Królestwo Planety Małp to czwarta część nowego, stworzonego całkowicie od zera rebootu kultowego kiedyś cyklu o nazwie Planeta Małp. Czy temat już się zużył, czy też dalej warto zainteresować się Małpami, które razem są bardzo silne? Zapraszam do recenzji, gdzie nie będę zwracać uwagi na spoilery fabularne!
Jestem na tyle stary, że jeszcze pamiętam pierwsze odsłony Planety Małp. Nie było to złe science fiction, a dosyć mocno poruszało różne filozoficzne tematy. O ludzkości, jej traktowaniu zwierząt, o tym co by się stało gdybyśmy zamienili z innymi gatunkami miejscami itp. Królestwo Planety Małp i poprzednie części nie są już tak bardzo mocno nacechowane złożoną filozofią, ale mimo to są to po prostu bardzo dobrze zrobione filmy science fiction. Można nawet powiedzieć, że swoją jakością wybijają się trochę ponad standardowe hollywodzkie produkcje oferując nam bardziej wyrafinowane doznania niż jedynie proste naparzanie się i badziewny romans w tle, jak to ma w zwyczaju np. każdy film z serii Transformers.
Królestwo Planety Małp nie będzie posiadało zbyt wiele kiczu innego niż małpy próbujące opisać otaczający ich świat. Akcja filmu dzieje się 300 lat po wydarzeniach z poprzedniej części i rozpoczyna się pogrzebem Cezara, który był głównym bohaterem oryginalnej trylogii. Jest to piękne pożegnanie, które pozwoliło filmowi iść naprzód i pokazać nam trochę inne dzieje. Ludzi już prawie nie ma, a Ci co przetrwali, stracili zdolność mówienia i praktycznie zdziczeli. Nieliczni, którzy zachowali swoją inteligencję skrywają się gdzieś daleko, a wśród małp podzielonych na plemiona krążą różne legendy o ludziach czy też echo. Jednym słowem ludzkość przeszła do mitologii.
My za to będziemy mogli zobaczyć jak rozwinęły się same małpy przez ten czas. Po 300 latach cywilizacja małp łączy się w różne klany i prowadzi zbieracki tryb życia. Główny bohater, Noa, należy do klanu który specjalizuje się w oswajaniu i szkoleniu ptaków drapieżnych, które pomagają im między innymi polować na ryby. Sprytny widz zobaczy, że społeczeństwo posiada swoją strukturę, zwyczaje czy nawet coś na kształt zalążka religii opartej właśnie o kwestie wychowywania drapieżnych ptaków. Każde jednak społeczeństwo rozwija się inaczej, a wioska zostaje zaatakowana przez agresywne plemię. Wszyscy zostali zabici i porwani.
Fani poprzednich części szybko zauważą, że atakujący skandowali imię Cezara, który przekazał jedno ze swoich praw potomnym – małpy razem silne, które stało się swoistym memem. Zapomnieli jednak o drugim prawie, czyli, że małpa nie morduje innej małpy. To sprawia, że plemię agresorów zorganizowane w tytułowe Królestwo jest wyjątkowo okrutne i robi wszystko, by zdobyć po prostu niewolników do swojego obozu i tym samym mieć więcej małp i być silniejszą organizacją. Co ciekawe pojawia się tutaj dosyć istotny wątek religijny. Król tytułowego Królestwa karze się nazywać Cezarem, a jednocześnie wymaga od jednego z ludzkich więźniów, który nie zapomniał języka w gębie, by ten regularnie czytał mu stare podania o Rzymie. W kinie zastanawialiśmy się która małpa będzie Brutusem.
Wątek religijny jest mocno zarysowany w Królestwo Planety Małp. Pojawia się między innymi orangutan, który wie więcej o Cezarze niż podania ludowe, ale dalej to wszystko jest przekręcone w porównaniu do tego, co pamiętamy z poprzednich filmów. To tylko pokazuje, jak historia wielkiego człowieka (wielkiej małpy) może zostać łatwo przekręcona na wiele różnych sposobów, jeżeli historia nie zostanie odpowiednio spisana. Zresztą wątek nauki pisania i czytania przez małpy jest jednym, który pojawia się regularnie w filmie. Zresztą też nieliczni ludzie, którzy zachowali rozum i współpracują z małpami, bardzo niechętnie dzielą się z nimi swoimi informacjami. Wygląda, że doskonale wiedzą jak szybko małpy się uczą, ewoluują i adaptują się do nowych warunków. Ludzie i tak są w defensywie, praktycznie wybici przez choroby, a dawanie jakiejkolwiek przewagi dla potencjalnego rywala może się źle skończyć.
Warto jeszcze pochwalić bardzo dobre CGI w filmie. Małpy są zrobione z największym staraniem i są bardzo ładnie animowane. Idealnie widać po nich różne emocje, mimika została przedstawiona w niesamowicie cudowny sposób, podobnie jak ich ruch, przemieszczanie się w trójwymiarze czy też interakcje między sobą. Małpy ładnie się wspinają i skaczą po drzewach, ale też ładnie wygląda ich animacja jazdy konno czy też nawet wzajemnych interakcji. Królestwo Planety Małp jest jednym z tych filmów, które robi CGI naprawdę bardzo dobrze, a nie traktuje je jako tani i słaby zamiennik do zwykłych aktorskich efektów specjalnych czy też ładnych scenografii.
Królestwo Planety Małp to bardzo dobry film nie tylko dla fanów poprzednich części. Ciekawe przejście w przyszłość dobrze zrobiło dla produkcji, którą łatwo można potraktować niczym czwartą część gwiezdnych wojen dla osób, które nie poznały wcześniejszych odsłon filmu. A fani, którzy polubili Cezara oraz poprzednie odsłony bardzo fajnie się odnajdą zauważając różne, nieraz zniekształcone tematy, które porusza film i w jaki sposób zarówno tyrani, jak i kapłani, mogą wykorzystywać kult jednostki oraz religię do swoich własnych celów. Królestwo Planety Małp stał się filmem poważnym, dającym dobrą akcję, ale też zadającym parę ciekawych pytań. Zdecydowanie jest to dobre kino science fiction.
Brak komentarzy