Dune: Wojna o Arrakis – recenzja – melanż musi płynąć!


Kilka podstawowych informacji o grze Dune: Wojna o Arrakis

 

O co tutaj chodzi ?

Dune: Wojna o Arrakis to gra planszowa inspirowana klasycznym dziełem literackim Franka Herberta, w której gracze przenoszą się na pustynną planetę Arrakis, aby rywalizować o kontrolę nad cennym melanżem. Po dwóch świetnych filmach wcale to nie dziwi, że pora przenieść się na planszowe płaskowyże i dostarczyć graczom kolejną dobrą grę na podstawie tego wspaniałego świata. Kolejną, bo planszowych Diun mamy już kilka, natomiast Wojna o Arrakis to ukłon w stronę osób lubiących ciężkie i epickie dwuosobówki pokroju Wojny o Pierścień czy Star Wars Rebelia.

Gra Dune: Wojna o Arrakis została stworzona przez CMON a w Polsce wydana nakładem Portal Games. Portal kontynuuje dobrą współpracę i pośród kolejnych odsłon Zombicide zdecydował się na dość oczywisty, ale też i niepewny ruch – Diuna to nie Gwiezdne Wojny, a do tego jeszcze gra jest długa, ciężka i droga. Rozgrywka ma na celu przeniesienie graczy w samo serce konfliktu znanego z książek i filmów. Sojusz Atrydów z Fremenami staje do walki z Harkonnenami wspieranymi przez samego Imperatora Szaddama IV z rodu Corrinów. Sercem konfliktu pozostaje oczywiście dominacja nad najcenniejszą rzeczą w całym kosmosie – przyprawą, nazywaną często melanżem. Gra opiera się na kontrolowaniu obszarów na mapie planety Arrakis, co ma znaczenie strategiczne, ponieważ kontrola nad poszczególnymi regionami przynosi graczom zasoby, w tym ten najcenniejszy. Dune opiera się na mechanice asymetrycznej — każda frakcja ma swoje unikalne zdolności i cele, jednostki, dowódców i karty planów co sprawia, że rozgrywka jest różnorodna i wymaga elastycznego myślenia.

Ładne to chociaż?

Zacznijmy od tego, że Dune: Wojna o Arrakis wymaga od Nas naprawdę sporo miejsca. Mapa jest ogromna! W moim odczuciu to sprawia, że rozgrywka naprawdę nabiera epickości, gdy musimy kontrolować wiele frontów i sektorów na których hula masa figurek, pojazdów, ornitopterów czy czerwi, które oczywiście także dostajemy. W pudle dostajemy sporo naprawdę ładnych i szczegółowo wykonanych figurek, które stanowią prawdziwą gratkę dla fanów. Jak to ładnie będzie wyglądało, gdy setkę tych figurek pomalujemy! Jakość kartonowych elementów nie pozostawia uczucia niedosytu – plansza i karty są wykonane z dbałością o detale i na wysokim poziomie, co współgra z tytułem klasy premium. Duża cena jest rekompensowana świetnymi komponentami. Bardzo mi się podoba ogólna szata graficzna tytułu – właśnie tak wyobrażam sobie pustynną planetę na której toczy się tytułowy konflikt. Gra jest ładna i dobrze prezentuje się na stole. Jedyny minusik – inserty od CMON od lat to zmora w chowaniu figurek po zakończeniu rozgrywki. Tym razem dostaliśmy przynajmniej ściągawkę gdzie co powinno leżeć, ale i tak nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie.

Jak się grało?

Jednym z największych atutów gry jest jej klimat. Dune: Wojna o Arrakis gra doskonale oddaje atmosferę świata książkowej „Diuny”. Mechaniki gry są ściśle powiązane z fabułą książki, co sprawia, że każda rozgrywka jest pełna napięcia i emocji. Grając w Dune gracze naprawdę czują się jak bohaterowie walczący o przetrwanie na pustynnej planecie. Doceniam rozmach i epickość tytułu. Harkonnenowie knują, mają sporą przewagę militartną i starają się wyrwać z trzewi Diuny tytułową przyprawę, natomiast Fremeni walczą partyzancko niszcząc kolejne żniwiarki i starają się pisać swoją historię. Ciężko ująć to słowami, ale jeżeli jesteście fanami książki to nie możecie nie zagrać w Dune: Wojna o Arrakis. Gra jest za dobra, żeby ją ominąć.

 

Asymetryczność w grach planszowych to mechanika, w której poszczególni gracze lub frakcje mają różne zdolności, cele, zasoby, a nawet zasady gry, co sprawia, że każda strona konfliktu gra inaczej i wymaga innego podejścia. W Dune: Wojna o Arrakis asymetryczność jest jednym z kluczowych elementów, który nadaje grze głębi i regrywalności. Fremeni, jako tubylcy Arrakis, mają przewagę w poruszaniu się po pustyni i mogą korzystać z umiejętności związanych z przetrwaniem w surowym klimacie planety. Z kolei Harkonnenowie, znani ze swojej brutalności i knucia, mają przewagę w walce oraz mogą z łatwością stosować nieoczekiwane zagrania i brudne sztuczki. Dzięki asymetryczności każda rozgrywka w Dune: Wojna o Arrakis jest wyjątkowa i wymaga adaptacji oraz planowania swoich ruchów. Gracze muszą nie tylko zrozumieć i optymalnie wykorzystać mocne strony swoich frakcji, ale również uwzględnić słabości oponentów. Żniwiarki są narażone na atak czerwi – może warto zająć się czymś innym. Pustynia to niegościnne miejsce -w jaki sposób znaleźć sicz, która da mi najwięcej punktów. Wybory, wybory i planowanie – tak wygląda obraz gry. To czyni Dune grą niezwykle strategiczną, ponieważ decyzje jednego gracza mogą znacząco wpłynąć na sytuację na planszy i mocno skomplikować opcje przeciwnika. Tu trzeba planować, dostosowywać się do sytuacji i walczyć o każdy skrawek terenu!

Gra stara się zachować równowagę między frakcjami, to niektóre z nich mogą wydawać się silniejsze w określonych sytuacjach. Nie odczułem jednak, aby finalnie ktoś był mocniejszy. Każda z frakcji inaczej podchodzi do wygranej i inne aspekty są ważne. Rozgrywka w Dune opiera się na kostkach, więc pojawia się na pewno zarzut losowości – w końcu możemy wyrzucić nie te akcji których potrzebujemy. Z moich doświadczeń losowość ma pewien wpływ na zabawę, ale nadal bez strategicznego i długofalowego planowania nie mamy szansy na wygraną.

Skalowanie oraz czas rozgrywki to istotne aspekty, które wpływają na odbiór każdej gry planszowej, w tym również Dune: Wojna o Arrakis. Gra ta, będąca strategicznym tytułem z elementami asymetrycznymi, została zaprojektowana z myślą o 2 do 4 graczy. W wersji na dwóch graczy gra staje się bardziej skoncentrowana i intensywna. Gracze muszą stale reagować na ruchy przeciwnika i przewidywać jego kolejne posunięcia. W takim układzie walka o kontrolę nad kluczowymi regionami Arrakis staje się bardziej osobista i bezpośrednia. Da się oczywiście grać w cztery osoby – mamy oddzielne talie kart, dzielimy planszetkę na dwie osobne, przez co gracze będą odpowiedzialni za różne akcje, ale to ten sam problem co w Wojnie o Pierścień czy Star Wars Rebelia. To są gry stworzone do epickiego konfliktu gracz kontra gracz i nic mnie nie przekona, że w sojuszach da się to zrobić lepiej. Czas trwania gry może być długi, co czyni ją bardziej odpowiednią dla osób poszukujących głębokiej, strategicznej gry, która wymaga zaangażowania i cierpliwości. Jeszcze raz wspomnę o sporej powierzchni do rozłożenia Diuny!

Na zakończenie

Dune: Wojna o Arrakis to dobra gra, która na pewno przyciągnie fanów książki oraz miłośników cięższych gier strategicznych. Oferuje całkiem złożoną rozgrywkę z mocno wyczuwalnym klimatem. Jednakże, jest to pozycja skierowana raczej do doświadczonych graczy ze względu na sporą dozę możliwości i długość rozgrywki. Wymaga zaangażowania, ale nagradza świetnie odzwierciedloną mechaniką niegościnnego Arrakis i masą możliwości. Każda partia, chociaż długa jest inna i daje poczucie dobrze spędzonego czasu. Chciałbym grać w Diunę częściej! Jeśli jesteś fanem uniwersum Diuny i szukasz epickiej dwuosobowej gry, jest to tytuł, który zdecydowanie warto poznać.

WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja gry Biały Zamek?

Grę Dune: Wojna o Arrakis możecie kupić tutaj!

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Książki Young Adult i New Adult - czym są, porównanie i najważniejsze różnice!
Następny Dredge - Gdzie znaleźć Rafinowany Metal potrzebny do ulepszenia łodzi?