Koreańskie seriale zasłużenie zdobywają w ostatnich miesiącach całkiem fajną popularność. Teraz przyszedł na seans kolejnego dzieła, tym razem skupionego na ludziach potępionych, których czeka tylko jedna przyszłość. Przed Państwem serial Hellbound.
Można sporo czasu poświęcić na rozmyślania na temat tego, czemu seriale koreańskie zdobywają taką popularność. Czy są takie dobre, że zostawiają te tworzone w innych krajach w tyle, a może powód jest inny, jak na przykład nadmierne skupianie się na stworzeniu scenariusza według określonej listy kryteriów niż na stworzeniu niebanalnej, wciągającej historii. Może to nietuzinkowe podejście sprawia, że taki Squid Game osiąga niesamowitą popularność, o której nawet nie może marzyć drugi sezon Wiedźmina, który uśpił mnie po czwartym odcinku? Tak czy inaczej, recenzja będzie (albo może będzie?) zawierała spoilery fabularne. Może nic dużego, ale i tak pedantom spoilerowym warto zostawić ostrzeżenie przed tym co ich potencjalnie może czekać.
Akcja serialu Hellbound dzieje się współcześnie, kiedy to dochodzi do serii regularnych i paskudnych w swoich skutkach morderstw. Otóż losowo wybrani ludzie (lub też grzesznicy) zostają skazani na potępienie przez latającą w powietrzu głowę, by po ściśle określonym czasie pojawiły się trzy demony, które w paskudny sposób zabijają nieszczęśnika, by wreszcie finalnie w rozbłysku światła zostawić po nim tylko zwęglone szczątki. Pierwsze co tutaj rzuci się w oczy to wyjątkowo słabe CGI, czyli komputerowo wygenerowane efekty. Zarówno same demony, jak i pojawiająca się co jakiś czas głowa anioła wygląda beznadziejnie źle, jak w filmach lub serialach sprzed 30 lat. Tutaj jest ukryty największy zarzut wobec serialu – efektów jest mało, a jak już się pojawiają to są brzydkie. Lepiej to było chyba rozwiązać inaczej (np. niewidzialni ludzie rozrywający widzialnych ludzi na strzępy) niż robić taką kpinę byle jak. Ale to już koniec narzekania.
Bo cała reszta serialu Hellbound jest bogatym i rozbudowanym obnażeniem duszy oraz wnętrza człowieka. Przekaz jest oczywiście prosty i widzieliśmy go nie raz, nawet w historii ostatnich dekad. Wykluczenie oraz publiczne szykanowanie osób, które w jakiś sposób zostały przeklęte (szybko zrozumiemy, że jest to raczej losowe działanie, zwłaszcza kiedy ofiarą będzie noworodek) oraz dożywotnie piętno dla rodzin oraz wszystkich bliskich znajomych grzesznika to clue serialu. Oczywiście nie wszyscy ludzie są źli, pojawiają się ci nieliczni, czający się w cieniu, którzy pomagają grzesznikom, ale to wierzchołek góry lodowej. Serial Hellbound bardzo ochoczo pokazuje, jak ludzie chętnie przyjmą najbardziej ohydną teologiczną dyktaturę, byle tylko zachować spójność z otaczającym ich światem. Dosłownie, organizacja która jest w stanie wyjaśnić działania w filmie zdobywa władzę prawie absolutną, zarówno nad policją, jak i politykami.
Hellbound jest serialem ciężkim i przeciągającym strunę w bardzo drastyczny sposób. Dosyć szybko zrozumiemy, że przekleństwo i wyrok spotyka raczej losowych ludzi i nie ma w tym reguły, a prawdziwe gnojki (jak np. z pro religijnej bojówki zajmującej się głównie biciem oraz nawet morderstwami osób niesprzyjającym Nowemu Ładowi) żyją sobie bezkarnie. Brakuje także jakiejkolwiek okazji by wykazać skruchę, gdyż to co spotyka szefa głównej organizacji wykorzystującej pojawiające się demony oraz anioły do własnych celów. Fabuła jest pokierowana w taki sposób, że ciężko jest zrozumieć oraz ogarnąć to co będzie się działo w kolejnych epizodach i to właśnie ten element jest wciągający, angażujący, porywający. Serial nie szczędzi nam brutalnych scen oraz pokazywania tego, do czego skłonni są źli ludzie chcący zachować posiadaną władzę. Ten dysonans z losowymi wyrokami i brutalnymi śmierciami jest hipnotyzujący i nie pozwala oderwać się od ekranu.
Jakkolwiek cała idea jest dosyć naiwna, to serial jest zrealizowany bardzo dobrze pod względem scenariusza oraz gry aktorskiej. Jest poprowadzony w sposób niecodzienny oraz taki, że nie będziemy spodziewać się tego co nastanie. Podobnie jak początkowe sezony gry o tron także nie pozwalały nam zgadnąć tego co będzie się działo dalej, tak samo tutaj nie raz będziemy mieć nadzieję na przeżycie jednego bohatera lub też sprawiedliwość i śmierć złoczyńcy. Hellbound wywraca to pojęcie na drugą stronę i nie pozwala widzom zrozumieć, co wreszcie jest sprawiedliwe, a co też nie. A może właśnie chodziło o to by pokazać, że cokolwiek byśmy nie zrobili, to i tak czeka nas kara lub też napiętnowanie? Wystarczy tylko przypadek lub znajomość ze złą osobą? Jedyne do czego mogę się przyczepić, to naprawdę bardzo złe efekty specjalne oraz to, że twórcy wykorzystali tylko ten element by reklamować serial, sprawiając, że z materiałów wydaje się on raczej zwykłym sensacyjnym akcyjniakiem z tematem paranormalnym w tle, a nie złożonym, lekko naiwnym, ale i tak ciężkim obrazem przedstawiającym złożoność świata oraz natury ludzkiej.
Brak komentarzy