nie byłem pewien, czy to na pewno WoW”.

Kolejnym problemem, który społeczność wytyka Blizzardowi, jest poziom szczegółowości modeli. Wielu porównuje nowy cinematic do wcześniejszych dzieł studia i wniosek jest prosty: to krok wstecz. Varian z Legionu czy Anduin z The War Within wyglądali jak żywi bohaterowie. Natomiast w Midnight twarze postaci przypominają woskowe kukły, a całość sprawia wrażenie, jakby powstała w pośpiechu. Padają oskarżenia, że studio posiłkowało się sztuczną inteligencją – i chociaż nie ma na to dowodów, to komentarze w stylu „to wygląda jak wygenerowane przez AI” tylko pogłębiają kryzys wizerunkowy.
Nie lepiej wygląda sama narracja zwiastuna. Wielu graczy zarzuca Blizzardowi, że całość budowała napięcie, ale zabrakło satysfakcjonującego finału. Pojawia się pytanie – kto właściwie wychodzi ze Słonecznej Studni? Czy to Arathi, czy może Armia Światła? Trailer pozostawił widzów z większą liczbą pytań niż odpowiedzi, a moment, który miał być kulminacją i wywołać efekt „wow”, po prostu nie nadszedł. Zamiast tego dostaliśmy scenę, która wielu graczom wydała się niekompletna, a niektórzy nazwali ją wręcz „dziwną i niespójną”.
Do tego dochodzą techniczne wpadki, które w produkcjach Blizzarda zdarzały się rzadko, a dziś są na świeczniku. Szczególnie zauważalne jest niedopasowanie ruchu warg do wypowiadanych kwestii. W przypadku Liadrin jej modlitwa wywołała konsternację – usta nie nadążały za słowami, a animacje twarzy były sztywne i nienaturalne. Porównania do wcześniejszych cinematiców, gdzie każdy ruch Anduina oddawał emocje i dramaturgię sceny, wypadają na niekorzyść Midnight.
Niektórzy gracze zwracają uwagę także na muzykę i dialogi. Według nich całość brzmiała „nie w stylu WoW”. Brak charakterystycznego klimatu, powtarzane frazy i nijaka ścieżka dźwiękowa sprawiły, że wielu widzów odniosło wrażenie obcowania z amatorską próbą, a nie dziełem jednego z najbardziej doświadczonych studiów na świecie. Jedyną postacią, która zdobyła powszechne uznanie, jest Xal’atath. To właśnie jej projekt i sposób przedstawienia oceniono pozytywnie – w przeciwieństwie do elfów, które stały się symbolem „oszpecania postaci”. Jednak jeden udany element nie wystarczył, by przykryć falę krytyki, jaka spadła na Blizzard.
Czy zarzuty wobec Blizzarda są przesadzone? Trudno jednoznacznie ocenić, ale skala niezadowolenia nie wzięła się znikąd. Wielu graczy wskazuje, że coś ewidentnie poszło nie tak – czy to kwestia innego zespołu odpowiedzialnego za produkcję, czy też eksperymentów ze sztuczną inteligencją. Faktem jest, że zamiast entuzjazmu mamy chłodne przyjęcie, a to fatalny sygnał na starcie nowego dodatku. WoW Midnight miał dać Blizzardowi nowe otwarcie, a tymczasem zaczyna od fali kontrowersji i memów, które obiegają fora i media społecznościowe. Cała sytuacja pokazuje, że Blizzard nie może już liczyć tylko na renomę. Gracze oczekują jakości, do której firma przyzwyczaiła przez lata. Gdy tej jakości zabraknie, nawet najbardziej lojalna społeczność nie waha się mówić wprost: World of Warcraft stało się ofiarą oszpecania postaci, a Blizzard po raz kolejny stał się pośmiewiskiem.