Paleo – Recenzja – jak upolować smacznego mamuta ?


Idzie dwóch jaskiniowców ciągnąć za sobą upolowanego wcześniej mamuta. Na swojej drodze spotykają niewinnie wyglądający krzew jagód. Bez większego namysłu jeden z nich próbuje soczystego owocu. Do domu wraca już tylko jeden z nich. Przed wami Paleo, nowa kooperacyjna przygodówka w epoce kamienia łupanego w której wszystko chce nas wykończyć a my chcemy tylko pozostawić po sobie ślad dla potomności.

Paleo to niekwestionowany hit i zdobywca wielu prestiżowych nagród. W Polsce ukazał się dzięki Lucky Duck Games dosłownie rzutem na taśmę przed świętami Bożego Narodzenia. Dzięki temu pomiędzy barszczem i tacką pierogów można było, chociaż na chwilę zanurzyć się w trudny i niegościnny świat pierwszych ludzi, którzy stąpali wśród niegościnnych terenów. Paleo to kooperacyjna gra dla maksymalnie czterech śmiałków, którzy będą się mierzyć z niebezpieczeństwem czyhającym na każdym kroku. Kierujemy grupą, w której każdy z członków ma inne umiejętności, a naszym celem jest wymalowanie podobizny mamuta na ścianie naszej jaskini. Potomni muszą wiedzieć, co się z nami działo. Włócznie na plecy, krzemienie w garść, rozpoczynamy nowy, pełen wrażeń dzień.

Jak gramy?

Rozgrywka w Paleo jest dość prosta i nawet początkujący gracze nie powinni mieć problemów z przyswojeniem zasad. Po przygotowaniu scenariusza, rozdajemy każdemu z uczestników dwie karty członków plemienia oraz rozdzielamy stosik kart spotkań każdemu po równo.

Gra składa się z nieokreślonej liczby rund, które są podzielone na fazy dnia i nocy. Rozgrywka toczy się do momentu, w którym graczom udało się złożyć wizerunek mamuta lub zebrali pięć czaszek na specjalnym torze. Rozpoczynamy fazą dnia, która symbolizuje moment odwiedzenia nowych miejsc i sprostaniu kolejnym wyzwaniom. Każdy z graczy wybiera bez podglądania awersu jedną z trzech kart ze swojego stosu. Kierujemy się tylko wyglądem rewersu i ściągawką co może nas spotkać. Przykładowo większość kart lasu zapewni żywność, a góry obfitują w kamienie. Ogniska pozwalają nam werbować nowych ludzi i budować przydatne przedmioty. Czerwone karty to zagrożenia, które zwiastują niebezpieczeństwo.

Wszyscy jednocześnie odkrywają karty i przystępują do ich rozpatrzenia. Większość wymaga posiadania konkretnych ikon i odrzucenia kart z naszego stosu. Możemy też udzielić pomocy innym, o ile nasza karta na to pozwala. Po tym, jak gracze rozpatrzyli karty kontynuują dobieranie, aż do momentu wyczerpania się stosu. Jeżeli nie możemy dobierać nowych kart nasza grupa odpoczywa i wyczekuje na kolejną fazę.

Noc rozpoczyna się, gdy wszyscy gracze odpoczywają. Pierwszym krokiem jest wykarmienie naszych ludzi. Każda karta wymaga jednego znacznika pożywienia. Jeżeli nie mamy wystarczającej ilości, aby się wykarmić umieszczamy żeton czaszki za każdego niewykarmionego człowieka. Następnie gracze rozpatrują jedną z akcji na kartach misji z danego scenariusza. Jeżeli posiadamy karty z symbolem nocy, to w tym momencie także musimy je rozegrać.

Na koniec fazy nocy tasujemy stos kart odrzuconych i przygotowujemy nowe talie na kolejny, pełen wyzwań dzień. Cykl dnia i nocy trwa, aż do momentu spełnienia jednego z warunków końca gry.

Wykonanie

Paleo to całkiem przyjemna dla oka gra. W grze mamy sporo ładnych i klimatycznych komponentów, które budują nastrój, ale trzymanie ich złożonych w pudełku jest trochę problematyczne. Jakościowo karty są nie najgorsze, ale przez ciągłe tasowanie polecam jednak zapakowanie ich w koszulki.

Wrażenia

Paleo to pozytywne zaskoczenie i kawał świetnej gry kooperacyjnej, która daje sporo opcji i masę satysfakcji z wygranej. Jeżeli miałbym ją do czegoś porównywać, to wskazałbym ugrzecznioną i trochę uproszczoną wersję Robinsona w prehistorycznym świecie. Grało mi się bardzo przyjemnie i sporo osób z uznaniem wypowiadało się o grze nawet pomimo ciągłych porażek.

Gra jest bardzo prosta w obsłudze, a jej nauczanie nie stanowi jakiegoś wielkiego wyzwania. Podoba mi się tematyka jaskiniowców i ich codziennego dążenia do przeżycia kolejnego dnia. Gramy w czasach, gdzie nawet nieznana jagoda z krzaka może nas zabić. Mamuty hasają wesoło, a my uzbrojeni w krzemienie i kamienne dzidy staramy się je upolować. Paleo to bardzo dobre połączenie tematyki z klimatem ubrane w zgrabną planszówkę.

Mechanicznie gra jest oparta na kartach, które chcą nam uprzykrzyć życie na wiele sposobów. Sam moment wyboru co będziemy robić w danej turze to już dreszczyk emocji. Widzimy tylko rewersy i nigdy nie możemy być pewni, czy pod tą zieloną kartą lasu nie kryje się jakieś zagrożenie. To trochę zabawa w loterię, na którą nie mamy wpływu, a naszym zadaniem jest zmierzyć się z nieznanym. Rozwiązanie jest proste, a jednocześnie działa wyśmienicie. W grze mamy też sporo różnorakich symboli, które po kilku rozgrywkach stają się intuicyjne, ale na początku nie pogardziłbym jakąś kartą pomocy.

Zwycięstwo nie przychodzi nam łatwo i potrzebujemy sporo szczęścia podczas dobierania kart. Nie mamy też zbyt wielkiego wpływu na to, co dojdzie nam na rękę. Owszem, zdarzają się sny, które manipulują talią. Zawsze możemy też wytworzyć nowe przedmioty czy rekrutować nowych ludzi o ile nas na to stać ale często nawet to nie wystarczy, jeżeli napotkana karta wymaga innego zestawu ikonek a towarzysze nie mają czym poratować. Oczywiście, po każdym przetasowaniu część kart spada i możemy się mniej więcej spodziewać na co trafimy ale to i tak niezbyt pomaga. Są partie, w których wszystko układa się po naszej myśli ale zdarzają się i takie, w których przez pierwsze tury siedzimy jak paprotki i kolekcjonujemy obrażenia. Taki już chyba urok kooperacyjnych przygodówek i trzeba to zaakceptować.

Nasze decyzje będziemy podejmować dla dobra ogółu. Początkowo nasze plemię jest słabe i większość spotkań nas sponiewiera albo nie będziemy w stanie nic z karta zrobić. Fajnie działa mechanika pomocy innym graczom. Takie zagrywki to serce gier kooperacyjnych. Po wspólnej naradzie decydujemy, że całą grupą idziemy nad strumień upolować jakiegoś zwierzaka, bo może już nie będzie lepszej okazji na zdobycie pożywienia. A jaskiniowcy na koniec każdego dnia nie pogardzą kawałkiem dobrze wypieczonego mamuta.

Im dalej w las, tym nasze plemię zdobędzie nowe przedmioty i zwiększy swoją liczebność. W końcu będziemy mogli stawić czoła różnorakim zagrożeniom stawianym przez konkretny scenariusz. Taka dynamika to trochę obosieczna broń. Z jednej strony fajnie czuć progres naszej grupy. Obserwujemy, jak mielimy karty na prawo i lewo, a stosik surowców się powiększa. Z drugiej strony celem jest zebranie elementów malowidła z mamutem. Początek nas przeczołgał, a druga połowa gry to polowanie na kartę, która da nam ten upragniony, ostatni element układanki. Taka sytuacja zdarzyła mi się parę razy i trochę psuła odbiór przygody z jaskiniowcami w tle.

Paleo zgrabnie rozwiązuje też problem gracza alfa często spotykanego w kooperacjach. Karty wybieramy w ciemno, a dopiero później jako grupa decydujemy, co zrobimy. Oczywiście, jeżeli ktoś narzuca całą narrację i kieruje losami grupy nic na to nie poradzimy, ale nie jest to takie odczuwalne i raczej wszyscy współpracują, bo tor określający przegraną dość szybko się powiększa.

Bardzo mi się podoba modułowość scenariuszy. To tylko kilkanaście kart, ale ich wtasowanie robi cuda podczas rozgrywek. Grając pierwszy raz czułem się trochę jak w grze legacy, która odkrywa przed nami swoje możliwości. Dochodzą jeszcze sekrety, które możemy znaleźć. Najpierw ganiałem za mamutami, które były dość twardymi zawodnikami i nie dały się tak łatwo upolować. Inny scenariusz skupiał się na watasze wilków, która nieustannie nas podgryzała. Re grywalność Paleo jest ogromna, nawet jeżeli znamy już wszystkie zestawy kart. Układ jest losowy, a wiemy jedynie co mniej więcej może nas spotkać. Dodatkowo Lucky Duck przygotowało po polsku dwa dodatkowe moduły, więc ilość możliwych kombinacji jeszcze bardziej wzrasta. Dla osób szukających wrażeń, jest też tryb trudniejszej rozgrywki, który jest naprawdę wymagający.

 

Różna liczba graczy przy stole powoduje też inny odbiór Paleo. W pełnym składzie niektóre misje są łatwiejsze, ale większy nacisk jest położony na poszukiwania żywności. Na dwóch graczy jest trochę luźniej z jedzeniem, ale czasami spełnienie wymagań na koniec dnia może się okazać niemożliwe, ponieważ początkowo nie dysponujemy odpowiednią ilością ikon umiejętności i większość kart zwyczajnie odrzucimy.

Podsumowanie

Paleo to udana gra kooperacyjna, która świetnie łączy tematykę początków ludzkości, mamutów i jaskiniowców z mechaniką ciągłej walki o przetrwanie. Wytłumaczenie zasad zajmuje kilka minut, a trudnych decyzji do podjęcia w trakcie mamy niemało. Czas spędzony w trakcie zmagań uznaję za udany i na pewno będę jeszcze wracał do Paleo, żeby odkrywać kolejne smaczki i sekrety ukryte w kartach. Gra nie jest spokojnym spacerkiem i musimy mieć trochę szczęścia, żeby wygrać. Pomimo niewielkich rys, z czystym sercem polecam Paleo, bo to kawał dobrej i wciągającej planszówki. Oby takich więcej!

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za wysłanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.

Paleo możecie kupić tutaj.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja Marvel United ?

 

2 komentarze

  1. Krzysztof
    7 czerwca 2022
    Odpowiedz

    Kiedy następna gra nowy początek ?

    • Z tego co wiem Lucky Duck Games dopiero rozważają czy wydać dodatek. Oficjalnych info na razie brak.

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Matrix Zmartwychwstania - recenzja - czwarty Matrix zaskakuje
Następny Najlepsze gry 2021 roku - Jaka jest najciekawsza gra z poprzedniego roku?