Dragon Age: Origins – Retro Recenzja – Inaczej zapamiętałem tą grę!


Dragon Age: Origins to jedna z najlepszych gier RPG swoich czasów, a jak dzisiaj prezentuje się ten tytuł? Powróciłem do klasyka by sprawdzić, czy gra jest dalej grywalna czy też nie. Sprawdźcie co mam do powiedzenia o tej grze ponad 15 lat po premierze pierwowzoru. Zapraszam do retro recenzji!

Historia Dragon Age: Origins rozpoczyna się bardzo niecodziennie i oryginalnie nawet jak na dzisiejsze czasy. O to podczas stworzenia postaci, wybieramy jej pochodzenie, które definiuje prolog gry. Gdzieś indziej będzie zaczynać krasnolud ze szlacheckiego rodu, gdzieś indziej elf z miasta, a jeszcze w innym miejscu grę rozpocznie mag. Te początki mają elementy wspólne, a najważniejszym z nich jest Duncan, który finalnie zrekrutuje nas do Szarej Straży. Jest to antyczny zakon, który zajmuje się walką z Mrocznymi Pomiotami, tajemniczą hordą potworów regularnie nawiedzającą świat. Szary Zakon w Państwie, w którym gramy praktycznie nie istnieje, więc naszym zadaniem będzie próba odtworzenia jego struktur.

Dragon Age: Origins - Recenzja - Czy warto dzisiaj w to zagrać?

Historia Dragon Age: Origins jest bardzo oryginalna i ciekawa, mocno odchodzi od standardowego High Fantasy, chociaż pojawiają się jego elementy. Fabuła jest też mroczna i brutalna. Pełno tutaj krwi i zdrady, od samego początku będziemy wybierać, kto przeżyje, a kto nie i będziemy świadkami brutalnych scen zmieniających wygląd świata. Nic się tutaj nie zmieniło i po 15 latach świat gry w Dragon Age: Origins jest jednym z najbardziej wyrazistych elementów całej franczyzy. Do tego twórcy nie żałują nam lore świata, które możemy odkrywać w dziesiątkach dodatkowych dialogów.

Prolog w grze jest fantastyczny i to niezależnie od postaci którą wybierzemy

Sama rozgrywka w Dragon Age: Origins także odbiega od normy. Przede wszystkim, naszym bohaterem będziemy mogli sterować zarówno za pomocą kamery izometrycznej, jak i z trzeciej osoby. W wielu grach tego typu, jak np. w pierwszym Wiedźminie, który także niedawno recenzowaliśmy, jeden z trybów totalnie nie nadaje się do zabawy. W przypadku jednak Dragon Age: Origins zarówno tryb izometryczny, jak i z trzeciej osoby ma swoje wady i zalety i można nim swobodnie operować. W trybie izometrycznym łatwiej będzie nam dowodzić całą drużyną, próbując np. wciągnąć wroga w zastawione pułapki lub po prostu rozdzielając grupy przeciwników. W trybie z trzeciej osoby będzie nam za to lepiej eksplorować i podziwiać piękno świata, który dalej po 15 latach jest naprawdę bardzo ładny. Zwłaszcza jeżeli zainstalujemy parę modów poprawiających wygląd tekstur.

Rozgrywka ma prosty schemat. Będziemy zwiedzać różne lokacje i wykonywać tam misje główne i poboczne. Naszym nadrzędnym celem jest zebranie armii do walki z hordami nadchodzących mrocznych pomiotów. Po drodze będziemy podejmować różne decyzje, które mogą wpływać na inny wynik końcowy w grze. Trochę to przypomina ostateczną bitwę w Mass Effect 3. Dodatkowo dołączą do nas różni towarzysze i to także jest cudowna zbieranina naprawdę różnych osobistości. Czarownica renegatka, opętana przez dobrego ducha staruszka czy też templariusz z tajemniczą przeszłością to zbieranina godna najlepszych serii RPG.

Leliana to postać, którą należy zaktualizować. Tutaj po zmianie na wersję z trailera Sacred Ashes oraz z jej pancerzem.

Czym byłby jednak Dragon Age: Origins bez swojego oryginalnego systemu walki. Co jest w nim takiego oryginalnego? A no gra posiada bardzo rozbudowany system programowania postaci. Możemy im np. kazać używać umiejętności w momencie wystąpienia jakiegoś czynnika, jak np. grupa trzech wrogów obok siebie by użyć ognistej kuli albo status taki jak zamrożenie, by użyć roztrzaskania. Możemy też programować pozytywne stany, jak np. użycie prowokacji przez wojownika kiedy nasz mag jest atakowany lub też kiedy ma zostać użyte zaklęcie lecznicze. Nasi towarzysze bardzo rygorystycznie trzymają się instrukcji, więc osoby lubiące tego typu programowanie będą wniebowzięte. System jest intuicyjny i ma naprawdę wiele opcji.

Niestety Dragon Age: Origins zestarzał się gorzej niż się spodziewałem. Nie chodzi tutaj nawet o aspekty wizualne czy też gameplay, bo ten jest dalej aktualny, ale o podejście do gry od samego, kochanego przez wszystkich Electronic Arts. Serwery gry już nie działają, przez co nie można pobrać paru DLC, które były sprzedawane w pakiecie z grą. Dodatkowo gra posiada szereg błędów, przykładowo regularnie wyrzuca się do windowsa, jeżeli ustawimy wysokie szczegóły. Wynika to ze złego zarządzania pamięcią czy czegoś takiego, tak czy inaczej problem był znany od premiery, a i tak nie został naprawiony. Takich problemów jest parę i naprawdę mocno psują grę.

Nasza dolina nie taka ładna w makro skali. Na zbliżeniach wygląda super

Kolejnym aspektem jest kwestia spolszczenia. Wcześniej grałem w grę po angielsku, ale tym razem wybrałem polski dubbing. Nie jest on zły, ale po rozpoczęciu gry w DLC z golemem, okazało się, że nie ma dialogów, a sam dodatek jest po angielsku. Musiałem więc posiłkować się zewnętrznymi patchami oraz spolszczeniami, które naprawiły grę i pozwoliły mi grać jak należy z polskimi napisami, ale niestety już bez dubbingu.

Jeżeli chodzi o aspekty wizualne, to jak już wspomniałem, muszę grać na obniżonych ustawieniach graficznych, ale gra i tak wygląda nieźle. Niektóre modele są naprawdę bardzo ładne, zwłaszcza jeżeli wspomnimy golema Shale czy też samego Dunkana, ale inne są tak paskudne, jakby robił je inny grafik. Tutaj szczególnie źle i sztucznie wygląda Leliana, której polecam zainstalować jakieś inne tekstury i mody zmieniające wygląd bohaterki na jakiś ładniejszy. Kolejnym elementem, który jest najwyższej jakości, to udźwiękowienie. Soundtrack jest po prostu niemożliwy do zapomnienia, bardzo ikoniczny i wpadający w ucho, a dialogi, zarówno polskie, jak i angielskie są naprawdę bardzo dobre.

Przed spaczkowanie gry błędy były na porządku codziennym. Tutaj np. nie załadowała się podłoga w obszarze.

Najgorszym elementem Dragon Age: Origins jest jej wydawca, czyli klasyczna korporacja, która ma gdzieś swój tytuł skoro grę naprawili gracze. Gra do dzisiaj cierpi na skandaliczne błędy, do których wydane zostały patche, ale przez społeczność graczy, które podobnie jak przy Skyrim, sami naprawili grę. Całe szczęście, że dzisiaj gracze nie mają tyle cierpliwości i coraz rzadziej pojawia się praktyka poprawiania tytułów przez samych graczy. Czy to więc sprawia, że gdyby dzisiaj wyszedł Dragon Age, to by nie osiągnął sukcesu? Ciężko mi powiedzieć, bo już trzecia odsłona słabo się sprzedała w porównaniu do jedynki, a zapowiadany przez twórców Veilguard wyraźnie odchodzi od mrocznej i brutalnej otoczki, w stronę bardziej fortnitowego gracza. Wydaje mi się to złym wyborem, bo pierwszym, do kogo powinien być skierowany nowy Dragon Age, to fan poprzednich odsłon, a nie nowy gracz, który i tak po zaciekawieniu się tytułem pewnie sprawdzi pozostałe gry i zobaczy pewien dysonans. Tak czy inaczej, Dragon Age: Origins dzisiaj dalej jest grywalny, ale liczba błędów zmusi Was, drodzy gracze, do samodzielnego jej naprawiania.

Dragon Age: Origins możesz kupić w naszym Sklepie z Grami 🙂

Podsumowanie

Gra posiada sporo błędów, które naprawili gracze, ale jeżeli nie ściągniesz fanowskich patchy, to Dragon Age: Origins dalej będzie je posiadał. Bardzo słabe zachowanie ze strony wydawcy.
Ocena Końcowa 7.0
Pros
- Setki modów, które naprawiają i poprawiają grę
- To jedna z najlepszych historii fantasy w grach wideo
- Grafika (zwłaszcza po modowaniu) dalej ładna
- Przyjemny system walki i programowanie sojuszników
- Szeroka paleta ciekawych towarzyszy
Cons
- Skandaliczna liczba błędów
- Brak działających elementów sieciowych

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Shift Up przedstawił dane sprzedażowe za Q2 2024! Stellar Blade to olbrzymi sukces!
Następny Twórcy Black Myth: Wukong, Game Science, banują twórców za wspominanie o feminiźmie i chińskiej propagandzie