Kolorowe Biedronki – recenzja – recepta na kwarantannę


Z okazji przybycia koronawirusa do Polski brać przedszkolno-szkolno-studencka otrzymała dwa tygodnie przymusowego wolnego. Przy czym wolnym tego do końca nazwać nie można, bo z domu też raczej wychodzić nie należy, jeśli nie zmusza nas do tego brak chleba (a i o ten ciężko teraz w sklepach). Dla rodziców szczególnie tej najmłodszej grupy, taki bieg zdarzeń postawił ważne zadanie: jak zaplanować czas dzieciom, żeby nie skisły przed telewizorem/komputerem/smartphonem. W takich chwilach cieszę się, że Merry lubi gry planszowe i ma ich całkiem dużo. „Zbliża się doroczny bal kostiumowy u biedronek. Jaki wybrać strój? Oczywiście, w kolorowe kropki!” Tak brzmi początek wprowadzenia do gry, którą dzisiaj Wam przedstawię. „Kolorowe Biedronki” to gra wydawnictwa Egmont dedykowana dla graczy powyżej czwartego roku życia. Można grać w nią maksymalnie w czwórkę, a czas rozgrywki to ok. 20 min. 

UNBOXING

Opakowanie Zawiera trochę elementów, w tym część drobnych, więc uważać trzeba, aby ich nie pogubić, ale o tym za chwilę. Plansza jest wykonana z dość grubej tektury, którą bardzo ładnie ozdobiono ilustracjami w ciepłych kolorach. Do planszy przytwierdzić należy ruchomą strzałkę. Do tego mamy 15 insektów: 8 magnetycznych biedronek oraz 7 mrówek, 56 drewnianych kropek (są to takie walce, które wciska się w otwory na biedronkach – wiem jak to brzmi, więc poniżej foto) oraz żeton stołu, który jest jednocześnie żetonem pierwszego gracza. To co od razu mi się spodobało, to ilość kropek dołączonych do gry. Każda biedronka potrzebuje ich pięć, natomiast jako że jest to najmniejszy element zestawu, to producent dołączył po dwie zapasowe sztuki każdego koloru. Bardzo podoba mi się też to, że większość elementów jest drewniana, a co za tym idzie, ma swój charakterystyczny urok i za lat nie wiadomo ile nie zostanie po nich plastikowego śladu gdzieś na dnie oceanu.

PRZEBIEG GRY

Zacznijmy od przygotowania gry, co trwa dosłownie kilka minut. Każdej biedronce wkładamy pięć kropek w tym samym kolorze i ustawiamy na adekwatnym pod tym względem płatku kwiatka widniejącego na planszy. Mrówki stawiamy z boku pola gry, a najmłodszemu graczowi przekazujemy żeton stołu. Celem gry jest przygotowanie biedronek do balu, czyli sprawienie, aby każda kropka na grzbiecie danej biedronki miała inny kolor. Do tego wszystkie biedronki należy „wystroić” w taki sposób zanim mrówki dotrą na bal. Jak tego dokonać? Należy zacząć od zakręcenia strzałką. Jeżeli strzałka trafiła na płatek kwiatu, biedronkę z tego kwiatka można przenieść na dowolny inny płatek i zbliżyć noskiem do noska innej biedronki. I tutaj zaczyna się magia. Każda figurka ma w nosku magnes, a magnes jak wiadomo ma dwa bieguny: przeciwne się przyciągają, a tożsame odpychają. Z tego wynika, że jedne biedronki się przyciągają, więc „lubią się”, a inne odwracają tyłem czyli wręcz przeciwnie. Biedronki lubiące się mogą dokonać wymiany kropek, co zbliża nas do zwycięstwa. Zdarza się jednak, że kręcąc strzałką trafimy na listek znajdujący się pomiędzy płatkami. Oznacza to tyle, że jedna z mrówek wyrusza na bal. Gra kończy się gdy wszystkie biedronki lub wszystkie mrówki wyruszą na bal. Jeśli pierwsze były biedronki – gratulacje, wygraliście. Jeśli pierwsze na bal skompletowały się mrówki, oznacza to przegraną.

WRAŻENIA

Największe wrażenie na Marysi jako młodej odkrywczyni zrobiły oczywiście magnesy. Bo jaka siła sprawia, że niektóre biedronki się lubią, a niektóre nie? Masa zabawy jest też przy wymienianiu się kropkami, mimo, że początkowo trzeba się troszkę posiłować (bądź co bądź, walce nie są idealnie spasowane i na starcie to wszystko musi się „rozchodzić”). Gra jest sympatyczna w odbiorze i jedna partia mija w mgnieniu oka. Ponieważ jest to typowa kooperacja, jak najbardziej można sobie podpowiadać, do której biedronki warto uderzyć. Idealna gra jeśli chcesz trochę zacieśnić więź z dzieckiem, albo zwyczajnie masz dosyć tego, że próbuje Cię oszukiwać. Warto jednak pamiętać, że wymaga ona postępowania zgodnie z zasadami. Jedna niepoprawna wymiana kropek, może skutkować tym, że nie będziemy w stanie dokończyć rozgrywki (np. zostaną nam tylko dwie biedronki, które się nie lubią). „Kolorowe Biedronki” jak najbardziej polecam. Jest to gra prosta, zrozumiała, dająca pole do współpracy, przy czym od strony technicznej – pięknie wykonana.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Włościanie - po jednej partii
Następny Pokemon Zemsta Mewtwo Netflix - Recenzja ze spoilerami