Elsie Silver – Bez Skazy – recenzja – co nie wyszło?


Bez skazy

Książka „Bez skazy” autorstwa Elsie Silver pojawiła się na polskim rynku książkowym w lipcu 2024 r. Na tę premierę oczekiwało wiele osób, ale czy faktycznie warto poświęcić jej uwagę? Zapraszam do recenzji!

Bez skazy jest to współczesną powieścią romantyczną, pierwszą książką z cyklu Chestnut Springs. Fabuła osadzona jest w małym, sielskim miasteczku i koncentruje się wokół zawodowego jeźdźca na bykach, Rhetta Eatona, który niewybrednymi komentarzami na temat produktu swojego głównego sponsora wywołał niemałe zamieszanie. Wizerunkowo oznacza to, że praktycznie jest skończony. Aby uratować karierę sportowca, jego agent – Kip Hamilton przydziela mu „opiekunkę” – swoją własną córkę, dla której ten rodzaj pracy będzie niczym chrzest bojowy.

Summer to świeżo upieczona absolwentka szkoły prawniczej, jest inteligentna, niezależna i niezaznajomiona ze światem rodeo (mimo, że jako nastolatka posiadała plakaty Retha w swoim pokoju).  Początkowo ona i Rhett czują do siebie niechęć, ich osobowości i styl życia wydają się być swoimi przeciwieństwami. W miarę jak spędzają razem więcej czasu, nawiązuje się zaskakująca więź. Pomimo początkowych tarć, Rhett i Summer znajdują wspólny język, a wkrótce wciągnięci zostają w sam środek „zakazanego”, namiętnego romansu. W miarę jak bohaterowie radzą sobie ze swoim skomplikowanym związkiem, muszą stawić czoła osobistym demonom i nauczyć się sobie ufać.

Bez skazy

Umówmy się, czytając takie książki nie można spodziewać się czegoś absolutnie zaskakującego. Znaczna większość współczesnych romansów pisana jest na jedno kopyto, zmienia się jedynie „tło” i sposób, w jaki autorki opisują zbliżenia głównych bohaterów. W trzech czwartych takowej książki mamy szansę na jakieś dramatyczne wydarzenie – kłótnię, zdradę, rozstanie. Rzadko zdarza się, żeby typowe romansidło zawierało coś nowego, ale z drugiej strony nikt nie oczekuje tutaj odkrycia koła na nowo.

Tak czy inaczej, w Bez skazy było tak przewidywalne, i tak w stylu typowego romansu, jak tylko można. Czy to źle? Nie wiem, całość przeczytałam, wg Legimi, w 3 godziny 20 minut, więc raczej nie można powiedzieć, że była to zła przygoda. Z drugiej strony, z zapowiedzi wynikało, że będzie to kowbojski romans, z małym miasteczkiem w tle – coś świeższego w dużym już zbiorze oklepanych tematów. Problem jest jednak taki, że otrzymałam lekturę boleśnie przewidywalną, ale momentami nawet uroczą.

Główny motyw problematycznego ujeżdżacza byków i kobiety, której zadaniem jest uratowanie jego kariery przypadł mi do gustu.  Postać Rhetta, z jego nieprzewidywalnym charakterem i buntowniczą osobowością stanowi odświeżające odejście od typowego bohatera romantycznego. Z drugiej strony, odnośnie postaci Summer mam mieszane uczucia. Jej przeszłość niewątpliwie ma wpływ na podejmowane decyzje, ale czasami jej niedojrzałość jest tak irytująca, że masz ochotę zdzielić ją książką w łeb. Mimo to, jej rola w życiu Rhetta jest kluczowa dla tej historii. Obiecuję jednak, że jak ktoś powie mi, że Bez skazy jest książką z motywem enemies to lovers, to będę się śmiała prosto w twarz.

Problemem jest jednak spójność całości. Romans pomiędzy Summer i Rhettem wydawał się niedopracowany i pośpieszny. Ich związek rozkwitł nagle, brakowało mu głębi i rozwoju niezbędnych dla prawdziwej relacji. Historia znacznie się pogorszyła po ich fizycznej intymności. Relacja zaczęła być bardziej powierzchowna, trochę wydawała mi się wymuszona. Starania autorki w budowaniu napięcia seksualnego oceniam jako nieudolne, bo bohaterom wyraźnie brakowało chemii. W rzeczywistości TE fragmenty często wydawały się po prostu niezręczne. Całości wyraźnie zabrakło autentyczności. Było zwyczajnie sztywno (hehe).

Gdyby brakowało bezsensu, wyobraźcie sobie, że w Bez skazy poruszany jest też temat groomingu dzieci. Gdzieś pomiędzy stosunkiem na polu, masturbacją pod prysznicem i sesji na siłowni mamy niezwykle poważny temat, który został poruszony chyba wyłącznie po to, by wzbudzić frustrację czytelnika. LITOŚCI.

Dawno, bardzo dawno nie spotkałam głównej bohaterki, którą darzę taką niechęcią. Jej humor był subtelny jak cegła, a toksyczne poglądy na temat męskości doprowadzały do ​​wściekłości. Jej upieranie się, że ręce Rhetta są „męskie”, ponieważ są szorstkie, przy jednoczesnym prześmiewaniu wypielęgnowanych męskich dłoni, było najgłupszą rzeczą, którą przeczytałam w tym roku (a Bez skazy było 47 książką, którą skończyłam w 2024).

Summer chyba robiła wszystko, żeby jej nie lubić. Gwoździem do trumny był fragment, kiedy powiedziała, że ON jej nie kocha, bo w dalszym ciągu jeździ na bykach, kiedy ona się o niego boi. Rozumiecie? Chłop zarobił miliony na swojej pasji, uwielbiał to, co robi, ale bał się przyszłości po zakończeniu kariery. Nagle przychodzi taka osoba i po dwóch miesiącach znajomości niejako wymusza na nim odejście z zawodów. Komiczna sytuacja. W ogóle, jak można powiedzieć komukolwiek (tym bardziej osobie, którą darzy się uczuciami), że jej pasja jest debilna i żeby być w związku, musi ją porzucić. Dla mnie takie osoby należą do oddzielnej kategorii do zdeptania.

Rhetta opisywano jako zamkniętego, a mimo to w towarzystwie czuł się jak ryba w wodzie. Początkowo przedstawiany jako czarujący, wyluzowany kowboj a potem przekształcił się w zaborczego dzieciaka. Kreacja tego bohatera ma tyle samo sensu, co ustawa o ukształtowaniu ustroju rolnego. Jestem prawnikiem, zaufajcie mi (na szczęście po zakończeniu studiów nie kazał mi niańczyć 30 letniego kowboja). Autorka wyposażyła go też w teksty, które przyprawiały mnie momentami o ciary żenady, ale chyba miało wyjść lepiej „do cytowania”. Do tego, nazywał Summer księżniczką, tak samo jak nazywał ją jej ojciec. Co kto lubi, mnie ściska w żołądku.

Bez skazy

Czy sięgnę po kolejny tom z serii Chestnut Springs? Zapewne tak, jeśli nie zapomnę o tym cyklu do czasu polskiej premiery kolejnej książki. Na pewno nie kupię tej książki na Amazonie, bo zdecydowanie mogę zaczekać aż pojawi się w Legimi (wpis nie jest sponsorowany, po prostu dużo czytam). Może jestem masochistką, może wierzę w drugie szanse, jestem ciekawa co Elsie Silver przygotowała dla kolejnych bohaterów. Swoją drogą, następny jest humorzasty Cade?

 

 

Zobacz też: Książki fantasy z motywem enemies to lovers! – top 10!
Odwiedźcie nas na Instagramie – bigbaddice.pl

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio World of Warcraft - Warbands - Co to jest i jak działają?
Następny Suicide Squad Kill The Justice League stracił już 95% graczy i najnowszy sezon tylko pogrążył grę