Znacie Uwe Rosenberga? Autor stworzył kultową Agricolę, czyli opowieść o hodowaniu marchewki i owiec. Większość z jego gier, pomimo licznych różnic, miały w sobie elementy żywienia naszych pracowników, dobrze znane z największego hitu. Teraz autor wraca z kolejną grą, Zoo New York, która chce podbić nasze stoły. Czy to się uda? Zapraszam do recenzji.
Lubicie zwierzęta? A może chcieliście kiedyś pracować w zoo i zostać ich opiekunem. Dla wszystkich, którym nie udało się spełnić tego marzenia, pojawiło się proste rozwiązanie. Zoo New York w Polsce wydana dzięki wydawnictwu Bard to kafelkowa planszówka opowiadająca o budowaniu parku rozrywki pełnego słoni, tygrysów i innych zwierzątek. Musimy budować wybiegi, wprowadzać coraz to nowsze gatunki do naszego małego zoo i grać rolę opiekuna ich potomstwa, gdyby takowe się pojawiło.
Robimy to za pomocą kafelków łudząco przypominających klocki z tetrisa. Kto pierwszy umieści ostatni klocek i zakryje całą dostępną powierzchnię dostępnymi płytkami zwycięża i zostanie najlepszym projektantem w dzikim Nowym Yorku. Wracając do autora i jego poprzednich dokonań najbardziej mnie zdziwiło, że żadne ze zwierząt nie jest nam potrzebne do żywienia, bo w ogóle takowe w grze nie ma. Osoby, którym ten aspekt zawsze przeszkadzał w grach Uwe Rosenberga mogą w końcu z czystym sumieniem zagrać.
Jak gramy?
Do rozgrywki może usiąść maksymalnie pięciu graczy, ale jest też możliwość solowej potyczki. Po otwarciu pudełka mamy sporo kartonowych elementów oraz meeple zwierząt, które mogą trafić do naszego zoo. Setup przebiega całkiem sprawnie. Rozdajemy plansze, układamy żetony zagród w odpowiednie miejsca i rozdajemy startowe zwierzaki. Każdy coś na start ma, więc zaczątek do tętniącego życiem ogrodu jest. Warto też posortować sobie pionki, żeby grało się wygodniej. My korzystamy z woreczków, ale świetnie się też sprawdzi pudełko po grze. W naszej turze musimy zdecydować, gdzie przesuniemy pionek słonia, który wędruje wokół planszy akcji. Miejsce, w którym stanie determinuje nam co możemy zrobić. Oczywiście jest limit pól, o które możemy go poruszyć i zależy on od liczny graczy.
Pierwszą akcją jest pobranie kafelka zagrody, przedstawionego w formie tetrisowego puzzla i umieszczenie go na naszej planszy. Jest jeden mały haczyk, ponieważ, tworząc nową zagrodę musimy tam wysłać przynajmniej jednego zwierzaka, a także nie możemy dopuścić do sytuacji, gdzie któraś z naszych zagród zostanie bez pionków. Pusta nie przyciągnie nam odwiedzających, więc jaki byłby sens ich stawiania? Drugą dostępną opcją jest pobranie dwóch pionków zwierząt i umieszczenie ich w zagrodzie lub w poczekalni na naszej planszy.
Podczas poruszania słoniem możemy minąć specjalne pola rozmnażania, które pozwolą nam na dobranie bonusowych osobników. Zapełniając ostatnie wolne pole w zagrodzie pozwala nam na dobranie specjalnego kafelka atrakcji. Są mniejsze i pozwalają nam zakryć luki w naszym ogrodzie. Zasady są proste i nie ma ich wiele, dlatego próg wejścia jest dość niski.
Wykonanie
Zoo New York to jedna z ładniej zilustrowanych gier, w jakie ostatnio dane mi było ostatnio zagrać. Styl graficzny nie jest przytłaczający, wszystko jest czytelne i przyjemne dla oka. Cały urok gry kradną jednak drewniane figurki zwierząt. Flamingi czy surykatki przyciągają oko i aż chce się je ustawiać na swoich wybiegach. Tektury są niezłej jakości i kilkanaście rozgrywek wytrzymają. Mam spore obawy co do plansz graczy, które są bardzo cienkie i po kilku rozgrywkach wyglądają na podniszczone. Trochę szkoda, że nie zostały wydrukowane na grubej tekturze, tak jak pozostałe elementy.
Wrażenia
Wydawało mi się, że Zoo New York będzie klonem znanego i lubianego Patchworka, który mechanicznie jest bardzo podobną grą. Gra jest w swoich założeniach prosta, ale im więcej grałem, tym bardziej dostrzegam potencjał i odkrywam nowe możliwości. Prosty, rodzinny tytuł zmienił się w fajną i całkiem wymagającą logiczną układankę. Gra to wyścig, polegający na zdobywaniu jak najlepszych kafelków i zapełnianiu wybiegów pionkami zwierzątek, bo tylko to zapewni nam dodatkowe kafelki atrakcji pomagają zapełnić puste miejsca w naszym parku rozrywki.
Najważniejszy wybór w trakcie naszej tury to poruszenie słonia o określoną liczbę pól. To właśnie on wyznacza, skąd będziemy dobierać kolejne kafelki. I rzeczywiście, niby prosty mechanizm, ale potrafi doprowadzić do bólu głowy. Musimy dobrze zaplanować nasze ruchy, ponieważ bez tego ciężko będzie nam zapełnić wolną przestrzeń i zostaniemy z trudnymi do zagospodarowania dziurami w naszej układance. Ruch słonia odpala też inną, lubianą przeze mnie mechanikę, czyli rozmnażanie zwierząt. To kolejne ważne wybory, przed którymi stajemy. W który gatunki warto iść? Czy może lepiej zebrać teraz nowy wybieg, bo idealnie pasuje do naszych puzzli? Musimy dobrze przemyśleć nasze kroki i patrzeć co potencjalnie mogą zrobić nasi przeciwnicy.
Podoba mi się również jednoczesne rozmnażanie zwierząt przez wszystkich. Dzięki temu wszystko idzie płynnie i dynamicznie, a partia równomiernie angażuje graczy. Tury są płynne i wciągające. Ciągle mamy coś do zrobienia, a samo oczekiwanie na naszą kolejkę nie jest męczące. Nie czuć też przewagi doświadczonego gracza nad nowicjuszem, ponieważ założenia i zasady są bardzo proste. Nawet jeżeli wydaje się nam, że przeciwnik zaraz zakończy grę i ułoży wszystko to mamy czas na szybkie nadrobienie zaległości i dogonienie oponentów. Kluczem jest niezablokowanie się, więc warto mieć trochę przestrzennej wyobraźni.
Jeżeli chodzi o regrywalność, to jest bardzo dobrze. Losowa kolejność kafelków zawsze da nam inne możliwości i układy. W każdym składzie grało mi się przyjemnie i nie odczuwałem wybrakowania przy mniejszej liczbie graczy. Ostatnio sporo gier ma problem z wariantem dwuosobowym, a tutaj jest on dopracowany i satysfakcjonujący. Szkoda, że autor nie pokusił się o dodanie jakiegoś modułu celów za wykonanie określonych czynności. Na pewno przedłużyłoby to żywotność tytułu i wprowadziło więcej taktycznej głębi.
Mam trochę zastrzeżeń do instrukcji. Jak na tak prostą grę, to przebicie się przez te kilka stron tekstu było sporym wyzwaniem. Często akapity są trochę przekombinowane i rodzą więcej pytań i wątpliwości, niż powinny. Sama rozgrywka jest bardzo familijna, więc trochę szkoda osób, które odbiją się od gry na etapie poznawania zasad.
Podsumowanie
Osoby szukające nieskomplikowanej rozgrywki, która będzie szybka i prosta, ale jednocześnie wymusi odrobinę przestrzennego planowania będą zachwycone. Układanie naszego ogrodu z puzzli jest wciągające i angażujące. Oczywistym plusem jest też wykonanie i urocze pionki zwierzaków, które spodobają się każdemu. Jeżeli szukacie lżejszego, wakacyjnego tytułu z syndromem jeszcze jednej partii do zagrania podczas rodzinnych wyjazdów to z czystym sercem polecam Zoo New York.
Jeżeli szukasz kolorowej gry rodzinnej sprawdź naszą recenzję Coatl.
Może lubisz klimat baśni 1001 nocy? Pięć Klanów może okazać się dobrym wyborem.
Podsumowanie
Pros
+ prosta i przyjemna rozgrywka
+ gra dla całych rodzin
+ rozłożenie i nauczenie w 5 minut
Cons
- po kilkunastu partiach odczuwamy niewielką powtarzalność
- cieniutkie plansze graczy
Brak komentarzy