Pierwsza styczność z nową, głośną serią jest dla mnie zawsze problematyczna. Jak mówić dobrze i mówić źle o czymś, co jest przez wszystkich uwielbiane, jednocześnie nie znając ich punktu odniesienia. Na szczęście takiego problemu nie miałem z Dynasty Warriors: Origins. To była absolutna miłość od pierwszego wejrzenia i powiem wprost – uwielbiam tę grę. A teraz czas na recenzję opartą na wersji na Playstation 5.
Nasza nieznajomość serii jest tak duża, że kiedy nagrywaliśmy let’s play na naszym kanale YouTube, to byłem totalnie zaskoczony, że gra opowiada historię Buntu Żółtych Turbanów. To wydarzenie w 184 roku naszej ery, w Chinach, głośno wypromował popularny w naszej strefie geograficznej Total War: Three Kingdoms. Głupio wyszło, bo jeden z widzów wspomniał, że w zasadzie każda część Dynasty Warriors opowiada o tym konflikcie, ale z różnych stron i w takiej lub innej formie ten element pojawiał się praktycznie zawsze. Dlatego nasza styczność z Dynasty Warriors: Origins będzie całkowicie świeżym spojrzeniem na ten temat.
![Dynasty Warriors: Origins - Recenzja - Czy warto kupić?](https://i.ytimg.com/vi/8AVgWBg89GA/hqdefault.jpg)
Jedynym z dwóch minusów gry, o których wspomnimy w tej recenzji jest raczej słaba i nieangażująca historia. O ile wydarzenie historyczne w jakim przyjdzie nam działać jest ciekawe, to jego przedstawienie prezentuje się gorzej. Wcielamy się tutaj w bezimiennego bohatera, który jest czymś o nazwie Strażnik Pokoju. Naszym zadaniem jest pojawianie się tam, gdzie toczą się wojny. Nasz bohater jest nijaki i bez charakteru, nie odzywa się podczas rozmów, a jedyne wybory dialogów, które pojawiają się podczas długich filmików nie mają żadnego wpływu na wynik końcowy narad. Gracz szybko traci zainteresowanie przedłużającymi się nagraniami i w zasadzie jedyne czego chcemy, to szybciej dorwać się do kolejnej bitwy.
![](https://bigbaddice.pl/wp-content/uploads/2025/02/Dynasty-Warriors-Origins-Recenzja-5-scaled.jpg)
Dynasty Warriors: Origins ma fantastyczny i przyjemny schemat rozgrywki. Naszym celem będzie podróżowanie po rozległej mapie od jednej bitwy do drugiej. W trackie gry będą pojawiać się coraz to nowe opcje, i tak na początku przyjdzie nam walczyć w pojedynczych potyczkach, ale z czasem będą pojawiać się coraz to ciekawsze walki, generowane losowo i z różnymi celami. Oczywiście jednak, najważniejsze jest robienie zadań fabularnych, które będą głównie wprowadzać nowe elementy gry. Są one też dużo bardziej rozbudowane, niż potyczki losowe, a bohaterowie, którzy tam się pojawiają nie są losowymi postaciami, tylko herosami, którzy są naszymi sojusznikami – czy też wrogami – przez sporą część gry.
Na bitwę nasz bohater zabierze ze sobą jakąś broń. Początkowo będzie to zwykły miecz, ale szybko odblokowane zostaną kolejne bronie. Rozwijając je zdobywamy ogólny poziom postaci, czyli ten system wymaga na nas niejako walki różnymi broniami i wracania do nich, by nadrobić poziomy i awansować do trudniejszych potyczek. Każda z broni posiada inną specyfikację i inny system walki. Miecz posiada proste do aktywacji kombosy, ale już walka za pomocą rękawic na pięści będzie od nas wymagać przyjmowania odpowiedniej postawy, z której wyprowadzamy odpowiednie kombinacje. Stanie się mistrzem w posługiwaniu się każdą bronią nie jest prostym i szybkim procesem, ale jednocześnie gra nie jest aż tak trudna, byśmy musieli tym mistrzem zostać.
![](https://bigbaddice.pl/wp-content/uploads/2025/02/Dynasty-Warriors-Origins-Recenzja-3-scaled.jpg)
To, czym wyróżnia się Dynasty Warriors: Origins, a w zasadzie każda gra z serii, to skala bitwy. Ciężko to opisać, ale wyobraźcie sobie, że na polu bitwy walczą naprzeciwko siebie tysiące żołnierzy, a pośród nich są dowódcy i bohaterowie, którzy jednym ciosem posyłają całe oddziały na kolana. My jesteśmy właśnie jednym z takich herosów. W zasadzie naszym obowiązkiem na polu bitwy jest bycie, że tak powiem, listkiem u wagi. Powinniśmy się zjawiać tam gdzie idzie źle i poprawiać sytuacje sojuszników lub też polować na najgroźniejszych dowódców wroga. Walka ze zwykłymi żołnierzami ma sens jedynie wtedy, kiedy wymaga od nas od tego cel – na przykład chcemy przejąć jakąś bazę lub zdobyć przewagę na danym terytorium. W innym wypadku jest to najczęściej bezproduktywne znęcanie się nad słabszymi, które finalnie nie przybliża nas do zwycięstwa w bitwie.
Pomimo tego chaosu, gra Dynasty Warriors: Origins posiada zaskakująco dużo głębi, która nie dość, że jest intuicyjna w tak olbrzymim chaosie, to jeszcze jest prosta do opanowania oraz dająca masę satysfakcji. Duża liczba broni, o której już wspominałem, posiada sobie tylko znane kombinacje, które są niesamowicie intuicyjne. Przykładowo, nasz bohater może dzierżyć ostre koła, którymi rzuca, jeżeli gracz złapie je w odpowiednim momencie, to może wzmocnić kolejny atak. Cała idea kręci się więc (niezamierzona gra słów), wokół łapania tych kółek, by zwiększać siłę ataków i odblokować potężniejsze ciosy. Z drugiej jednak strony, wcześniej wspomniane rękawice wymagają od nas przyjęcia odpowiedniej, stojącej postawy. Każda z nich da nam dostęp do jednego z dwóch ataków.
![](https://bigbaddice.pl/wp-content/uploads/2025/02/Dynasty-Warriors-Origins-Recenzja-4-scaled.jpg)
W zależności od sytuacji będziemy więc zmieniać postawy jedna za drugą, by niszczyć fale wrogich żołnierzy lub szybko ogłuszać przywódcę przeciwników. A jak go ogłuszymy, możemy wykonać specjalny i widowiskowy atak. Możemy go także ogłuszyć za pomocą specjalnego ataku, kiedy ten przygotowuje się do potężnego uderzenia, ale ten musimy mieć na pasku umiejętności. Co ciekawe, tych przerywaczy jest w grze parę i każdy z nich działa trochę inaczej. I jak wspominałem, możesz płynnie przerzucać bronie nawet w środku bitwy i gwarantuję Ci, że po początkowym zapoznaniu się z grą, będziesz intuicyjnie aktywować specyficzne mechaniki przypisane do danej broni. To jest po prostu niesamowite do opisania, jak wiele jest tutaj kombinacji przypisanych do różnych broni i jak bardzo intuicyjnie je się stosuje.
![](https://bigbaddice.pl/wp-content/uploads/2025/02/Dynasty-Warriors-Origins-Recenzja-1-scaled.jpg)
Kolejnym aspektem, który sprawi, ze będziecie myśleć wieczorami o Dynasty Warriors: Origins jest aspekt audiowizualny. Każdy z tych elementów idealnie współgra z innym. Na ekranie będziemy widzieć setki przeciwników, a nasze ciosy będą powalać dziesiątki z nich. Pojedynki z bohaterami są pełne absurdalnych scen znanych co najwyżej z anime, takich jak Sengoku Basara, a jednocześnie muzyka, groźby wrogów czy też animacje ataków są po prostu niesamowicie atrakcyjne wizualnie. Energia, która wylewa się podczas największych oblężeń jest tak intensywna, że czasami chciałem krzyczeć wraz ze swoimi towarzyszami, na czele których atakuję prostą barierę włóczników przeciwnika, by w ostatniej chwili wyskoczyć i zamienić się w opadające tornado śmierci zabierając ze sobą sporą grupę wrogów, tworząc wyrwę dla sojuszników, albo ostrożne wymienianie ciosów z przywódcą przeciwników w oczekiwaniu, kiedy ten wyprowadzi nieostrożny atak. To po prostu trzeba zobaczyć samemu, bo ciężko jest opisać to, co się dzieje na ekranie w Dynasty Warriors: Origins. A najlepsze w tym jest to, że sama grafika nie posiada jakichś wyjątkowych efektów graficznych, jest prosta i nieszczególnie się różni od nawet średnich gier z Playstation 4. Ale jednocześnie jest po prostu piękna.
![](https://bigbaddice.pl/wp-content/uploads/2025/02/Dynasty-Warriors-Origins-Recenzja-2-scaled.jpg)
Ciężko się oderwać od tej rozgrywki. O ile misje kampanii są zdecydowanie najciekawsze – ten chaos, zamęt, dialogi bohaterów, dużo możliwości realizowania celów misji, to nawet prostsze misje poboczne są bardzo ciekawe i wciągające. Pomimo pewnej powtarzalności, nie ma tutaj chwili na nudę. Problemem gry jest jedynie historia, która nie jest tak angażująca, jak sama rozgrywka oraz oczywiście brak polskiej wersji językowej, bo polska to kraj trzeciego świata. Trzeba jednak też przyznać, że jakaś znajomość języka szczególnie potrzebna nie jest, bo gra jest bardzo logicznie przedstawiona i nie ma żadnych trudności ze sterowaniem, czy też zrozumieniem zasad. Problemem może być jedynie zrozumienie historii, ale w zasadzie tylko jeden wybór w grze ma jakiekolwiek znaczenie – a tego dokonujemy dopiero w połowie gry. Cała reszta to film do obejrzenia, który równie dobrze możecie przewinąć i nic nie stracicie. Dynasty Warriors: Origins jest absurdalnie wyjątkową grą, prostą i złożoną, powtarzalną, ale nie nudzącą się. Nie możesz po prostu w nią nie zagrać, twórcy zaklęli w niej czystą przyjemność skierowaną dla graczy i szkoda z niego nie skorzystać.
A jeżeli chcecie zagrać w Dynasty Warriors: Origins, to kupicie grę w naszym Sklepie z Grami 🙂 W ten sposób wspierasz rozwój naszego portalu.
Podsumowanie
Pros
- Fantastyczna ścieżka dźwiękowa i udźwiękowienie
- Zróżnicowane bronie dające sporo zabawy
- Niesamowicie widowiskowy system walki
- Rozbudowana rozgrywka pełna głębi, a jednocześnie niesamowicie intuicyjna
Cons
- Nieangażująca historia
Brak komentarzy