Monster Hunter World PC – Recenzja – Cóż za polowanie!


Podsumowanie

Setki strategii, bogaty świat, cudowne i zróżnicowane potwory. Tylko sterowanie kuleje, ale warto się przyzwyczaić.
Ocena Końcowa 95%
Pros
- koleżkot!
- wiele różnych broni, każda z nich daje unikatowe wyzwania i możliwości
- ten świat naprawdę żyje, ekosystem działa i nie były to puste słowa twórców
- świat pełen sekretów
- potwory są niewiarygodnie zróżnicowane, trudne i klimatyczne
- setki sposobów na podejście do polowania. Gra jest skonstruowana w taki sposób, że sam wybierasz jak chcesz grać, a nie jesteś zmuszony na mechanikę gry i obowiązującą tzw. metę, czyli spis najsilniejszych taktyk.
Cons
- sterowanie wymaga kilku polowań wprawy

Czytając recenzje Monster Hunter World w wersji konsolowej byłem maksymalnie pod wrażeniem gry. Zachwycałem się prawie każdym jej aspektem i nie mogłem się doczekać premiery tej pozycji na komputery osobiste. Oczywiście, miałem też obawy, bo im większe oczekiwania, tym gorzej smakuje rozczarowanie.

Powiem od razu. To jest bardzo dobra gra i całkiem niezła konwersja gry z konsol na starego, dobrego pieca. Nie obyło się bez zgrzytów, o tym za chwilę, ale i tak jest dobrze i myślę że gra spełniła moje wymagania. Zagrywam się w nią od premiery i nie nudzi się ani troszkę. Wydaje mi się, że będę do tej gry wracać nawet parę miesięcy po premierze.

Polowanie czas zacząć

Monster Hunter World opowiada naszą historię, gdzie jesteśmy łowcą groźnych i olbrzymich potworów. Cała zabawa dzieje się na zwiedzanej przez bohaterów wyspie, gdzie będziemy służyć jako wsparcie dla  badaczy. Historia zaczyna się od podróży statkiem na tą wyspę. Jesteśmy piątym zrzutem ekip badawczych na wcześniej wspomniany skrawek lądu (stąd mówią na nas piątki), ale oczywiście coś musi iść nie tak. W trakcie spokojnej podróży dochodzi do zderzenia. Góra lodowa sobie myślę. Titanic? Niestety nie. To był Zorah Magdaros, starszy smok wielkości naprawdę dużej góry lodowej, z tą różnicą że zrobiony jest głównie z kamienia oraz magmy, podróżuje w stronę wyspy i tylko przez przypadek nokautuje parę statków z naszej ekspedycji.

Pobudka, krótki tutorial polegający na dojściu do obozu i możemy rozpocząć zabawę. Całą naszą rozgrywkę możemy realizować solo lub w grupie z losowo dobranymi graczami. Oczywiście, możemy też zrobić swoją drużynę ziomeczków. Gram głównie solo, grając z innymi osobami (zwłaszcza losową drużyną bez mikrofonu), gra traci swój urok i potencjał, staje się zwykłą chaotyczną rąbaniną. Z drugiej jednak strony, wiele misji w tak zwanym end game, ciężko będzie wykonać solo i będziemy zmuszeni szukać pomocy u innych graczy. Solo jednak da się grać i jest bardzo przyjemnie.

Zabawę możemy podzielić na trzy główne etapy oraz parę dodatkowych. Po pierwsze i najważniejsze, misje polegające na polowaniu lub łapaniu dużych monstrów. Akceptujemy taką misję, wybieramy czy robimy to sami czy z innymi graczami i lecimy w teren. Polowanie zaczynamy od wytropienia potwora. Szukamy jego śladów i zbieramy informacje – tutaj otarł się o drzewo, tam zostawił dziwny śluz. Chyba już wiem w którą stronę idzie. Podróżuję przez dżunglę po śladach i nagle go widzę. Cholera, walczy o terytorium z innym potworem. Mogę to wykorzystać? Nie, lepiej poczekam i sprawdzę wynik. Przegrał! Skruszony i ranny ucieka! Biegnę za nim, na pewno wróci do swojego gniazda.

Monster Hunter World i poradnik młodego łowcy

Są emocje, jest klimat. Ekosystem w Monster Hunter World działa. Poznanie zachowań potworów jest najważniejsze, aby skutecznie polować, zwłaszcza w endgame kiedy mamy dostęp do trudniejszych misji. Właśnie dlatego lepiej grać samemu niż z losowymi graczami. Inne osoby, zwłaszcza te co liczą na to żeby szybko ubić potwora, po prostu by zaczęły rąbać oba z nich, zamiast poczekać i zastawić pułapkę. W trakcie walki możemy niszczyć elementy ciała potwora – uciąć mu ogon, zniszczyć pancerz lub uszkodzić skrzydła. Dzięki temu ograniczymy jego mocne strony oraz zdobędziemy dodatkowe materiały potrzebne do tworzenia unikatowych dla danego potwora broni oraz pancerzy.

Na filmie poniżej podróżuje na nowe obszary z bronią o nazwie Charge Blade i poluje na dwa nowe potwory. Jeden spanikował i mi uciekł. Widać przy walce z pierwszym, jak niszczę mu narząd którym odbija światło i oślepia przeciwników. O broniach napiszę za chwilę.

YouTube player

Subskrybuj nasz kanał na YouTube

Drugim etapem gry jest to co dzieje się między misjami, czyli odpoczynek i przygotowania w obozie. Zostawiamy tutaj śmieci oraz tworzymy nowe przedmioty jednorazowe takie jak mikstury, pułapki, amunicja specjalistyczna itp. Po prostu odnawiamy zapasy. To jest też dobry moment, by wybrać kolejny cel naszego polowania. Zaglądasz na tablicę zadań. Widzisz zlecenie na złapanie pewnego Tyranozaura co zieje ogniem. Może być ciężko.

Wybierasz się do obszaru gdzie siedzą naukowcy. Sprawdzasz zdobyte przez ciebie informacje i posortowane przez naukowców. Potwór jest wrażliwy na wodę. Cholerstwo jest niesamowicie agresywne, zaatakuje jak mnie tylko zauważy. Mimo masy, często szarżuje i skacze, wydaje się przy tym niesamowicie zwinny mimo olbrzymich rozmiarów. Czas się uzbroić.

Wybierasz się do kowala z drugiej floty i sprawdzasz co może tobie zaproponować. Zastanawiasz się. Wydaje się tobie, że dwa miecze, które zrobisz za pomocą łusek pokonanego wcześniej wodnego potwora będą idealne. Dodatkowe obrażenia od wody, a same miecze dają dużą szybkość ataku i mobilność, kosztem obrażeń pojedynczego ataku. Nadadzą się. Zostało przygotować pułapki i zabrać bomby usypiające. Lepsza byłaby kusza z nabojami, ale przy szybkości i agresji tego kolosa ciężko będzie mi utrzymać dystans. Czujecie to? 

Arsenał łowcy

O broniach mogę napisać oddzielny artykuł. Zresztą już to zrobiłem – Bronie w Monster Hunter World. Jest ich sporo i są skrajnie różne – dają nam unikatowy zestaw ruchów i combosów, mają inne cechy i założenia. Dodatkowo z każdego potwora otrzymujemy unikatowe elementy, które wykorzystujemy do tworzenia bardziej wyspecjalizowanych wersji broni posiadających dodatkowe obrażenia od żywiołu lub nakładająca statusy. Weźmy taką glewię. Posiada ona robaczka, który po ugryzieniu potwora w daną część ciała i powrocie do nas daje nam bufa, jak na przykład robak dziabnie w głowę, to da nam bufa ataku.

Możemy wybrać robaka do tej broni, każdy z nich może specjalizować się w czymś innym i tak ja wybrałem robaczka który jak ugryzie, to zostawia chmurę leczącą. Dzięki temu nie będę musiał uciekać od potworów by się uleczyć jak coś pójdzie nie tak. Teraz glewia – glewię możemy stworzyć z dwóch podstawowych zasobów (kość i metal) oraz ulepszać na kolejne poziomy za pomocą wybranych zasobów. Ja stworzyłem glewię zatruwającą. Weźmy teraz specyfikę ruchu glewii. Lecimy na arenę treningową i testujemy ruchy.

Oprócz kierowania robaczkiem, pozwala ona na wykonywanie umiarkowanie szybkich ataków, nic nadzwyczajnego. Ale jako jedna z niewielu broni, pozwala nam wykonać bardzo łatwy skok w górę i atak z powietrza. Inne bronie także na to pozwalają, ale na przykład miecz z tarczą potrzebuje najpierw uderzenia w wroga by wyprowadzić kombo ze skokiem. Nie przyda się nam więc na latających przeciwników. Wiem teraz, że zrobiona przeze mnie glewia będzie idealna na okazjonalnie latających wrogów wrażliwych na truciznę.

Broni mamy około 14 i z każdą jest podobna rozkmina. To jest zabawa na długie miesiące. Opanowanie jednej z nich zajmuje wiele polowań, nawet takie proste podwójne miecze lub łuk wymagają sporo czasu na opanowanie. Łuk nie robi dobrych kombosów, ale posiada warstwy zadające dodatkowe obrażenia od statusów. Miecze natomiast pozwalają nam aktywować tryb demona, a następnie korzystać z ataków specjalnych. Tryb demona wysysa jednak wytrzymałość.

W Monster Hunter World dopasujesz polowanie pod siebie

Mi do gustu najbardziej przypadł Change Blade z filmiku powyżej. Broń ta posiada dwa tryby – miecz i tarcza oraz olbrzymi topór. Co jest nadzwyczajnego w tej broni? Jej poziom zaawansowania. Spędziłem jakieś 30 minut na arenie ogarniając flow tej broni. Broń w trybie miecza powoli się nagrzewa przy każdym ataku. Następnie, w momencie kiedy pasek będzie czerwony (przegrzany miecz działa jak tępy, więc nie możemy przesadzić) aktywujemy blok i wsadzamy miecz do tarczy. Przegrzanie znika, a my mamy pięć fiolek do wykonywania specjalnych ataków. Najprościej jest po prostu przełączyć broń w tryb topora i użyć ataku żywiołem – każdy taki atak zjada jedną fiolkę. To jest pierwszy poziom zaawansowania.

Teraz, podczas wykonywania furii żywiołów, czyli wspomnianego wcześniej ataku, nasza postać wykonuje animację, w której cała broń się składa. Zanim wyprowadzi cios, wciśnij przycisk transformacji broni. Naładowałeś tarczę pochłaniając wszystkie fiolki i z powrotem wraca do trybu miecza i tarczy wykonując przy tym atak. Przy blokowaniu ataków wroga możesz zadać dodatkowe obrażenia. Myślisz że to koniec? Wcale nie. Teraz wciśnij blok i spróbuj przelać nagrzanie schłodzonej broni. Nic się nie dzieje? Wciśnij w tym momencie przycisk ataku, nasza postać zacznie ładować specjalny atak zadający dodatkowe obrażenia od żywiołów. A kiedy wyjmie miecz z tarczy i wykonasz specjalny atak, okaże się że i on jest teraz naładowany! Twoja broń zadaje teraz dodatkowe obrażenia od żywiołów. Myślisz że to koniec?

Wykonaj parę ataków na potworze i znowu ładowanie fiolek. Masz ich pięć? Przejdź do trybu topora. Masz chwilę zanim rozładuje się tarcza, najlepiej wykorzystać topór do ataku w głowę potwora – jest duża szansa że go ogłuszysz. Możesz też wykorzystać błyszczące strąki do ogłuszenia potwora. Wykonaj teraz ładowany atak żywiołem i po uderzeniu powtórz ten atak. Wykonasz najpotężniejszy atak tej broni, zadasz monstrualne obrażenia i prawdopodobnie rozładujesz tarczę. Ta satysfakcja jest niewiarygodna. A to tylko jedna broń i jeden flow, jest ich tutaj całe dziesiątki, bo nawet samego Change Blade można używać inaczej i ładować w inne sposoby. W zależności od broni którą skonstruowałeś, będziesz miał inny efekt.

Koleżkot i eksploracja

Pozostał jeszcze trzeci element gry i jest to luźna eksploracja odblokowanych terenów. Możesz się skupić na polowaniu, zbieraniu potworów lub szukaniu ogonowców z twoim koleżkotem. Jest to zwierzaczek, który zbiera dla ciebie rzeczy i pomaga w walce. Potrafi nawet nas uleczyć w krytycznej sytuacji (później możemy zmienić tą zdolność na inną). Koleżkot to nasz najlepszy przyjaciel. Tworzymy mu wyposażenie, zdobywa doświadczenie i nowe umiejętności – podczas eksploracji w starodrzewie, możesz na przykład znaleźć dzikie plemię kotów i oni nauczą naszego przyjaciela oswajać Jagrasy, czyli niewielkie bestie grasujące po starodrzewie. Wspólnie będą odciągać uwagę naszej zwierzyny od nas. Przydatne jeżeli jesteśmy strzelcami.

W osadzie mamy też dostęp do własnej kwatery. Na początku jest to wspólna kanciapa, od pewnego momentu jednak możemy załatwić sobie prawdziwą kwaterę, gdzie możemy wypuścić wcześniej złapane zwierzątka i dozbroić się. Możemy też usiąść i pogłaskać zwierzaka lub popatrzeć w akwarium.

Jedyne co mnie w tej grze zdenerwowało, to źle przeniesiono sterowanie z konsol na PC. Jest bardzo nieintuicyjne i problematyczne, shift służy jednocześnie do biegania, jak i chowania broni. Ciągle się przez to mylę. Prawy przycisk myszy to zdolność specjalna broni, nie ma problemu z bronią do walki w zwarciu, ale przy broni strzeleckiej jesteśmy nauczeni że prawy to najczęściej zbliżenie i celowanie. Tutaj celowanie natomiast to V. Sporo czasu i brzydkich słów upłynęło, zanim się przyzwyczaiłem.

Grafika i Dźwięk

Grafika i styl postaci jest typowy dla anime, nie każdemu się to spodoba, ja jestem fanem anime więc dla mnie to na plus. Na początku ekspresja postaci (dużo gestów) bardzo mnie irytowała, szybko jednak się przyzwyczaiłem. Graficznie gra jest przepiękna. Tereny są tak doskonale piękne, że nie mogę się napatrzeć. Dżungle są pełne życia, na pajęczynach chodzą pajączki, a po krzakach hasają króliki. I to wszystko też jest ważne dla ekosystemu! Pająk stworzył sieć, możemy zniszczyć jego pracę, zabrać sieć i zrobić potem z tego pułapkę. To jest po prostu niewiarygodne, jak bardzo spójny i cudowny jest świat w tej grze. Odkrywanie jego tajemnic to zabawa sama w sobie. A później możemy to wszystko wykorzystać do walki z potworami na które polujemy.

Potwory, zwłaszcza te duże to bajka sama w sobie. Jest ich mnóstwo i każdy jest bardzo różny. Może mieć inne usposobienie, zachowanie, potwory walczą między sobą o terytoria i możemy być świadkiem naprawdę wspaniałych animacji, jak na przykład atak latającego smoka na tyranozaura, w którym łapie go w szpony i lekko podnosi. Walki z potworami mają podłoże lekko pod Dark Souls – musisz nauczyć się ich zachowania, żeby skutecznie z nimi walczyć.

Dźwięk także jest wspaniały. Świat gry jest pełen dźwięków, muzyka jest klimatyczna i buduje nastrój. Nie ma jej wtedy kiedy nie jest potrzebna, a słuchanie otoczenia siedząc w krzakach i czekając na naszą zwierzynę to jeden ze sprawdzonych sposobów zastawiania pułapek. Polecam granie w słuchawkach.

Podsumowanie

Monster Hunter World to gra wielopoziomowa na miesiące zabawy. Można grać spokojnie solo, można też grać w grupie – gra pod tym względem jest bardzo sprawiedliwa, nie tak jak np. Destiny 2, gdzie brak znajomych zamyka nam najciekawsze drzwi. Odkrywanie świata gry to gra sama w sobie, ale to polowanie jest najważniejsze. Cała procedura przygotowań, badań i poszukiwań. Uff. Niewiarygodne, po prostu niewiarygodne. Gra na długie miesiące, może nawet lata jeżeli twórcy wywiążą się z obietnicy i będą dodawać nową zawartość regularnie.


Grę możecie kupić na moim sklepie internetowym – Monster Hunter World na popkulturalny.pl

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Pszczoły - Unboxing Gry
Następny Attack on Titan 2 - Recenzja - Powrót Tytanów!