Hej, hej 🙂 witajcie w deszczowy i ponury wtorek, dzisiaj podzielę się z Wam wrażeniami na temat pewnej gry, i tak się złożyło, że recenzja będzie w tematyce mrocznej, halloweenowej. Powiem Wam szczerze, że zamówiliśmy grę nie ze względu na jakiś sentyment do poprzednich części Pandemii, mieliśmy okazję grywać ze znajomymi ale nic więcej. Czas Cthulhu znalazło się u nas na półce, ponieważ lubujemy się w mrocznych klimatach, uwielbiamy wcielać się w postacie i przemierzać ciemne zakątki i (tutaj głownie mój Luby) wciągnął się w prozę Lovecrafta. Paczka z grą przyszła jakiś czas temu, jeżeli nie widzieliście unboxingu – zaglądajcie! A dzisiaj pora na recenzję 🙂
Graliśmy we dwoje, więc gra będzie opisywana z perspektywy dwóch graczy.
Pandemic: Czas Cthulhu – Informacje o grze
Autorzy: Matt Leacock, Chuck D. Yager
Polski wydawca: Lacerta
Liczba graczy: od 2 do 4 graczy
Wiek: od 14 lat
Czas gry: około 45 minut
Cena: około 100 złotych
Pandemic: Czas Cthulu to gra kooperacyjna osadzona w mrocznym i tajemniczym świecie Lovercrafta. Spodoba się z pewnością osobom ceniącym sobie w grach klimat i opowiadanie historii. Liczba graczy to od dwóch do czterech osób, każdy będzie miał szansę zabawić się grając w tą grę. Podczas rozgrywki musimy razem planować swoje akcji, żeby łatwiej i szybciej osiągnąć sukces, bo w pojedynkę niestety nie damy rady. Akcja Pandemii dzieje się na przestrzeni czterech różnych miast, które są połączone tajemniczymi przejściami i bez problemu możemy się między nimi przemieszczać. Naszym głównym celem jest zamknięcie bram we wszystkich tych miastach i nie dopuszczenie do tego by zbudził się Przedwieczny Cthulhu. Wcale nie tak łatwo zwyciężyć, gdy jesteśmy podatni na szaleństwo 😉
Zasady gry i złożoność
Przygotowując planszę do gry należy pamiętać, że pierwszeństwo ma Cthulhu i to jego musimy położyć na przeznaczonym do tego miejscu. Następnie trzeba wylosować 6 kart innych Przedwiecznych i umieścić na lewo od karty Cthulhu na oznaczonych polach, tak naprawdę plansza jest bardzo dobrze oznaczona i wykładanie kart później będzie tylko formalnością. Kolejna czynność jest chyba najprzyjemniejszą, bowiem wybieramy sobie postać, w którą się wcielimy by zwyciężyć, dobieramy też odpowiadającą jej figurkę i stawiamy na stacji kolejowej Arkham gdzie zaczynamy przygodę (ja osobiście najbardziej lubię Łowczynię).
Każdy z graczy otrzymuje swoją kartę pomocy, która jest bardzo czytelna i zawiera wszystkie najpotrzebniejsze informacje w jednym miejscu. Karty wskazówek z nazwami miast również kładziemy przetasowane w odpowiednim miejscu na planszy. A po wskazówkach przyszła pora na kultystów i Shoggota. Po przetasowaniu kart przywołania i umieszczeniu na swoim miejscu robimy trzy ruchy wyciągając za każdym razem po dwie karty przywołania i kładziemy odpowiednio najpierw 3, 2 1 Kultystów. Pózniej wykonujemy jeszcze jeden ruch i ciągniemy jedną kartę z miejscem pobytu Shoggota.
Gdy już ustawiliśmy figurki bierzemy 4 kart reliktów by wtasować je w karty wskazówek, pozostałe relikty po prostu muszą leżeć obok tworząc stosik. Do zaczęcia gry potrzebne nam są cztery karty w ręce, ale ilość zależy od liczby graczy, my akurat gramy we dwójkę. Końcową czynnością jest podzielenie kart na cztery stosiki i wtasowanie do każdego z nich jednej karty przywołania zła. Po złączeniu wszystkich talii możemy zaczynać walkę o przetrwanie.
Rozgrywka składa się z trzech etapów: akcji, dociągania kart oraz odkrywania kart przywołania.
Każda z postaci może wykonać cztery akcje w grze ( z wyjątkiem lekarza- on pięć). Akcje się różnią i zależą od umiejętności specjalnych bohatera. Generalnie możemy wykonać akcje związane z ruchem, czyli chodzenie bądź jazda autobusem lub też przejście przez bramę. Akcje zabijania Kultystów lub Shoggota (należy poświęcić więcej niż jedną akcję). Akcje wymiany, gdzie możemy dać/wziąć jeden relikt, bądź dać/wziąć wskazówkę. Do dyspozycji jest jeszcze opcja zamknięcia bramy jeżeli nazbieramy pięć kart w kolorze miasta, którego bramę chcemy zamknąć, ale jeśli jesteśmy w danym momencie niepoczytalni nie możemy tego dokonać.
Po wykonaniu czterech akcji ciągniemy dwie karty z talii kart gry. Następnie wykładamy na wierzch karty przywołania, w liczbie odpowiadającej aktualnemu poziomowi na jakim jesteście i ustawiacie kultystów. Gdy brakuje Wam kultystów w puli, niestety gra się kończy. Jeśli na karcie przywołanie widnieje symbol Shoggota oznacza to, że przesuwa się on o jedno pole w kierunku najbliższej otwartej bramy.
Szczęśliwe zakończenie gry będzie wtedy gdy uda się zamknąć wszystkie cztery bramy, w pozostałych wypadkach przegrywamy. Gra nie jest taka prosta, ze względu duże możliwości przegranej.
Interakcja
Jak już wiecie Pandemia to głównie kooperacja, wymaga współpracy między graczami bo albo wspólnie wygrywamy albo przegrywamy a wygrana cieszy znacznie bardziej 🙂 Konieczne jest wspólne planowanie akcji by wszystko grało, i wymienianie się kartami żeby być w stanie zamknąć bramę. Ja osobiście jestem wielką entuzjastką koopów bo uważam, że łączą ludzi, ale fajnie jest od czasu do czasu się pobić. W Pandemii nie znajdziemy nawet ze świecą bezpośredniej negatywnej interakcji. Ponadto interakcję do gry wprowadzają również niektóre karty reliktów, także jeśli lubicie współpracę to nie pożałujecie.
Wykonanie
Jeśli chodzi o Czas Cthulhu to uważam, że za mniej niż 100 złotych można mieć naprawdę sporo. Figurki wykonane są z wysoką starannością, jak na grę za 100 zł, zwłaszcza kultyści, ponieważ ich figurki są bardzo malutkie i przy wykonaniu zapewne niezbędna była i precyzja. Żetony poczytalności również są solidne, wykonane z grubej tektury nie powinny się odkształcić. Wielki plus również za kość do gry. Ja uwielbiam wszelkiego rodzaju kostki, więc jak tylko rozpakowujemy jakąś grę od razu sprawdzam jakość. Ta kość jest ciekawa, z lekko brokatowym zabarwieniem, i czarnymi symbolami, które raczej nie zetrą się szybko. Do tego gra oferuje nam sporą ilość dwustronnych kart, które również nie odbiegają od reszty. Dodatkowo porządek w pudełku mamy zagwarantowany 🙂 Pandemię cechuje wypraska godna mistrza, gdzie każda postać ma swoje miejsce.
Re-Grywalność
Moim zdaniem Czas Cthulu ma ogromną regrywalność. Za każdym razem dzieje się coś innego, rozgrywa się jakaś inna historia, raz jesteśmy na wozie a raz pod wozem. Rozgrywka nie ciągnie się w nieskończoność i się nie nudzi. Na początku głównie przegrywaliśmy, więc próbowaliśmy grać codziennie tylko żeby wygrać. Ponadto grę cechuje bardzo duża losowość, przez co rozgrywka jest jeszcze bardziej interesująca, jednak niektóre osoby mogą czuć się zirytowane tak dużą losowością.
Cena
Uważam, że cena jest zaskakująca jak za taką zawartość pudełka. Fajne figurki, choć nie tak dobre jak w grach bitewnych. Solidne karty oraz ściągi dla graczy. Przy zakupie tej gry portfel zbytnio nie płakał.
Podsumowanie
Jeśli jesteś fanem horrorów, nie odstraszają Cię mroczne klimaty i cenisz sobie twórczość Lovercrafta, ta gra jest jak najbardziej dla Ciebie. Dodatkowo ma jasne, myślę, że łatwe do wytłumaczenia laikom zasady. Kusi bardzo dobrą ceną i klimatem. Nam grało się bardzo przyjemnie, chętnie wracamy do tej pozycji. Jest jednak jedna rzecz, która troszkę przeszkadzała przy zapoznawaniu się z zasadami, a mianowicie błędy zawarte w instrukcji.
1 komentarz