Blades of Fire to inne podejście do oklepanego tematu soulsów, gdzie naszym głównym zadaniem będzie zbieranie składników, wykuwanie nowych broni oraz wreszcie testowanie ich na różnych stworach. Ta formuła brzmi nudno, ale wcale taka nie jest. Dlaczego? Wszystko wyjaśnię w recenzji!
Blades of Fire opowiada historię tajemniczego mężczyzny o imieniu Aran, który żyje sobie spokojnie na odludziu. Aran jest wyrzutkiem, bo wcześniej uczestniczył w wojnie ze złą królową, którą to wojnę przegrał. Teraz moc królowej zamieniła całą stal w kamień i tylko żołnierze imperium zła mają do niej dostęp. Nasz bohater jednak wchodzi w posiadanie młota, który pozwoli mu tworzyć potężne bronie w oparach tajemniczej kuźni starożytnych bogów. Historia w grze jest po prostu cudowna, to jest klasyczna opowieść fantasy, gdzie w oryginalny sposób do walki dobra ze złem wprowadzono tematy epickiego kucia kolejnych egzemplarzy broni. Najgorsze jednak jest to, że gra nie otrzymała polskich napisów, a zarówno dialogów, jak i notatek jest tutaj sporo, a sam świat prezentuje się na tyle ciekawie, że chcemy go poznać.

Nasz bohater nie będzie podróżować sam, będzie mu towarzyszyć pewien chłopiec, który wcześniej służył jako uczeń przyjaciela Arana. Młody jest pyskaty i inteligentny, ale jednocześnie ufa dla Arana, który raczej jest mrukiem i niechętnie dzieli się swoimi spostrzeżeniami. To oczywiście buduje spore pole dla twórców, by zamieścić sporo świetnych dialogów. I tak właśnie jest, całość przypomina trochę God of War czy też The Last of Us. Nasz młody uczony będzie regularnie w środku bitwy opowiadać, jakie to świetne notatki zrobił, po czym główny bohater odetnie się, mówiąc, że rzeczywiście jest to teraz najważniejsza rzecz o której musiał wiedzieć, zwłaszcza, że właśnie walczy z trzema żołnierzami wroga. Do tego dzieciaka możemy odesłać do naszego obozu i dowolnie przywołać go z powrotem. To też spowoduje różne ciekawe scenki, gdzie raz byłem świadkiem, jak chłopiec pojawił się w powietrzu i spadł na ziemię, bo wcześniej spał na hamaku w kryjówce.

Ale o ile dialogi i bohaterowie są ważni, to w Blades of Fire najważniejsza jest oczywiście rozgrywka. Gra to trzecio osobowa gra akcji, która jest kolejną wariacją na temat popularnych gier z serii Dark Souls. Tym razem jednak twórcy postarali się, by było jak najmniej oklepanych pomysłów. Po śmierci zamiast doświadczenia, tracimy obecnie posiadaną broń, którą możemy odzyskać, a samego bohatera praktycznie nie rozwijamy wcale. Jedynie znajdowane kryształy mogą wzmocnić nasze leczenie, punkty życia czy też wytrzymałość. Wszystko się kręci wokół broni. Z czasem bronie nawet zaczną zdobywać doświadczenie, tutaj nazwane reputacją. Kiedy broń się zużyje, będziemy mogli ją przekazać do szamanki, by nie tylko odzyskać sporą część surowców, ale także otrzymać dodatkowe inne w zależności od poziomu popularności broni.
Porozmawiajmy chwilę o samym wykuwaniu broni, bo Blades of Fire robi to po prostu rewelacyjnie. Po tym, jak przeniesiemy się z dowolnego ogniska (tutaj oczywiście mają formę kowadła) do naszej kuźni, gdzie usłyszymy cudowną muzykę, od której dostaniecie dreszczy na plecach, będziemy mogli przystąpić do wykuwania. Najpierw wybieramy odpowiednią formę, a potem kolejne części oraz materiały. Szukamy tutaj różnych synergii ponieważ materiały i wygląd poszczególnych części broni wpływają na statystyki. Głupim posunięciem jest stworzenie broni z małym paskiem wytrzymałości, ponieważ będziemy się męczyć po ledwie dwóch atakach, z drugiej jednak strony, taka włócznia, która chwali się zasięgiem dźgania może nie potrzebować większego okienka parowania i wytrzymałości bloku, bo i tak będziemy z pomocą tej broni starać się trzymać na dystans. To pierwszy etap.

Drugi etap to oczywiście wykuwanie stali. Twórcy tutaj przygotowali dla nas minigrę, gdzie naszym zadaniem będzie dopasowanie sztabki jak najlepiej do wykuwanej formy. Im lepiej to zrobimy, tym więcej gwiazdek otrzymamy, co pozwoli graczowi na częstsze ostrzenie oraz naprawianie swojego oręża. Procedura wydaje się skomplikowana bo za pomocą obu analogów na padzie będziemy dopasowywać nie tylko siłę, ale i kąt oraz miejsce uderzenia w metal. Mamy w zasadzie około ośmiu różnych parametrów nachylenia oraz wyboru siły. Powiem otwarcie, że podczas tutorialu mało co zrozumiałem z tego systemu, ale jak spróbowałem potem samemu, to nie dość, że wykuwanie broni okazało się bardzo intuicyjne mimo tylu parametrów, to do tego niewiarygodnie wciągające. A ten moment, kiedy Aran wreszcie zaprezentuje nasze dzieło daje tyle satysfakcji, że chcemy po prostu więcej. Blades of Fire sprawi, że po prostu zakochacie się w kowalstwie, a każdy system z innych gier, gdzie tworzymy broń, wyda się Wam po prostu śmieszny. Oczywiście nie każda gra musi mieć rozbudowany system tworzenia broni i w wielu grach to by było po prostu wkurzające, ale w Blades of Fire jest to po prostu na miejscu.

Wykułeś już swoją wymarzoną broń, to teraz czas wybrać się w świat. Wrogowie w Blades of Fire mają swoje strefy wrażliwości, podobnie jak w The Surge 2. Mogą mieć przykładowo opancerzone boki, ale wrażliwe nogi lub głowę. Ataki wyprowadzamy przyciskami na padzie, gdzie na przykład kółko, to atak od prawej strony. Trafienie w czuły punkt zada więcej obrażeń, a trafienie w czerwone osłonięte miejsce, odbije atak. Do tego możemy parować i blokować, ale nasz bohater ma bardzo długi unik, więc jeżeli pozostaniecie w ruchu, to przeciwnikom ciężko będzie Was trafić. Skutecznie parowanie natomiast nie dość, że ogłuszy wroga, to pozwoli nam jeszcze wyprowadzić atak bez zużywania wytrzymałości. System walki idealnie współgra z całym procesem tworzenia broni. Różne ciężary, rodzaje obrażeń czy też inne parametry oddają swoje odzwierciedlenie przy potyczkach z przeciwnikami. Niestety czasami wrogów wydaje się być za dużo, do tego potrafią biec na nas nawet z dalszej części mapy, przez co lubią nas okrążać. Trochę to frustrujące i wydaje się być błędem, bo czasami rzeczywiście czasami wrogowie nas atakują z naprawdę dalekich odległości, biegnąć nawet kilkadziesiąt metrów za nami, kiedy my go nawet nie zobaczyliśmy.

Blades of Fire to oryginalne i ciekawe podejście do gier z gatunku soulslike. Nacisk na tworzenie broni oraz cała rozgrywka podporządkowana właśnie temu sprawia, że w Blades of Fire naprawdę czujemy się jak kowal, który nie dość, że tworzy unikalne zestawy broni, to testuje je samodzielnie w boju. Dobudowana do tego ciekawa historia sprawia, że gra powinna na stałe się zapisać w kanonie gatunku jako pokaz tego, że ciągle jest duża przestrzeń stworzenia czegoś nowego i oryginalnego. Blades of Fire to gra także bardzo ładna, działa płynnie oraz ma świetną muzykę. Szkoda jedynie, że twórcy nie zdecydowali się dać polskich napisów. Tak czy inaczej gorąco polecam Blades of Fire i to nawet graczom, którzy nie lubią soulsów, zwłaszcza, że gra pozwoli nam nawet wybrać poziomy trudności, więc nie musisz być mistrzem soulsów, by dobrze się bawić z grą.
Podsumowanie
Pros
- Fantastyczny system rozwoju bohatera oraz tworzenia broni
- Rozbudowany, ale intuicyjny system walki
- Świetny duet bohaterów, bardzo dobre dialogi
- Świeże podejście do oklepanego tematu soulsów
Cons
- Wrogów czasami pojawia się zbyt dużo



