Gotham rozpocząłem oglądać mniej więcej w momencie rozpoczęcia oglądania ósmego sezonu Gry o Tron. Mogło to wpłynąć na moje wrażenia, gdyż ten pierwszy stał się jednym z moich ulubionych seriali.
Jak zapewne pamiętacie z mojej recenzji ósmego sezonu Gry o Tron, byłem potężnie rozczarowany całością i to nie tyle co zakończeniem, co jakością scenariusza i tym jak bardzo twórcy potraktowali fanów jak zwykłych idiotów. Zwłaszcza, że widzieliśmy naprawdę śmieszne sceny, jak potężna armia broniąca miasta najeżonego basztami i balistami … przed murami miasta. Nie widzieliśmy też nic w Bitwie o Winterfell. Po co o tym mówię? Bo ciągle czuję gorycz i niesmak (całe szczęście udało się nie płacić za HBO) i jednocześnie moje zranione serce zostało uleczone przez serial Gotham. Tradycyjnie w recenzji pojawią się spoilery. Łatwiej jest pisać ze spoilerami, niż się zastanawiać czy napisanie że w Gotham pojawia się Bruce Wayne może komuś zepsuć zabawę.
Gotham – Bruce Wayne oraz Jim Gordon
Historia serialu rozpoczyna się od morderstwa Thomasa i Marthy Wayne. Jim Gordon, młody pracownik policji Gotham pomaga osieroconemu dziecku dojść do siebie i wypytuje go o szczegóły morderstwa. Pierwsze co uderza w serialu, to kontrast w jaki pokazano typowe zachowanie policji w Gotham oraz idealistyczne podejście Gordona do wykonywania swoich obowiązków. Szybko się okazuje, że policjanci są po imieniu z największymi przedstawicielami mafii, wszyscy się znają i biorą w łapę i nie ma w tym nic dziwnego. Tylko Gordon zaczyna się wybijać, a jedyne co chce robić to wykonywać swoją policyjną robotę – łapać przestępców. Problem jest taki, że policja chroni przestępców, bierze od nich w łapę i Gordon nie potrafi zaakceptować tego stanu rzeczy.
Do tego w pewnym momencie zaczyna odczuwać potężną więź z młodym Bruce Waynem i bierze na siebie odpowiedzialność za odnalezienie mordercy rodziców. Staje się z tego drugi wątek który trwa gdzieś w tle do głównych wątków fabularnych serialu Gotham. A tych jest całkiem sporo i są poukładane chronologicznie bądź przeplatają się ze sobą. Dzięki temu poznamy wschodzące gwiazdy znane z gier, komiksów oraz filmów z Batmanem w roli głównej. Jedną z głównych ról odgrywa na przykład Kotka, czyli Selina Kyle będąca w przyszłości wprawioną złodziejką oraz partnerką Batmana, teraz jest jedną z wielu zaradnych dzieci żyjących na ulicach Gotham. Pracuje dla mafii, zajmuje się drobnymi kradzieżami i … przyjaźni się z inną dziewczynką o ksywce Ivy i która doskonale zna się na roślinach np. hodując różne gatunki narkotyków oraz halucynogennych grzybków 🙂 Najszczęśliwsi ci, co zarabiają na swojej pasji.
Nie każdy zły
W przeciwieństwie jednak do znanych nam Avengers (z wyjątkiem Wojny bez granic), tutaj nie ma czarnobiałych bohaterów oraz złoczyńców. Większość tych złych ociera się w mniejszym lub większym stopniu o szaleństwo, co jest bardzo popularnym tematem w praktycznie każdej realizacji z Batmanem i w Gotham. Pojawia się Pingwin i Człowiek Zagadka i bardzo szybko zobaczymy, że tak naprawdę oni nie są typowo źli. Pingwin jest członkiem, a potem szefem mafii, niespecjalnie brutalnym, raczej działającym impulsywnie i pochopnie, a jego ksywa wynika z tego że nie może normalnie chodzić przez kontuzję.
Człowiek Zagadka natomiast przez długi czas jest przyjacielem Gordona, wyraźnie jest wybitnie inteligentny i niesamowicie uwielbia łamigłówki. Czeka go tragedia i przez to straci panowanie nad swoim zrozumieniem tego co jest dobre i to co jest złe. Nagle geniusz zostanie przyparty do ściany i niczym zwierze, będzie próbowało przetrwać nawet wykonując bardzo złe i straszne rzeczy. Twórcy pokazali cały proces ewolucji, zarówno dobrych, jak i złych bohaterów. Więc jest możliwe zrobienie ciągu przyczynowo skutkowego, gdzie bohaterowie zachowują się w sposób dla siebie logiczny, a jednocześnie fabularnie ciągle jesteśmy zaskakiwani? Wcale teraz nie uderzam do Gry o Tron.
Warto także wspomnieć o Paniczu Bruce Wayne od którego nie odstępuje na krok jego służący, przez kumpli nazywany Alfredem. Szczerze mówiąc, to małego Bruca najbardziej polubiłem z całego serialu. Oglądając go, ciągle wiemy kim będzie w przyszłości i że widzowie, zwłaszcza fani DC Universe, będą dokładnie analizować zachowania Bruce Wayna oraz jego przygody i zastanawiać się jak to wpłynie na niego w przyszłości. Twórcy serialu wzięli bardzo trudne zadanie na swoje barki, ale mogę śmiało powiedzieć, że wyszli z tego obronną ręką.
Naprawdę ciężko mi cokolwiek zarzucić dla tego serialu. Trochę denerwowały mnie kobiety Gordona (w końcu bohater, to i kobiet ma parę hehe) jednak i ich wątki były naturalnie bez siły wplecione w pozostałe tematy. Nie czułem żeby to były jakieś na siłę wrzucone tematy, tak samo inne. Zabrakło także zbędnej ideologii, która tak mocno denerwowała mnie w serialach Netflixa. To miłe obejrzeć coś normalnego.
Brak komentarzy