Miałem napisać Recenzję gry RimWorld, lecz jednak stwierdziłem, że gra zasługuje na Wrażenia, ponieważ pozostaje ona we Wczesnym Dostępie. Prawdziwa Recenzja pojawi się w momencie wyjścia gry, bo wszystko może się zmienić do tego czasu.
RimWorld – kto gra pierwsze skrzypce.
Więc przejdźmy do sedna. RimWorld nie wita nas żadną super grafiką, genialnymi efektami czy wciągającą i pełną akcji Historią wyreżyserowaną przez scenarzystów z Hollywood.
Wydawać by się mogło, iż gra ta niczym nas nie zachwyci niczym nie przyciągnie. Jest to mylne wrażenie, ponieważ gra oferuje nam coś więcej poza grafiką czy efektami. Daje możliwość rozegrania własnej Opowieści to my jesteśmy jej współautorem. Możemy stworzyć pełną życia kolonie bądź doprowadzić do zagłady ocalałych członków załogi.
W pisaniu naszej Historii pomaga nam jeden z trzech Pisarzy. Każdy z nich ma inną osobowość, przez co każda historia jest inna.
Jeden będzie stopniowo dawkował nam zdarzenia od prostych w opanowaniu po bardzo wymagające. Inny będzie bardzo przyjazny i nie będzie chciał doprowadzić nas do załamania nerwowego oraz szybkiego upadku kolonii. Za to ostatni pisarz dostępny do tej pory będzie całkowicie nie do opanowania. Nie będzie go obchodzić czy jesteśmy przygotowania na trudne wydarzenia czy nie. On chce się po prostu zabawić 🙂 Twórcy przygotowali nam dodatkowo poziomy trudności, więc mimo wyboru pisarza możemy wybrać styl rozgrywki. Swobodna budowa kolonii z mniejszym skutkiem wydarzeń serwowanych przez Pisarzy sprzyja poznawaniu gry. A jak ktoś już zapoznał się z grą może zacząć ponownie na wyższym poziomie 😀
Historia prawdziwa – jak się zaczyna opowieść.
Nasza opowieść zaczyna się od wybrania miejsca na planecie, w którym mają wylądować nasi koloniści. Zaczynamy naszą przygodę w grupie trzech ocalałych. Ciekawy i rozbudowany system losowy pozwala nam stworzyć unikalnych kolonistów. Raz udało mi się wylosować strasznego połamańca i chorego osobnika miał chyba ze wszystkim problemy zdrowotne. Małe dolegliwości z czasem mogą się zamienić w śmiertelne urazy. Po wylądowaniu na planecie zaczyna się nasza zabawa. Nie mamy zbyt dużego wpływu na naszych podopiecznych mają oni swoje potrzeby. Możemy im przypisywać dodatkowe prace do wykonania, ale wykonują je oni wolniej niż osoby, które mają do nich rękę.
Budujemy kolonię od podstaw z zasobów startowych i tego, co uda nam się pozyskać na mapie. Zaczynamy bardzo skromnie i musimy zająć się pożywieniem. Budową schronienia miejsca do spania oraz stołem do badań. Badania pomagają nam osiągnąć lepsze standardy życia naszych kolonistów. Do naszej kolonii zaczynają przybywać inne postacie czasem są one neutralne, z którymi możemy handlować. Czasem są to oprychy, których musimy się pozbyć, ale i zdarzają się osoby poszukujące schronienia.
Gdy dzieje się coś niespodziewanego.
Miałem sytuację, gdy dostałem informacji o osobie poszukującej schronienia oczywiście przyjąłem ją do siebie. Zawsze była to dodatkowa para rąk do pracy i rozwoju. Okazało się, że za nią podążał oprych, którego musiałem spacyfikować. Innym razem było to zdarzenie rozbłysku słonecznego i informacja o tym, iż urządzenia elektryczne przestaną działać na jakiś czas. Nieźle się wtedy uśmiałem, bo byłem na początku swojej drogi i o elektryczności mogłem pomarzyć 😀 Zdarzał się też atak wściekłej wiewiórki, która była zabawna i poganiała ona kolonistów z powrotem do domów.
Każdy znajdzie coś dla siebie w tej grze czy to chęć przeżycia własnej opowieści. Rozbudowa kolonii i dbanie o jej dobrobyt i samopoczucie kolonistów. Będzie też walka z wrogimi frakcjami czy też z obcymi, których obudziliśmy ze snu. Tych drugich jeszcze nie udało mi się spotkać. Ale kto wie dopiero odkrywam coraz to nowe możliwości a jest ich naprawdę dużo.
Grą powinny zainteresować się osoby uwielbiające symulatory życia. Będzie ona dla nich czymś nowym odchodzących od standardowych schematów. Dostępna losowość zmienia spojrzenie na cała opowieść. Ale czy to znaczy że nowe osoby co nie miały styczności nie poradzą sobie? Właśnie że sobie poradzą dostępny jest samouczek który nauczy nas podstaw.
A potem pozostaje nam po prostu metoda prób i błędów.
Coś się kończy coś się zaczyna.
Nie jestem zbyt wielkim fanem dbania o swoich podopiecznych i rzadko, kiedy grywam takie gry. Bo wiem, że jak mnie wciągną to zjedzą bardzo dużo mojego czasu. Moja przygoda z grami tego typu zakończyła się na Simsach 2 jednak rozgrywka w RimWorld sprawiła mi sporo frajdy. Były wzloty były upadki czasem nie udało mi się kogoś uratować.
Gra nie miała litości i karała mnie za dokonane błędy. Najwięcej uczymy się na niepowodzeniach. Za każdym kolejnym podejściem było już lepiej i wiedziałem coś więcej 😀 . Każdorazowo Historia toczyła się inaczej i nie spotkałem się by ta sama sytuacja wydarzyła się w tym samym czasie.
Na pewno będę zerkał, co jakiś czas jak tytuł się rozwija i poznawał nowości, którymi uraczy nas twórca. Gra ma ogromny potencjał i idzie w dobrym kierunku by go wykorzystać jak najlepiej. W końcu niewiele mamy gier nawiązujących to takich seriali jak Firefly gdzie przygoda w kosmosie łączy się z westernem. Mi pozostaje trzymać kciuki by gdzieś po drodze nie został on zgubiony bądź pogrzebany pod naporem niepotrzebnych dodatków.
Na zakończenie zwiastun 🙂
Brak komentarzy