Kilka podstawowych informacji o The Mandalorian: Przygody

„The Mandal Orian: Przygody” to kooperacyjna planszówka oparta na wydarzeniach z pierwszego sezonu serialu The Mandalorian. Gracze wcielają się w bohaterów znanych z ekranu, aby wspólnie realizować misje, walczyć z przeciwnikami, przeżywać przygody i decydować, co trzeba zrobić. Każda misja to inny cel i nowe elementy narracyjne. Nacisk został położony na współpracę, planowanie oraz stopniowe dozowanie niespodzianek. Dla fanów uniwersum Gwiezdnych Wojen, a szczególnie Mandalorianina – RED ALERT! – to jest dobre!

Przy pierwszej misji myślisz: „Okej, klasyka, nie jest źle – trochę ruchu, tam postrzelamy z blastera, pewnie wszystko pójdzie gładko”. A potem nadchodzi moment, gdy jeden z bohaterów zostaje z tyłu i walczy z wrogami, a drugi musi zdecydować co robić – iść na ratunek, czy pruć do przodu. I właśnie wtedy „The Mandalorian: Przygody” zaczyna błyszczeć. Mechanika jest lekka i nieprzeładowana niepotrzebnymi zasadami, to emocje są, a decyzje mają odpowiedni ciężar. Największą siłą gry jest kooperacja, która również świetnie działa solo. Każda misja wymaga dobrej synchronizacji, planowania, ale i szczypty szczęścia, by zaryzykować i wygrać. To nie jest suche euro, gdzie wszyscy liczą punkty – tu liczy się wspólna zabawa.

System kart akcji, który na pierwszy rzut oka może wydawać się prosty, ma swoją głębię. Gra zmusza do planowania z wyprzedzeniem, a jednocześnie pozwala elastycznie reagować – coś na kształt lekkiego programowania ruchów, ale w znacznie przystępniejszym wydaniu.

Z każdą kolejną misją poznajesz nie tylko nowe reguły, ale też tajemnice świata – tak, to nie tylko kampania, to opowieść. Koperty wprowadzają nie tylko nowe zasady, ale też zmieniają dynamikę gry. Czasem nagle trzeba się ukrywać, czasem uciekać, czasem podejmować bardzo nieoczywiste decyzje. Z drugiej strony to trochę zamyka regrywalność, ale szczerze powiedziawszy – mnie cieszyło to, co dostałem i wydaje mi się, żebym do premiery kolejnych dodatków z tej serii chciał wracać do gry. Jest tak trochę zmiennych, można rozgrywać misje jeszcze raz innymi bohaterami i mi to w zupełności wystarczy.

Nie ma figurek. Są standy. Tektura zamiast plastiku. Ale szczerze? W tym przypadku to nie przeszkadza. Projekt graficzny robi robotę, a minimalistyczne podejście wręcz współgra z klimatem Mandalorianina – prostota, która kierowała głównym bohaterem.

Dla kogo?
To gra dla fanów serialu, dla osób ceniących w planszówkach narrację i kooperację. Działa świetnie solo, bardzo dobrze w duecie, nieco gorzej w cztery osoby. Jeśli szukacie przystępnej planszówki, która nie wymaga zarwanej nocy na przyswojenie zasad, a jednocześnie daje satysfakcję z rozgrywki – trafiłeś idealnie. W grze moc jest silna!

Nie jest to gra przełomowa, ale z pewnością prawdziwie klimatyczna. Przemyślana mechanika, emocjonujące misje i świetna kooperacja czynią ją jednym z ciekawszych tytułów dla fanów uniwersum Star Wars ostatnich lat. Jeśli chcesz poczuć się jak Mandalorianin, ale bez kilograma plastiku na stole – to właśnie ta planszówka.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.



