Oficjalnie mogę ogłosić, że mijany rok można określić Rokiem Indyków oraz gier niezależnych. Największe studia się nie wykazały, dostarczając nam co najwyżej średnie tytuły, jednak i w tej grupie znajdzie się parę perełek. A jakie? Zapraszam do naszego zestawienia najlepszych gier z 2021 roku!

Czym się kierowałem wybierając te gry zapytacie? Pierwsze co było istotne – musiałem ją ograć i zrobić z niej recenzję zarówno na naszej stronie bigbaddice.pl, jak i kanale YouTube. Drugie i w sumie jeszcze ważniejsze, to jak zapamiętałem dany tytuł, jakie zrobił na mnie wrażenie oraz czy cokolwiek zostało z niego w mojej pamięci. Można więc powiedzieć, że nie jest to tożsame z oceną którą otrzymała finalnie gra, jednak patrząc na tą listę widzę, że dwie dziesiątki jakie dałem w tym roku znajdują się w pierwszej trójce, natomiast wygraną grą jest tytuł z oceną 8/10. Trochę to paradoksalne, jednak swojego zdania będę się trzymać gdyż to właśnie ta gra, pomimo swoich wad które posiadała, sprawiła mi zdecydowanie najwięcej frajdy w mijającym właśnie roku. A jaki to tytuł? Już niedługo się przekonacie. A na jego temat zrobię oddzielny materiał, w którym opowiem dlaczego to właśnie ta gra zasługuje na moje GOTY.

10. F.I.S.T. Forged in Shadow Torch

Recenzja gry Forged in Shadow Torch

Pierwszą grą rozpoczynającą moją topkę jest FIST Forged in Shadow Torch, czyli fantastyczna i oryginalna platformówka, w której wcielimy się w rolę królika walczącego o wolność w mieście zniewolonym przez maszyny. FIST zapamiętałem przede wszystkim dzięki naprawdę doskonałej muzyce oraz siarczystemu, solidnemu systemowi walki, który dawał masę frajdy i jednocześnie był niesamowicie wymagający. Do tego dochodzi bardzo dobry projekt poziomów, który dawał niesamowitą satysfakcję z odkrywania tajemnic oraz wreszcie zapadające w pamięć walki z bossami. Sporo nowatorskich oraz oryginalnych mechanik, a także liczne easter eggi nawiązujące do innych kultowych gier.

9. Kena: Bridge of Spirits

Recenzja gry Kena: Bridge of Spirits

Kolejna gra to także kolejny indyk na naszej liście, czyli niewielki, bo dający się ukończyć w 10 godzin tytuł zabierający nas na przygodę do pixarowej bajki. Grafika i mimika postaci są jakby żywcem wyciągnięte z kultowych bajek, a sam świat oszałamia swoją subtelnością oraz kontrastem między tym co jest zdrowe, a co jest skażone w grze. Świat gry, który przemierza Kena jest chory, a naszym zadaniem będzie jego uleczenie co sprawi, że będzie zmieniać się na naszych oczach, a przed nami staną do walki potwory z koszmarów. Kena wykorzysta swoje duchowe moce do walki z nimi w prostym systemie, jednak to właśnie bardzo fajnie zrobiona eksploracja ciekawego świata gry na pograniczu szamanizmu i duchów.

8. Biomutant

Recenzja gry Biomutant

Biomutant zabiera postapo na totalnie inny poziom. Z nutką szaleństwa w tle wcielamy się w różnego rodzaju antropomorficzne zwierzaki, które egzystują w tym świecie. My będziemy próbowali go ocalić przed skażeniem niszczącym życiodajne drzewo życia, a w praktyce przemierzymy spory otwarty świat, który zachwyca swoją oryginalnością. Bohaterowie dawno zapomnieli o tym, że żyli tutaj ludzie, a każdy znajdowany przez nich przedmiot opisywany jest niczym magiczne superpotężne przedmioty. Takie opisy telewizorów czy też wieży stereo powodowały uśmiech na twarzy graczy, a sama eksploracja oraz walka także jest niczego sobie. Bardzo dobry i wciągający tytuł.

7. Succubus

Recenzja gry Succubus

Kolejna gra niezależna, tym razem od twórców Agony, którzy po porażce związanej z tamtym tytułem nie poddali się i dostarczyli nam slasher, w którym wcielamy się w Succuba próbującego odzyskać swoją pozycję w piekle. Gra to bardzo brutalna, skierowana do dorosłych (poważnie do dorosłych, są bardzo brutalne sceny tortur i seksu) siekanina na kolejnych jednocześnie malowniczych i przerażających poziomach piekła. Główna bohaterka będzie się rozwijała i zdobędzie coraz to ciekawsze zaklęcia oraz bronie do walki w zwarciu. Zdecydowanie warto zobaczyć, zwłaszcza jeżeli nie przerażają Was brutalne sceny rodem z filmów gore.

6. Necromunda: Hired Gun

Recenzja gry Necromunda Hired Gun

Hired Gun to pierwsza gra z uniwersum Warhammera, która pozwala zwiedzać olbrzymie Miasto Rój, w którym mieszkają nieskończone miliony obywateli. Będziemy przemierzać najgłębsze czeluście tego olbrzymiego obiektu znajdując naprawdę mroczne i nieciekawe miejsca, które swoją oryginalnością będą zmuszały nas do dalszej eksploracji. Nie myślcie jednak, że Hired Gun to jakaś gra eksploracyjna. Jesteśmy tutaj najemnikiem i będziemy walczyć z hordami wrogów, niczym w Doomie. Tutaj jednak nasz bohater będzie miał linkę pozwalającą na dowolne przemieszczanie się po różnych kondygnacjach i oszukiwanie wrogów. Bardzo dynamicznie i bardzo przyjemnie.

5. Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin

Recenzja gry Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin

Wings of Ruin to inne spojrzenie na uwielbianą przeze mnie markę Monster Hunter. Tutaj będziemy eksplorować pokaźny świat i próbować łapać kolejne stwory do naszej kolekcji, które będziemy rozwijać i uczyć nowych ataków, by potem znowu wystawiać je do walki. Brzmi jak standardowe pokemony, jednak takie nie jest, gdyż sama walka między stworami przypomina zaawansowane papier, kamień, nożyce pełne różnych sztuczek i trików. Do tego epickie ataki, inne dla każdego potwora oraz sporo różnych zależności. Wings of Ruin to trochę gra w eksplorację, trochę w walkę i konflikty z innymi Potworami, a trochę zabawa w tabelki by stworzyć idealnego stwora. A wszystko to jest podejrzanie mocno wciągające.

Resident Evil: Village

4. Resident Evil Village

Recenzja gry Resident Evil Village

I wreszcie Resident Evil Village, czyli zwieńczenie historii poznanej w siódmej odsłonie gier. Sam tytuł pod względem mechaniki nie wprowadza prawie żadnej nowości, jednak jest zdecydowanie bardzo wciągający pod względem fabuły oraz lokacji które zwiedzamy. Do tego walki z potężnymi, tak bardzo ikonicznymi dla serii bossami także głęboko zapadają nam w pamięć. Village to gra do której chętnie wracam, a sama jej konstrukcja sprzyja ponownemu przejściu tytułu. Strzelanie jest typowe dla serii, można je lubić lub też nie, osobiście nie jestem fanem tego statecznego wystawiania się na atak, jednak Village ma w sobie coś, co przyciąga i hipnotyzuje. Mimo wszystko to jest jedna z lepszych gier poprzedniego roku.

3. Strażnicy Galaktyki

Recenzja gry Strażnicy Galaktyki

Nie mogło się obyć bez Strażników Galaktyki. Gra jest praktycznie idealna – świetny, dynamiczny system walki wykorzystujący różne cechy całej drużyny, bogata warstwa fabularna pełna ukrytych smaczków dla fanów Marvela oraz setki, jeżeli nie tysiące interakcji między bohaterami. Oni ciągle coś między sobą gadają, wymieniają się spostrzeżeniami, krytykują, komentują lub po prostu robią z siebie żarty. Poznamy także każdego ze strażników znacznie lepiej niż z filmów, dzięki czemu zrozumiemy ich motywy oraz to, co ich napędza. Uwielbiam także epicką zbiórkę, czyli ostateczną umiejętność całej drużyny. No i jest to jedna z tych gier, które mocno trzymają do samego końca, nie pozwalając nawet chwilę nudy.

2. Riftbreaker

Recenzja gry Riftbreaker

Seria Let’s play

Drugie miejsce zajął Riftbreaker, czyli pierwsza dycha jaką dałem dla gry w tym roku. Jest to tytuł idealny, dopracowany, bezbłędny i wciągający. Osobiście grałem na Playstation 5, co dodatkowo pozwoliło cieszyć się mi z funkcji pada na Playstation 5 i co bardzo wpłynęło na moją przyjemność z gry. Sam Riftbreaker to mieszanka gry RTS, shootera oraz Tower Deffence. Pomimo złapanych wielu srok za ogon, gra idealnie balansuje swój ciężar między tymi trzema funkcjami i do samego końca zabawy nie jesteśmy przytłoczeni tylko jedną z mechanik. Oprócz tego Riftbreaker wygląda cudownie na konsoli Playstation 5, a efekty wybuchów czy też środowiskowe robią piorunujące wrażenie. Fantastyczny tytuł, gorąco polecam.

1. Chorus

Recenzja gry Chorus

Seria Let’s play

Chorus pomimo swoich wad, o których pisałem w recenzji, wywarł na mnie największe wrażenie spośród wszystkich gier w jakie grałem w ostatnich miesiącach. Chorus zrobił coś niespotykanego – kiedy większość gier z czasem coraz bardziej się nudzi i zaczynamy grać na siłę, byle tylko dokończyć tytuł, to w tym przypadku gra z każdą kolejną godziną jest coraz ciekawsza, a twórcy do samego końca dostarczają nam nowe mechaniki zabawy statkiem kosmicznym oraz coraz bardziej zawiłe i głębokie zagadnienia związane z fabułą gry. Sama końcówka dosłownie mnie zmasakrowała i była jednym z najbardziej epickich momentów jakie pamiętam z gier. Chorus zostanie ze mną w pamięci na długo i jest prawdziwie ukrytym klejnotem 2021 roku. Moim największym giereczkowym marzeniem na 2022 roku, jest ogłoszenie kontynuacji do tej gry oraz dalszy rozwój pierwszej części i dodanie bardziej hardcorowych wyzwań oraz trybu New Game Plus. Chorus jest jedyną grą z 2021 roku, o której kiedy myślę, to robi mi się po prostu ciepło w serduszku.

Podsumowanie

Więcej niż połowa gier z powyższej listy to gry niezależne, od mniejszych studiów, zrobione pod pomysł twórców, a nie aktualnie panujące trendy. Nawet pozostałe, te dostarczone dla nas przez duże studia, jak na przykład Strażnicy Galaktyki, wyróżniają się na tle konkurencji i to pomimo tego, że przecież nastała era końca gier single player, przynajmniej według niektórych. Dajcie koniecznie znać w komentarzu, jaka gra według Was zasługuje na miano najlepszej gry roku i dlaczego.

3 komentarze

  1. Rdzysław Szczupęzło
    4 stycznia 2022
    Odpowiedz

    The Riftbreaker 10/10

    • 5 stycznia 2022
      Odpowiedz

      Prawda, ale Chorus też jest mega zajebisty 🙂

  2. Diamentowa
    7 stycznia 2022
    Odpowiedz

    Strażnicy Galaktyki to dla mnie numer 1 🙂

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Paleo - Recenzja - jak upolować smacznego mamuta ?
Następny Terminator: Resistance - Annihilation Line - Recenzja - Witamy na Linii Zagłady