Still Wakes The Deep – Recenzja – Szkot przeciwko Cthulhu?


Still Wakes The Deep postawi gracza w bardzo niekorzystnej sytuacji – bo co ma on zrobić, kiedy to na środku morza, daleko od jakiejkolwiek cywilizacji, zostanie wystawiony na działanie tajemniczych i przedwiecznych sił, których w zasadzie nie da się zrozumieć? Zapraszam do recenzji tego niecodziennego symulatora chodzenia!

Still Wakes The Deep pozwoli graczom wcielić się w pracownika platformy wiertniczej nazywającego się Cameron McLeary, a na którego koledzy wołają Caz. Rozgrywka zaczyna się w bardzo luźny sposób, bo czeka nas przechadzka po platformie wiertniczej by zebrać opiernicz od naszego szefa. Cała rozgrywka jest bardzo szkocka, gra jest przesiąknięta różnymi szkockimi tekstami, grypserą oraz wyzwiskami. W naszej strefie klimatycznej bardziej nas to bawi i rozśmiesza, niż buduje jakiś mroczniejszy klimat. Nawet, kiedy dojdzie już do katastrofy i wszędzie na około ludzie zaczną ginąć oraz przemieniać się w potwory, to cały ten akcent będzie trochę nam psuł odbiór gry. To jednak nie zmienia faktu, że miejsce akcji  jest po prostu świetne. Klaustrofobiczne, ciasne korytarze świetnie współgrają ze wszystkimi dźwiękami dochodzącymi z różnych miejsc stacji. Czy stuknięcie za ścianą było obluzowanym elementem, czy jest tam coś, co na nas czeka?

Still Wakes the Deep - Recenzja - Czy warto kupić?

Still Wakes The Deep to pierwszoosobowy horror, w którym naszym zadaniem będzie kończenie kolejnych rozdziałów gry. W trakcie zabawy będziemy przemierzać pokład oraz wnętrza obszernej platformy wiertniczej, której stan będzie się pogarszać z każdym kolejnym ukończonym rozdziałem. Twórcy sprytnie to wykorzystali i często się zdarzy tak, że będziemy wracać przez różne segmenty poprzednio zwiedzanych lokacji, jednak te będą drastycznie się różnić od naszego poprzedniego doświadczenia. Oprócz zniszczeń pojawią się też wpływy działań obcych sił. Tajemnicze, pulsujące żyły czy też członkowie załogi będący w trakcie przemiany w potwory będą nas straszyć w miejscach, gdzie wcześniej znajdowały się jedynie zwykłe korytarze lub pokoje.

Platforma będzie się zmieniać z każdą chwilą, a szczegóły nawet w drobnych elementach zaskakują.

Still Wakes The Deep był reklamowany w zasadzie jako horror, ale bliżej mu do symulatora chodzenia. Nie zrozumcie mnie też źle, gra jest przerażająca i można się w niej przestraszyć, ale przez większość czasu będziemy jedynie spacerować. Zagadek środowiskowych w zasadzie tutaj nie ma, a sekwencje skradania są dziecinnie proste. Nawet jeżeli gdzieś padniemy, to checkpointy są poustawiane bardzo gęsto i tracimy mało czasu na powrót. Czy w zasadzie to, że gra jest symulatorem chodzenia jest czymś złym? Z mojej perspektywy nie. Twórcy bardzo się postarali, by platforma wiertniczna była jak najlepiej odwzorowana. Pełno tutaj różnego rodzaju śmieci jak pozostawione rzeczy przez pracowników czy też różnych szczegółów, które urzeczywistniają rozgrywkę. Dzięki temu Still Wakes The Deep pozwoli graczom naprawdę zwiedzić bardzo ładnie zaprojektowaną platformę, a nie tylko skupić się na szukaniu rozwiązań zagadek czy też walce z hordami wrogów jak to bywa w grach z na przykład serii Resident Evil. Tutaj możemy przystopować, grać wolniej i bardziej obserwować otoczenie.

Skażenie rafinerii postępuje z rozdziału na rozdział, a oprócz stworów niebezpieczna będzie też rozpadająca się rafineria.

Z tego wynika też pewna wada. Jako, że Still Wakes The Deep jest symulatorem chodzenia, to czeka nas bardzo powolna rozgrywka. Nawet w sekwencjach, które powinny być dynamiczne, nasz główny bohater będzie zachowywać się bardzo ociężale. Bieganie w grze to jakieś oszustwo bo nasz bohater jest tylko trochę szybszy, mimo, że przy tej animacji panicznie wymachuje rękoma. Trochę ratują sytuację oskryptowane sceny, gdzie dochodzi do jakichś wybuchów czy też musimy uciekać od stworów znajdujących się na platformie. To i tak jednak nie zmienia faktu, że Still Wakes The Deep jest po prostu grą wolną, a nawet miejscami mogę powiedzieć, że ociężałą. Jeżeli ktoś kupuje tę grę myśląc, że otrzyma dynamiczny i klimatyczny horror, to będzie musiał zadowolić się jedynie klimatem.

Gra posiada parę sekwencji skradania, gdzie będziemy musieli przekraść się przy jakimś potworze. O ile są one klimatyczne i nawet przerażające, to trzeba jasno powiedzieć, że nie będą stanowić żadnego wyzwania. Zostały zaprojektowane w sposób po prostu odporny na wszelkie błędy i gracz jest w nich prowadzony jak po sznurku. Przejścia i kryjówki są ustawione bardzo gęsto obok siebie, a przy każdej z nich znajdziemy przedmiot do rzucania, za pomocą którego będziemy mogli odciągnąć uwagę potwora na naprawdę długi czas. To wszystko sprawia, że kolejne sekwencje skradania stają się bardzo nużące i nie mają swojego klimatu. Kiedy zrozumiemy, jak działa cały system, to przestaje on stanowić jakiekolwiek wyzwanie. Plusem jednak tej całej prostoty i częstych punktów zapisu są jednak osiągnięcia, które stanowią bardzo ciekawą listę. Będą od gracza wymagały między innymi umierania na najróżniejsze sposoby, przez co widząc nowe wyzwanie chętnie rzucimy się w paszczę zagrożenia, by chwilę potem wczytać grę i zrobić je jak należy. Dawno się tak dobrze nie bawiłem robiąc platynę w jakiejś grze, chociaż ponownie jest to element, który trochę psuł klimat całej rozgrywki.

Ciemny tunel i światełko na końcu. Szykuje się ciekawy spacer.

Still Wakes The Deep jest grą bardzo ładną i wizualnie atrakcyjną. Już wspomniałem jak wiele szczegółów ma platforma wiertnicza, a całość jest niesamowicie realistyczna, w zasadzie ocierająca się o pełny realizm. Gra przy takiej grafice niestety nie trzyma stabilnych 60 klatek, ale z uwagi na powolne tempo gry nie zwracamy na to większej uwagi. Do tego warto doliczyć animacje potworów, które poruszają się za pomocą macek przyczepianych do powierzchni. Wyglądają świetnie, nawet jeżeli są dla nas śmiertelnym niebezpieczeństwem. Do tego już też wspominałem o udźwiękowieniu, które jest bardzo klimatyczne, a różne dźwięki stacji sprawiają, że mamy ciarki na plecach. Dialogi też są niezłe, nawet jeżeli często nas śmieszą, szkoda jedynie, że twórcy nie wydali gry w polskiej wersji językowej.

Nasi koledzy, którzy nie zginęli doświadczyli znacznie gorszego losu.

Still Wakes The Deep to klimatyczna podróż na opanowaną przez potwory stację wiertniczą. Bardzo szczegółowa wycieczka pełna hermetycznych korytarzy, wątpliwego oświetlenia oraz dziwnych dźwięków zza ściany. Szkoda jedynie, że twórcy nie popracowali trochę nad tempem gry, przez co klimat trochę ucieka przy całej tej powolnej zabawie. Nie zmienia to faktu, że bawiłem się przy grze wyśmienicie i cieszę się, że mogłem sprawdzić ten kolejny horror w klimacie Lovecrafta, nawet jeżeli bliżej mu do prostego symulatora chodzenia, niż prawdziwie krwistego horroru. Nie żałuję czasu spędzonego ze Still Wakes The Deep, nawet jeżeli była to inna gra, niż spodziewałem się otrzymać.

Grę Still Wakes the Deep możesz kupić w naszym Sklepie z Grami.

Podsumowanie

Still Wakes the Deep to inna gra niż się spodziewałem, ale i tak dobrze spędziłem przy niej czas.
Ocena Końcowa 7.0
Pros
- Immersyjna przygoda z pierwszej osoby
- Ciekawe miejsce akcji budujące napięcie w hermetycznej stacji wydobywczej
- Szkocki akcent oraz kultowe teksty (które trochę psują mroczny klimat)
- Bardzo ładna grafika z ciekawymi efektami graficznymi
- Interesująca lista osiągnięć
Cons
- Czasami zbyt wolne tempo gry
- Zbyt prosta, brakuje zagadek, a sekwencje skradania są zbyt oczywiste
- Brak polskiej wersji językowej
Poprzednio Miało go nie być, ale jednak zapowiedziano drugi sezon Cyberpunk: Edgerunners!
Następny Ubisoft chce, by gracze niszczyli fizyczne egzemplarze gier, których wsparcie się skończyło!