Fani logicznych abstraktów są w tym roku szczególnie dopieszczani. Co rusz wychodzi coś nowego i fajnego. Coatl to propozycja od Portal Games, która chce stanąć w szranki z Azulem, Sagradą czy Kamienną Mandalą. Czy wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko? Jaki będzie werdykt? Zapraszam do recenzji.
Aztekowie znowu mają problem i potrzebują nas, wprawionych w bojach graczy, do pomocy w wyborze nowego Wysokiego Kapłana. To nie, byle jaki moment, więc zostaje, zostaje rozpisany specjalny turniej, w którym pretendenci zmierzą się w najbardziej wymyślnej i skomplikowanej konkurencji. Naszym zadaniem będzie budowanie wyszukanych i ozdobnych Coatli – rzeźb poświęconych pierzastym wężom.
Jak gramy?
Dobry wąż składa się z trzech elementów: głowy, ogona i częściom ciała pomiędzy nimi. Podczas rozgrywki musimy wznieść nasze artystyczne i strategiczne zmysły na wyżyny możliwości i tak łączyć fragmenty, żeby specjalne proroctwa dawały nam prestiż. Świątynie także stawiają przed nami różnorakie cele, a zwycięzca może być tylko jeden. Po wybudowaniu trzeciego Coatla lub braku budulca wyłonimy gracza, który będzie rządził innymi po wsze czasy (lub do kolejnej partii). Zanim rozpoczniemy kilka słów o przygotowaniu elementów na stole. Każdy z uczestników dostaje planszę i karty proroctw, z których zatrzymuje tylko trzy. Segmenty, z których będziemy układać nasze rzeźby, wrzucamy do odpowiednich woreczków (swoją drogą bardzo ładnych) i losujemy odpowiednią ilość na plansze zasobów. Setup jest szybki, prosty i nie powoduje żadnych problemów.
Gracz w swojej turze może wybrać jedną z trzech dostępnych możliwości. Najważniejszą akcją jest dobieranie nowych fragmentów węży. Nasza plansza pomieści osiem takich elementów, więc trzeba uważnie dobierać tylko te potrzebne, żeby się nie zablokować. Jeżeli dany rodzaj części ciała się skończy, to uzupełniamy wszystkie puste pola. Jeśli nie ma już czym uzupełniać, to gra się kończy.
Inną opcją jest dobranie kart proroctw, które są głównym dostarczycielem punktów prestiżu. Każda z nich ma określoną sekwencję i jej kierunek, która musi się znaleźć w naszych wężowych łańcuchach. Niektóre karty dodatkowo punktują w zależności od tego, ile razy dany wzór się powtarza. Każdy fragment Coatla może być użyty tylko raz na potrzeby danej karty, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby użyć go dla innego proroctwa.
Ostatnią możliwą akcją jest złożenie jednego lub więcej węży z posiadanych elementów. Możemy zacząć układać nowy, ale trzymamy się limitu dwóch nieukończonych jednocześnie lub rozbudowywać istniejące, trzymając się kilku prostych wymagań. W tym kroku możemy też umieszczać karty proroctw obok naszych rzeźb, które punktują wraz z ich ukończeniem. Oczywiście raz położonego elementu nie można już ruszać, więc trzeba zaplanować co, gdzie i kiedy wykładamy.
W momencie ukończenia któregoś z naszych węży, możemy jeszcze dorzucić karty proroctw do maksymalnego limitu oraz zrealizować jedną osobistą lub wspólną kartę świątynni. Jak widać, zasady są proste, a rozgrywka dynamiczna i płynna.
Wykonanie
Wszystkie grafiki są kolorowe i przyjemne dla oka. Bardzo mi się podoba ilustracja na okładce, która dobrze wygląda na półce. Komponenty, z których budujemy węże, są solidne i po kilkunastu rozgrywkach nadal wyglądają jak nowe. Twardy plastik, z którego są zrobione, jest przyjemny w dotyku, a co najważniejsze nie ma żadnych problemów w obsłudze i układaniu naszych stworków. Karty świątyń, czy proroctw są w miarę sztywne, ale i tak polecam spakować je w koszulki. Standardowo już planszetki graczy są cieniutkie i podatne na uszkodzenia.
Wrażenia
Lubię wszelkie gry abstrakcyjne i logiczne, więc czekałem z niecierpliwością, aż Coatl pojawi się na moim stole. Nie miałem jakichś wygórowanych oczekiwań po obejrzeniu pierwszych ilustracji czy opisów. Nie zawiodłem się i mam kolejną grę, która będzie często w użyciu. Rozgrywka jest przystępna i prosta, ale jednocześnie wymagająca i stawiająca przed nami masę dylematów podczas budowania naszego węża. Czy ten element położyć tutaj, czy może na końcu? Zamykać węża teraz, czy jeszcze poczekać, bo może trafi się coś przydatnego. Musimy mądrze żonglować dostępnymi zasobami, wolnym miejscem, a przede wszystkim kartami, tak aby się nie zapchać i nie zostać bez możliwości reagowania na poczynania innych.
Składanie węży z kolorowych elementów to przyjemny i satysfakcjonujący moment. W końcu możemy na własne oczy zobaczyć efekty naszych starań. Tury graczy są dynamiczne przez ograniczone możliwości, ale zdarzają się zawiechy jak najoptymalniej rozłożyć posiadane elementy. Im dalej w las, tym większy niepokój nam towarzyszy. Uda nam się ukończyć Coatla czy nie? Napięcie rośnie, jest sporo możliwości, ale nieukończenie łańcuszka oznacza minusowe punkty. Dobre jest też ograniczenie kart przepowiedni do czterech. W praktyce nie da się wymaksować wszystkich, a limit wymusza obranie jakiejś strategii i nadaje głębi całej rozgrywce. Czacha paruje, kolorowe węże pełzają po stole i zanim się obejrzymy, podliczamy punkty.
Coatl świetnie się sprawdzi jako familijna rozrywka, ponieważ nie ma tu za wiele interakcji ani konfliktów. Oczywiście możemy sobie podbierać karty lub części węża, ale trzeba to wkalkulować w naszą strategię i ustalić co jest nam potrzebne na teraz. Przez proste zasady i ładne wykonanie to też kolejny dobry tytuł na wyciągnięcie nowych osób we wspaniały świat planszówek. Tytuł spodoba się też bardziej wymagającym graczom szukającym odrobiny taktycznego wyzwania. Gra dobrze się skaluje, chociaż jak to często bywa przy logicznych układankach ciut lepiej działa tryb na dwóch graczy. W pełnym składzie gra się przyjemnie, ale mamy więcej przestojów a oczekiwanie na naszą kolejkę jest dłuższe.
Miłym dodatkiem jest też tryb solo zwany M.A.K.S. który jest przemyślany i nie czuć, że jest wrzucony na siłę. Mechanizm Automatycznej Kreacji Smoków stawia na łatwość obsługi, ale jest jednocześnie przewidywalny. Jest pięć poziomów trudności, tylko nawet te najtrudniejsze nie są szczególnie wymagające. Miło, że taki moduł jest, ale nie kupowałbym dla niego gry.
Podsumowanie
Kolorowe rysunki z azteckim zacięciem przykuwają oko i nie pozwalają pominąć tej gry. Na stole prezentuje się fantastycznie, a frajda z rozgrywki jest jeszcze większa. Jak na prosty tytuł dostałem tonę kombinowania i strategii, której się nie spodziewałem. Lubię to napięcie, które towarzyszy końcówce i ten element zaskoczenia i ulgi, kiedy rzutem na taśmę kończymy ostatnią układankę. Coatl to gra, którą mogę śmiało polecić osobom szukającym pomysłowej i efektownej rozgrywki z nutką taktyczne głębi.
Jeżeli szukasz innej kolorowej gry logicznej zobacz naszą recenzję Kamiennej Mandali.
A może zainteresuje Cię idealne na wakacyjną podróż Tu i Tam?
Podsumowanie
Pros
+ przyjemne kombinowanie
+ proste i przystępne zasady
Cons
- taki sobie tryb solo
Brak komentarzy