Kilka podstawowych informacji o grze Diuna: Imperium – Powstanie:
Znacie Franka Herberta? Stworzył świetne uniwersum i napisał cykl powieści o pustynnym świecie oraz losach Atrydów, Harkonnenów i innych wysokich rodów. Czym w ogóle jest Diuna: Imperium i skąd taka popularność. Na pewno to zasługa książek, które pomimo upływu czasu nadal dostarczają fantastycznej lektury. Dużą rolę w popularyzowaniu pustynnej planety i jej losów miały też filmy Denisa Villeneuve. W końcu planszowa Diuna Imperium – przyjemna gra, która doskonale łączy mechanikę wysyłania robotników na pola i budowanie talii. Interakcja między graczami jest bogata, nie za wredna i przystępna. Klimatycznie tytuł trochę kuleje, ale fani książek na pewno znajdą w niej sporo smaczków. Samo Powstanie można określić jako tę samą Diunę, którą znaliśmy wcześniej z drobnymi modyfikacjami, które po bliższym zapoznaniu nie robią z niej zupełnie nowej pozycji, ale są na tyle istotne, że pokusiłbym się o określenie Powstania jako Diuna 1,5.
Trzon mechaniki został utrzymany – nadal wysyłamy naszych pracowników na planszę, aby wykonać akcję na konkretnych polach. Nadal potrzebujemy do tego karty z odpowiednią ikoną. Niby wszystko to samo, ale plansza wygląda nieco inaczej. Rozkład pól, akcje i możliwości diametralnie się zmieniły, otwierając zupełnie nowe możliwości. Stare otwarcia – woda u Fremenów lub szybka przyprawa i zakup workera nie są już tak atrakcyjne, ponieważ mamy nowe równie ciekawe. Wcześniejsze pola, które były odwiedzane rzadziej obecnie dostały solidne argumenty, aby się do nich udać.
Pamiętacie starą zasadę, że zajęte pole jest już zajęte i nikt nie może tam przyjść (no może z drobnymi wyjątkami). No to w nowej „starej” Diunie dostajemy szpiegów, żeby takową niedogodność wyeliminować i wprowadzić jeszcze więcej strategii i przemyśleń nad naszym ruchem. Szpieg, jak to szpieg, tu wejdzie, tam coś sprawdzi, ale jego główną rolą jest umożliwienie nam wejścia na zajęcia pole lub dobranie karty imperium. Zmiana prosta, a jakże dająca ogrom możliwości. Wprowadza też w Diunie myślenie długofalowe – to my decydujemy, kiedy użyjemy danego agenta.
Diuna Imperium to gra do dziesięciu punktów. Zazwyczaj zdobywało się je podczas konfliktów, czasami kupując odpowiednie karty. Karty konfliktów dostały solidnego boosta – polepszono nagrody za dalsze miejsca oraz wprowadzono zbieranie setów z kart. Każdy konflikt ma jakiś symbol, a jeżeli zbierzemy dwa takie same, to zdobędziemy cenny punkt. To sprawiło, że walki są dużo bardziej dynamiczne i zacięte, a sama rozgrywka szybsza i nieprzewidywalna. Każdy konflikt ma teraz spore znaczenie.
Jak już przy walce jesteśmy, to dostaliśmy nowe jednostki, które mogą uczestniczyć w potyczkach – czerwie. Dla osób grających wcześniej, czerw to taki drednot, ale lepszy i ciekawszy. Pustynne czerwie podwajają nagrody z karty konfliktów – dobrze czytacie, dwa punkty za wygraną! Oczywiście nagrody za dalsze miejsca są również podwajane. Czerwie zdobyć dość łatwo, więc walki w Diunie zrobiły się bardziej wyrównane. Łatwiej jest też graczom z dolnej stawki nadgonić lidera.
Z innych drobnych zmian – mam odczucia, że karty są ciekawsze i szybciej je dobieramy. Nie ma też kart, które na swój sposób nie są przydatne podczas rozgrywki. Deck building również przebiega sprawniej, ponieważ mamy więcej opcji na pozbycie się zapychających kart. Zniknął również mentat, ale nie odczułem jego braku aż tak bardzo, chociaż lubiłem go w poprzedniej odsłonie. Cała gra zyskała sporo na zmianach – jest szybciej i ciekawiej. Nie ma jedynej słusznej drogi, a wszystko wydaje się ciekawe i kusi.
Którą Diunę wybrać? Gdybym nie posiadał żadnej Diuny Imperium bez wahania brałbym nowe Powstanie. Widać, że gra przeszła ewolucję w dobrą stronę. Wszystko zostało wygładzone, ulepszone tu i ówdzie, a to, co finalnie dostajemy śmiało można nazwać wersją 1.5. Co z osobami, które mają starą Diunę? Tutaj orzech do zgryzienia jest zdecydowanie cięższy. Sam mam komplet ze wszystkimi dodatkami, ale koniec końców zamienię go na Powstanie. Zostawię dodatki, bo wydają się kompatybilne z nową podstawką. Nowa Diuna jest zwyczajnie lepsza pod względem mechanicznym i ciekawsza do grania.
Na zakończenie
Diuna: Imperium – Powstanie to ewolucja poprzedniej Diuny, która poszła w dobrym kierunku. To nadal stara, dobra Diuna – gra łącząca worker placement z budowaniem talii z kilkoma zmianami. Nowe twisty są jednak na tyle ciekawe i mające spory wpływa na rozgrywkę, że Powstanie jest lepsza wersją Diuny. Rozgrywka jest bardziej taktyczna, możliwości jest więcej, a sama rozgrywka płynie jeszcze szybciej. Mając starą Diunę wymieniam ją na nową Diunę Imperium – Powstanie. Zagrajcie i zanurzcie się w rozgrywce – przyprawa płynie tutaj zdecydowanie mocniej niż wcześniej.
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy Tantis.pl za przekazanie gry do recenzji.
Brak komentarzy