Po kolejnym seansie Piratów z Karaibów wpadłem w nostalgiczny nastrój i zazdrość – tacy piraci wiedli niesamowicie beztroskie życie. Skrzyneczka rumu na śniadanie, ogromny okręt pływający na nieznane wody i żeglarze bez skrupułów, ręki czy resztek strachu przeżywają niesamowite przygody. Czy Zapomniane Morza okażą się lekiem na moje rozterki?
Ahoj, szczury lądowe! Pakujcie się do sklepów i szybko zamawiajcie świeżutkie Zapomniane Morza. To gra przygodowa dla wytrawnych wilków morskich, którym w żyłach płynie rum, szanty śpiewają sobie na kołysanki, a ponad wszystko cenią lśniące, złote monetki i wypchane kieszenie. Zbierzcie załogantów (maksymalnie siedmiu) i wybierzcie scenariusz. Wiadomo, że bez dobrego okrętu nie ma co ruszać, więc rozłóżcie tekturową łajbę na stole i znajdźcie stronę fwcrossroads.com na smartfonie lub komputerze. Bez marudzenia, potrzebujecie jej! Wybierzcie załogantów, którzy będą pełnili zaszczytne rolę Skryby, czy Kwatermistrza. Tylko się nie pchajcie, dla każdego starczy torów do pilnowania. Gotowi?! To wypływamy na nieznane wody w stronę zachodzącego słońca – Zapomniane Morza czekają!
Tematyka
Zapomniane Morza to najlepsza gra w pirackich klimatach, jakie dano mi było poznać. Jestem też prawie pewien, że to najlepsza gra przygodowa przesiąknięta klimatem przygód Jacka Sparrowa, czy innych Długobrodych, Czarnobrody, czy Barbossów. Zapomniane Morza to gra kooperacyjna, jednak nie do końca. Pomimo tego, że pływamy razem to jednak każdy z graczy może mieć swoje własne pobudki i interesy. Wygrywamy i przegrywamy wspólnie, ale możemy wygrać bardziej niż inni. Dążymy do zakończenia własnej historii i możemy napisać ją wedle naszych przekonań. W grze mamy pięć odrębnych historii, w których popływamy po nieznanych wodach, napadniemy na inne okręty lub odnajdziemy dawno zatopione skarby. Zwiedzimy też portowe miasta, czy zupełnie dziewicze wyspy. Będzie też sporo morskich opowieści, czy przesądów. Każdy wilk morski, czy zwykły kanapowy pirat będą zadowoleni. Od razu dodam, że twórcy nie idą z obecnymi trendami chowana niewygodnych tematów pod dywan i gra nie jest do końca „family friendly”. Tematy są przeróżne, czarny humor wylewa się niczym najgorszy rum na prawo i lewo, a zatopienia statków, czy jego pasażerów odbywają się na porządku dziennym.
Rozgrywka
Zapomniane Morza to połączenie paragrafówki z fizyczną rozgrywką na planszy, a raczej książce z polami do wyboru. Gracze wybierają pola, które chcą odwiedzić, a następnie rozpatrują ich efekty. Co najważniejsze, wyboru nie dokonujemy pod, mając swobodę. Wszystko zależy od pozycji na torze niesławy, która wyznacza kolejność wystawiania naszych postaci na mapę oraz czasu, który nieubłaganie płynie. Mamy ledwie 40 sekund, żeby porozumieć się z naszą załogą, wykłócić się o to, kto, gdzie idzie oraz wystawić pionki. Jeżeli tego nie zrobimy to dostajemy karę! A to już tylko krok od przegrania całego scenariusza. Na etapie wyboru, gracze mają tylko szczątkowe informacje i ogólne pojęcie, do czego może ich zaprowadzić wybór danej ścieżki. Niektóre są ogólne np.: ładujemy armaty, ale inne mogą nas zaprowadzić w zupełnie nieoczekiwane zaułki pirackiego życia. W grze osoba z największą niesławą może wszystko, natomiast najgrzeczniejszy gracz często jest zmuszony zrobić jakąś nieciekawą akcję. Niektóre z dostępnych pól muszą być zajęte, więc jeśli za mało narozrabialiśmy to niestety – musimy się poprawić w przyszłości i zaakceptować nasz obecny los. W Zapomnianych Morzach mamy do dyspozycji pięć różnych misji, które zabiorą nas w przeróżne miejsca oraz odkryją przed nami fantastyczne przygody. Efekty naszych akcji będziemy odczytywać w dedykowanej aplikacji.
Aplikacja
Do gry potrzebna jest aplikacja, ale uprzedzam niezdecydowanych – zastępuje ona książek skryptów znane z dużych gier przygodowych jak, chociażby Tainted Grail, czy The Wars Of Mine. Każdy element gry – czy to pole akcji, czy miejsce, na które wpływamy naszym okrętem może nas odesłać do odpowiedniego skryptu w aplikacji. Poruszanie się w niej jest bardzo intuicyjne i naprawdę przyśpiesza to grę. Wiem, że sporo osób lubi wertować opasłe tomiszcza i szukać odpowiedniego tekstu, ale jak dla mnie jest to dużo wygodniejsze rozwiązanie. Na moment ogrywania Zapomnianych Mórz w aplikacji nie było polskiej wersji, ale takowa ma się pojawić bliżej premiery. Wersja angielska miała za to pełnego lektora, który pirackim głosem odczytywał tekst. Takie rozwiązanie jest super i dostarcza niesamowitego smaku całej przygodzie. Chociaż jak na mój gust czytanie odbywało się ciut za wolno i pewnym momencie go wyłączyłem, to pochwalam takie rzeczy i mam nadzieję, że polscy gracze też usłyszą coś takiego.
Narracja
Najmocniejszą stroną gry przygodowej są niewątpliwie historie, które przeżywamy. Zapomniane Morza pod tym względem mogą konkurować z dobrą książką pełną humorystycznych opowieści, czy kolejnym scenariuszom Piratów z Karaibów. Wątki są mniejsze i większe, prowadzą nas do trudnych wyborów czy testów, jakie musimy przeprowadzić, by określić rezultat naszej akcji. Przyznam szczerze, że świetnie się bawiłem, czytając historie wymyślone przez twórców i moment sprawdzenia czegoś w aplikacji był najfajniejszym momentem w rozgrywce. Czekałem na kolejne wątki rozwijające główną historię i mniejsze przygody stawiane na drodze moich kamratów.
Kreacja własnego pirata
Każdy gracz inny arkusz gracza i wymyśla imię dla swojego pirata. Jeżeli macie z tym problem, to instrukcja przy pomocy kostki pomoże wam wybrać inicjały odważnego poszukiwacza przygód. Następnie musimy wypełnić luki w naszym życiorysie, które pozwolą wam odczytać historię waszej postaci. Taki prosty zabieg niesamowicie wpływa na immersję i klimat. Pozwala się jeszcze bardziej wczuć w naszą postać i przeżywać z nią kolejne przygody. W trakcie gry będziemy też rozwijać szereg statystyk odpowiedzialnych, chociażby za nawigację czy krzepę oraz uzupełniać konstelację gwiazd składających się na nasz znak. Im więcej ich odkryjemy, tym lepsze zakończenie możemy na końcu osiągnąć. Tutaj wkrada się też element rywalizacji, ponieważ gwiazdki odkrywamy za konkretne rozwinięcia naszych statystyk, a te zdobywamy, idąc na określone pola akcji. W końcu jesteśmy piratami i najważniejsze jest nasze dobro, następnie bogactwo, a później cała reszta. Osobiście, nieszczególnie zrobiło to na mnie wrażenie i ten element uważam za najsłabszy. Bardzo mi się podobają indywidualne historie naszych piratów, ale to odznaczanie gwiazdek jest trochę zbyt banalne i mało wciągające. Ot, skoro rozwinąłem to zaznaczę, coś tam przeczytam i gramy dalej.
Scenariusze
Konstrukcja misji jest podzielona na etapy. Znamy mniej więcej nasze cel, ale nie wiemy, co stanie się po drodze. O ile duża część gry to czytanie, ważne jest też poruszanie się naszego statku po planszy. W trakcie rozgrywki będziemy odkrywać kolejne wysepki, uciekać innym statkom, czy wpływać w mgłę. Doświadczymy też sztormu, czy dobrej pogody dającej nam chwilę wytchnienia. Przemieszczanie naszego okrętu będzie nam też zmieniało strony w książce i serwowało zupełnie inny zestaw akcji do wyboru w nowym miejscu. Na plus warto dołożyć przepięknie grafiki lokacji, które odwiedzamy. Nie raz i nie dwa z przyjemnością się w nie wpatrywałem.
Testy
Czym byłaby gra przygodowa bez kostek i odrobimy losowości. Zapomniane Morza nie stronią od losu i jak to często bywało, każdy pirat wie, że fortuna uśmiecha się do tego, który potrafi uśmiechnąć się do niej. Dlatego wiele razy w trakcie gry będziemy sięgać po kostki i liczyć na dobre rzuty. Wpasowuje się to w klimat gry, chociaż przez go gra oferuje podejście bardziej klimatyczna, a mniej gejmerskie. Fani euro nie będą raczej zadowoleni z gry, ponieważ los mocno wpływa na historię, jaką przeżywamy. Ładujesz armatę i wyrzucasz pięć? Bardzo mi przykro, kula spadła Ci z rąk i zrobiła dziurę w statku – minus dwa na zaopatrzeniu, bo jakoś to trzeba załatać. Samo testowanie jest ciekawe ze względu na uzależnienie go od naszych statystyk, które dają nam określoną wartość do wyniku na kostce. Oczywiście mamy też możliwości przerzutów, czy modyfikacji różnymi przedmiotami. Jeśli o kartach skarbów mowa, to podobała mi się pewna niepewność podczas ich dobierania. Nie wszystkie są pozytywne i niektóre potrafią nas ukarać, a pozbyć się ich nie jest wcale tak prosto. Takie już to pirackie życie.
Czas rozgrywki
Cała gra wystarczy nam na około dwadzieścia pięć godzin. Tyle zajęło mi przejście wszystkich scenariuszy. Przy cenie około 200 zł uważam, że to świetny przelicznik i jestem niesamowicie zadowolony z tego, co gra mi dała. Powrót do niej nie ma już większego sensu, ponieważ raczej nie odkryję nowych smaczków w rozegranych scenariuszach, więc Zapomniane Morza traktuję jako grę z kategorii legacy – zagrać i puścić dalej.
Wady?
Oprócz wymienionych tu i ówdzie małych uszczypliwości Zapomniane Morza mogą się okazać dla niektórych grą bez gry. Chodzi mi o to, że w głównej mierze rozgrywka polega na odczytywaniu kolejnych paragrafów i niewiele mamy tutaj fizycznego grania. Tu dokładamy kafelek, tam stawiamy pionek, czy aktualizujemy jakiś tor. Jest trochę wykreślania na arkuszu naszego pirata, ale główny trzon rozgrywki to aplikacja i czytanie. Jest tego od groma, więc jeżeli nie lubicie czytać długawych tekstów możemy się zmęczyć rozgrywką.
Liczba graczy
Zapomniane Morza to tytuł przeznaczony, aż dla siedmiu graczy i w dużych konfiguracjach działa wyśmienicie. Jest to spowodowane konstrukcją rozgrywki, która tłok przy stole traktuje jako plus. Skoro mamy presję czasu i potrzebę dogadania się wiadomo, że im więcej osób ta sztuka jest trudniejsza i gra staje się ciekawsza. Dzięki modyfikacjom da się też grać w mniejszym składzie (nawet solo) bez utraty wielu fajnych momentów. Wiadomo, gdy nie ma się, z kim sprzeczać i utrzeć komuś nosa scenariusze stają się bardziej taktyczne, aczkolwiek i tak gra działa bardzo dobrze.
Na zakończenie
Zapomniane Morza to bardzo udana gra przygodowa w klimatach pirackich opowieści. To nie jest do końca kooperacyjny tytuł, ponieważ pomimo tego, że płyniemy jednym statkiem każdy z graczy stara się uszczknąć dla siebie ten dodatkowy punkcik, czy złoto w dowolnej postaci. Bardzo mi się podobał niewymuszony humor kolejnych odczytywanych paragrafów przepełniony różnorakimi tematami z pirackiego życia. Twórcy nie ugrzeczniali przesadnie proponowanych treści i gra wypada pod względem tekstów bardzo przyjemnie. Mechanicznie mamy tu prosty wybór akcji w przepastnej książce symbolizującej naszą lokację przy presji czasu, która świetnie balansuje ten element. Jest zabawnie, a zarazem ciekawie i ma się ochotę na kolejny scenariusz. Rozwój naszej postaci pozwala wczuć się w wybranego pirata i spersonalizować jego historię niczym w dobrej grze RPG. Rozgrywka w Zapomniane Morza dostarcza około dwudziestu godzin wypełnionych pirackimi opowieściami oraz przyjemną, choć zdecydowanie nie dla każdego rozgrywką. Potrzebna jest szczypta wczucia się w rolę oraz odsunięcie umysłu przesiąkniętego eurogrami – tutaj uśmiech losu niejeden raz potrafi z nas zakpić. Czy jest lepszy pomysł, by długi i chłodny jesienny wieczór spędzić z ulubioną planszówkową ekipą, szukając zatopionych skarbów czy przeprowadzając jeden malutki abordaż? Polecam!
PS.: Jak już wspominałem wcześniej ogrywałem Zapomniane Morza w angielskiej wersji językowej i nie miałem możliwości sprawdzenia, jak będzie się sprawowało polskie tłumaczenie. Jak tylko Portal Games odblokuje polski język w aplikacji postaram się sprawdzić przynajmniej jeden ze scenariuszy i dodam stosowany akapit o swoich odczuciach.
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przesłanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.
Brak komentarzy